Szukaj

A2A W MALBORKU (POLSKA, EPMB)

21 września w Malborku rozpoczął się ulewą. Ale pomimo fatalnej porannej aury, optymizm i koncentracja gościły na twarzach hesji i kifcia, którzy za kilka godzin mieli wzbić się w powietrze na pace transportowej Casy 295M, aby zrealizować sesję air-2-air. W sesji miały uczestniczyć polskie F-16 i MiG-29 oraz włoskie EF-2000. Czy się udało – tak. To była świetna sesja, gdzie wszystkie elementy, łącznie z pogodą, zagrały. Dzięki temu powstało tysiące pięknych kadrów, oto kilka z nich.

SANICOLE 2022 (BELGIA, EBLE)

43th International Sanicole Airshow miało miejsce w Leopoldsburgu w dniach 10 i 11 września 2022 roku. W przeciwieństwie do poprzednich edycji, tym razem organizatorzy postanowili skondensować nieco wrażenia i tradycyjny piątkowy Sunset Show odbył się w sobotę poprzedzony "otwartymi drzwiami" w pobliskiej bazie Kleine-Brogel. Niewątpliwie główną atrakcją, rozgrzewającą nasze fotograficzne zmysły był udział, niezwykle rzadko pojawiającego się w Europie, U.S. Air Force F-35 Lighting II Demonstration Team. W roli gwiazd wieczornych pokazów oraz zasadniczej, niedzielnej części imprezy mogliśmy zobaczyć między innymi grupy akrobacyjne Turkish Stars i Saudi Hawks oraz popisy solistów Swiss Air Force F-18 Demo Team, Italian Air Force EF2000 Typhoon i przedstawiciela gospodarzy F-16 Belgian Air Force Demo. Niestety kluczowym graczem okazała się pogoda i to ona rozdawała karty. Sobotni poranek przywitał nas mroczną i ponurą aurą. Całkowicie zachmurzone niebo i lekka mżawka nie wróżyły nic dobrego. Stojąc w kolejce do kontroli bezpieczeństwa zaklinaliśmy deszcz mając w wyobraźni starty z mokrego pasa oraz licząc dodatkowo na zapowiedziany tuż przed imprezą udział pary F-22. Niestety deszcz nie ustępował przechodząc w coraz intensywniejsze opady a podstawa chmur opadała wraz z ciśnieniem. Odwoływane po kolei starty do treningów pogarszały tylko nastroje a po informacji o anulowaniu przylotu Raptorów poddaliśmy się i pojechaliśmy do hotelu choć trochę się wysuszyć. Po południu sytuacja niewiele się zmieniła a nadzieja dawana przez prognozy topniała z minuty na minutę. Pierwszym odważnym jaki zaryzykował lot był szwajcarski Demo Team na Hornecie. Pokaz odbył się w gęstym deszczu i mimo pięknych "oderwań" nie nadawał się do fotografowania. Po nim swoich sił spróbowali Saudyjczycy lecz po jednym przelocie zrezygnowali. Prognoza pogody zakładała 30-minutową przerwę w opadach mniej więcej w czasie planowanego pokazu F-35. Stojąc już po kostki w błocie i kałużach straciliśmy jakąkolwiek nadzieję. Dziesięć minut przed planem przestało padać i niebiosa okazały łaskawość. Spiker zapowiedział panią major "Beo" i po chwili wszyscy zapomnieliśmy o trudach podróży, o tym że woda chlupie w butach a palce sztywnieją z zimna. Na niebie królowała Ona oraz Jej maszyna i nie liczyło się nic więcej. To było magiczne parę minut! Po Lightningu pokaz dali jeszcze Turcy, belgijska Augusta oraz Dream Viper lecz ten ostatni niestety latał już w całkowitych ciemnościach. Niedzielny poranek przywitał nas dla odmiany, gęstą jak śmietana mgłą. Takie warunki utrzymywały się do południa całkowicie rujnując plan pokazów. Na szczęście dla nas, rozbudzone apetyty zostały zaspokojone przez kolejne dwa świetne występy Belga oraz F-35. Dodatkową atrakcją był wspólny przelot Lightninga wraz z P-51. Niesamowicie wyglądało zestawienie tych maszyn jako pokaz ewolucji samolotu myśliwskiego. W moim odczuciu mimo odległości i niedociągnięć organizacyjnych, Sanicole zawsze będzie brane pod uwagę jako warte odwiedzenia. Następna edycja zapowiedziana jest na 07-08.09.2024 a kilka kadrów z tegorocznej znajdziecie poniżej. Michał "Misza" Górecki

