Szukaj

DNI Z WOJSKIEM POLSKIM (Polska, EPMM)

Przyszła wiosna, a z nią... SEZON POKAZÓW LOTNICZYCH! Oczywiście oprócz tego obudziła się przyroda, pogoda stała się przyjemniejsza, na ulicach zrobiło się jakby ładniej ;), ale dla miłośników lotnictwa wreszcie zaczął się Sezon! ;). Nareszcie ruszymy na lotnicze festyny, pokazy i pikniki. Będzie się działo! Jak co roku jedną z pierwszych imprez miał być Dzień Otwarty w 23. BLT w Mińsku Mazowieckim, miejscu szczególnym dla każdego miłośnika polskiego lotnictwa - gnieździe naszych "Smokerów". W tym roku miało być jednak inaczej. Na internetowych forach i facebooku pojawiła się informacja, że zamiast "zwykłego" Open Day będziemy mieli dużą imprezę z okazji 15. rocznicy przystąpienia naszego kraju do NATO. Dni z Wojskiem Polskim zaplanowano na 10-11 maja. W miarę jak pojawiały się informacje, co będzie można na niej zobaczyć, nasze apetyty rosły. Kiedy we wstępnym programie pojawiło się demo F-15, foto-lotnicza polska (i nie tylko) "zwariowała" ;). Jak się później okazało, cieszyliśmy się trochę przedwcześnie, bo tuż przed imprezą pokaz ten odwołano. Ale to nic, i tak zapowiadało się nieźle! Spragnieni foto-lotniczych wrażeń dotarliśmy pod mińskie lotnisko już w piątek 9 maja. Tego dnia zaplanowane były oficjalne treningi połączone z dniem prasowym. Mając w perspektywie spędzenie najbliższych dwóch dni na płycie lotniska, postanowiliśmy poszukać innych ciekawych kadrów poza jego terenem. Nasz wybór padł na północną stronę Bazy. Z dużym niepokojem śledziliśmy prognozy pogody, które wahały się pomiędzy „średnio optymistycznymi” a „umiarkowanie apokaliptycznymi”. ;) Na szczęście aura nam sprzyjała i poza krótkim deszczykiem warunki były „całkiem znośne”. Czas płynął. Pod płot docierały coraz większe grupy „poszukiwaczy ciekawszych kadrów”. Chociaż dla wielu z nas „sezon” rozpoczął się już jakiś czas temu, podczas jednej z naszych wizyt w bazach Sił Powietrznych, to wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na początek treningów i zabijaliśmy czas plotkami o samolotach, fotografii i zbliżających się imprezach w kraju i za granicą. Odgłos uruchamianego silnika obwieścił nam, że w Bazie rozpoczyna się „lotnicze życie”. Pierwsi do działania przystąpili ratownicy z 2. GPR. Najpierw rozruszali swojego „Sokoła”, a później leciwego Mi-2, pieszczotliwie nazywanego „czajnikiem”. Faktyczne treningi rozpoczął pokaz morskiego Mi-14 w malowaniu „Orki”. Z miejsca, które zajmowaliśmy, mieliśmy niestety słaby widok na płytę lotniska. Kiedy jednak maszyna odchodziła do nawrotu, była już „do naszej dyspozycji”. Trzeba przyznać, że przelot wielkiego Mi-14 nad głową robi spore wrażenie ;). Treningi ruszyły pełną parą, a my zaczęliśmy szukać bardziej optymalnego miejsca. Z pomocą przyszedł nam właściciel jednego z gospodarstw, pozwalając nam wejść na swoje podwórko. Choć z początku mieliśmy pewne wątpliwości, pokaz mińskiego „Smokera” rozwiał je bardzo szybko. Byliśmy idealnie w centrum pokazu. Momentami mieliśmy wrażenie, że pilot MiG-a lata tylko dla nas. Zostaliśmy w tym miejscu do końca treningów. Nadeszła sobota, a więc pierwszy oficjalny dzień pokazów. Wyruszyliśmy na lotnisko wcześnie rano, chcąc dostać się na jego teren przed spodziewanymi tłumami widzów. Nie byliśmy też pewni, jak będzie wyglądała komunikacja, a zależało nam, żeby nie tracić czasu na stanie w kolejkach. Trzeba przyznać, że dotarcie na parking, a później do samej Bazy poszło bardzo sprawnie. Po wejściu na, skądinąd bardzo dobrze nam znaną, płaszczyznę postojową 23. BLT byliśmy naprawdę pod sporym wrażeniem. Na wystawie statycznej zaprezentowano prawie wszystkie typy statków powietrznych eksploatowanych w naszym lotnictwie, brakowało chyba tylko Herkulesa. Wszystkie maszyny poustawiano w sporej odległości od siebie, co dawało dobre warunki do fotografowania. Oprócz tego bardzo bogatą ekspozycję zaprezentowały Wojska Lądowe i Specjalne. Szczególne wrażenie robiła prezentacja tego ostatniego rodzaju wojsk, które z oczywistych względów bardzo rzadko prezentują się w takim zakresie szerokiej publiczności. Śmiało można powiedzieć, że nasza Armia naprawdę pokazała to, co ma najlepsze. Po krótkim rekonesansie zajęliśmy nasze miejsca „pod barierkami.” Zanim jeszcze rozpoczęły się oficjalne pokazy w locie w powietrze wzbił się szkolno-bojowy MiG-29UB. Ten niewątpliwy „bonus” wywołał u stojących niedaleko nas brytyjskich spotterów prawdziwą euforię. Zawsze jest miło widzieć fotografów lotniczych z zagranicy, którzy na widok naszych dwudziestychdziewiątych zachowują się jak przedszkolaki w sklepie z zabawkami ;). Impreza rozpoczęła się od krótkich przemówień, defilady oraz odegrania sygnału Wojska Polskiego oraz Hymnu Państwowego. W tym miejscu niestety mam przykre spostrzeżenie. Dla części zgromadzonych na terenie widzów ten ostatni moment nie znaczył zupełnie nic! Tak jak siedzieli zwróceni plecami do wciąganych na maszt barw narodowych, tak również podczas Hymnu siedzieli dalej, ze smakiem zajadając się drugim śniadaniem. Nawet stojący „na baczność” obok nich żołnierze nie zwrócili ich uwagi. Ech..., jak widać, w niektórych sprawach czeka nas jeszcze daleka droga. :( Część dynamiczną otworzył przelot Zespołu „Biało-Czerwone Iskry” w formacji flaga. Zaraz po nim swój pokaz rozpoczął Mi-14PŁ z lotnictwa Marynarki Wojennej. Z wymalowaną na kadłubie piękną orką maszyna prezentowała się bardzo efektownie. Warto tu przypomnieć, że malowanie to zostało