Szukaj

DZIEŃ WALK NA EPMM (Polska, EPMM)

Popołudniowo-nocne loty na EPMM W dniu 4 września 2014 r. grupa fotografów z SPFL, dzięki uprzejmości Dowództwa 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim, po raz kolejny miała okazję fotografować myśliwce MiG-29. Zbiórka miała miejsce o godzinie 15, po czym udaliśmy się pod bramę lotniska. Tego dnia zaplanowane były loty popołudniowo-nocne, podczas których młodzi piloci szkolili się w walkach powietrznych przeciwko swoim instruktorom. Już na samym początku mieliśmy niecodzienną okazję fotografowania face to face kołujących na pas startowy maszyn. Następnie przemieściliśmy się w kierunku pasa startowego by móc zarejestrować startującą parę MiG-ów, po czym wylot kolejnego. Po godzinie na horyzoncie pojawiło się charakterystyczne dymienie – co oznaczało powrót pary Fulcrumów. Słońce chyliło się ku zachodowi, a my udaliśmy się w okolice Centralnej Płaszczyzny Postoju Samolotów (CPPS), by stamtąd zrobić wiele efektownych zdjęć „smokerów” przygotowywanych do kolejnego lotu przez sztab obsługi naziemnej. Przyjrzeliśmy się procedurze uruchamiania silników i sprawdzaniu przez techników sprawności maszyn. Tego dnia było głośno i dynamicznie, była szansa uwiecznienia MiG-ów na tle zachodzącego słońca. Zabrakło dopalaczy, ale mimo to wszyscy w pełni zadowoleni wróciliśmy do domów. Wizyta jak zwykle przebiegła w miłej atmosferze, po raz kolejny podziękowania dla Bazy w Mińsku za ciepłe przyjęcie i swobodę w poruszaniu się po lotnisku. Mariusz "Dobrzyn" Dobrzyński

SŁOWACKI PRZEKŁADANIEC – SIAF 2014 (Słowacja, LZSL)

SŁOWACKI PRZEKŁADANIEC – SIAF 2014 Tegoroczna edycja najważniejszych słowackich pokazów lotniczych SIAF (Slovak International Air Fest) odbyła się na lotnisku Sliac w kapryśny pogodowo weekend 30-31 sierpnia br. Zapowiadany program pokazów nie był może szczególnie imponujący, ale na tle innych imprez, chociażby czeskiego CIAF, na pewno trzymał solidny lotniczy poziom. W kręgu członków Air-Action dało się zresztą zauważyć opinię, że co atrakcyjniejsze zespoły udały się do Szwajcarii na 100-lecie sił powietrznych tego kraju, organizowane w ten i następny weekend. Po prostu Air 14 Payerne „wyczyściło” inne pokazy organizowane w zbliżonych terminach. A tymczasem SIAF okazał się lotniczo i fotograficznie całkiem udany. W sobotę warunki pogodowe były zmienne, ale wyglądające zza gęstych chmur słońce dawało szanse na plastyczne ujęcia niektórych maszyn. Jeżeli dodamy do tego szczegółowy, rozpisany co do minuty, i do pewnego momentu ściśle dotrzymywany program pokazów, to okaże się, że komfort fotografowania był niezły. A trzeba tu jeszcze dodać ten szczególny „luz” jaki panuje na pokazach u naszych południowych sąsiadów, zarówno u Słowaków, jak i u Czechów. Widać po prostu, że latanie bawi i widzów, i wykonawców, a pokazy z reguły odbywają się bliżej publiki. Niestety w niedzielę pogoda już tak nie rozpieszczała. Lotniczo gwiazdami słowackiego święta były, bez wątpienia, słowacki MiG-29AS i holenderskie demo na F-16. Obaj piloci, tj. Martin „Mat” Kuterka i Jeroen „Slick” Dickens zaprezentowali ciekawe i dynamiczne występy. Wtórował im Zoltan Veres na śmigłowym MXS – mistrz niskich przelotów i agresywnej akrobacji. „Stary znajomy”, także z polskich pokazów, to na pewno Dusan Samko na swoim wściekle żółtym Pitts S2. W pokazach grupowych wyróżniały się Biało-Czerwone Iskry i nowość w portfolio Red Bulla, czyli Flying Bulls Duo – dwa XtremeAir XA 42, pilotowane przez Stanislava Cejka i Jana Rudzinskiego, wykonujących figury akrobacji lotniczej w ekstremalnie małej odległości od siebie. Na pewno klasą dla siebie byli Ocovski Bacovia – zespół czterech szybowców L-23 Super Blanik (pilotowanych przez mechanika, pilota, emerytowanego maszynistę i lekarza) z fantastycznym pokazem, kończącym się efektowną pętlą tuż przy publiczności. Tegoroczny SIAF obfitował w pokazy śmigłowców. Prezentowały się kolejno – Mi-171, Agusta Westland AW139 i AW109. Załogi perfekcyjnie wykorzystały okazję zaprezentowania swoich maszyn: AW109 w pokazie dynamicznym fotogenicznie wypuszczał flary, z kolei AW139 zaprezentowano w bezpośredniej bliskości widzów, a maszyna wolno przedefilowała wzdłuż barierek. W roli oldtimera wystąpił odrestaurowany Lisunov Li-2 z 1949 roku, a jego przeciwieństwem był C-27J Spartan, który zaprezentował bardzo dynamiczny pokaz, rzadko spotykany u tej klasy maszyn. Dość powiedzieć, że wykonał efektowną pętlę. Wyjątkowo fotogeniczny okazał się pokaz Retro Sky Team – dużo samolotów imitujących maszyny z okresu II wojny, dużo pirotechniki i dynamiczny pilotaż zrobiły swoje. Było co podziwiać i fotografować. Z kolei zapowiadany jako szczególna atrakcja wyścig samochodu Ariel Atom (2,7 s do setki) z L-39 Albatros z zespołu Bałtyckich Pszczół niestety nie był ani widowiskowy, ani nawet widoczny. Coś gdzieś się działo, ale gdyby nie spiker, to nawet nie byłoby wiadomo gdzie. Organizatorzy SIAF zapraszają na swoją imprezę ponownie za rok, w ostatni weekend sierpnia 2015 r. i zapowiadają specjalną edycję związaną z kilkoma okrągłymi rocznicami. Podczas SIAF 2015 Słowacy chcieliby uczcić 70-tą rocznicę zakończenia II wojny światowej i 5-tą edycję samego SIAF. Zatem do zobaczenia za rok. Sylwester „eSKa” Kalisz

