Szukaj

100-LECIE SIŁ POWIETRZNYCH ROSJI

Między dziesiątym a dwunastym sierpnia na podmoskiewskim lotnisku Ramenskoye w mieście Zhukovsky, odbyła się jedna z większych imprez lotniczych sezonu 2012. Były to obchody stulecia Rosyjskich Sił Powietrznych. Imprezie towarzyszyły pokazy lotnicze, w których udział wzięły niemal wszystkie typy statków powietrznych używanych w "ВВС России", maszyny historyczne i współczesne, wszystkie rosyjskie wojskowe zespoły akrobacyjne oraz... samoloty zaproszonych gości z innych państw - w tym polskie Biało-Czerwone Iskry! Na takiej imprezie zdecydowanie nie mogło nas zabraknąć. Wkrótce zapraszamy na szerszą relację i dużo, dużo zdjęć! Urrrrraaaaa!!!

MAZURY AIRSHOW 2012

Jak co roku pojawiliśmy się silną grupą na plaży w Giżycku. Te dwudniowe pokazy nad mazurskimi jeziorami jak mało które sprzyjają integracji i relaksowi z fotografią lotniczą w tle. W tym roku ilość latających atrakcji nie powalała, jednakże dzięki bardzo ładnej pogodzie i zgranej ekipie my bawiliśmy się wyśmienicie. Na szczególne wyróżnieni zasługują (tradycyjnie już) The Flying Bulls oraz występ policyjnej Kani.

SMOKE ON… NOW! (Polska, EPDE)

Na specjalne zaproszenie zespołu akrobacyjnego Biało-Czerwone Iskry (BCI), ekipa SPFL odwiedziła dęblińską Szkołę Orląt. To wyjątkowa wizyta, gdyż nasze zdjęcia mają zostać wykorzystane w tegorocznych materiałach promocyjnych zespołu. W planie było fotografowanie podczas dwóch treningów oraz portretowa sesja zdjęciowa członków zespołu. Pogoda sprzyjała, humory dopisywały, siłą 12 osób wczesnym popołudniem stawiliśmy się na lotnisku w Dęblinie Pierwszy trening miał się odbyć dopiero ok. 14.30, więc dla rozgrzewki fotografowaliśmy podchorążych szkolących się na szarych szkoleniowych Iskrach. Następnie przyszedł czas na pierwszą odprawę z zespołem BCI. Postanowiliśmy zacząć od portretów. Ustaliliśmy wszystkie szczegóły, poznaliśmy oczekiwania zespołu i ruszyliśmy na stojankę. Koordynatorem sesji portretowej została Holka, mająca największe doświadczenie w tego typu fotografii. Bardzo sprawnie wprowadziła porządek i kontrolę nad przebiegiem sesji. Panowie z zespołu współpracowali niemalże jak zawodowi modele. Sesja przebiegła w atmosferze dobrej zabawy i luzu, co pozytywnie wpłynęło na materiał zdjęciowy. Po sesji portretowej piloci udali się do swoich maszyn, a my podzieliliśmy się na dwie grupy i zajęliśmy dogodne miejsca w dwóch strategicznych punktach przy pasie startowym. Grupa nr 1 w połowie pasa, na wysokości punktu oderwania, grupa nr 2 na końcu w osi pasa. Pozostało oczekiwać na kołowanie i start. Nie musieliśmy długo czekać. Wkrótce na pas wjechali bohaterowie tego dnia i wzbili się w powietrze w kłębach biało-czerwonego dymu. Czerwony dym był na tyle intensywny, że niektórzy stojący blisko pasa mieli darmowe farbowanie włosów, skarpetek i twarzy :) Pierwszy trening odbył się na wysokim poziomie, niestety pogoda troszeczkę spłatała figla opuszczając podstawę szarych chmur. Mimo to zrobiliśmy wiele udanych zdjęć. Natomiast najlepsze było jeszcze przed nami. Po zakończonym treningu wróciliśmy do domku pilota na drugą odprawę z zespołem BCI. Przedyskutowaliśmy obserwacje z pierwszego treningu i bardziej szczegółowo omówiliśmy fotografowanie drugiego. Tutaj ogromne podziękowanie dla pilotów za otwartość na nasze pomysły i sugestie. Dzięki temu udało nam się wspólnie zrobić wspaniałą sesję zdjęciową na drodze kołowania oraz na końcu pasa po zakończonym treningu. Panowie doskonale wczuli się w rolę i robili wszystko by ustawić samoloty do jak najbardziej atrakcyjnych ujęć. Po odprawie ponownie udaliśmy się na lotnisko, grupy zamieniły się miejscami przy pasie. Pogoda się poprawiła, wyszło słońce podświetlając ładnie chmury na niebie. Na drodze kołowania zespołu odbyła się wspomniana wyżej sesja zdjęciowa, a zaraz po niej BCI wystartowały na drugi trening. To było to! Dobre warunki pogodowe, duże zaangażowanie pilotów i fotografów. Robiliśmy wszystko by ujęcia były jak najlepsze. I chyba się udało :) Po zakończonym treningu numer dwa spotkaliśmy się ponownie w domku pilota. Humory dopisywały, wszyscy mieliśmy poczucie dobrze wykorzystanego czasu. Było wiele sposobności by porozmawiać z pilotami o ich pracy, treningach i specyficznym stylu życia pilota zespołu akrobacyjnego. Na zakończenie tego dnia zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia z członkami zespołu i pełni entuzjazmu oraz pozytywnej energii rozjechaliśmy się do domów. Za chwilę szczytowy okres sezonu pokazów lotniczych. Na polskim i europejskim niebie nie raz zaprezentują się Biało-Czerwone Iskry. Jeżeli będziecie mieli możliwość, skorzystajcie z okazji i obejrzyjcie ich występ na żywo. Ci ludzie tworzą wspaniały, oryginalny pokaz kunsztu polskiej szkoły pilotażu, który warto zobaczyć! PS. Przy okazji chcieliśmy również podziękować opiekującym się nami podczas pobytu podchorążym dęblińskiej Szkoły Orląt. Za chęć pomocy, otwartość na nasze pomysły i ciekawe rozmowy! Marcin "kwiecin" Kwieciński

