Szukaj

ŁASKOWE AKROBACJE (Polska, EPLK)

Korzystając z wyśmienitej pogody oraz przebazowania zespołu akrobacyjnego Biało-Czerwone Iskry z macierzystego Dęblina na lotnisko w Łasku, postanowiliśmy zawitać do 32.BLoT się przyjrzeć działalności tej formacji z bliska. Spędzenie całego dnia treningowego z zespołem umożliwiło nam zapoznanie się z układem i kolejnością figur wykonywanych przez zespół, stanowiło też dobry trening przed rozpoczęciem sezonu pokazów lotniczych. Dzięki kilku wylotom podczas jednego dnia mogliśmy swobodnie zmieniać miejsce fotografowania, co zaowocowało mnogością ujęć. Korzystając natomiast z miłego przyjęcia przez techników zespołu oraz życzliwości naszego opiekuna mieliśmy również okazję dokładniej zapoznać się z samolotem TS-11 Iskra. Kibicując Zespołowi w trakcie treningów z niecierpliwością czekamy na pierwszy publiczny pokaz. Michał "nurek" Wajnchold

SPFL BLIŻEJ NATURY

We wtorek 3 maja 2011 roku fotografowie SPFL postanowili sprawdzić swoje umiejętności w fotografii … oczywiście lotniczej. Nie było by w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt iż tym razem celem wyprawy nie były „stalowe ptaki”, lecz te żyjące w naturze. Wszyscy liczyli, iż pojawią się bieliki, a szczytem marzeń, było złapanie w kadrze tego drapieżnika podczas łowów. Pogoda dopisała, pomimo nocnych przymrozków, poranek był słoneczny. Nasz przewodnik skierował swoją łódź w miejsca, w których często obserwował bieliki podczas codziennej pracy rybaka. Napięcie rosło, gdyż jak to z naturą, jest nieprzewidywalna i nie mieliśmy żadnej gwarancji, że bieliki się pojawią. W ramach ćwiczeń i rozgrzewki, nasze obiektywy skierowaliśmy na inne ptactwo wodne. W końcu słyszymy upragniony komunikat „są bieliki”. Ku naszemu zaskoczeniu, pojawiły się naraz, aż cztery młode osobniki. Migawki pracują na maksymalnej szybkości, emocje sięgają zenitu, ptaki odlatują. Robimy przegląd wykonanych kadrów i zapanowała konsternacja, nie wyszło to najlepiej. Szybko wyciągamy wnioski, poprawiamy ustawienia w aparatach i naszych „głowach”. Nurtuje nas jednak pytanie, czy dostaniemy od natury jeszcze następna szansę? Tego dnia szczęście nam wyjątkowo sprzyjało, takich szans było parę. Podczas trzygodzinnego rejsu po Zalewie Szczecińskim, w różnych punktach, mieliśmy okazję jeszcze parokrotnie zaobserwować bielika. W większości przypadków były to na tyle bliskie spotkania, iż udało się wykonać wiele zdjęć polujących drapieżników. Jednak to co przeżyliśmy i sfotografowaliśmy pod koniec wyprawy przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Zaobserwowaliśmy walkę w powietrzu, jaką toczyły dwa samce, tuż nad powierzchnią wody. W pewnym momencie jeden z osobników nie wzniósł się dość szybko i do niej po prostu wpadł. Na łodzi, którą płynęliśmy zapanowała konsternacja i niepewność czy bielik w takiej sytuacji sobie jakoś poradzi i czy uda mu się wznieść w powietrze. Kiedy przez dłuższy czas nic takiego nie nastąpiło, podpłynęliśmy w rejon upadku ptaka. Bielik utrzymywał się na wodzie, ale wyraźnie widać było, iż nie ma szans na samodzielne poderwanie się do lotu. Brzeg znajdował się około 300 metrów od miejsca upadku, a woda była bardzo zimna i widoczne było, iż ptak słabnie z każdą chwilą. Właściciel łodzi stwierdził, że prąd wody jaki występuje w tym rejonie, będzie spychał zwierzę wraz z nurtem, z dala od brzegu. Postanowiliśmy podjąć akcję ratunkową i bielika wyłowić na pokład łodzi. Akcja wymagała wielkiej uwagi i skupienia, tak aby nie wyrządzić najmniejszej krzywdy ratowanemu ptakowi, a jednocześnie zadbać o własne bezpieczeństwo. Potężny dziób i jeszcze bardziej okazałe szpony bielika, budziły należyty respekt. Zmarznięty i wyczerpany ptak został podniesiony na pokład łodzi. Po krótkich oględzinach bielika nie zauważyliśmy żadnych ran, więc postanowiliśmy przetransportować bielika na pobliski brzeg, gdzie mógłby się bezpiecznie ogrzać w promieniach słońca i wysuszyć pióra. Po dostarczeniu ptaka na brzeg, by go niepotrzebnie dalej nie stresować, wszyscy oddalili się z powrotem na łódź i odpłynęli. Szczególne dziękujemy i gratulujemy właścicielowi łodzi, rybakowi Edwardowi Gancarczykowi, który wykazał się niezwykłą znajomością przyrody, jak i umiejętnościami sterowania nią w tak nietypowych warunkach. Mariusz "MarS" Suwalski