LOTNICZE BESKIDY (Polska, EPBA)

W dniach 30-31 sierpnia już po raz jedenasty odbył się Piknik Lotniczy Euroregion Beskidy. Na lotnisko w Bielsku-Białej, położone w malowniczej okolicy u podnóża Beskidu Śląskiego, jak co roku licznie przybyła publiczność. Mimo niezbyt dobrze zapowiadających się prognoz pogoda dopisała. Na bielskim niebie, zresztą jak co roku, nie mogło zabraknąć weteranów pikniku – między innymi Jurgisa Kairysa, Uwe Zimmermanna czy Artura Kielaka. Stałym punktem program pozostał zrzut wody z Dromadera czy skoki spadochronowe z samolotu An-2. Otwarcie lotniska dla publiczności nastąpiło o godzinie 10 i do czasu oficjalnego otwarcia pikniku publiczności była dana możliwość wykonania lotu widokowego samolotem An-2 lub PZL-104. O godzinie 15:00 pokaz skoków spadochronowych z najbardziej znanego egzemplarza samolotu An-2 – „Wiedeńczyka” – rozpoczął długo oczekiwany blok pokazów. Kolejnym punktem programu były karkołomne akrobacje w wykonaniu Jurgisa Kairysa, Uwe Zimmermanna i i Artura Kielaka. Następnie mogliśmy zobaczyć w locie samolot Bücker Bü-131 Jungmann pilotowany przez Leszka Matuszka, Zlin-526 AFS, Piper Cub oraz chlubę bielskiego przemysłu lotniczego – Orkę. Po krótkiej przerwie wystartowały Dromadery do pokazu akcji gaśniczej, a następnie samoloty ultralekkie oraz motoparalotnie. Oczywiście na pikniku nie mogło zabraknąć przelotu naszego wielokrotnego mistrza świata Sebastiana Kawy na szybowcu Diana 2. Po nim nastąpiła druga tura skoków spadochronowych i wreszcie ostatni akcent imprezy – wspólne przeloty nad lotniskiem „Wiedeńczyka” oraz Jurgisa Kairysa i Artura Kielaka. Tegoroczna edycja pikniku pomimo braku większych atrakcji przyciągnęła na lotnisko wiele osób i niezbyt bogaty program rekompensowała ładną pogodą, której brakowało w ostatnich latach. Piotr „kula” Dziendziel

AIR14 PAYERNE (Szwajcaria, LSMP)