SMOKE ON … NOW!

Dnia 25 lipca 2012 roku na specjalne zaproszenie zespołu akrobacyjnego Biało-Czerwone Iskry ekipa SPFL stawiła się na dęblińskim lotnisku. Dwa treningi w pełnym składzie i sprzyjające warunki pogodowe sprawiły że w 41 BLotSz. co chwila słychać było odgłos migawek aparatów. O szczegółach wizyty oraz o innych niespodziankach (także kosmetycznych) przeczytacie niebawem w odpowiednim dziale.

FARNBOROUGH 2012 (Wielka Brytania, EGLF)

Farnborough International Airshow to impreza, która połączona jest z targami lotniczymi odbywającymi się cyklicznie co dwa lata. W tym roku wypadła w dniach 9-15 lipca, z czego od 14 do 15 lipca impreza była dostępna dla publiczności. Mój pobyt na „wyspie” łączył wizytę u rodziny mieszkającej tam od kilku ładnych lat, z mega (A380) atrakcjami, jakie zapowiadał FIA, pomimo nieobecności najbardziej oczekiwanych gości – Russian Knights. Cała zabawa rozpoczęła się w – jeszcze pogodny – sobotni poranek. Aby uniknąć „traffic jam’ów”, jako środek transportu wybraliśmy brytyjską kolej. Jedna przesiadka i już po 40 minutach byliśmy na miejscu. I tu pierwsze miłe zaskoczenie. Przy wyjściu z dworca w Farnborough czekały już podstawione autobusy, które po 5 minutach odjeżdżały nie wykazując oznak przepełnienia. Odstanie swojego jednak nas nie minęło. Po przyjeździe na lotnisko (około godziny 10:00) ustawiliśmy się w dość już pokaźnych kolejkach do wejścia. Jak się okazało, każdy chętny do wejścia został dokładnie sprawdzony, a każdy plecak przypisany do owego chętnego – prześwietlony. W końcu moja kolej! I ups… po przyłożeniu czytnika do akredytacji prasowej, nie usłyszałem „bip ‘’ tylko „buu”. Druga próba – to samo. Moi kompani wchodzili bez akredytacji więc ich odprawa odbyła się szybko i sprawnie. Ja zostałem skierowany do punktu obsługi. Po 30 minutach oczekiwania, Pan zza komputera skanuje, klika, wklepuje i mówi „It is OK now”. Więc jednak mogę wejść :) Jest 11:00. Pokazy w locie mają się zacząć około godziny 12:30, ruszamy więc zwiedzać teren. Łapię kilka ujęć maszyn na statyce, między innymi F-15, Osprey, F-16, F-18, Airbus A380, który również miał zaprezentować się w locie. No i zaczyna padać, z małymi przerwami, do późnego popołudnia http://www.youtube.com/watch?v=jMrl0fzj4_k. Po „wypstrykaniu” się na statyce i mając jeszcze kilka minut do rozpoczęcia pokazów, postanowiliśmy zasmakować angielskiego piwka :) Opakowanie w jakim otrzymaliśmy to piwko było dość nietypowe. Nie była to ani szklana butelka, ani puszka, ani kufel ani nawet plastikowy kubeczek. Była to zwykła zakręcana plastikowa butelka. Bezpieczeństwo najważniejsze, ale piwo nie smakowało najlepiej :) Mimo to duży plus dla organizatora za pomysł i zabezpieczenie browarka przed deszczem. Pewnie nie chcieli, żebyśmy nałapali za dużo angielskiej deszczówki do ewentualnego kufla po piwie. 