EPMM KONTRATAKUJE (Polska, EPMM)

Po tym jak kilka dni wcześniej dość spora grupa świrów lotniczych gościła w 23 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim, udało się zorganizować kolejny wypad, tym razem mniejszą grupą. Po dotarciu na miejsce, przywitaliśmy się z pilotami, rozpakowaliśmy „graty”, po czym szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę pasa, ponieważ dochodził nas już dźwięk grzanych silników. Chwilę później po dotarciu do pasa wystartował solista, który ćwiczył przed pokazami we Francji. Następnie seria startów i lądowań, aż do późnych godzin wieczornych. Właśnie to wieczorne starty jak i przeloty przy zachodzącym słońcu najbardziej utkwiły nam w pamięci. Hubert "Blister" Dajnowski

JAJECZKO NA EPMM (Polska, EPMM)

W dniach 20-21.04.2011r. grupa świrów lotniczych, dzięki uprzejmości Dowództwa 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim, miała okazję po raz pierwszy w tym roku fotografować MIG-29. Przygoda rozpoczęła się o 12.30 w miejscu zbiórki całej grupy, skąd udaliśmy się pod bramę lotniska. Pogoda tego dnia była idealna - bezchmurne niebo, temperatura około 20 ° C, więc każdy przybył w doskonałym humorze z nadzieją na wyśmienite zdjęcia. Pierwszy wylot zaplanowany był na 14.00,  więc czas wolny wykorzystaliśmy na fotografowanie maszyn na Centralnej Płaszczyźnie Postoju Samolotów (CPPS).  Dzięki sporej ilości wystawionych maszyn każdy znalazł kadr dla siebie, a w tzw. międzyczasie wpadł nam mały bonus w postaci startu pary dyżurnej. Po wylocie dwóch maszyn cała ekipa przemieściła się w okolice środka pasa. Tam czekaliśmy na kolejne dwa starty. Wszystkie samoloty startowały z użyciem dopalaczy, co jak zwykle wzbudziło spory entuzjazm. Podnieceni startami, żwawym krokiem udaliśmy się na koniec pasa, gdzie oczekiwaliśmy przylotów maszyn. Po powrocie MIG-ów mogliśmy podziwiać kunszt pilotażu, jaki piloci zaprezentowali nam niskimi przelotami nad pasem startowym. Po spektakularnych lądowaniach, przyszedł czas na kolejne starty, które nastąpiły godzinę później. Ponownie przemieściliśmy się w okolice środka pasa. Słoneczko coraz bardziej chyliło się ku horyzontowi, dzięki czemu warunki do fotografowania robiły się piękniejsze. Kulminacyjnym momentem dnia był ostatni wylot tuż po zachodzie słońca, gdy niebo nad linią horyzontu miało cudowną czerwono-pomarańczową barwę. Maszyny startujące na dopalaczach, były cudownymi modelkami. Powstały piękne, klimatyczne zdjęcia.  Gdy wszyscy spakowali już sprzęt i udawaliśmy się do samochodów, nieoczekiwanie do startu została poderwana para dyżurna – bonus nr 2 tego dnia. Warunki były już bardzo trudne, gdyż panowała prawie całkowita ciemność. Tym miłym akcentem zakończyliśmy pobyt w bazie. Punktem finalnym wyjazdu była wspólna „kolacja”. Waldemar "valdi" Piela