nagrodzone na zeszłorocznych pokazach RIAT w Wielkiej Brytanii. Ledwo Mi-14 dotknął kołami miejsca lądowania nad lotniskiem pojawił się „grot” sześciu F-16. Co ciekawe wszystkie zaprezentowane maszyny wyposażone były w zbiorniki konforemne. Po morskich lotnikach i F-16 miejsce na niebie zajęli piloci wojsk lądowych na szturmowych Mi-24. Zawsze, kiedy oglądam pokaz tych klasycznych już maszyn, jestem pod ogromnym wrażeniem kunsztu ich pilotów. Tak precyzyjny pilotaż tymi ogromnymi śmigłowcami wymaga nie lada umiejętności. W swoim pokazie piloci połączyli manewry bojowe z powietrznym baletem. Efektowne „górki”, zwroty i przeloty na dużej prędkości dawały okazje do uchwycenia wielu ciekawych kadrów. Nie przebrzmiał jeszcze łoskot potężnych łopat Mi-24, kiedy na pasie startowym zobaczyliśmy kołującego MiGa-29 nr 56. Maszynę, zwaną potocznie „Marianem” od namalowanego na nim portretu ppłk. Mariana Pisarka, pilotował ppłk. Piotr „Kuman” Iwaszko. Maszyna zajęła miejsce na początku pasa, by po chwili po ostrym wznoszenie znaleźć się w powietrzu. Dla większości zgromadzonych był to zapewne główny punkt programu. Chociaż niski pułap chmur pozwolił na wykonanie „tylko” niskiego wariantu pokazu, był on bardzo efektowny. Ciasne manewry, dopalacze i sporo flar to jest to, co „lotnicze świry” lubią najbardziej. ;) Jak się wkrótce okazało nie było to ostatnie spotkanie z „mińskim smokerem” tego dnia. Podczas drugiej części pokazów „Marian” wystartował ponownie. Tym razem za jego sterami siedział kpt. Adrian Rojek. Po krótkim deszczu pogoda poprawiła się na tyle, że drugi pokaz można było wykonać "na całość" ;). Dzięki temu druga prezentacja była agresywniejsza i jeszcze bardziej dynamiczna. Często eksponowane godło eskadry, namalowane na grzbiecie kadłuba, plus efektownie rzucane flary zapewniły mu dużo świetnych kadrów na naszych kartach. Naszym zdaniem „Marian” był zdecydowaną gwiazdą imprezy. Oprócz palników bardzo dynamicznie zaprezentowała się również kawaleria powietrzna. Formacja trzech „Sokołów” dokonała efektownego desantu oddziału kawalerzystów, którzy natychmiast przystąpili do części lądowej prezentacji. Po jej zakończeniu nad lotniskiem ponownie pojawiły się „Sokoły”, by ewakuować oddziały z rejonu działań. Nie był to jedyny tego typu pokaz w tym dniu. Podobny, choć na mniejszą skalę, zaprezentowała nam załoga Mi-17 z 7 Eskadry Działań Specjalnych podczas demonstracji działania Sił Specjalnych. Dalej w powietrzu zaprezentował się SW-4 z Dęblina oraz „miejscowy” W-3 z 2 GRP. Ratownicy zademonstrowali podejmowanie rannego za pomocą różnych technik linowych. Ciekawym elementem, choć trzeba przyznać, trochę niewykorzystanym, była demonstracja ataku na cel naziemny wykonana przez parę świdwińskich Su-22 osłanianych przez F-16. Obie formacje przeszły nad lotniskiem, rzucając flary. Większość z nas spodziewała się czegoś w stylu pamiętnego pokazu w czasie Air Show w Radomiu. Może dlatego właśnie pozostało takie wrażenie niedosytu. Na zakończenie swojego pokazu piloci Su-22 zaprezentowali jeszcze kilka pozorowanych podejść do lądowania. Oczywiście nie można też zapomnieć o naszych zespołach akrobacyjnych. W trakcie imprezy swoje umiejętności latania zespołowego zaprezentowali piloci „Orlików” i „Biało-Czerwonych Iskier”. Jak zwykle popisali się kunsztem pilotażu, wzbudzając aplauz zgromadzonej publiczności. W efektownej demonstracji zaprezentowały się jeszcze jednostki Żandarmerii Wojskowej. Koniec pokazów bynajmniej nie zakończył samej imprezy. Bardzo duża część odwiedzających została jeszcze długo na terenie Bazy, by cieszyć się mnóstwem przygotowanych atrakcji. Imprezę Dni z Wojskiem Polskim zaplanowano na dwa dni. Niestety prognozy pogody na niedzielę były „umiarkowanie apokaliptyczne”;). Generalnie zanosiło się na całodzienne opady. Nie zmieniło to oczywiście naszej decyzji o stawieniu się rankiem na terenie lotniska - "no risk no fun” ;) Na szczęście aura postanowiła świętować ten dzień razem z nami i chociaż dookoła „kręciły się” ciemne burzowe chmury, to ani kropla nie spadła na lotnisko. Z drugiej strony takie warunki są dla lotniczej fotografii wręcz wymarzone. Duża wilgotność w powietrzu sprzyja pojawianiu się na kadłubach widowiskowych oderwań, a słońce podświetlające lecące na tle ciemnych chmur maszyny nadają zdjęciom szczególnego charakteru ;). Dodatkowym atutem mińskiej imprezy była lokalizacja strefy pokazu na północ od miejsca dla publiczności. Dzięki temu przez cały czas pokazu oglądający "mieli słońce za plecami". Panowie decydenci, warto by o tym pamiętać przy wybieraniu lokalizacji następnego Air Show... ;). W niedzielę program dynamiczny składał sie z takich samych elementów jak w sobotę z wyjątkiem prezentacji Sił Specjalnych, której tego dnia już nie oglądaliśmy. Warto było ponownie przyjechać na mińskie lotnisko. Lepsza aura dała możliwość zrobienia ciekawszych zdjęć. Dla przykładu dzięki lepszej pogodzie oba pokazy MiGa-29 mogły odbyć się „na full”. Podsumowując, Dni z Wojskiem Polskim zafundowały nam piękny foto-lotniczy weekend. Nasze Siły Zbrojne stanęły na wysokości zadania. Organizatorom udało się stworzyć atrakcyjny i dynamiczny program oraz świetną atmosferę, której uzupełnieniem była bardzo ciekawa wystawa statyczna. Wszystko to razem przyciągnęło do 23. Bazy tysiące spragnionych kontaktu ze swoją Armią Polaków. I to jest chyba najważniejsze. Tak trzymać! Dziękujemy… i prosimy o więcej! Przemek „Youzi” Szynkora

