Iława.
Piękna miejscowość, położona nad jeziorem o łatwej do zapamiętania nazwie - Jeziorak. W dniach 10, 11 i 12 maja br., na wysokości plaży miejskiej, została zorganizowana kolejna, trzecia już edycja Lotniczej Majówki. W mieście pojawiłem się po raz pierwszy w życiu i te kilka chwil zwiedzania utwierdziło mnie w przekonaniu, że opinie znajomych, pozytywne recenzje z przewodników jak najbardziej odpowiadają faktom.
Tym właśnie wyjazdem rozpocząłem również swój tegoroczny sezon fotografii lotniczej i pełen zapału, a także radosnego zniecierpliwienia zameldowałem się na miejscu, zastając obecnych tam już innych członków naszego Stowarzyszenia oraz wielu znajomych, z którymi od dłuższego czasu się nie widzieliśmy. Naładowało mnie to dodatkowo pozytywną energią i już byłem pewien, że ten wyjazd będzie udany.
Program całej Lotniczej Majówki zapowiadał się bardzo bogato. Aż dziw bierze, że organizatorzy to wszystko zmieścili z swoim grafiku. W tym miejscu należy pochwalić bardzo dobrą organizację całej imprezy: począwszy od szybkiego i uprzejmego kontaktu z pracownikami Biura Informacji Turystycznej, którzy świetnie orientowali się we wszystkim, co się w tym, czy tamtym miejscu działo, poprzez rozstawienie wszystkich stoisk i bardzo sensowne ich rozmieszczenie przy plaży, a skończywszy na uporządkowaniu terenu imprezy już po zakończeniu głównej części w sobotę. W bliskiej odległości od plaży zorganizowany był odgrodzony plac zabaw dla dzieci, które mogły się do woli wyszaleć i spędzić w swoim gronie czas na zabawach, dając rodzicom chwilę wytchnienia i możliwość spojrzenia na to, co działo się na niebie.
Przechodząc już do samych pokazów, nie wypada nie wspomnieć o punktualności organizatorów i dbałości o prezentowanie wszystkich punktów programu zgodnie z planem. Nad całością czuwali komentatorzy, czyli znany z telewizji (i nie tylko) Pan Tadeusz Sznuk oraz Pan Witold "Toyo" Sokół, niegdyś pilot samolotów MiG-29. Dla każdego znalazły się odpowiednie atrakcje na niebie. Były oczywiście pokazy solistów, którzy jak zawsze, pełni energii, prezentowali możliwości swoich maszyn. Nie zabrakło takich nazwisk, jak Mateusz Strama, który pilotował samolot Yak-3U z dużą pewnością i precyzją, Łukasz Czepiela na Zivko Edge 540, czy Jurgis Kairys w Su-31, potrafiący zrobić sporo hałasu i przy tym nieźle "nakopcić". Oprócz nich zaprezentowały się także grupy akrobacyjne, m. in. zespół The Flying Bulls w przepięknym malowaniu Red Bull, wściekle "warczący" silnikami oraz Cellfast Fying Team w czystym, jasnym malowaniu, pięknie odbijajającym promienie słoneczne. Pokazy akrobacji synchronicznych to nie tylko samoloty, ale także mistrzowskie operowanie motoparalotniami w wykonaniu śmiałków z The Flying Dragons, którzy prezentowali swe umiejętności na wielu różnych imprezach. Także i tutaj, w Iławie, warto było przyjrzeć im się po raz kolejny. Fanów dwupłatowców na pewno zadowoliły pokazy samolotów Hatz oraz Stearman.
Spragnionym nieco "mocniejszego uderzenia", krótki koncert "zagrał" pilot w znanym wszem i wobec samolocie Su-22, wykonując kilka przelotów z dużą prędkością (w tym z dopalaczem), na co ochoczo zareagowali zwłaszcza fotografowie. Do kompletu można dołożyć równie ciężki sprzęt, jakim jest helikopter Mi-24, także od zawsze zrywający do pozycji stojącej wszystkich obecnych z aparatami fotograficznymi. Helikopterów było znacznie więcej i to nie zawsze takich z przeznaczeniem do użytku stricte bojowego. Podczas tegorocznej Majówki wodę na brzeg (i przy okazji na soczewki naszych obiektywów) rozdmuchiwały swoimi wirnikami W-3WARM Anakonda, Mi-17 i W-3 Sokół podczas pokazów desantowych oraz ratowniczych. Maria Muś dała widowiskowy pokaz latania na swoim BO-105. Mniejszy, żółty Robinson R44 pokazywał za to wszystkim chętnym Iławę z lotu ptaka, za odpowiednią opłatą oczywiście. Czujne oko wyłapać mogło także łódź WOPR, czuwającą często przy brzegu jeziora. Niestety zabrakło zapowiadanego wcześniej w planach odrzutowca MiG-29, ale mam nadzieję, że wkrótce dane nam wszystkim będzie znów go podziwiać.