DYSKRETNY POWIEW KLASYKI (Polska, EPKK)

Początek wiosny 2011 roku na krakowskim lotnisku zgotował fotograficzną atrakcję spod znaku Red Bulla. W dniach 25-27 marca w związku z benefisem Adama Małysza w Zakopanem, do Balic przyleciał jeden z latających oldtimerów firmy Red Bull - sponsora naszego skoczka - pięknie odrestaurowany Douglas DC-6. Jest to egzemplarz, który w przeszłości służył m. in. jako salonka VIP marszałka Josifa Broz Tito, by po zakrętach historii w końcu stać się własnością austriackiej firmy, dzięki której zyskał drugą młodość. Dynamika manewrów, low passy oraz niski basowy pomruk czterech tłokowych silników wzbudził niekłamany zachwyt zgromadzonych z tej okazji fanów awiacji oraz przygodnych spacerowiczów. Na przylot "Byka" ekipa SPFL skrzyknęła się na popularnym Foxtrocie, czyli łące obok drogi kołowania, gdzie samolot jest nieomal na wyciągnięcie ręki. Nasze nosy nas nie zawiodły - oprócz nas nie było nikogo z aparatem! Lądowanie poprzedził piękny niski low pass. Następnego dnia w odróżnieniu od piątkowego przylotu pogoda dopisała i niebieskie niebo było upstrzone pięknymi cumulusami. Po dość długim oczekiwaniu cielsko oldtimera wtoczyło się na pas z nietypowej strony i licznie zgromadzeni mogli zachwycić się rasowym gangiem czterech tłokowych silników. Czas cofnął się o kilkadziesiąt lat. Michał "nurek" Wajnchold

EPKS – ZIMOWE OSTATKI (Polska, EPKS)

1 marca 2011 grupa fotografów spod znaku Air Action, po raz kolejny odwiedziła 31. Bazę Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach pod Poznaniem. Zapowiadane przez meteorologów czyste, błękitne niebo wywoływało dreszcz podniecenia i nadzieję na udane zdjęcia. Po przesiadce do podstawionego przez dowództwo bazy autokaru, zostaliśmy przewiezieni pod wieżę, gdzie nasza delegacja udała się do dowódcy w celu wręczenia upominku w postaci naszych zdjęć z poprzedniej wizyty. Po ustaleniu planu działania, zajęliśmy odpowiednie pozycje w pobliżu pasa startowego w celu sfotografowania startujących maszyn. Już po krótkiej chwili w powietrze błyskawicznie wzniosła się para dyżurna. Widok startujących tuż obok maszyn, wprawił wszystkich w doskonałe humory. Dalszych jedenaście Jastrzębi wystartowało wkrótce po nich, dzięki czemu mogliśmy zaspokoić głód fotografowania, oraz napawać się hukiem dopalaczy. Po wystartowaniu wszystkich maszyn zmieniliśmy pozycję ustawiając się na przedłużeniu pasa i w doskonałej atmosferze oczekiwaliśmy na ich powrót. Już wkrótce na błękitnym niebie ukazały się zgrabne sylwetki F-16. Kilka z nich przemknęło nad naszymi głowami na wysokości kilkudziesięciu metrów. Wokoło było słychać jedynie huk lotniczych silników i trzaskanie migawek naszych aparatów uwieczniających te wspaniałe chwile. Po wylądowaniu wszystkich maszyn, przeszliśmy do domku pilota, gdzie w miłym towarzystwie pilotów,  czekaliśmy na zapowiedziane loty wieczorne. Niestety tym razem szczęście nam nie dopisało – słońce okazało się szybsze i zaszło całkowicie przed pierwszym startem, przez co zrobienie dobrych zdjęć stało się prawie niemożliwe. Jednak sam widok startujących tuż obok myśliwców, ciągnących za sobą ogniste warkocze dopalaczy w pełni wynagrodził nam oczekiwanie. Dla takich chwil warto przejechać setki kilometrów! Pragniemy gorąco podziękować dowództwu i całemu personelowi bazy za miłe przyjęcie oraz jeszcze milszą opiekę ze strony Pani Rzecznik. Tomasz „Tomaszek” Kępski