LOS ANGELES Z POWIETRZA (USA, KLAX)

Maciej Piotrowski i Michał Adamowski podczas lotu widokowego nad Los Angeles mieli możliwość ustrzelenia kilku kadrów nad lotniskiem. Oto kilka zdjęć z nietypowej jak na samoloty pasażerskie perspektywy .

AIRPOWER 2022 (AUSTRIA, LOXZ)

Po 3 latach przerwy do Zeltweg w Austrii zawitały ponownie jedne z najlepszych pokazów lotniczych w Europie, czyli AIRPOWER. Impreza ta ma to do siebie, że bez względu na pogodę, zawsze jesteśmy tam w stanie zrobić materiał, który zadowoli nawet najbardziej wymagających. Jest to efekt położenia lotniska, dzięki któremu robiąc zdjęcia, zamiast samego nieba w tle mamy piękne panoramy górskie. Takie połączenie krajobrazu z niesamowitymi maszynami i akrobacjami gwarantuje emocje jedyne w swoim rodzaju. W tym roku line-up pokazowy nie zawiódł. Były pojedyncze demo, jak węgierski Gripen, belgijski F16 Dream Viper, austriacki Eurofighter w tygrysim malowaniu czy wyczekiwany przez wszystkich MiG-21. Ten ostatni niestety tylko z dolotu, ale i tak dobrze było zobaczyć w locie ten wycofywany już ze służby samolot. Nie zawiodły także zespoły - Frecce Tricolori i Patrouille Suisse dały przepiękne pokazy. Program obfitował w wiele innych emocjonujących wydarzeń, jak chociażby pożegnanie śmigłowca Aerospatiale SA-319B przez Austriackie Siły Powietrzne oraz pokaz “Scramble”, czyli przejęcie nadlatującego intruza w postaci C-130 Hercules przez dwa austriackie Eurofightery. Jednym z ciekawszych wydarzeń był również (niestety tylko w niedzielę) pokaz niskiego przelotu bombowca strategicznego B-52 Amerykańskich Sił Powietrznych. Obok samego programu jedną z największych zalet tych pokazów jest możliwość uzyskania tzw. Spotterpack, dzięki któremu uzyskuje się dostęp do całodniowego wyżywienia oraz, co najważniejsze, do wielu specjalnie wyznaczonych stref foto niedostępnych dla pozostałych osób. Wszystko to sprawia, że Airpower od zawsze są wpisane w nasz kalendarz jako pozycja obowiązkowa. Paweł "Blink" Glink

MEDIA DAY W ŁASKU (POLSKA, EPLK)