12:40 – zaczynają się pokazy w locie. Rozpoczyna mały, dwusilnikowy Philips st.2 SpeedTwin, który wystartował w strugach deszczu. Lecz to nie on przykuwa uwagę publiczności. Ze swojej stojanki zaczął bowiem wykołowywać Airbus A380. WOW! Gdy tylko SpeedTwin wylądował, „grubas” ustawił się na początku pasa startowego. Warunki pogodowe były idealne: deszcz przestał padać, pas startowy był bardzo mokry, co gwarantowało ciekawe efekty. Gdy silniki zaczęły pracować pełną mocą, wielkie tumany wody zawirowały wokół kadłuba. Po oderwaniu od pasa ostre wznoszenie i piękne położenie na prawe skrzydło. To naprawdę zrobiło wrażenie na całej zgromadzonej publice, dało się słyszeć wyrazy uznania i podziwu. Po kilku przelotach, czasem w niskiej podstawie chmur, Airbus zaczął podchodzić do lądowania. Tuż przed przyziemieniem, pełna moc i jeszcze jeden przelot. Warunki do fotografowania miałem idealne. Akredytacja prasowa pozwoliła mi na wejście do strefy mediów. Mogłem ustawić się przy samej barierce i korzystać z pełnego pola manewru. Kolejną atrakcją był występ brytyjskiej grupy akrobacyjnej The Blades latającej na czterech samolotach Extra 300. Pokaz był niestety okrojony ze względu na niską podstawę chmur. Po The Blades do swojego pokazu przystąpiły Breitling WingWalkers. Cztery dwupłatowce z kobietami przypiętymi do górnych płatów. Podczas ich pokazu znowu deszczyk, tym większy więc szacunek dla tych Pań. W trakcie przelotów i mijanek mieliśmy okazję oglądać różnorakie figury na płacie, łącznie ze staniem na rękach :) Zespół prezentuje się też w locie odwróconym, my niestety nie mieliśmy okazji zobaczyć tej figury. Na zakończenie Panie zeszły ze skrzydła do kabiny samolotu. Następni w kolejce – Breitling Jet Team, czyli największa cywilna grupa akrobacyjna latająca na samolotach odrzutowych. Oni również ze względu na pogodę nie pokazali wszystkiego na co ich stać. W czasie ich pokazu na horyzoncie można było dostrzec dużą sylwetkę krążącego samolotu, który powoli zbliżał się w stronę lotniska. Nie trzeba było dużo czasu, by zorientować się, że jest to Avro Lancaster w towarzystwie Spitfire’a. Ta symboliczna formacja, która w czasie II Wojny Światowej wykonała setki wspólnych misji bojowych, zaprezentowała się zarówno we wspólnych przelotach, jak i indywidualnie. Spitfire’y stanowiły osłonę dla Lancasterów przed wrogimi myśliwcami. Piękny dźwięk silników Lancastera to istna uczta dla uszu. Po zakończonym pokazie zarówno Spitfire jak i Lancaster wylądowały na lotnisku. Zaraz po gwiazdach II Wojny Światowej, zaprezentował się jeden z najnowocześniejszych współczesnych myśliwców – Eurofighter Typhoon. Bardzo liczyłem na ten występ, gdyż przy panujących warunkach atmosferycznych oderwania powietrza powinny być bardzo ciekawe. Efektowny start na dopalaczu i ogromny huk sprawiły, że stanęliśmy jak wryci. Ciasne wiraże potwierdziły, że moje oczekiwania co do efektów były całkowicie zasadne. Po występie „Jurka” wystartował kolejny „palnik” – KAI T-50 – jeden z najnowocześniejszych samolotów szkolno-bojowych produkcji południowokoreańskiej. Zaraz po nim legendarny śmigłowiec szturmowy AH-64 Apache, następca równie słynnego AH-1 Cobra. Apache zaprezentował kilka manewrów bojowych m.in. „nawrót do celu”, „pozorowany atak celu naziemnego”. W końcu na swoją kolej doczekali się Red Arrows – sztandarowy brytyjski zespół akrobacyjny latający na samolotach BAE Hawk. Zespół wykonał kilka przelotów dla uczczenia pamięci tragicznie zmarłych kolegów z teamu. Aura znowu nie sprzyjała wykonaniu programu wysokiego, jednak Red Arrows jak zwykle z klasą i gracją wykonali wszystkie