PIERWSZE CASY ZA PŁOTY (Polska, EPKK)

W środę 23 lutego 2011 roku, korzystając z zaproszenia dowódcy 8. Bazy Lotnictwa Transportowego, 13-osobowa ekipa SPFL udała się na Balice w celu zainaugurowania wizyt w kolejnej z polskich baz lotniczych. Tym razem celem były loty instruktorsko-metodyczne na samolotach Casa i Bryza. Po dotarciu na miejsce okazało się, że pogoda spłatała figla w postaci niskiej podstawy chmur i padającego śniegu. Kolejny raz matka natura miała rozdać karty, a te dla SPFL niestety nie były dobre. Biorąc pod uwagę, iż była to pierwsza nasza wizyta w 8. Bazie Lotnictwa Transportowego, spotkanie z Dowództwem Bazy oraz jej Rzecznikiem celem omówienia zasad przyszłej i mamy nadzieję owocnej współpracy były tak samo ważne, jak chęć wykonania świetnych fotografii. Kolejny raz jednak los się do nas uśmiechnął, ponieważ po dotarciu do pasów startowych, zza chmur zaczęło przebijać się słoneczko, a po kolejnej pół godzinie pogoda wydawała się być wymarzona do fotografowania. Podczas oczekiwania na wylot pierwszej maszyny pojawił się Dowódca Bazy, któremu przekazaliśmy gustowny upominek w postaci zdjęcia Casy wykonanego przez członka SPFL, którą niebawem będzie można podziwiać na ścianie Sztabu. Bezpośrednio przed lotami, byliśmy również świadkami widowiskowego procesu odladzania samolotów, co w połączeniu z panującymi warunkami atmosferycznymi tworzyło niesamowite efekty. Około godziny dziesiątej nastąpił pierwszy wylot Casy, której celem było wykonanie dwóch kręgów, a w międzyczasie podejście do manewru touch’n’go. Niedługo po niej wystartowała Bryza. Z uwagi na fakt, iż Balice są potem lotniczym wojskowo – cywilnym, w oczekiwaniu na wojskowe maszyny, mogliśmy również fotografować starty i lądowania samolotów liniowych przybywających do Krakowa. Po wylądowaniu pierwszej Casy, zaczęły się przygotowania do lotów kolejnej maszyny tego typu. I znowu procedura z odladzaniem dostarczyła nam pięknych efektów, które zostały uwiecznione na fotografiach. Po zakończeniu lotów przez Bryzę i starcie drugiej Casy podziękowaliśmy personelowi technicznemu, pilotom i udaliśmy się pożegnać z Dowództwem Bazy. Z tego miejsca pragniemy szczególnie podziękować Panu Kapitanowi Maciejowi Nojek, za poświęcony nam czas i opiekę w bazie. Jak zwyczaj SPFL nakazuje, po opuszczeniu bazy udaliśmy się na wspólny posiłek, a po nim rozjechaliśmy się jak zawsze w świetnych humorach do domu, oczekując niecierpliwie na możliwość kolejnego fotografowania we wspólnym gronie. Konrad "kifcio" Kifert

MROŹNE EPLK – REAKTYWACJA (Polska, EPLK)