F-22 Raptor to hasło, które od dość dawna elektryzuje prawie wszystkich związanych z nie tylko wojskowym lotnictwem. Dlaczego? Bo to ponadczasowa maszyna i genialne osiągnięcie amerykańskiej myśli technicznej. Dużo by pisać o Raptorze. Napiszę więc tylko tyle, że zakochałem się w nim od samego początku, kiedy to jeszcze śledziłem rozgrywkę między YF-22 a YF-23. Owszem, YF-23 też był (jest!) piękny, też kosmiczny, ale YF-22 miał i ma w wyglądzie takiego pazura! A gdy do tego dołoży się poza wyglądem to co i jak potrafi, to nic dziwnego, że przez wielu Raptor uznawany jest jako najlepszy obecnie oficjalnie eksploatowany myśliwiec świata. Miałem przyjemność na pokazach lotniczych podziwiać wielokrotnie jego największych rywali czyli rosyjskiego Su-57 i chińskiego Chengdu J-20 i… niestety te maszyny mimo również nowoczesnego wyglądu i latania, nie robią na mnie takiego wrażenia jak Wielki Boss. Historia moich przygód z Raptorem rozpoczęła się trochę karkołomne. Opisałem wszystko dawno temu w pierwszym albumie „Odloty hesji”. Później było zdecydowanie lepiej. Przydarzyła mi się również taka historia, że najprawdopodobniej byłem jedynym fotografem na świecie, który w czasie krótszym niż 24 godziny fotografował obu największych rywali czyli Raptora i Su-57 (ówcześnie PAK FA). Tak więc nasze starcia fotoloto z Raptorem do lipca 2022 roku wyglądały tak: - 2008 Air Tattoo (Fairford, UK) zgodnie z relacją poniżej - 2010 Air Tattoo (Fairford, UK), - 2012 Bethpage Airshow (Nowy Jork, USA), - 2012 Joint Service Open House (Andrews, USA), - 2014 Aviation Nation (Nellis USA), - 2015 32. Baza Lotnictwa Taktycznego (Łask, Polska), - 2016 Air Tattoo (Fairford, UK), - 2016 San Francisco Fleet Week (San Francisco, USA), - 2016 Maryland Fleet Week (Baltimore, USA), - 2017 Air Tattoo (Fairford, UK), - 2017 Aviation Nation (Nellis USA), - 2019 Australian International Airshow (Avalon, Australia), Jedno jest pewne – uwielbiam fotografować F-22. Zawsze potrafi czymś fotograficznie zaskoczyć w zależności od imprezy i warunków pogodowych. Nic zatem dziwnego, że gdy na stronie U.S. Air Forces in Europe & Air Forces Africa, 27 lipca 2022 roku pojawił się taki wpis: “The U.S. Air Force’s F-22 Raptor has arrived at RAF Lakenheath, England, in route to the 32nd Tactical Air Base, Łask, Poland, to support NATO Air Shielding in the European Theater. The aircraft are from the 90th Fighter Squadron, 3rd Wing, Joint Base Elmendorf-Richardson, Alaska, and will be supporting Air Shielding as the 90th Expeditionary Fighter Squadron” To wiedziałem, że będzie się działo! Najpierw zawrzało w Internecie. Kiedy przylecą? Ile sztuk? Na jak długo? Czy będzie można fotografować spod płota? Czy będzie można odwiedzić bazę? A może też uda się zrobić sesję air-to-air? Zdecydowana większość polskich fotografów lotniczych nie miała wcześniej przyjemności fotografowania F-22. Ekscytacja przylotem tych maszyn do Polski była więc doskonale zrozumiana. Fotolotnicza Polska zwariowała gdy w kwietniu 2021 roku były u nas amerykańskie F-15, więc co dopiero gdy nawiedzić nas miały same F-22! Najpierw nasi zwiadowcy w UK donosili o pojawieniu się armady Raptorów w RAF Lakenheath. Dwanaście sztuk! Potęga straszna. Chodziły plotki ile przyleci do Polski ile zostanie w bazie w Ramstein w Niemczech. Dzięki wspaniałym aplikacjom śledzącym ruch lotniczy oraz informacjom w mediach społecznościowych wychodziło na to, że jednak cała ekipa przyleci do Polski już 4 sierpnia 2022 roku i tak się stało. Przyleciały do nas wszystkie dwanaście! Niesamowita historia niespotykana wcześniej. Taka ilość tych potężnych maszyn w jednej bazie tak blisko Ukrainy! Kraju, w którym przecież toczy się otwarta wojna z Rosją! Nie do uwierzenia. Zwłaszcza choćby w świetle afery z 2010 roku, kiedy to podobno podczas pobytu F-22 na Air Tatto w Fairford, Amerykanie wykryli próby namierzenia swoich maszyn przez Francuzów i ich najnowsze radary. A jednak! W mediach społecznościowych niemal od razu zawrzało od ilości wysypujących się podpłotowych fot z F-22. Pojawiło się sporo naprawdę dobrych zdjęć zarówno z oderwaniami jak i dopalaczami. Niestety mój ciasny gorset czasowy nie pozwalał mi na wyprawę pod płot do Łasku. Pozostawało mi jedynie oglądanie zdobyczy moich znajomych i… czekanie na inne opcje. Pierwsza z nich (pisząc ten tekst 30 września wierzę, że nie jedyna) pojawiła się bardzo szybko. 32. Baza Lotnictwa Taktycznego po uzgodnieniach z dowództwem 90. Eskadry Myśliwskiej USAF, zorganizowała „Media Day”. O wydarzeniu dowiedziałem się dość wcześnie i byłem mega podniecony na wieść, że znalazłem się na liście zaproszonych fotografów. Termin imprezy był przesuwany i ostatecznie padło na 23 sierpnia. Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze przygody z F-22 liczyłem bardzo na zdjęcia, jakich nie udało mi się zrobić wcześniej. Takie przy pasie startowym, takie bliskie na statyce i… taką linię dwunastu Raptorów! Nauczony jednak doświadczeniem, wiedziałem, że nie ma się co nastawiać, tylko cieszyć z tego co się dostaje, więc zupełnie na spokojnie, z tylko pozytywnymi emocjami pojechałem we wtorek, 23 sierpnia do Łasku. „Media Day” został zaplanowany tak, że na dwa wyloty Raptorów miały przyjechać dwie różne ekipy fotoreporterów. Na poranny wylot mieli wejście dziennikarze z przeróżnych mediów, a na popołudniowy fotografowie. Mi przypadł w udziale slot popołudniowy, ale z racji, że i tak miałem wolny dzień w pracy, postanowiłem go wykorzystać maksymalnie i na poranny wylot pojechać klasycznie pod płot bazy, celem przyfocenia startujących F-22. Jak się okazało – nie byłem jedynym, który miał taki pomysł. Wspaniale było spotkać pod płotem przyjaciół z SPFL, którzy mieli już potężne doświadczenie z ostatnich niemal 20 dni co, gdzie i jak. Atmosfera była jak zawsze mega, chociaż pogoda tego ranka nie rozpieszczała. Przejściowe opady deszczu, niebo niemal w całości pokryte niskimi chmurami. Prognozy zapowiadały poprawę z każdą godziną. Przy tej wilgoci w powietrzu liczyłem na dopalacze i oderwania. Cztery F-22 wystartowały jeden po drugim po godzinie 9:00. Wrażenie niesamowite, gdyż każdy po oderwaniu od pasa leciał nisko do samego końca lotniska, by następnie wyrwać w górę tuż nad nami! Niestety z niewiadomych powodów, akurat dziś bez dopalaczy i jakoś tak delikatnie. Może za dużo kamer na lotnisku? Cholera wie. Po blisko dwóch godzinach przyszła pora na lądowania. Dwa z czterech Raptorów podchodziły do lądowania tuż nad nami. Ten kosmiczny samolot tuż nad głową, a za nim jego niewiarygodnie brzmiące zawirowania powietrza biegnące po drzewach, krzakach i trawie, wszystkich nas postawiły w stan zdziwienia. Bajka! Koniec pobytu pod płotem. Pojechaliśmy na zbiórkę fotografów na bramę bazy. Miło było spotkać pozostałych szczęśliwców biorących udział w wydarzeniu. O godzinie 12:00 przejął nas Michał Kolad - rzecznik bazy, a przy okazji główny sprawca, szef i dobra dusza „Media Day”. Pojechaliśmy na płaszczyznę przygotowania samolotów, gdzie w przedzierających się przez chmury promieniach słońca czekało już na nas grubo ponad 100 milionów dolarów zamienione w nieziemską sylwetkę samolotu F-22. Tylko jedna sztuka? Nie… aż jedna! Do tego dzięki akcji Michała, bez żadnych barierek, pachołków itd. Mogliśmy podejść blisko. Żeby nie było za blisko pilnowało nas dwóch uzbrojonych po zęby żołnierzy. Ciekawostką jest fakt, że nie pozwalają nawet bardzo zaufanym ludziom dotykać płatowca F-22. Wiem, ale nie powiem skąd, że dotknięcie skrzydła pozostawia niesamowite wrażenie nawet na kimś, kto dotykał inne współczesne samoloty. Tu jest inaczej i stąd panowie karabinierzy. Ta odległość nie przeszkadzała nam jednak w odzieraniu Raptora z kolejnych kadrów. Zdziwiło mnie bardzo, że mogliśmy fotografować go też od tyłu. Podczas wizyty w 2015 roku było to absolutnie zabronione! Skupiłem się zatem bardzo na jego… tyle :) Gdy już nie pozostał na F-22 żaden kadr, postanowiliśmy przemieścić się na drugą stronę pasa. To był genialny moment. Jadąc, mogliśmy zobaczyć pozostałe jedenaście sztuk tych wspaniałych samolotów stojących w jednej linii i przygotowywanych do lotu. Zobaczyć! Ale niestety nie sfotografować. Takie zasady i trzeba ich przestrzegać. Nie teraz i nie tu, to zrobi się to kiedyś i gdzieś indziej. Czas jest przecież wymyślony po to, by nie robić wszystkiego od razu. Ważne, że ten wart grubo ponad miliard dolarów, a pewnie jeszcze więcej w temacie siły bojowej obraz, został zapisany w głowie i na długo tam zostanie. Druga strona pasa w Łasku, tak dobrze mi znana z wielu wizyt w tej wspaniałej bazie, stała się na ponad godzinę miejscem rozmów z przyjaciółmi, z którymi nie widziałem się od jakiegoś czasu. A że czasy ciekawe, to każdy miał do opowiedzenia różne historie. W końcu nastąpił czas startów. Ponownie niezwyczajne wrażenie. Fotografujemy sobie przy pasie startowym w obecnie najpotężniejszej bojowo bazie lotniczej w Europie! A może nie tylko w Europie? Takie rzeczy tylko w Polsce! Samoloty ponownie wystartowały bez użycia dopalaczy. Nie muszą. Jak wiemy z przekazu w TVP, potrafią bez dopalania pokonać prędkość światła, więc… no właśnie :) Pogoda nas też nie rozpieszczała fotograficznie. Z prognoz i z faktu, że podczas fotografowania na statyce trochę pokropiło, liczyłem na jakieś zawirowania, oderwania, coś. Nic z tych rzeczy. Myślę, że to było zrobione specjalnie, by nic nie przeszkadzało nam w podziwianiu piękna sylwetek tych wyjątkowych samolotów. Podobnie było podczas lądowań. Jedynym dodatkowym urozmaiceniem była potężna chmura dymu wydobywająca się z okolic miejscowości Gucin, która była wynikiem pożaru jakichś budynków warsztatowo- magazynowych. Liczyliśmy, że może ona okazać się ciekawym tłem, ale Raptory zawinęły się wcześniej i szybciej, podobnie jak my z bazy. To była genialna przygoda! Kolejny etap w poznawaniu tego ponadczasowego osobnika jakim jest samolot F-22 Raptor. Jestem niezmiernie wdzięczny wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania „Media Day” i do tego, że zarówno ja, jak i kilku moich przyjaciół z SPFL mogło uczestniczyć w tym wydarzeniu. Przecież wszyscy wiemy, że Raptory w Polsce nie operują po to, by dobrze wychodzić na zdjęciach. Robią obecnie potężną robotę w tej części Europy. Wszyscy bardzo wierzymy, że skończy się jedynie na pokazie siły i ćwiczeniach z polskimi i innymi samolotami NATO. hesja