TRENING MARIANA (Polska, EPMM)

W dniu 29 kwietnia 2014 roku SPFL nieoczekiwanie pojawiło się z „roboczą” wizytą w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego. Chcieliśmy pomóc przy ustawianiu barierek w związku ze zbliżającą się imprezą „Dni z Wojskiem Polskim”, ale skutecznie od tego zajęcia odciągnął nas trening do pokazu dynamicznego na „Marianie”, czyli Migu-29 w barwach Eskadry Kościuszkowskiej z podobizną płk. pil. Mariana Pisarka. STOP. Przecież 1 kwietnia już był! A tak naprawdę to późnym popołudniem dotarła do nas informacja, że planowany jest trening na samolocie MiG-29, w związku ze wspomnianą imprezą. Co prawda informacja dotarła do nas na 30 minut przed planowanym startem, ale że sprzęt zawsze jest przygotowany do pracy, więc po 15 minutach już byliśmy pod domkiem pilota, a po kolejnych pięciu – pod pasem startowym. W oddali słychać już było uruchomione silniki i po kilku minutach Smoker na pełnym „gazie” zaczynał trening, a za jego sterami ppłk pil. Piotr KUMAN Iwaszko. Trening był bardzo efektowny, na dużych kątach natarcia, z ciasnymi nawrotami i prawie niewyłączanym dopalaniem. Po niespełna 10 minutach „Marian” wylądował. Jeszcze szybka sesja Kumana powracającego do domku pilota, kilka słów rozmowy i z powrotem do domu. Krótko acz treściwie. Oby do „Dni z Wojskiem Polskim”. Będzie się działo! Konrad „kifcio” Kifert