W dniu 16 lutego 2011r. spora grupa miłośników lotnictwa zrzeszonych w SPFL Air-Action miała okazję gościć w 32. blot w Łasku. Zimowa aura nie rozpieszcza nas podczas ostatnich naszych wizyt, ale jak udowodniliśmy po raz kolejny, żadne – nawet najtrudniejsze warunki nie odwiodą  nas od możliwości przebywania w pobliżu myśliwców :) Dzięki uprzejmości dowództwa mogliśmy fotografować maszyny przygotowujące się do lotu podczas tzw. last-chance, co było dla nas nie lada ciekawostką. W tym samym czasie druga część grupy czekała na Jastrzębie przy pasie. Pierwsze starty odbyły się bez opóźnienia – już o godzinie 8:30 przy huku dopalaczy cztery maszyny wzbiły się w powietrze i rozpoczęły swoje zadania w ramach ćwiczeń pod kryptonimem Eagle Talon. Szybkie przegrupowanie, przejście na drugą stronę lotniska i kilkanaście minut po godz.10-ej F-16 lądowały na pasie w Łasku. I choć odczuwalna temperatura była dużo niższa niż w rzeczywistości, a silny wiatr nie pomagał nam w oczekiwaniu na samoloty, to humory nam dopisywały. Korzystając z chwili przerwy część grupy odwiedziła sokolnika, który zaprezentował nam swoje piękne ptaki, natomiast pozostali fotografowali samoloty stojące w hangarach. Tuż po godzinie 12.30 całą grupą fotografowaliśmy drugą serię lotów – początkowo wystartowały tylko 2 maszyny, ale ku naszej radości w kilkanaście minut później usłyszeliśmy dźwięk odpalanych silników i koło godziny 13.00 poderwały się w powietrze jeszcze 2 samoloty. Wspaniałym zwieńczeniem dnia były ćwiczenia na kręgu nadlotniskowym, podczas których każdy samolot podchodził do lądowania po dwa razy, co pozwoliło nam na uwiecznienie ciekawych kadrów. Jak zawsze chcemy serdecznie podziękować dowództwu i pracownikom 32. blot za umożliwienie nam wejścia i opiekę na terenie bazy oraz za możliwości swobodnego fotografowania. Katarzyna "katarina" Szczech

PUCHAR ŚWIATA W VIKERSUND (Norwegia, Vikersund)

W dniach 12-13.02.11 w Vikersund, odbyły się zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nowa norweska skocznia mamucia nie zawiodła, już podczas piątkowych treningów, Johan-Remen Evensen poszybował na odległość 246,5m pokonując rekord świata. Podczas sobotnich zawodów, Evensen (240 m, 234,5 m), musiał podzielić się pierwszym miejscem z Gregorem Schlierenzauerem (243,5 m, 232,5 m), obaj zawodnicy uzyskali 498,6 pkt i dosłownie znokautowali pozostałych skoczków. Niedzielne zawody to już majstersztyk lotów narciarskich. Wygrywa Gregor Schlierenzauer (227m i 237,5m), drugie miejsce zajmuje Johan Remen Evensen (230,5m i 226m), Adam Małysz (213m i 230,5m) bije rekord Polski i znów staje na podium (po raz 91). Zawody na najwyższej skoczni świata (HS-225) dosłownie rozpruły worek z krajowymi rekordami: Norwegia - Johan Remen Evensen 246,5m. Nowy rekord świata. Austria - Gregor Schlierenzauer 243,5m Finlandia - Janne Happonen 240m Szwajcaria - Simon Ammann 238,5m Słowenia - Robert Kranjec 232m Polska - Adam Małysz 230,5m Włochy - Andrea Morassi 208,5m Grzegorz "eskimos" Kozak

ROMANTYCZNY WIECZÓR NA GÓRCE (Polska, EPKK)

Jest wtorek 8 lutego 2011. Wobec dużych szans na pięknie zachodzące słońce wymieniamy kilka maili i smsów i już wiemy gdzie spędzimy popołudnie. Postanawiamy w myśl hasła, że "na bezrybiu i rak ryba" skrzyknąć się na kultowej dla miłośników lotnictwa "górce" przed progiem pasa startowego na krótki trening w fotografowaniu lotniczych zachodów słońca. "Górka" stanowi jeden z najatrakcyjniejszych punktów do fotografowania na krakowskim lotnisku. Doskonale widać stąd cały pas startowy a lądujące samoloty przemykają kilkanaście metrów nad głową. Jest zimno, ale nasze cierpienia zostają nagrodzone znakomitymi ujęciami lądujących rejsowych maszyn i ciepłymi kolorami kończącego się dnia. Przemarznięci obiecujemy wrócić tu w marcu gdy tarcza słońca będzie dokładnie w osi krakowskiego pasa startowego.
Back to Top