POŻEGNANIE TS-11 ISKRA (POLSKA, EPDE)

27 lipca 2022 roku na lotnisku 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie odbyła się uroczystość lotu pożegnalnego samolotów szkolno-treningowych PZL TS-11 Iskra z zespołu akrobacyjnego Biało-Czerwone Iskry. W uroczystości wzięły udział najwyższe władze wojskowe i lotnicze z Dowódcą Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych generałem Jarosławem Miką na czele. Po wojskowej części oficjalnej nastąpił pożegnalny lot w składzie trzech samolotów TS-11 Iskra oraz towarzyszących im dwóch samolotów szkolenia zaawansowanego M-346 Master. Formacja wykonała kilka przelotów nad lotniskiem i zakończyła lot rozejściem samolotów TS-11 Iskra. Ostatnim w ponad 58-letniej służbie tego samolotu w naszych Siłach Powietrznych. Pożegnanie Iskry, uznawanej przez wielu za najlepszą polską konstrukcję lotniczą wszechczasów, uświetniły pokazy dwóch wyjątkowych zespołów akrobacyjnych. Pierwszym był pokaz zespołu akrobacyjnego ORLIK na samolotach PZL-130 Orlik, który obecnie już jako jedyny zespół na świecie lata na samolotach polskiej konstrukcji. Drugi pokaz, będący wyjątkową atrakcją, wykonał po raz pierwszy w Polsce, zespół akrobacyjny Sił Powietrznych Republiki Korei BLACK EAGLES, występujący na samolotach T-50B Golden Eagle. Ostatnim elementem uroczystości było odsłonięcie tablicy upamiętniającej ostatni lot samolotów TS-11 Iskra w polskim lotnictwie wojskowym. Sławek hesja Krajniewski