Duże śmigła zazwyczaj oznaczają duży hałas, ale i ci mniejsi bracia potrafią dać ogromną radość oglądającym. Na szczegółną uwagę zasługuje kilku z nich, bo to naprawdę bardzo oryginalne statki powietrzne. Sporą furorę zrobił samolot Aviat Husky, w pięknym, żółtym malowaniu z ciemnymi akcentami, który prezentował się kilkakrotnie, za każdym razem wdzięcznie i z lekkością unosząc się nad taflą jeziora lub wzburzając wodę swoimi pływakami podczas pozorowanego lub końcowego wodowania. Soczysty, żywy kolor doskonale komponował się z zielonym krajobrazem w tle, dostarczając fotografom okazji do wielu udanych zdjęć, o czym świadczyły liczne publikacje tychże w Internecie. Nie mniejszą furorę zrobił samolot Super Petrel o pięknej, choć dość skomplikowanej sylwetce. Moim zdaniem ten samolot jest na tyle udany, że wygląda dobrze z każdej strony. Możliwość lądowania na wodzie dodatkowo wzmaga chęć sfotografowania go podczas takich momentów, a biały kolor kontrastuje z kolorem podłoża. Za to największym "dziwolągiem", jakiego przyszło mi podziwiać podczas tegorocznej Majówki, był samolot Mustang Midget, którego nazwa doskonale oddawała to, co widać było w powietrzu. Oto mały, jednosilnikowy samolocik, stworzony z myślą o wyścigach powietrznych, ma mi się kojarzyć (przynajmniej z nazwy) z potężniejszym bratem P-51, do tego w malowamniu Jana Zumbacha z II WŚ, z literami kodowymi RF-D, znanymi z samolotu Spitfire. Kombinacja nazwy, kształtu oraz kamuflażu, którym jest pokryty, u jednych wywołuje życzliwy uśmiech, u innych - zdziwienie. Nie da się jednak przejść obok tego samolotu obojętnie; na pewno zwraca uwagę, tego odmówić mu nie można. Na niebie zaprezentował się bardzo dobrze.
Lotnicza Majówka to nie tylko atrakcje w powietrzu, ale również i na wodzie oraz poza nią. Oprócz lotnictwa Organizatorzy przygotowali także parady łodzi na jeziorze, wspomniane wyżej pokazy desantu i ratownictwa morskiego, wystawy statyczne sprzętu wojskowego, broni, gry i zabawy dla całych rodzin, jak również projekcję filmu "Dywizjon 303" w Amfiteatrze Miejskim. Było więc sporo okazji, by wypełnić cały weekend i odpocząć od trudów codzienności. Imprezę wsparło i dodatkowo uświetniło stowarzyszenie motocyklowe Polish Wings, organizując przejad ulicami miasta, prezentując swoje piękne, dwukołowe maszyny.
Na odwiedzających teren imprezy czekały tradycyjnie stoiska gastronomiczne z naprawdę bardzo dobrym jedzeniem oraz te pamiątkowe, na których można było zaopatrzyć się w gadżety okolicznościowe oraz inne akcesoria związanie z militariami. Pogoda momentami płatała figle i dobrze było mieć pod ręką kurtkę, ale ostatecznie całość odbyła się bez żadnych zakłóceń.
Dla wielu pasjonatów lotnictwa oraz wyższych pułapów największą atrakcją było wzięcie udziału w spotkaniu zorganizowanym w hotelu późnym popołudniem; trójka wspaniałych osobistości opowiadała o lotnictwie, kosmosie oraz dzieliła się życiowym doświadczeniem z zebranymi. Chętni, którym udało się zdobyć uprzednio wejściówki na to wydarzenie, mogli więc poznać takie osoby, jak: Pan Tadeusz Sznuk, Pan Witold Sokół oraz nasz kosmonauta, gen. Mirosław Hermaszewski. Spotkanie, nazwane "Rozmowami o lataniu", prowadzone było w doskonałej atmosferze, wypełnione ciekawie przekazywanymi historiami z dodatkiem inteligentnego humoru najwyższych lotów oraz dowcipnych sytuacji, na które zgromadzeni słuchacze raz po raz reagowali śmiechem i gromkimi brawami. Na koniec prowadzący otrzymali owacje na stojąco, a po części oficjalnej można było zamienić parę słów osobiście, zdobyć dedykację lub autograf, czy też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Było to z pewnością niesamowite doświadczenie, a dla mnie - kolejna odhaczona pozycja na liście marzeń.
Kończąc tę krótką relację chciałbym raz jeszcze podziękować Wszystkim, dzięki którym to wydarzenie zapisało się na trwałe w mojej pamięci i nadało pędu moim tegorocznym planom. Dziękuję Przyjaciołom za wspólną podróż oraz wszystkim, z którymi świetnie się bawiłem na samej imprezie. Gratuluję Organizatorom udanej Lotniczej Majówki i zachęcam do odwiedzenia Iławy, jeśli tylko będziecie mieli Państwo taką możliwość.
Sławomir "Sławol" Borysowski
Edit 31.05.2019 r.
Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość ... Patryk Kwiatkowski - pilot, związany z Aeroklubem Ziemi Mazowieckiej w Płocku, zginął w wypadku, do którego doszło przed południem w piątek, 31 maja b.r. w pobliżu miejsca poświęconemu polskiemu lotnictwu - Muzeum 303 im. ppłk. pil. Jana Zumbacha w miejscowości Napoleon (województwo śląskie) niedaleko Kłobucka. Samolot Midget Mustang stylizowany na brytyjski myśliwiec Spitfire, który był pilotowany przez Patryka, rozbił się w lesie. Niestety... pilot poniósł śmierć na miejscu... Patryk Kwiatkowski urzekł nas swoim kunsztem podczas Lotniczej Majówki w Iławie. Następnym miejscem, gdzie miał dać pokaz, miał być Piknik Lotniczy w Płocku... Niestety, ale już Go nie zobaczymy...
"Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy informację o śmierci naszego przyjaciela, wieloletniego członka płockiego Aeroklubu - Patryka Kwiatkowskiego. Był wielkim lotnikiem, duszą towarzystwa, zawsze pozytywnie nastawionym do świata. Do końca robił to co bardzo kochał. Pozostawił po sobie pustkę, której nie wypełnimy. Składamy wyrazy współczucia dla rodziny, przyjaciół i wszystkich, którzy znali tak wspaniałego człowieka. Blue Sky Patryk."
Aeroklub Ziemi Mazowieckiej, Płock, 31.05.2019 r.
PATRYK KWIATKOWSKI (R.I.P.)