AIR 14 - STULECIE SZWAJCARSKICH SIŁ POWIETRZNYCH AIR 14 - Stulecie szwajcarskich sił powietrznych. Impreza, na którą już od 2013 roku czekali wszyscy miłośnicy awiacji, tym bardziej że z jej powodu odwołano uwielbiane przez nas Axalp. Zapowiadało się spektakularnie i na bogato – dwa weekendy wypełnione hukiem dopalaczy, flarami, pokazami najlepszych europejskich zespołów akrobacyjnych. Im bliżej początków września, tym coraz większy zachwyt wzbudzała lista zaproszonych gości. Entuzjazm jednak nieco opadł, gdy zobaczyliśmy dokładną rozpiskę programową. Większość gości miała wystąpić jedynie raz w ciągu czterech pokazowych dni, a to oznaczało, że tak intensywnie już nie będzie. Już po pierwszej sobocie okazało się, że ułożenie programu, kolejność pokazów poszczególnych samolotów, a także długa przerwa pomiędzy porannym i popołudniowym blokiem spowodowały, że całość bardzo traciła na dynamice i jednak lekko rozczarowywała. Może to kwestia wygórowanych oczekiwań, może brak tego niesamowitego klimatu Axalp, na odrobinę którego liczyliśmy w Payerne… Jednak nie było możliwości, aby nas na tej imprezie zabrakło, tak więc pojawiliśmy się na niej w oba weekendy. Na lotnisku w Payerne frekwencja dopisała – dziesiątki tysięcy fanów lotnictwa stawiły się u bram, aby podziwiać zarówno gospodarzy, jak i zaproszonych na te „okrągłe” urodziny gości. Patrouille de France, polski MiG-29 i para Su-22, Ramex Delta, Patrulla Aguila, Breitling Jet Team, belgijskie F-16 – to tylko niektóre z atrakcji, jakie przygotowali nam organizatorzy w pierwszy weekend. W drugi natomiast mogliśmy oglądać m.in. Red Arrows, Frecce Tricolori, Al Fursan, Rafale, Breitling Wingwalkers, F-16 z Holandii i Grecji. Nie można nie wspomnieć o prezentacji szwajcarskiego lotnictwa – czekały na nas liczne przeloty m.in. Airbusa linii Swiss wraz z Patrouille Suisse, szwajcarskiego Horneta ze śmigłowcem Super Puma z efektownymi flarami na zakończenie, czy chociażby wspólny pokaz grupy PC-7 i Patrouille Suisse. Dopisała również pogoda – szczególnie w ostatni dzień pokazów, kiedy to poranna wilgoć w powietrzu zafundowała nam spektakl oderwań na Hornecie i holenderskim F-16. Przepiękny również był finał całości: przelot samolotów F-5 w formacji o kształcie liczby 100 – to naprawdę robiło wrażenie. Ale chociaż podziwianie w jednym miejscu całej śmietanki europejskiego lotnictwa niewątpliwie było ciekawe, to my już po cichu zaczynamy odliczanie do przyszłorocznego Axalp – tego nic nam nie zastąpi :) Aleksandra „Alex” Kuczyńska

ADIEU MIRAGE! (Polska, EPMB)

22 Baza Lotnictwa Taktycznego pod Malborkiem jest już od dłuższego czasu miejscem stacjonowania sojuszniczych kontyngentów lotniczych. Pod koniec sierpnia kończył się czas pobytu grupy francuskiej, w skład której wchodziło pięć maszyn Mirage 2000N. Nie mogliśmy przepuścić takiej okazji i postanowiliśmy odwiedzić Bazę, aby sfotografować te piękne myśliwce. Loty zaplanowano na późne popołudnie i wieczór, czyli porę idealną dla fotografa. Pogoda również dopisała, niebo było tylko lekko upstrzone cumulusami, a więc tak jak tygrysy lubią najbardziej ;-) Loty rozpoczął start pary malborskich MiG-ów, po nich w niebo wzbiły się jeszcze dwie dwudziestki dziewiątki, w końcu na pas wykołowały wyczekiwane Mirage. W sumie w powietrze poszły trzy francuskie maszyny. Każdy start na dopalaczu, piloci wiedzieli, że są obserwowani i fotografowani. Szczególnie ciekawy był start ostatniego Mirage'a - efektowne przeciągnięcie startu na niskiej wysokości i "pomachanie skrzydłami" na odejściu. Później dowiedzieliśmy się, że pilot tej maszyny jest dowódcą francuskiej eskadry. Po starcie chwila wytchnienia i czas na szybkie przejrzenie uchwyconych kadrów. Nagle otrzymujemy informację, że dowódca Francuzów planuje zrobić coś "ekstra" nad lotniskiem. Podekscytowani czekamy z aparatami gotowymi do strzału. Po kilku minutach zza pobliskiego lasu słychać charakterystyczny dźwięk potężnej Snecmy, ułamek sekundy później pokazuje się sama maszyna. Pilot robi niezwykle efektowne przejście na wysokości kilkudziesięciu metrów nad drogą kołowania, można powiedzieć że tuż nad naszymi głowami. Low pass kończy widowiskowym odejściem na dopalaczu. Niestety tempo akcji i wrażenia nie dają szansy na naciśnięcie spustu migawki. Dla tego jednego przelotu warto było przyjechać do Królewa Malborskiego. Było to swego rodzaju pożegnanie Francuzów z polskim niebem, za kilka dni mieli odlecieć do ojczyzny. Po przelocie dowódcy następuje czas lądowań - najpierw siadają polskie smokery, a zaraz potem francuskie myśliwce. Myśleliśmy, że to już koniec wrażeń na ten dzień, ale zauważyliśmy trwające przygotowania do startu przy MiG-29UB, czyli tzw. "szparce". Okazało się, że sam dowódca 22 BLT płk. Leszek Błach ma wykonać jeszcze jeden lot. Start z włączonymi dopalaczami kazał się domyślać, że nie będzie to jeszcze jeden rutynowy lot. I tak było w istocie, przez ponad pół godziny mieliśmy okazję podziwiać pokaz kunsztu pilotażu Pana pułkownika. Były pętle, beczki, a samych manewrów touch & go naliczyliśmy w sumie trzy. A wszystko to w świetle zachodzącego słońca. Takich spektakli nie ma szans zobaczyć nawet na największych pokazach lotniczych. Po lądowaniu podziękowaliśmy za pokaz oklaskami. Nikt nie miał wątpliwości, że ten lot był dla nas - fotografów. I na tym zakończyła się nasza, pełna wrażeń, wizyta w 22 Bazie. To była prawdziwa foto-lotnicza uczta. Karol "Carlito" Kakietek