OGIEŃ NA NIEBIE – OGIEŃ NA ZIEMI (Polska, EPSN)

Odgłos silnika odrzutowego upewnia nas, że maszyna jest już gdzieś w pobliżu. Rozglądamy się wokół, ale nie ma po niej śladu. „Zero czwarty na bojowym!” - słyszymy głos kontrolera. Nie ma wątpliwości - za chwilę rozpocznie się atak. Jest! Klasyczna sylwetka Su-22 pojawia się nad lasem. Widzimy, jak wchodzi w płytkie nurkowanie. Śledzimy maszynę naszymi obiektywami. "Zeszły czy nie?" - pada niecierpliwe pytanie. Po chwili od kadłuba oddzielają się dwa obiekty i rozpoczynają swój lot w kierunku ziemi. To dwie pięćsetkilogramowe bomby FAB-500SzN. Sekundę później ładunki pirotechniczne „odpalają” spowalniające ich opadanie spadochrony. To bomby szturmowe, przeznaczone do zrzutu z małej wysokości. Po chwili śmiercionośny ładunek dociera do celu. Dwie następujące po sobie potężne eksplozje robią na nas niesamowite wrażenie. Nie ma się co dziwić - ich promień rażenia to blisko 1300 m! „W celu” - słyszymy od strony kontrolera. W tym czasie maszyna jest już po drugiej stronie poligonu, nabierając wysokości przygotowuje się do następnego nalotu. Tym razem zaatakuje ogniem z działek. Za każdym razem, kiedy zachwycamy się wykonującymi widowiskowe ewolucje samolotami wojskowymi, gdzieś tam „w tyle głowy” przypominamy sobie, jakie jest ich prawdziwe przeznaczenie. Mimo tego bardzo rzadko mamy możliwość oglądania ich „przy pracy”. Dzięki współpracy z 21. Bazą Lotnictwa Taktycznego nadarzyła się sposobność obserwowania działań eskadry nad 21. Centralnym Poligonem Lotniczym w Nadarzycach. Naszym zadaniem było zarejestrowanie materiału z działań eskadry do realizowanego wspólnie projektu. I tak w południe pewnego pięknego kwietniowego poniedziałku stawiliśmy się pod bramą 21 CPL. Byliśmy podekscytowani i, co tu kryć, trochę zdenerwowani. Bowiem po raz pierwszy mieliśmy obserwować prawdziwe działania z wykorzystaniem środków bojowych. Po bardzo miłym przyjęciu i krótkim instruktażu z zakresu bezpieczeństwa zajęliśmy miejsca na wieży obserwacyjnej ośrodka. Musimy tutaj serdecznie podziękować jej obsłudze oraz naszemu Opiekunowi za życzliwość i pomoc w poznaniu specyfiki działania obiektu. Pogoda tego dnia również „się spisała”. Słońce i niewielkie zachmurzenie dawało nadzieje na dobry „urobek”. Niestety, usytuowanie wieży po wschodniej stronie pola roboczego, jak nazywa się tu teren, gdzie umieszczone są cele dla lotnictwa, zapowiadało, że w drugiej połowie dnia będziemy mieli słońce „w oczy”. Cóż, w przypadku poligonu lotniczego nie można zastosować naszej starej zasady, że idziemy „pod płot”, żeby mieć światło w plecy… ;) Z drugiej jednak strony zanosiło się na piękny zachód słońca, więc nie było na co narzekać. Zbliżał się czas lotów. Ileż to razy widzieliśmy wyloty naszych „SU-czek” ze Świdwina właśnie na poligon. Dziś mieliśmy być świadkami drugiej części tego spektaklu. Eskadra miała trenować ataki z wykorzystaniem bomb burzących, zapalających oraz działek. Obserwowanie działań z wykorzystaniem środków bojowych dla takich lotniczych świrów jak my było niczym Gwiazdka w kwietniu. Za chwilę mieliśmy nawet zobaczyć iście noworoczne fajerwerki ;). Trzeba jednak przyznać, że od strony fotograficznej było to duże wyzwanie. Z oczywistych względów musieliśmy obserwować działania z bezpiecznej odległości, co skutkowało tym, że potrzebne były naprawdę dłuuugie ogniskowe… „500-ka” była w tym miejscu rozsądnym minimum… Oprócz lotów „na bojowo” piloci przeprowadzali tego dnia również ataki treningowe. Podczas jednego z nich, ich „celem” stała się… nasza wieża…  To było coś, co będziemy pamiętali bardzo długo. Słońce chyliło się już ku zachodowi i powoli kończyły się również działania nad poligonem. Na zakończenie piloci eskadry zgotowali nam prawdziwą ucztę dla oka. Ostatni nalot wykonano z użyciem bomb zapalających. Kiedy niebo ”płonęło” już kolorami zachodzącego słońca na poligonie rozkwitły dwie ogniste eksplozje. W taki widowiskowy sposób zakończyło się nasze pierwsze spotkanie z poligonem w Nadarzycach. Imamy szczerą nadzieję, że nie ostatnie ;) Przemek „Youzi” Szynkora