rozejścia i efektowne mijanki. Po ich występie nastąpiła krótka 20-minutowa przerwa, podczas której można było wymienić się wrażeniami i wrzucić coś na ząb :) Emocje miały być jeszcze większe, gdyż do swojego pokazu przygotowywał się Boeing F/A-18 Super Hornet – punkt programu gorąco zachwalany przez prowadzącego. To mój pierwszy raz z Super Hornetem :) Muszę przyznać, że była MOC. Start oczywiście na pełnym dopalaniu. Po oderwaniu od pasa, ziemia drżała od potężnego huku. Mogłem całkowicie skupić się na obserwowaniu pokazu, odłożyłem aparat, ponieważ zrobiło się szaro i ciemno. Występ zakończył się High Speed Pass’em. Później miały się zaprezentować jeszcze dwie maszyny – Bell-Boeing V-22 Osprey (rybołów) i Avro 698 Vulcan. Osprey to maszyna mająca cechy zarówno śmigłowca jak i klasycznego samolotu. Posiada dwa potężne wirniki o średnicy 12 metrów, które pozwalają na pionowe starty i lądowania. Mogliśmy podziwiać maszynę w starcie zarówno pionowym jak i z rozbiegiem. Na zakończenie pierwszego dnia wystąpił Avro 698 Vulcan – czterosilnikowy brytyjski poddźwiękowy bombowiec strategiczny, maszyna o bardzo ciekawej konstrukcji, dużej powierzchni skrzydeł i oryginalnym wyglądzie. Prowadzący pokazy wspominał, że najprawdopodobniej jest to ostatni sezon, w którym można zobaczyć Vulcan’a w locie. Warto. I tak oto program pierwszego dnia dobiegł końca. Zapakowałem sprzęt i udaliśmy się na dworzec kolejowy, spodziewając się dużego tłoku i ogromnych korków. Nic z tych rzeczy. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Obsługa pokazów kierowała widzów do odpowiednich wyjść. Tam czekały już podstawione autobusy, odjeżdżające w określonym kierunku. Po 30 minutach od opuszczenia terenu lotniska siedzieliśmy w pociągu. Naprawdę wielki plus i uznanie dla organizatorów. Podsumowując dzień pierwszy: sporo działo się w powietrzu, bez większych przerw w pokazach, strefa dla prasy super wygodna z leżakami i mnóstwem miejsca. Narzekać można było jedynie na pogodę, ale skoro jesteśmy w Anglii, to pogoda brytyjska musi być. Zabrakło też Tornado Role Demo. Drugiego dnia pogoda zapowiadała się o wiele lepiej. Jako środek transportu wybraliśmy samochód, ponieważ tym razem nie jechaliśmy na teren lotniska, tylko na otaczające je pagórki. Miejsce naprawdę odlotowe, pięknie widać cały pas, prawie jak na Balicach :) Łatwy dojazd, miejsca na tyle dużo, że i piknik można zrobić. Spotkaliśmy całe rodziny z dziećmi, grillami, rowerami i piłkami. Chwilami miałem wrażenie, że jest tam więcej ludzi niż pierwszego dnia na terenie lotniska. Program pokazów był praktycznie identyczny jak pierwszego dnia, jedynie małe roszady nastąpiły w kolejności występów. Tego dnia mogliśmy podziwiać dwa Tornada w pozorowanym ataku na cele naziemne, z towarzyszącymi efektownymi wybuchami pirotechnicznymi na terenie lotniska. Podstawa chmur była na tyle wysoka, że grupy akrobacyjne mogły wykonać pełny pokaz. „Grubas” zachwycił publikę swoimi gabarytami i ciasnymi zakrętami. „Palniki” narobiły huku tak jak pierwszego dnia. Impreza doskonale zorganizowana, wypełniony program, interesujące warunki atmosferyczne, doskonałe towarzystwo, udane zdjęcia. Jak najbardziej polecam tę imprezę. Waldemar „Valdi” Piela