PRZEBAZOWANIE 21 BLT DO MIROSŁAWCA (Polska, EPMI)

O przebazowaniach... Od czasu do czasu zdarza się, że jednostki lotnicze zmuszone są opuścić swoje miejsca stałej dyslokacji. Najczęściej dzieje się tak z powodu przeprowadzania prac remontowych i rozbudowy infrastruktury baz lotniczych. By móc wykonywać postawione zadania i podtrzymać ciągłość procesu szkolenia lotnicy zmuszeni są do korzystania z gościnności innych lotnisk. Jeżeli zachodzi konieczność czasowej przeprowadzki, najczęściej wykorzystuje się, ze względów ekonomicznych, inną bazę użytkującą podobny sprzęt. Odpada wówczas kosztowny transport specjalistycznego wyposażenia. W czasach Układu Warszawskiego każdy pułk lotniczy w przypadku niemożności wykorzystania własnego obiektu stałej dyslokacji zazwyczaj przebazowywał się (nierzadko całością posiadanych sił) na przyporządkowane mu lotnisko zapasowe lub DOL (drogowy odcinek lotniskowy). Lotniskiem zapasowym był niewykorzystywany operacyjnie na co dzień obiekt ze zredukowaną do minimum infrastrukturą (ograniczoną zazwyczaj do drogi startowej, dróg kołowania oraz płaszczyzn postoju i niezbędnych budynków), rozwijaną doraźnie w miarę potrzeb siłami KLZ (Komendy Lotniska Zapasowego) oraz rzutu kołowego z macierzystej bazy. Na takim lotnisku zmagazynowane było podstawowe wyposażenie oraz zapasy pozwalające przyjąć samodzielnie rzut powietrzny w ograniczonym zakresie. W czasach minionej świetności WLiOP dysponowały około dziesięcioma lotniskami zapasowymi, zlokalizowanymi w północno-zachodniej Polsce. Na lotniska Wdzydze, Borsk czy choćby Pieniężnica wielokrotnie przebazowywano całe pułki, traktując takie operacje jako element szkolenia oraz test sprawności na wypadek „W”. Po zmianach ustrojowych oraz związanymi z nimi redukcjami w siłach zbrojnych zmniejszyło się skokowo zapotrzebowanie na wykorzystanie lotnisk wojskowych. Mając dostateczną ilość dobrze wyposażonych lotnisk stałych po likwidowanych jednostkach zaprzestano użytkowania wszystkich lotnisk zapasowych w pierwotnej funkcji. Zdecydowana większość straciła swój lotniczy charakter stając się polami uprawnymi i farmami wiatraków. Obecnie w bardzo ograniczonym zakresie wykorzystywane są przez wojsko dla innych celów dwa tego typu obiekty (Nadarzyce oraz Ziemsko). Jedną z „ofiar” kurczącego się potencjału ilościowego Sił Powietrznych stała się 12 BL w Mirosławcu. Wraz ze zmniejszającą się ilością samolotów Su-22 podjęto decyzję o jej rozformowaniu. Samoloty przekazano do nieodległej Bazy w Świdwinie. Nie chcąc likwidować dobrze wyposażonego obiektu znajdującego się nieopodal największego poligonu w Polsce przekształcono go w 12 KL (Komendę Lotniska). Myliłby się jednak ktoś myśląc, że z chwilą zaprzestania użytkowania Su-22 przez większą część roku wyłącznymi użytkownikami mirosławieckiego nieba stały się ptaki oraz wiatr. Z racji bliskości poligonu w Drawsku lotnisko jest intensywnie wykorzystywane przez Lotnictwo Wojsk Lądowych oraz lotnictwo ćwiczących na poligonie sojuszników z NATO. Oprócz normalnej aktywności tegoroczne lato upłynęło w Mirosławcu pod znakiem przebazowania 21. Bazy Lotnictwa Taktycznego ze Świdwina. Korzystając z dobrej pogody świdwińscy piloci intensywnie wzbogacali swoje naloty trenując i szkoląc się. Wykorzystując uprzejmość włodarzy obiektu oraz przychylność dla fotografów udało mi się zagościć w bazie podczas jednego z ostatnich lotnych dni przed powrotem do domu. Oprócz atrakcyjności popołudniowo-wieczornych lotów przy doskonałej pogodzie, przysłowiową wisienką na torcie okazały się być zaplanowane na ten dzień loty treningowe z wykorzystaniem rakiet powietrze-powietrze R-60 na tzw. „bombę”, gdzie jeden z samolotów zrzuca bombę świetlną, będącą celem dla rakiety wystrzeliwanej z drugiej maszyny. Personel znany ze swego przychylnego nastawienia do fotografów dosłownie przychylał nieba i służył pomocą przy realizowaniu fotograficznych pomysłów. Kilka godzin spędzonych wśród zapachu samolotów, nafty i lotniskowej bryzy przekuło się na sporą dawkę atrakcyjnego materiału i zaowocowało atrakcyjnymi zdjęciami, z których wiele znajdzie się z pewnością w moim portfolio. Michał „nurek” Wajnchold