Su-22 IN ACTION (Polska, EPSN)

Wiosną ludzie są szczęśliwsi – ta stara prawda zdaje się w pełni znajdować potwierdzenie również w naszym przypadku. Lotniska, budzące się do życia z letargu, piękna fotograficzna pogoda, a także pozimowy lotniczy entuzjazm pilotów i nasze "ciśnienie" na kontakt z awiacją są gwarancją pięknych zdjęć. Nie inaczej jest w tym roku. Pomimo nieodległej w czasie, poprzedniej wizyty, kolejna propozycja odwiedzenia bazy nie mogła spotkać się z odmową z naszej strony. Końcówka kwietnia to okres zachodu słońca w osi pasa startowego, co w połączeniu z zachęcającymi prognozami pogody i dzienno-nocnymi wylotami na poligon dawało szansę na rozszerzenie naszego portfolio o nastrojowe zdjęcia. Krótki pobyt w biurze przepustek i jesteśmy wewnątrz. Widok kilkunastu samolotów, wygrzewających się w popołudniowym słońcu i specyficzny zapach nafty pozwala szybko zapomnieć o męczącym dojeździe krętymi i niezbyt szerokimi drogami Pomorza. Nie zapominamy o naszych przyjaciołach ze świdwińskiej wieży kontroli lotów. Zanim zaczniemy robić zdjęcia ustalamy warunki bezpieczeństwa, zakres lotniskowej "wolności" i sposoby komunikowania się. Poznajemy też najbardziej aktualny plan lotów oraz obowiązujący kierunek startów. Towarzyską pogawędkę, połączoną z przekazaniem zdjęć, przywiezionych w prezencie, trzeba skrócić do minimum – z CPPS dochodzą już odgłosy uruchamianych silników AL-21, w jakie wyposażone są samoloty Su-22. Ponieważ dość ostre słońce niezbyt nadawało się do fotografowania startujących maszyn, na początek skupiamy się na przedstartowej krzątaninie techników i pilotów na płycie lotniska. Mamy szczęście. Okazuje się, że najbliższy nam "parowóz" – jak pieszczotliwie określają piloci samolot Su-22 – pilotować będzie por. pil. Barbara Trzybulska, pierwsza kobieta latająca na tym typie maszyn w Siłach Zbrojnych RP. Wykonując obchód przedstartowy samolotu pani porucznik staje się mimowolnie wdzięcznym obiektem do uwiecznienia na naszych kartach pamięci. Czynności związane z odtworzeniem, czy przygotowaniem do startu samolotu to swoisty obrzęd, będący kopalnią ciekawych kadrów. Korzystamy z danej nam szansy do woli, przenosząc się w stronę pasa startowego. Nie zapominamy o uwiecznieniu czynności kontrolnych, wykonywanych już na drodze kołowania przed wytoczeniem się na pas tzw. „last chance”. Tu naszymi sojusznikami w komponowaniu wiosennych kadrów są żółte mlecze, którymi upstrzona jest połać lotniska. Lista wylotów jest bardzo obszerna. Mamy możliwość obserwowania pojedynczych oraz grupowych startów szkolnych oraz na zadania z zastosowaniem środków bojowych. Mnogość startów i lądowań zaowocowała szybkim zapełnieniem się naszych kart. Tym bardziej, że ostro pomagał nam w tym ćwiczący loty po kręgu śmigłowiec W-3 Sokół z miejscowej 2. Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej. Towarzyszący naszej ekipie przez cały dzień zmienny wiatr spłatał pod koniec dnia jeszcze jedną niespodziankę, zmuszając do zmiany kierunku użycia pasa startowego. Fotograficznie tylko mogliśmy skorzystać... Dość późny już, pogodny zachód słońca, nieco w bok od osi pasa, z lekkim chmurkami na niebie, oznaczał że będziemy świadkami pięknego spektaklu na koniec dnia. Trzymaliśmy kciuki za pojawienie się w odpowiednim momencie powracających z poligonu samolotów. Nie zawiedliśmy się. Przed właściwymi przyziemieniami zaserwowano nam całą serię markowanych lądowań, tzw. touch and go. Chowające się za horyzont słońce i lądujący ostatni przed nocną kolejką samolot stanowią zasadniczo koniec naszych działań przy pasie startowym. Odpuszczamy starty i lądowania w zupełnej ciemności, przenosząc się z powrotem na CPPS. Łapiemy ostatnie kadry z odlatującymi na nocne loty śmigłowcami z tutejszego GPR. Jest grubo po 21.00 Mając w perspektywie 6-godzinną podróż ściskamy się z przyjaciółmi, żegnamy z gościnnymi progami świdwińskiej Bazy i zmęczeni, ale szczęśliwi pędzimy do domów. Z pewnością można stwierdzić, że była to udana lotnicza przedmajówka, o czym dobitnie świadczą przywiezione przez nas zdjęcia. Michał „nurek” Wajnchold