FARNBOROUGH 2012

W dniach 9-15 lipca w Farnborough odbyły się targi lotnicze organizowane cyklicznie co dwa lata. Tradycyjnie kończą się one weekendowym Air Show. Pomimo iż zabrakło zapowiedzianej gwiazdy czyli Russian Knights, nie można było narzekać nawet na typowo brytyjską pogodę. Tornado Role Demo, brytyjski Typhoon, amerykański Super Hornet w pełni zrekompensowały brak głównej gwiazdy. Relacja i zdjęcia już wkrótce.

FULCRUM ALLEY (Polska, EPMM)

W czwartek, 12 lipca 2012 roku, mieliśmy po raz kolejny okazję oraz niewątpliwą przyjemność odwiedzić 23. Bazę Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Po sprawnym przegrupowaniu się pod domem naszego koordynatora – kifcia, wsiedliśmy do jednego samochodu i udaliśmy do bazy. W zanadrzu przygotowaną mieliśmy małą niespodziankę dla pilotów. Ponad 20 dużych odbitek, przedstawiających najlepsze ujęcia MiG-ów 29 z bazy w Mińsku Mazowieckim, wykonane przez ekipę SPFL. Z nieskrywaną satysfakcją obserwowaliśmy entuzjastyczne reakcje lotników na widok naszych zdjęć. Słuchaliśmy pochlebnych komentarzy i fachowych uwag wspólnie dochodząc do wniosku, że do wykonania tak dobrych zdjęć potrzebna jest współpraca obydwu stron. Tuż przed godziną 15.00 byliśmy już przy pasie startowym, zwarci i gotowi do akcji. Kilka minut później wystartowała pierwsza para MiG-ów, tuż za nimi kolejna maszyna, która zaskoczyła nas pięknym, prawie pionowym wznoszeniem na „dopalaniu”. Z doświadczenia wiedzieliśmy, że mamy teraz ok. godziny do ich powrotu, więc zabijaliśmy czas wylegując się na trawie i gawędząc. Zgodnie z oczekiwaniami, po godzinie pojawiły się powracające na lotnisko maszyny. Widok był zaiste imponujący. Ciągnąc za sobą smoliste kłęby dymu, trzy Fulcrumy przeleciały w formacji tuż nad naszymi głowami!!! Po zrobieniu zajścia nad lotnisko, maszyny wykonały szereg konwojerów, każde odejście wykonując z użyciem AB. Po wylądowaniu ostatniej nastąpiła przerwa na odtworzenie gotowości bojowej maszyn i około godziny 16.40 mieliśmy szansę na nowe ujęcia, gdyż do lotu poderwały się trzy maszyny, by odlecieć do strefy na wykonanie zadań. My natomiast z rosnącym niepokojem przyglądaliśmy się ciemnym chmurom zbliżającym się nieubłaganie od zachodu. Maszyny po ok. godzinie pojawiły się nad lotniskiem i po kilku przelotach i wylądowaniu skołowały na CPPS. Deszcz zaczynał już kropić, gdy nieoczekiwanie nad lotniskiem pojawiła się czwarta maszyna – kościuszkowska 15’ka. Postanowiliśmy wykonać jeszcze ostatnie zdjęcia przed nadchodzącą ulewą, po