AIRSHOW LAAGE – 10-LECIE EUROFIGHTERA W LUFTWAFFE (Niemcy, ETNL)

Z okazji 10 lat wprowadzenia do służby Luftwaffe zaawansowanego wielozadaniowego samolotu Eurofighter Typhoon, Siły Powietrzne Niemiec wspólnie z 73. Skrzydłem Lotnictwa Taktycznego w Laage w północnych Niemczech postanowiły uczcić tę rocznicę pokazami lotniczymi. Oczywiście ekipy z SPFL na tak niecodziennej uroczystości nie mogło zabraknąć. Relacje z przebiegu tej nietypowej (jak na realia niemieckie) imprezy należy rozpocząć od przyznania organizatorom uznania za jakość przygotowania i organizacji. Tu po raz kolejny możemy przekonać się, co znaczy niemiecka solidność. Zaczynając od przygotowania miejsc parkingowych, kończąc na rozpoczęciu pokazów ściśle wg programu. Organizatorzy zadbali o właściwe przygotowanie infrastruktury, a także zaplecze gastronomiczne. Wejście na teren pokazów było możliwe od godziny siódmej, natomiast pokazy dynamiczne rozpoczęły się o godzinie dziesiątej. Program zakładał dwa identyczne bloki pokazów po 1,5 godziny każdy. Pierwszy rozpoczął się o dziesiątej, a drugi o czternastej. Niemniej jednak pokazy były na tyle interesujące i niepowtarzalne, że większość publiczności została do końca imprezy. Głównie za sprawą naszego MiGa-29, za sterami którego siedział ppłk. Piotr KUMAN Iwaszko. Dynamika pokazu oraz kunszt pilotażu w wykonaniu Kumana wywołały u wielu oglądających wielką radość i podziw. Oprócz demonstracji możliwości technicznych oraz pokazu wykonania zadań Typhoonów, można było podziwiać w locie wiele pięknych maszyn będących na wyposażeniu Luftwaffe, jak również przedstawicieli zagranicznych gości. W powietrzu podziwialiśmy i fotografowaliśmy między innymi: Panavia Tornado w wersji IDS oraz ECR, C-160 Transall, latającą cysternę A310, śmigłowiec CH-53 (Sikorsky S-65), śmigłowiec TIGER, Bolkow Bo-105, SAAB JAS-39 Gripena będącego na wyposażeniu sił powietrznych Czech oraz polskiego MiG-29 z 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Wystawę statyczną stanowiły w głównej mierze samoloty Typhoon (niemieckie oraz hiszpański) w wielu atrakcyjnych okazjonalnych malowaniach, od których nie można było oderwać ani wzroku, ani obiektywu. Poza nimi prezentowane były Tornada, dwa amerykańskie i jeden duński F-16, C-160 Transall, A310, CH-53, Eurocopter EC 135 P1, A-4 Skyhawk, Bombardier Learjet UC-36A. Największym zainteresowaniem wśród publiczności cieszyły się jednak samoloty Polskich Sił Powietrznych Su-22 ze Świdwina oraz MiG-29 z Mińska. Łukasz Kulik

VI NOWOTARSKI PIKNIK LOTNICZY (Polska, EPNT)