KRZESIŃSKA PREMIERA (Polska, EPKS)

Piękna, wiosenna aura sprzyja wypadom do baz lotniczych. Tym razem ekipa z SPFL pojawiła się w niewielkiej miejscowości Krzesiny pod Poznaniem, siedzibie 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego, by podziwiać i oczywiście sfotografować najnowocześniejsze maszyny bojowe w naszym kraju, czyli F-16. Zielone pąki drzew, śpiew ptaków i bardzo wysoka jak na kwiecień temperatura – takie warunki powitały nas w miejscu zbiórki pod bramą jednostki. Po wejściu na teren bazy od razu skierowaliśmy się w stronę pasa startowego. Sporo działo się tego dnia w Krzesinach i przez większą część naszej wizyty mieliśmy ręce pełne „roboty”. Zaplanowanych było wiele lotów, a z krótką wizytą nad bazą pojawił się nawet sojuszniczy F-16. Ponadto z miejsca wyznaczonego przez gospodarzy mieliśmy świetny widok na kołujące w różnych formacjach „Jastrzębie”. Nasze karty szybko zapełniały się zdjęciami. Dodatkowo prawie wszystkie starty odbywały się z dopalaczami, dzięki czemu mogliśmy uchwycić wiele dynamicznych kadrów. Naszym opiekunem tego dnia był kapitan Krzysztof Nanuś – oficer prasowy krzesińskiej jednostki, który nie tylko umilał nam czas oczekiwania na kolejne starty ciekawostkami związanymi z miejscowymi maszynami, ale również dzielne walczył o ciekawe kadry za pomocą swojego Nikona. Popołudniowe słońce nieuchronnie zbliżało się do linii horyzontu, gdy ostatnie F-16 dotykały kołami betonowej nawierzchni pasa. Czerwone odblaski na kadłubach maszyn zwiastowały koniec naszej bardzo owocnej fotograficznie wizyty. Pożegnaliśmy Krzesiny w świetnych nastrojach, mając nadzieję na rychły powrót w gościnne progi 31. BLT. Damian "fan" Guzek

MIŃSKI KWIECIEŃ-PLECIEŃ (Polska, EPMM)

Było ciepłe kwietniowe popołudnie. Nieliczne białe chmurki na błękitnym niebie z rzadka i jedynie na krótką chwilę przesłaniały słońce, które ciepłym blaskiem oświetlało pas startowy, hangary i wieżę kontrolną lotniska. Nieprzerwanie dawał się słyszeć charakterystyczny huk silników samolotów myśliwskich, już to startujących na włączonych dopalaczach, już to lądujących po wykonaniu zadania. Był czwartek, 3 kwietnia – zwykły, niczym niewyróżniający się dzień w Bazie Lotniczej w Aviano. W tym samym czasie, w odległości około 1200 kilometrów na północny wschód, nasza ekipa na przemian marzła i mokła pod pochmurnym niebem Mińska Mazowieckiego, w gościnnych progach 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego. Co prawda według dostępnych prognoz nad Mińskiem miało tego dnia być ciepło, miało świecić piękne słońce, a ewentualnych chmur miało być raptem tyle, żeby zdjęcia nieba nie wyglądały zbyt nudno, ale najwyraźniej autorzy ww. prognoz pomylili Mińsk Mazowiecki z Mińskiem białoruskim. Tak czy inaczej początkowa faza naszej wizyty w Bazie miała upłynąć pod znakiem przemoczonych butów, ćwiczeń w szybkim zabezpieczaniu sprzętu przed deszczem i kolorystki nieba, potwierdzającej trafność doboru barw kamuflażu naszych Fulcrumów. Na szczęście jednak, choć pogoda nie ułatwiała nam zadania, Siły Powietrzne postarały się, żebyśmy nie mieli powodu uznać dnia za stracony. Zanim jeszcze MiG-i rozpoczęły swoje loty, mieliśmy okazję do rozgrzania migawek i matryc na startującej Bryzie z Powidza, która akurat gościła tego dnia na EPMM. Na „smokery” musieliśmy jeszcze chwilę poczekać, co przyszło nam o tyle łatwiej, że wyzierające zza chmur słońce napawało nas nadzieją na zmianę aury. Daremną niestety – kiedy tylko Fulcrumy ruszyły w kierunku drogi kołowania, chmury znów zakryły niebo, a my zyskaliśmy niezbyt częstą okazję do fotografowania MiG-ów, kołujących i startujących w deszczu, z fotogenicznie mokrej nawierzchni. Fulcrumy startowały w szóstkę – cztery pojedynczo, dwa w parze. Co prawda bez dopalaczy, za to ciągnąc za sobą efektowną wodną mgiełkę, unoszoną w powietrze przez strumienie gazów wylotowych z silników. Natychmiast po zniknięciu ostatniego MiG-a deszczowe chmury rozstąpiły się i zaświeciło słońce. Nad pasem startowym pojawiła się nawet tęcza, budząc w co bardziej optymistycznie nastawionej części naszej ekipy nieokreślone nadzieje na uchwycenie nieprzeciętnej urody kadrów podczas lądowania samolotów. Jednak zarówno tęcza, jak i słońce zniknęły z nieba tuż przed pojawieniem się na horyzoncie pierwszej powracającej pary MiG-ów. Ewidentnie Pan Bóg był tego dnia w figlarnym nastroju. Kiedy późnym popołudniem startowała następna czwórka Fulcrumów – tym razem dwiema parami – pogoda nie robiła już przykrych niespodzianek i ten stan miał się już utrzymać do końca naszego pobytu w Bazie. Czas pomiędzy startami, lądowaniami, kolejnymi startami i kolejnymi lądowaniami „smokerów” upływał nam na fotografowaniu przelatujących nad naszymi głowami i wykonujących loty koszące nad pasem startowym śmigłowców Mi-2 i Sokół z 2. Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, która na co dzień dzieli miński „dom” z eskadrą myśliwską. Zapadał już zmrok, kiedy kończyły się ostatnie dzienne loty Fulcrumów. Nie był to jednak jeszcze finał naszej wizyty w 23 BLT. Mocnym – i zdecydowanie najgłośniejszym – akcentem, wieńczącym nasz czwartkowy wypad do Mińska był nocny start czterech MiG-ów. Widok i dźwięk towarzyszący startującym na włączonych dopalaczach myśliwców nieodmiennie robi silne wrażenie. Kiedy natomiast odbywa się to w niemal całkowitych ciemnościach, wrażenie to ulega zwielokrotnieniu. Mimo początkowo niezbyt sprzyjającej pogody nie sposób nie uznać wizyty w Mińsku za udaną – zarówno pod względem lotniczym (bo też dużo się działo tego dnia), jak i stricte fotograficznym. Dzięki padającemu deszczowi, pokrytej wodą nawierzchni drogi kołowania i pasa startowego mieliśmy sposobność zrobienia zdjęć w warunkach odbiegających od tych, w których zazwyczaj fotografujemy samoloty w bazach. A dla niesamowicie widowiskowych, późnowieczornych startów z dopalaczami zawsze warto zostać w bazie do późna, choćby kosztem powrotu do domu w środku nocy. Marcin „Spad” Parzyński