czym biegnąc w deszczu, schroniliśmy się ostatecznie w domku pilota tuż po godzinie 18. Oczywiście z uwagi na przechodzący front burzowy loty zostały wstrzymane, ale komunikaty meteo dawały nam nadzieję na powrót do fotografowania za ok. 40 minut. Ten czas wykorzystaliśmy na rozmowy z pilotami, obsługą bazy. Mieliśmy nadzieję, że loty zostaną wznowione, ponieważ deszcz był intensywny, a to dawało fantastyczne warunki dla nowych kadrów, a dodatkowo na zachodzie ukazało się piękne, pomarańczowe słońce stwarzając niesamowity klimat w połączeniu z granatowymi chmurami oddalającym się w kierunku wschodnim. Do samego wieczora mieliśmy wręcz bajkowe warunki do fotografowania. Już po chwili maszyny wzlatywały w przestworza na tle zachodzącego słońca i cudownych, różnobarwnych chmur. Nie mogliśmy się powstrzymać od głośnego wyrażania naszego entuzjazmu dla takich warunków. W sumie wystartowały 3 maszyny, które wracając po godzinie ponownie przeleciały w formacji tuż nad naszymi głowami. Po wylądowaniu ostatniej z nich udaliśmy się do domku pilota, aby zorientować się co do kolejnego wylotu. Nie zdążyliśmy nawet zdjąć plecaków przy domku pilota, gdy kolejni lotnicy już wędrowali do maszyn. Mieliśmy więc kilka minut, żeby ponownie ustawić się pod pasem. Gdy już dotarliśmy na miejsce, na pasie ustawił się pierwszy Smoker i po chwili z pomarańczowym jęzorem przemknął obok nas, aby wzbić się w resztki pomarańczowego nieba. Nie mija chwila, jak kolejna maszyna włącza dopalanie i sunąc nad pasem umożliwia nam wykonanie ostatnich kadrów. Ostatnie światło na horyzoncie znika przysłonięte przez kolejny nadciągający front. Nie pozostało nam nic innego jak wrócić do domku pilota i podziękować tym, którzy pozostali na ziemi. Serdecznie dziękujemy dowódcy bazy i opiekunom za jak zwykle rodzinne wręcz przyjęcie nas w bazie, szczególnie st. chor. sztab. Tomaszowi Gackowskiemu za pomoc w organizacji wizyty. Szczególne podziękowania również, a może przede wszystkim należą się pilotom, dzięki którym po raz kolejny mogliśmy wykonać niesamowite ujęcia. Baca, Czajek, Felix, Iceman, Archi, Tosiek, Gerwaz – dziękujemy i do zobaczenia następnym razem. Adam „larky” Skowroński

FULCRUM ALLEY

Czwartek, 12 lipca 2012 roku był szczęśliwym dniem dla fotografów SPFL, którzy odwiedzili 23. Bazę Lotnictwa Taktycznego. Pełen wachlarz pogody - od ulewy, poprzez piękne, kłębiaste chmury i letnie słońce, pozwoliły na fotografowanie w skrajnie odmiennych warunkach, a duża ilość lotów zapewniła niezapomniane wrażenia.