W weekend 16-17 sierpnia już po raz szósty zorganizowano na Podhalu piknik lotniczy. Gospodarzem tej imprezy lotniczej był jak co roku Aeroklub Nowy Targ. Była to już moja trzecia wizyta na tym lotnisku, a gościnne przyjęcie ze strony organizatorów i niezwykła atmosfera panująca podczas poprzednich imprez sprawiły, iż nie mogłem odpuścić sobie tych pokazów lotniczych. W tym roku Nowotarski Piknik Lotniczy pokrywał się czasowo z zorganizowanym w niedalekiej Łososinie Dolnej pikniku z cyklu Skrzydła Wielkiej Wojny, postanowiłem więc odwiedzić obie imprezy w jeden weekend. W sobotni poranek zjawiłem się na nowotarskim lotnisku, dojazd przebiegał bez zakłóceń, większość widzów przybyła na pokazy w późniejszym czasie. Po załatwieniu formalności, zająłem dogodne miejsce czekając na rozpoczęcie pikniku. Organizatorzy, tak jak w ubiegłym roku, wyznaczyli specjalną strefę dla fotografów oraz zapewniali „pod nadzorem” zwiedzanie i fotografowanie stref zamkniętych dla publiczności. Niestety strefa foto, tak samo jak i część dla publiczności, znajdowała się pod słońce. Aeroklubowe pikniki lotnicze może nie rozpieszczają atrakcjami lotniczymi – nie zobaczymy tam akrobacji lotniczych w wykonaniu odrzutowych samolotów bojowych, lecz i tak możemy miło spędzić czas oglądając w powietrzu liczne samoloty śmigłowe począwszy od historycznych po najnowsze samoloty akrobacyjne. W programie tegorocznego pikniku lotniczego znajdowały się pokazy samolotów historycznych oraz indywidualne i zespołowe akrobacje lotnicze. W pikniku udział wzięło także wojsko, udostępniając na statyce śmigłowiec bojowy MI-24W stacjonujący na co dzień w Inowrocławiu. Sporo też było pozalotniczych atrakcji, m.in. Luna Park dla najmłodszych, pokazy modelarskie, taneczne, teatrzyk dla dzieci oraz wieczorne koncerty. Nie brakowało także stoisk handlowych i gastronomicznych. Jako pierwszy w powietrzu zaprezentował się historyczny Bü 131 Jungmann, wykonując niezłą wiązankę akrobacji. Na takich dwupłatowych samolotach uczono latać jeszcze w latach trzydziestych XX wieku przyszłych asów Luftwaffe. Kolejną atrakcją był czechosłowacki samolot Zlin Z-37 Čmelák („Trzmiel”). Samoloty te produkowano do zadań agrolotniczych, z czasem jednak zaczęły też służyć w czeskich aeroklubach do holowania szybowców. Prezentowany egzemplarz pomalowany był w zółto-czarne pasy, jego prezentacja ograniczyła się do kilku efektownych przelotów wzdłuż pasa startowego. Następnie prezentował się zespół akrobacyjny „Żelazny" w składzie dwóch samolotów Zlin Z-50. Po tym „wstępie” nastąpiło oficjalne otwarcie VI Nowotarskiego Pikniku Lotniczego. Kolejna prezentacja to piękny, żółty dwupłat amerykańskiej produkcji PITTS S2C pilotowany przez Słowaka Dusana Samko, który wykonał niezwykle dynamiczny pokaz akrobacji lotniczej. Przyszła też kolej na samoloty historyczne, pokaz w powietrzu dawał Piper Cub L-4H (w malowaniu z alianckiej inwazji w Normandii z 1944r.), Tulak Auster, RWD-5, Jak-18 z Krakowskiego Muzeum Lotnictwa oraz kolejny dwupłat Boeing Stearman. Po tej „lekcji historii” umiejętności lotnicze prezentowała nowopowstała grupa akrobacyjna Firebirds, latająca w składzie 3 samolotów (1x Zlin 50, 2x Extra 330). Jedną z głównych atrakcji lotniczych tegorocznej edycji pikniku był występ jordańskiego zespołu akrobacyjnego ROYAL JORDANIAN FALCONS latającego na samolotach Extra 300. Tym razem dali pokaz w formacji 3 samolotów (zazwyczaj są 4 samoloty). Oprócz Jordańczyków wszyscy piloci prezentowali się w sobotni dzień pikniku dwukrotnie. Natomiast w niedzielę zobaczyliśmy na niebie jeszcze jedną grupę – zespół akrobacyjny Polskich Sił Powietrznych "Orlik". Na zakończenie pikniku organizatorzy zaplanowali pokaz lotów balonów oraz występ grupy paralotniarzy, w tym jeden po zmroku z efektami pirotechnicznymi. Podsumowując, udana impreza choć w sobotnie popołudnie pogoda była zmienna, ale lotnicze atrakcje wynagrodziły trudy podróży. Dodam tylko, iż podczas trwania pikniku można było także polatać, korzystając z oferty lotów wycieczkowych, samolotem Cessna oraz balonem na uwięzi. Kto jeszcze nie odwiedził nowotarskiego pikniku powinien tam zajechać w przyszłym roku. Krzysztof "PC" Łybko

ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO OD ZAPLECZA (Polska, EPMM)

15 sierpnia – Święto Wojska Polskiego. Data bliska każdemu wielbicielowi polskich sił zbrojnych. Aby tysiące widzów obejrzało w piątek największą od kilku lat defiladę z okazji tego święta, kilkadziesiąt osób w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego od rana przygotowywało i sprawdzało maszyny, a następnie oczekiwało w pełnej gotowości na rozkaz, aby o czasie wzbiły się one w powietrze i uczestniczyły w podniebnym pokazie sił zbrojnych. Od samego rana prognozy pogody były optymistyczne i takie pozostały do momentu, kiedy na pas startowy wkołowała para Su-22 z 21. Bazy Lotnictwa Taktycznego ze Świdwina oraz para mińskich Fulcrumów. Nagle nastąpiło załamanie pogody, a nad lotniskiem rozpętała się ulewa. Maszyny jednak na pełnym dopalaniu suszyły już pas startowy, co pozwoliło wykonać niecodzienne ujęcia. Kiedy opuściły strefę lotniska, ponownie zza chmur wyszło słońce. Po niespełna 30 minutach nad lotniskiem zaczęły się pojawiać śmigłowce, które po zbudowaniu kręgu, po kolei lądowały i kołowały na stoisko. Kiedy na horyzoncie pojawiły się charakterystyczne kłęby dymu, nad lotniskiem ponownie zebrały się ciemne chmury i znowu zaczął padać deszcz. Pech Fitterów i Fulcrumów. Oby nie odeszły na zapasowe lotnisko. Piloci podjęli decyzję o lądowaniu i jedna po drugiej maszyny lądowały w ulewie, a następnie kołowały na CPPS. Tak wyglądały przygotowania i wyloty do parady w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego. Po zatankowaniu i odtworzeniu gotowości bojowej zarówno śmigłowców, jak i Su-22, około godziny 15:00 zaczęły się wyloty do macierzystych baz. Pożegnaniom nie było końca? Ale o tym innym razem. Tymczasem zapraszam do galerii. Konrad „kifcio” Kifert

EASTBOURNE AIRBOURNE 2014 (Wielka Brytania, Eastbourne)