CZAS NA ŚWIDWIN (Polska, EPSN)

SPFL bardzo intensywnie rozpoczęło nowy sezon fotograficzny. Liczne wizyty w bazach lotniczych w Łasku, Mińsku Mazowieckim czy Krakowie zaowocowały wieloma ciekawymi kadrami, które możecie obejrzeć w galeriach naszej strony internetowej. Tym razem wyruszyliśmy na północ - do 21. Bazy Lotniczej w Świdwinie, która znana jest każdemu miłośnikowi lotnictwa jako miejsce stacjonowania myśliwców bombardujących Su-22. Samoloty te, zwane pieszczotliwie „suczkami”, co prawda mają już swoje najlepsze lata służby za sobą, ale nadal niezmiennie przyciągają i wzbudzają podziw zarówno w kraju, jak również za granicą, gdzie czasem pojawiają się jako nie lada atrakcja na pokazach lotniczych. Można wówczas zauważyć, jak bardzo odróżniają się od współczesnych zachodnich konstrukcji. Na co dzień jedyną szansą bliższego kontaktu z Su-22 jest właśnie wizyta w Bazie Lotniczej w Świdwinie. W poniedziałek 31 marca, po raz pierwszy w tym roku odwiedziliśmy 21. BLT w Świdwinie. Chętnych do sfotografowania Su-22 nie brakowało, dlatego przed bramą bazy zjawiła się liczna ekipa SPFL uzbrojona w odkurzone po zimie aparaty i długie… teleobiektywy. Dobre nastroje podtrzymywała prognoza pogody. Delikatny wiatr, kilkanaście stopni na plusie i do tego słoneczko. Tak wyglądają (prawie) idealne warunki do spędzenia popołudnia w towarzystwie wojskowych samolotów. Do ideału brakowało tylko paru chmurek… ;) Po odmeldowaniu się na bramie ekipa SPFL udała się z odwiedzinami do dowództwa bazy, a później na wieżę kontroli lotów, wymieniając przy okazji uwagi na temat bezpiecznego zachowania się podczas wizyty na lotnisku wojskowym, gdzie każdy niezaplanowany ruch może spowodować potencjalnie niebezpieczną sytuację. W ciągu całego dnia odbyło się kilkanaście startów, które obserwowaliśmy rozstawieni wzdłuż pasa startowego. Huk dopalaczy i zapach nafty wynagrodził kilkugodzinną podróż do odległego (przynajmniej dla części z nas) Świdwina. Na ten dzień zaplanowane były dwie tury startów po kilka maszyn, więc karty pamięci zapełniały się szybko. Pewnym smaczkiem był start jednej z maszyn uzbrojonej w bomby, z którymi skierowała się na pobliski poligon. Przez cały dzień mieliśmy wspaniałe warunki do fotografowania, światełko pięknie rysowało. Dzięki temu ostatnia tura lądowań wypadła wyjątkowo malowniczo, na tle zachodzącego wiosennego słońca. Ale to nie było ostatnia atrakcja… Okazało się, że na wieczór zaplanowano jeszcze trzy loty Su-22. Po godzinie 20.00, już prawie w całkowitej ciemności, ostatnie maszyny poderwały się z płyty świdwińskiego lotniska. O tej porze nader wyraźnie widać ślady dopalaczy, a huk wydobywający się z silników wśród wieczornej ciszy jest jeszcze bardziej przenikliwy. Oczywiście zrobienie dobrego zdjęcia w takich warunkach jest bardzo trudne, o czym nie raz mogliśmy się przekonać w trakcie poprzednich wypadów do baz. Tym razem fotografowaliśmy wieczorne starty z okolic pasa oraz z balkonu wieży kontrolnej, korzystając z uprzejmości naszych gospodarzy. Pełni wrażeń, z kartami pamięci wypełnionymi po brzegi, opuściliśmy gościnne progi lotniska w Świdwinie około godziny 21.00. Na pewno będziemy chcieli zajrzeć tam niebawem raz jeszcze. A tymczasem zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć. Damian ‘fan’ Guzek