ROYAL INTERNATIONAL AIR TATTOO 2012 (Wielka Brytania, EGVA)

W dniach 7-8 lipca 2012 roku odbyła się kolejna edycja pokazów lotniczych Royal International Air Tattoo. Niniejsza relacja obejmuje piątek 6 lipca (przyloty) oraz pierwszy dzień pokazów czyli sobotę. Wylecieliśmy z Warszawy 5 lipca, zostawiając za sobą upalna pogodę. Po przylocie na Heathrow okazało się, że na miejscu jest również bardzo ciepło. Wypożyczony samochód sprawnie powiózł nas autostradą M4 w kierunku Swindon gdzie założyliśmy bazę. Na miejscu pogoda również była wyśmienita, tylko gdzieś wysoko na niebie pojawiły się cirrusy, co lekko nas zaniepokoiło, ponieważ jak mówi stare przysłowie szybowników: „Gdy cirrus na niebie, pogoda się zj…e”. Następnego poranka, pogoda pokazała nam, że czasem przysłowia spełniają się, padał deszcz, było dosyć chłodno a podstawa chmur tez nie wyglądała obiecująco. Pojechaliśmy na tzw. Park&View East. Posadowiliśmy się niedaleko progu RWY27. Przez większość czasu nic się niestety nie działo tzn. nie latało, padał przelotny deszcz. Na ciekawe chwile tego dnia składało się między innymi lądowanie niemieckiego F-4 Phantom-a II (jedna z ostatnich okazji by zobaczyć tę maszynę w powietrzu). Wspaniale zaprezentował się amerykański F/A-18F Super Hornet, który tuż przed przyziemieniem włączył dopalacze i chowając podwozie odszedł na drugi krąg. Z chmur wyłaniały się kolejne samoloty, m.in. Boeing 757 w barwach DHL, brytyjski Eurofighter, Airbus A330 Voyager KC1 również w barwach RAF. Duże brawa należą się koreańskim Black Eagles, którzy jako jedni z nielicznych zdecydowali się na symboliczny trening, startowali w rzęsistym deszczu po czym wykonali kilka przelotów w formacji tylko momentami wyłaniając się z chmur. Cierpliwość czekających i moknących widzów została nagrodzona wczesnym wieczorem. Wtedy bowiem, wylądował w Fairford bombowiec B-2A Spirit. Maszyna pojawiła się na niebie w doskonałym momencie, akurat przestał padać deszcz i odrobinę się rozpogodziło. Opady w tygodniach poprzedzających pokazy były dosyć znaczne, organizatorzy jednak poszli po rozum do głowy (w 2008 RIAT został odwołany z powodu opadów i rozmiękniętych parkingów) i zabezpieczyli odpowiednio teren, a zwłaszcza miejsca dla samochodów. Następnego dnia w sobotę pogoda poprawiła się, tzn. wciąż były momenty kiedy padał deszcz i niebo zasłaniały stalowo-szare chmury ale były również chwile gdy wiatr rozwiewał obłoki i pokazywały się błękity. Kolejno na niebie prezentowały się: rosyjski Jak-130 (z pełnym zestawem uzbrojenia pod skrzydłami), belgijski F-16, szwedzki Jas-39 Gripen. Po tak mocnym i głośnym wstępie pojawiła się pierwsza grupa akrobacyjna, Patroulle Suisse. Szwajcarzy latali jak zwykle, ciasno i precyzyjnie, ich pokaz mógł się podobać, jednak najlepsze miało dopiero nadejść. Po Szwajcarach na pasie startowym pojawił się samolot, dla którego wiele osób pojawiło się na tegorocznym RIAT – MiG-29 z 23BLT w Mińsku Mazowieckim. Zachwycił piękny pokaz jak również malowanie naszego Mig-a. Na stateczniku pionowym widniała twarz Mirosława Ferića - pilota Dywizjonu 303, który walczył w Bitwie o Anglię. Komentator pokazów dokładnie opisał kim był Ferić, spotkało się to z gromkimi oklaskami publiki. Drugim, znaczącym