MACHLOOP (WALIA, LFA7)

Wycieczka do Wielkiej Brytanii na Royal International Air Tattoo to dla wielu fanów lotnictwa doskonała okazja do zobaczenia czegoś więcej. Najczęściej były to zbiegające się w czasie pokazy Flying Legends w Duxford lub też odwiedzenie słynnego Mach Loop. W tym roku wybraliśmy właśnie tą drugą opcję, mając gdzieś w głębi duszy nadzieję na dodatkowe atrakcje związane z RIAT. Plan zakładał spędzenie czterech dni na walijskich wzgórzach w oczekiwaniu na niskie przeloty U.S. Air Forces in Europe and Air Forces Africa oraz Royal Air Force. Nie jest też żadną tajemnicą, że najbardziej pożądani byli Ci pierwsi. Stali bywalcy LFA7 wiedzą doskonale, że jest to miejsce nieprzewidywalne i nie ma absolutnie żadnych reguł co i kiedy poleci. Przez pierwsze trzy dni szczęście i pogoda nam sprzyjały i mieliśmy po kilka przelotów maszyn treningowych RAF'u. Owszem, pozostawał lekki niedosyt z powodu braku cięższych maszyn, zwłaszcza że mieliśmy informację o nowej specjalnej liberii jednego z F-15 z 492 eskadry ale nie traciliśmy nadziei. Kolejny dzień rozpoczął się fantastycznie od niskiego przelotu C-130 RAF a krótko przed południem nasza cierpliwość została podwójnie wynagrodzona i zza wzgórza wyskoczył Strike Eagle w towarzystwie F-35. Pogłoski stały się faktem i mogliśmy na własne oczy zobaczyć okolicznościowe malowanie z okazji 70-lecia 48 Skrzydła oraz 80-lecia USAFE. Późniejszy przelot V-22 Osprey był swoistym deserem i dopełnieniem naszej wycieczki a my szczęśliwi mogliśmy udać się spokojnie w kierunku Fairford gdzie czekały nas kolejne trzy dni uczty lotniczej. Michał "Misza" Górecki