GPR PO RAZ TRZECI… (Polska, EPKK)

"Niezłe kino akcji" po krakowsku. Nawet środy z... :) nie mogą konkurować z malowniczym wieczorem spędzonym na lotnisku. Zachodzące słońce rozświetla niebo w ciepłych barwach, lotnisko tętni życiem, a wkoło wszechobecna woń nafty lotniczej. Tym razem "standardowe" operacje lotnicze były tylko tłem dla odbywających się ćwiczeń załóg 3. Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Krakowa. W ćwiczeniach brały udział dwa śmigłowce Mi-8, których piloci prezentowali niezwykłą precyzję w manewrowaniu tą ciężką maszyną, pieszczotliwie nazwaną „betoniarką”. W tym dniu precyzja i zgranie całego zespołu były szczególnie wymagane, ponieważ z pokładów śmigłowców operowali ratownicy, a scenariusz ćwiczeń przewidywał dotarcie do rannego przy użyciu lin i możliwie szybkie podjęcie go na pokład za pomocą dźwigu pokładowego. Słońce znikające za horyzontem wcale nie oznaczało końca atrakcji w powietrzu. Wręcz przeciwnie. Po odtworzeniu gotowości śmigłowce ponownie wzbiły się w powietrze, a ich załogi rozpoczęły nocną fazę doskonalenia swoich umiejętności. Ciemne niebo rozświetliły "szperacze", a w ich blasku ratownicy prezentowali swój profesjonalizm i gotowość w niesieniu pomocy bez względu na porę dnia. Loty śmigłowców zakończyły się tuż przed godziną 22:00. Możliwość przyglądania się pracy profesjonalistów niemal z "pierwszego rzędu" to niezapomniane przeżycie, potęgowane przez wspaniałą atmosferę panującą na lotnisku (standard u ratowników ;) ). Środową wizytę w GPR-rze można podsumować jednym zdaniem... Masa atrakcji i to bez wysyłania SMS-a z kodem promocyjnym ;) Tomasz Qna Chochół

GPR PO RAZ TRZECI… (Polska, EPKK)

SZKOLENIE SNAKE’ÓW (Polska, EPMM)

W dniach 12-13 marca 2014 roku, korzystając z wyjątkowo ładnej pogody oraz pięknego światełka, SPFL po raz kolejny zawitało w progi 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Głównym celem fotograficznym były popołudniowo-wieczorne loty „Smokerów”. Mimo, iż były to zwykłe loty szkoleniowe, to atrakcji dla nas nie brakowało. Mieliśmy przyjemność fotografować dynamiczne starty MiG-ów na dopalaniu, niskie przeloty podczas powrotów nad lotnisko, lądowania oraz wisienkę na torcie - pierwszy po zimowej przerwie trening pokazowy „Kumana”! Loty „Fulcrumów” przerywane były przelotami samolotów M-28 Bryza oraz śmigłowców Mi-8 czy W-3 Sokół. Mieliśmy też sporo okazji do rozmów z pilotami oraz do zacieśniania wzajemnych relacji. Wieczorne loty w taką pogodę stanowią zawsze piękny widok. Podczas gdy słońce chyliło się ku zachodowi, oblewając operujące samoloty ciepłym światłem, obcowanie z nimi i robienie im zdjęć graniczyło z poezją. Takie momenty jeszcze bardziej podsycają uczucia, jakimi darzymy naszą wyjątkową foto-lotniczą pasję. Bardzo dziękujemy Bazie w Mińsku Mazowieckim za możliwość doznania tych niezapomnianych wrażeń! Sławek „hesja” Krajniewski
Back to Top