MIAMI AIR AND SEA SHOW 2019 (USA, KMIA)

The Greatest Show Above the Earth” – tak oto organizatorzy zapowiadali wydarzenie jakim były majowe pokazy w Miami. My jednak wiemy, że takie zapowiedzi należy traktować z przymrużeniem oka, bo nawet najmniejsze pokazy dla niektórych mogą się stać najlepszymi i największymi. Kto jednak nie chciałby spędzić majowego weekendu na słonecznej plaży w Miami, podziwiając perełki amerykańskiego lotnictwa wojskowego i popijając zimne trunki w tak świetnym i wyluzowanym towarzystwie jak członkowie SPFL Air Action. Nad czym tu się zastanawiać? Lecimy do USA!

Piękny, słoneczny poranek i lekka morska bryza powitały nas po krótkim spacerze wzdłuż Ocean Drive. Pokazy zaczynają się tuż przed południem więc mamy mnóstwo czasu na przechadzkę pomiędzy stoiskami takich załóg jak na przykład: F-35 Demo Team, czy U.S. Navy Blue Angels. Koszulki, czapeczki, naszywki. Każdy znajdzie coś dla siebie. Rozkładamy koce, ręczniki, a na niebie pojawiają się spadochrony U.S. Army Golden Knights i Black Daggers z olbrzymią flagą USA. Impreza oficjalnie się zaczyna. Wszystkie czasze na ziemi, a na niebie pojawia się pierwszy myśliwiec, niosący ze sobą jakże piękny i wyczekiwany przez nas dźwięk dopalaczy. To F-15C Lotnictwa Gwardii Narodowej Stanów Zjednoczonych z bazy w Nowym Orleanie, czyli Bayou Militia. Kilka szybkich przelotów na dopalaczu i F-15 znika za wieżowcami Miami, a nad nami pojawia się majestatyczny i legendarny bombowiec B-52. Należąca do 343 Dywizjonu Lotnictwa Bombowego maszyna wykonała kilka powolnych przelotów, w tym jeden z otwartym lukiem bombowym. Po kilku minutach ciszy, kiedy myśleliśmy, że “Buff” odleciał, pojawił się znów nad północną stroną Miami Beach i wykonał tzw. high-speed pass. Lekki zapach nafty lotniczej z ośmiu silników Pratt & Whitney wypełniły powietrze, a najbardziej zasłużony bombowiec USAF odleciał do swojej bazy w Barksdale. Zaczęło się całkiem fajnie! Straż Przybrzeżna pokazała nam swój samolot i łodzie, a ratownicy z SAR symulowali akcję ratunkową przy użyciu helikoptera i płetwonurków. Dla mnie był to czas, aby się trochę schłodzić i nałożyć kolejną warstwę kremu przeciwsłonecznego. Szybkie wytarcie rąk i aparat w dłoń, bo na niebie widok czterech samolotów A-10 Thunderbolt II. Formacja zaprezentowała nam kilka przelotów i dynamicznych, ciasnych zwrotów, podczas których nad skrzydłami “guźców” pojawiły się oderwania. Dla mnie był to wyjątkowy moment, gdyż pierwszy raz zobaczyłem i sfotografowałem A-10 w malowaniu inwazyjnym, upamiętniającym 75 rocznicę inwazji na plaże w Normandii, czyli pamiętny D-Day. Po pokazie A-10 mieliśmy okazję zobaczyć trochę historii, a mianowicie występ Red Tail Squadron’s P-51C Mustang

Wczesne popołudnie na Florydzie to przede wszystkim gorące słońce, a co za tym idzie, na niektórych bezwłosych głowach gorący pot wraz z kremem przeciwsłonecznym zaczął przypominać oszronioną butelkę mocno zmrożonej wódki. Słońce Miami sprawia, że pokazy są niemal tak gorące jak dopalacz silnika Pratt & Whitney F135, czyli siły napędowej świetnego myśliwca wielozadaniowego piątej generacji F-35 Lightning II i to właśnie on z hukiem pojawia się nad naszymi głowami! Aparaty w górę i seriami strzelamy w kierunku Capt. Andrew „Dojo” Olsona zasiadającego za sterami niewykrywalnej dla radarów maszyny. „Dojo” w mistrzowski sposób pokazuje możliwości tego najnowszego amerykańskiego myśliwca, a wilgotne morskie powietrze niemal gotuje się wokół samolotu. Pokaz F-35A Lightning Demo Team kończy efektowny high-speed pass, a maszyna znika nad południowym końcem plaży. Fenomenalny pokaz, a my nie mamy czasu ochłonąć bo na niebie pojawiają się smugi białego dymu…

U.S. Navy Blue Angels. Marka sama w sobie i fanom szeroko pojętej awiacji nie trzeba ich przedstawiać. Kilka wolniejszych przelotów w ściśle zwartej, dopracowanej do perfekcji formacji i rozejście. Kiedy 4 maszyny F/A-18 Hornet przelatują przed nami, pokazując swoje niebiesko żółte malowanie, #5 i #6 zadziwiają publiczność bardzo szybkimi mijankami. Kilka przelotów w formacji i Blue Angels kończą swój pokaz jednym z najefektywniejszych manewrów jakim jest ich charakterystyczny Sneak Pass. Fenomenalny team i fenomenalny pokaz! Amerykańscy piloci mają owacje tłumów i nasz szacunek, a my mamy fantastyczne zdjęcia. Czego chcieć więcej? A no właśnie tego, o czym wspomniałem na początku. “The Greatest Show Above Earth”. Dla mnie tegoroczne pokazy w Miami byłyby właśnie najznakomitsze, gdyby wzięły w nich udział wszystkie teamy zapowiadane przez organizatorów, a zwłaszcza B-1 Lancer, B-2 Spirit i F-16 Fighting Falcon. Ale czy po takiej imprezie można narzekać? Nie! Bo “gdyby chodziło tylko o zdjęcia, to po co to wszystko?”.

Do zobaczenia za rok w tym samym miejscu, bo pokazy w Miami to coś czego każdy musi doświadczyć na własnej skórze kilkukrotnie!

Piotr „Pimpuś” Szydło