ENGLISH WARBIRDS (UK, EGBK)

„…12 sierpnia 1940 zapowiadał się na całkiem pogodny i udany dzień. Po kilku deszczowych i pochmurnych dobach, dla samolotów Luftwaffe w końcu otworzyło się okno pogodowe, które pozwoliło na przeprowadzenie zmasowanych nalotów na stacje radiolokacyjne i lotniska położone w okolicach Dover. Ernest Hippel siedząc w fotelu strzelca pokładowego bombowca Heinkel He 111 czuł jednocześnie strach i ekscytację spoglądając na linie brzegową wybrzeża wschodniej Anglii, którą właśnie przekraczał jego dywizjon bombowy, mknąc na zachód, aby dokonać morderczego uderzenia na brytyjskie lotniska. Była to jego pierwsza misja bojowa. Siedząc w kabinie dolnego strzelca nerwowo rozglądał się dookoła, wypatrując oznak nadlatujących samolotów RAFu. Pierwszy kwadrans nad Anglią upłynął bez większych komplikacji, co pozwoliło Ernstowi na chwilę oddechu i odprężenia. „Czym tu się stresować?” pomyślał Ernst, „przecież lecą z nami nasze Me109, więc jesteśmy bezpieczni”, po czym wygodnie ułożył się w swojej gondoli. W tym samym momencie z lewej strony coś przyciągnęło jego uwagę, spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył jak jeden z bombowców złamał szyk, a po nim następny i kolejny… W jednej sekundzie poczuł, jak serce zaczyna mu przyspieszać a adrenalina pompuję krew ze zdwojona siłą. Szybko rozejrzał się na boki, ale nie zauważył nic niepokojącego w zasięgu swojego wzroku, nerwowo sprawdził karabin maszynowy i wrócił do obserwacji otoczenia wokół. Pierwsze co zobaczył, to kilka małych rozbłysków z prawej strony, które natychmiast przyciągnęły jego wzrok. Nerwowo obrócił karabin w tamtym kierunku i nagle dojrzał szybko powiększający się zielono-brązowy kształt, który w zawrotnym tempie powiększał się i po chwili rozbłyski zamieniły się w smugi pocisków lecących w stronę jego bombowca. Serce skoczyło mu do gardła a strach sparaliżował na ułamki sekund jego reakcję. Nerwowo przesunął krzyż celownika w stronę powiększającego się obiektu, ale zanim zdążył nacisnąć spust poczuł jak jego kabina jest demolowana przez pociski kalibru 7,7 mm wystrzelone z 8 karabinów Browninga. Ostatni obraz jaki Ernst Hippel zarejestrował przed eksplozją jego He 111, to pełna skupienia twarz pilota RAFu patrząca w jego kierunku z pędzącego Hurricane’a…” Czy Ernst Hippel żył w 1940 roku, nie wiem, czy był częścią załogi He 111, który brał udział w Bitwie o Anglię, tego tez nie wiem, natomiast 82 lata później osobiście doświadczyłem uczucia ekscytacji, adrenaliny i przyspieszonego rytmu serca, kiedy siedząc na otwartej rampie Skyvana gdzieś nad polami Cambridgeshire, nagle od strony Słońca nadleciał na pełnej szybkości Hawker Hurricane. Pamiętam jak siedząc wtedy na rampie zastanawiałem się jak silne emocje targały załogami niemieckich bombowców, kiedy spadały na nich dywizjony Hurricane’ów i Spitfire’ow w czasie Bitwy o Anglię. Tak, w tym roku udało mi się zrealizować jedno moich lotniczych marzeń, tzn stanąć oko w oko z tym bajecznymi i kultowymi maszynami. Uwierzcie mi, tego widoku nie da się zapomnieć do końca życia. Maciej szamal Szamałek

BLACK EAGLES W EUROPIE (UK, EGDM)