Airbourne – pod taką nazwą co roku na plaży w nadmorskim Eastbourne w południowej Anglii odbywa się impreza, której główną atrakcją są pokazy lotnicze. W tym roku podniebne występy miały miejsce w dniach 14-17 sierpnia – terminie o tyle dla nas korzystnym, że prawie pokrywał się z terminem sierpniowego „przedłużonego” weekendu. Same pokazy odbywają się nad morzem, a strefa publiczności znajduje się na plaży. Wstęp jest bezpłatny. Już te dwie rzeczy sprawiają, że nie są to typowe pokazy. Jednak tym, co najbardziej przyciąga tu lotniczych świrów jest możliwość fotografowania samolotów i śmigłowców z pobliskich wysokich klifów. Pozwala to na uchwycenie przelatujących statków powietrznych na tle morza oraz daje możliwość popatrzenia na pokazy z góry, co też nie jest rzeczą często spotykaną. Brzmi ciekawie, prawda? Jak się jednak przekonaliśmy pokazy to jedno, a zdjęcia samolotów na tle morza to drugie. Środek strefy pokazu znajduje się w odległości około 2 km od najbliższego urwiska, a słynny klif Beachy Head to już ponad 5 km. W czasie pokazu praktycznie żaden samolot (nie dotyczy Red Arrows :)) nie zbliża się do urwisk i nawet z obiektywem 500 mm na „nity na zdjęciach” nie mamy co liczyć. Można oczywiście złapać ciekawe momenty w „szerokim” ujęciu, jednak jak już stoimy na górze, to liczymy na to, że w końcu coś przeleci bliżej i koniecznie poniżej nas. Tak naprawdę największe poruszenie na klifach jest wtedy, gdy coś dolatuje do strefy, albo gdy pokaz się kończy i piloci wracają do bazy. Niestety nie zawsze ich droga prowadzi koło Beachy Head. Kiedy jednak w końcu mamy ten samolot poniżej, na tle morza, pilot pochyli ładnie maszynę w naszą stronę, słońce wyjdzie zza chmur, a wiatr wzburzy fale i kiedy w końcu uda nam się tak poprowadzić obiektyw, aby to wszystko nie wyszło rozmazane, to satysfakcja jest nieziemska :). W każdym razie piszącemu te słowa uda się na pewno następnym razem :) Wróćmy do samych pokazów. Tym, co w tym roku niejednego miłośnika lotnictwa przyciągnęło do Eastbourn nie były jednak klify Beachy Head, ale udział w pokazach pary legendarnych bombowców Lancaster. Na świecie latają obecnie jedynie dwa egzemplarze tego samolotu, z czego jeden stacjonuje w Anglii i jest użytkowany przez Battle of Britain Memorial Flight (BBMF), a drugi lata w Kanadzie jako eksponat Canadian Warplane Heritage Museum. Kanadyjczycy z początkiem sierpnia przylecieli do Anglii i razem z pilotami Lancastera z BBMF przez ponad miesiąc brali udział w licznych pokazach oraz przelotach nad miastami i lotniskami. Na Airbourne mieli się pojawiać codziennie, jednak w niedzielę występ został odwołany z powodu silnego wiatru. My na pokazach byliśmy od piątku, więc udało nam się dwukrotnie nacieszyć oczy widokiem majestatycznej pary w towarzystwie małych przyjaciół – dwóch Spitfire’ów z BBMF. Kto tego nie widział i nie słyszał na żywo, niech żałuje. Lancastery i ich eskorta to nie jedyne samoloty z okresu II wojny światowej, które pojawiły się, nad Eastbourne. Codziennie przylatywał jakiś Spitfire. Jednego dnia Mk.I – najstarsza wersja legendarnego myśliwca, następnego dnia – dwumiejscowa „dziewiątka”. Codziennie „gwizdał” Mustang i przylatywała Dakota, a jej piloci chyba najlepiej rozumieli, po co na klifach stają ci wszyscy ludzie z aparatami. W powietrzu mogliśmy też zobaczyć dwukadłubowego De Havilland Vampire – samolot, który jest jednym z symboli początków ery napędu odrzutowego. W niedzielę prezentowała się jeszcze jedna legenda – zimnowojenna Canberra. Było to jednak w czasie naszego powrotu z Eastbourne. Co prawda widzieliśmy ją z okien pociągu, jednak na zdjęcia nie było już szans. Pokazy w Eastbourne to również prezentacje zespołów akrobacyjnych. Codziennie występowali Red Arrows, zbierając za każdym razem brawa zgromadzonej na plaży publiczności. Nie mniejszy entuzjazm wzbudzała grupa The Blades – czwórka pilotów latających na Extrach 300. Mogłoby się wydawać, że przy Redsach każdy zespół latający na małych sportowych samolotach wypadnie blado, jednak grupa broni się perfekcją pilotażu oraz efektownym i dynamicznym programem pokazu. Duże brawa należą się także zespołowi Breitling Wingwalkers, szczególnie za niedzielny pokaz, który odbył się pomimo silnego wiatru. Nawet z ziemi widać było, że w powietrzu jest turbulencja i piloci Stearmanów muszą nieźle się napocić, aby ich samoloty były stabilną podstawą dla pań-akrobatek. Również para małych RV8 z The RV8tors starała się zapracować na uznanie widzów, prezentując akrobacje w ciasnej formacji. Nad plażą Eastbourne pojawiły się także samoloty, na których kiedyś szkolili się piloci RAF – Jet Provost i Folland Gnat. Zespół Red Arrows zanim przesiadł się na Hawki latał właśnie na Gnatach. Samolot ten zaprojektowano jako jednomiejscowy, „tani” myśliwiec i w tej roli odniósł nawet spore sukcesy w lotnictwie indyjskim, ale w RAF używano głównie dwumiejscowej wersji szkolnej. Gnat zrobił też filmową karierę, występując jako amerykański myśliwiec pokładowy w filmie Hot Shots. Współczesne lotnictwo brytyjskie reprezentowały samoloty: szkolny Tutor, turbośmigłowy Tucano, no i „gwiazda pokazów” myśliwiec Typhoon. Śmigłowce również miały silną reprezentację. Niesamowity Chinook, pozorny, ale jak zwykle zaskakujący ewolucjami Lynx oraz ratowniczy Sea King. W programie były również pokazy skoków spadochronowych, które jednak z powodu pogody odbyły się tylko w sobotę. Impreza kończyła się w niedzielę po zmroku pokazem sztucznych ogni, w tym strzelanych z samolotu Piper Cub. Tego niestety nie zobaczyliśmy, bo w tym czasie czekaliśmy już na samoloty na lotnisku w Luton. Generalnie bardzo fajna impreza i jeżeli ktoś zastanawia się, jak ciekawie spędzić w Anglii klika dni w połowie sierpnia, to polecamy Eastbourne Airbourne. Lucjan „Acroluc” Fizia
Back to Top