punktem pokazów był przylot i prezentacja w powietrzu zabytkowego bombowca Avro Vulcan. Samolot ten jest oczkiem w głowie Brytyjczyków, jedyny latający egzemplarz, utrzymywany z darowizn przez fundację Vulcan To The Sky. Pokaz Vulcan-a wisiał na włosku ponieważ kilka tygodni wcześniej maszyna miała bardzo poważną awarię (zniszczone dwa silniki). Pierwszy raz na angielskim niebie zaprezentowała się grupa Al Fursan, pochodząca ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, latająca na Aermacchi MB-339. Ten początkujący zespół nie dał jednak zbyt porywającego występu, widać było, że jeszcze długa droga przed nimi zanim osiągną poziom n.p. Frecce Tricolori. Ich samoloty miały jednak moim zdaniem najlepsze dymy spośród wszystkich zespołów (bardzo intensywne kolory). Niezapomnianą chwilą był pokaz maszyny US Marine Corps MV-22B Osprey. Chociaż sam pokaz nie był zbyt długi i wyszukany, to widok tej dziwnej i skomplikowanej konstrukcji, jak również dźwięk wirujących śmigieł był niesamowity. Nie zabrakło takich evergreen-ów jak przeloty Avro Lancastera i dwóch Spitfire czy symulowanego ataku RAF Tornado na cele naziemne. Ciekawostką był przelot samolotów transportowych używanych przez RAF: VC-10, Lockheed Tristar KC1, C-130J Hercules, Airbus A330-200MRTT Voyager KC1 oraz Airbus A400, który zaprezentował się w solowym pokazie. Na ekspozycji statycznej brylował oczywiście B-2A Spirit, obstawiony czujnymi policjantami uzbrojonymi w pistolety maszynowe. Uwagę przykuwał polski śmigłowiec Mi-14 z 29 Eskadry Marynarki Wojennej w Darłowie z wymalowaną na boku ogromną orką (za to malowanie Polacy otrzymali od organizatorów nagrodę). Jednak największe wrażenie na mnie i myślę na większości widzów, wywarł koreański zespół akrobacyjny Black Eagles, latający na egzotycznych KAI T-50B. Perfekcyjny pokaz ósemki tych maszyn zdobył im gromkie brawa jak również dwie nagrody w tym główną za najlepszy pokaz. Tu warto dodać, że oprócz naszej „Orki”, piloci MiG-ów kpt. Adrian Rojek i kpt. Artur Kalko otrzymali nagrody za najlepszy pokaz samolotów spoza Wielkiej Brytanii. RIAT 2012 był niewątpliwie najlepszą edycją tych pokazów od kilku lat. Duże brawa należą się organizatorom za doskonałe przygotowanie imprezy i pokonanie przeciwności jaką niewątpliwie była pogoda. Dla wszystkich, którzy wybierają się w przyszłym roku do Fairford, dobra rada: zabierzcie kalosze, typowa angielska pogoda nie może nas przecież zawieść :-). Do zobaczenia na RIAT 2013. Piotrek „Menios” Kowieski.

ROYAL INTERNATIONAL AIR TATTOO 2012

W dniach 7 i 8 lipca 2012 roku w angielskiej bazie RAF w Fairford odbyła się kolejna edycja corocznych pokazów lotniczych ROYAL INTERNATIONAL AIR TATTOO. Tradycyjnie dopisała typowa angielska pogoda, jak również doskonała organizacja imprezy. Według organizatorów RIAT to największe pokazy lotnicze na świecie, a my zdecydowanie podpisujemy się pod tą opinią! Od rana do wieczora było mnóstwo atrakcji i to w zasadzie bez przerw. Działo się lotniczo! Działo się fotograficznie - głównie w sobotę za sprawą super fotograficznej pogody. Wspaniale latali Koreańczycy, rewelacyjnie nasz MiG-29, niesamowicie wręcz Tornada i… dużo opowiadać… Dłuższa relacja oraz zdjęcia już niebawem tam gdzie zwykle.
Back to Top