Wirtuozi podniebnych manewrów z Korei Południowej, czyli zespół Black Eagles, są właśnie w Wielkiej Brytanii. Fani lotnictwa będą mieli okazję podziwiać ich podczas kilku pokazów, w tym największych na świecie, a mianowicie tegorocznego RIAT. Latający na samolotach T-50 piloci, odwiedzą również Polskę, prezentując przynajmniej 5 z 9-ciu obecnych w Europie maszyn. Korzystając z okazji, udało mi się odwiedzić bazę w Boscombe Down gdzie Black Eagles stacjonują i wykonać kilka ciekawych zdjęć dla SPFL, które już niedługo będziecie mieli okazję zobaczyć na naszej stronie jak i Facebooku. Piotr "Pimpuś" Szydło

ANTIDOTUM AIRSHOW LESZNO (POLSKA, EPLS)

Antidotum Air Show w Lesznie chyba na stałe wpisał się już do kalendarza wszystkich fanów lotnictwa. Pokazy odbyły się po raz kolejny i można śmiało powiedzieć, że była to największa impreza lotnicza w Polsce w tym roku. Najbardziej cieszy to, że impreza ewidentnie nabiera rozmachu, rozwija się. Wszystko za sprawą wielkiej pasji organizatorów oraz widzów, którzy przybywają co roku podziwiać widowisko. Dla największych świrów pokazy rozpoczęły się już w czwartek wieczorem, od treningów naszego F16 "Tiger Demo" Team oraz niemieckiego Eurofightera. Dzień pokazowy rozpoczynał się o godzinie 16 i trwał do około 23 i przyznać trzeba, że nie było czasu na nudę. Wszystko zorganizowane było perfekcyjnie – podczas pokazów jednej maszyny, następna już czekała przy pasie, gotowa do startu. Trzeba nadmienić, że doszło do całkiem sporych zmian – oś pokazów przesunęła się względem lat poprzednich, strefa dla fotografów, która była zawsze umiejscowiona pod wieżą także została przesunięta o przynajmniej kilkadziesiąt metrów na zachód. Niestety wymieniona wyżej strefa straciła trochę racje bytu, ponieważ samoloty niegdyś lecące po łuku w pochyleniu, kabiną w stronę fotografów, już tego nie robią. A to była zawsze cecha charakterystyczna imprezy w Lesznie, i po to wykupowało się miejsce w strefie „spotterskiej”. Oczywiście w dalszym ciągu ma ona sens, że widoku stamtąd nie zasłaniają głośniki, ani nie chodzą tamtędy ochroniarze. Dobra wiadomość jest taka, że powstała druga strefa, po drugiej stronie pasa, gdzie można fotografować samoloty ze światłem i momentami z bliższej odległości, a chętnych dowozi specjalny autobus. Wracając do samych pokazów, ewidentnie dla osób, które jeżdżą na pokazy nie od dziś, najsłabszym punktem był niestety nasz F16 "Tiger Demo" Team, który lata dość zachowawczo i nie robi to już takiego wrażenia jak np. słynny pokaz "Bluto" w 2016 roku. Jako plus uznać można to, że nie wyrzucał już pojedynczych flar, ale wiązki w większych odstępach czasowych. Pokaz niemieckiego Eurofightera to już przysłowiowe "flaki z olejem" - powoli i nudno, natomiast fakt, że przyleciał do Polski, jest oczywiście pozytywny i niewątpliwie był jakiegoś rodzaju urozmaiceniem i magnesem dla wielu z widzów. Reszta pokazów całkiem ciekawa, zwłaszcza pokaz austriackiej Cobry oraz Bronco w połączeniu z pirotechniką oraz już chyba stały punkt programu, czyli nocny pokaz Aerosparx wraz z naziemnymi fajerwerkami. To zawsze robiło wielkie wrażenie, i muszę przyznać, że robi po dziś dzień. Czekamy na kolejną edycję już za rok! Przemek „frogi” Więcławski
Back to Top