Szukaj

PIKNIK LOTNICZY W ŚWIDWINIE

W ostatnią sobotę czerwca tj. 27.06 b.r. odbyły się uroczystości połączone z piknikiem lotniczym, uświetniające Święto 21 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Nie mogło tam zabraknąć reprezentacji lotniczych świrów. Wbrew prognozom, aura tym razem sprzyjała samym pokazom i fotografowaniu. Gwoździem piknikowego programu był niewątpliwie dynamiczny pokaz pary Su-22. Bardzo efektowne (dźwiękowo i wizualnie) starty, a potem kilka przelotów w formacji, kilka niskich przejść nad pasem - wszystko to zaakcentowane efektownymi odejściami na dopalaczach. To jest to co tygryski lubią najbardziej i dla tego tylko warto było przejechać kilkaset kilometrów. Oprócz pary "suczek", efektownie zaprezentował się nam również latający czołg Mi-24. Można było również podziwiać akcję gaszenia pożaru przez policyjnego Mi-2, czy też pełen dynamiki pokaz SW-4 Puszczyk. Wielkim nieobecnym było natomast demo na MiG-29. Na bogatszą relację i więcej zdjęć zapraszamy wkrótce.

XI MAŁOPOLSKI PIKNIK LOTNICZY (Polska, EPKC)

Małopolski Piknik Lotniczy odbył się już po raz jedenasty na lotnisku Rakowice-Czyżyny. To najstarsze lotnisko w Polsce pierwotnie było siedzibą II Pułku Lotniczego. Aktualnie znajduje się ono na terenie Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie i wykorzystywane jest tylko przy okazji pikników oraz podobnych imprez lotniczych. Sam piknik tradycyjnie już zorganizowany został w ostatni weekend czerwca. Zwykle na Małopolskim Pikniku Lotniczym mamy piękną, słoneczną ciepłą pogodę. Na tle błękitnego nieba i śnieżnobiałych obłoków występują najznakomitsi aktorzy podniebnego spektaklu, którzy w połączeniu ze scenerią krakowskiej zabudowy, czynią ten piknik lotniczy magicznym i wyjątkowym. Tym razem jednak pogoda nie rozpieszczała publiczności. Jedenasta edycja minęła pod znakiem niepokoju związanego z niepewną prognozą pogody. Co prawda w sobotę padało tylko przez 15 minut i podstawa chmur nie ograniczała latania, natomiast z powodu szarego nieba ewolucje nie były tak widowiskowe. Nam, fanom lotnictwa, to nie przeszkadzało. Pojawiliśmy się na miejscu już przed 11, aby zapoznać się z terenem pikniku i obejrzeć eksponaty zgromadzone przez Muzeum Lotnictwa. Latanie rozpoczęło się po godzinie 12 efektownym zrzutem skoczków spadochronowych z flagami z samolotu An-2 „Wiedeńczyk”. Następnie w powietrze wzbiły się legendy lotnictwa, jedyne latające egzemplarze w Polsce: Jak-18 należący do Muzeum Lotnictwa w Krakowie, TS-8 Bies oraz replika RWD-5. Na pikniku nie mogło również zabraknąć mistrza krakowskiego nieba Jurgisa Kairysa ze swoim samolotem Su-31. Odkąd organizowany jest piknik, Jurgis jest jego gwiazdą. Nikt nie wykonuje takich akrobacji, jak choćby ponad dwudziestu beczek w locie pionowym, czy manewr zwany „kobrą” na małej wysokości. Pokaz ewolucji w jego wykonaniu przyprawia o szybsze bicie serca. Niebywałym widowiskiem był perfekcyjnie dopracowany program, przemyślane bliskie formacje, szybkie przechodzenie z jednego szyku w drugi, grupy akrobacyjnej FireBirds, której członkami są znakomici akrobaci wywodzący się z Aeroklubu Śląskiego, z prowadzącym Adamem Labusem. Cisza w powietrzu i nagle słychać huk silnika odrzutowego, a zza drzew wyłania się samolot TS-11 Iskra. Iskra nadal jest samolotem szkolnym w Polskich Siłach Powietrznych, licząc sobie już ponad 30 lat. Wyczyny załogi tego dwumiejscowego samolotu przekroczyły moje wyobrażenia. Pilot w pełni wykorzystał bardzo ograniczoną strefę pokazu. Niskie, szybkie przeloty obudziły tych mieszkańców Krakowa, którzy po obiedzie udali się na drzemkę. Po pokazie Iskry zrobiło się spokojniej, w niebo wzbiła się grupa 3AT3, latająca na trzech cichych samolotach polskiej produkcji Aero AT-3. Kolejnym punktem programu był pokaz szybowca MD FOX pilotowanego przez kapitana, szefa wyszkolenia na Boeingach 787 Dreamliner, wielokrotnego mistrza Polski w akrobacji szybowcowej – Jerzego Makulę. Tuż po nim, przed godziną 16, na niebie mogliśmy podziwiać niskie przeloty samolotu transportowego CASA C-295 z pobliskiej 8 Bazy Lotnictwa Transportowego. W tym roku program pikniku został obficie wzbogacony przez Dowództwo Sił Powietrznych. Późnym popołudniem nad terenem pikniku pojawił się zespół akrobacyjny Polskich Sił Powietrznych „Orlik”. Opracowanie programu, a przede wszystkim zmieszczenie się w strefie pokazu, zapewne było dla nich nie lada wyzwaniem. Na szczęście zespół kpt. Dariusza Stachurskiego świetnie poradził sobie ze specyfiką terenu, pokazując wysoki kunszt latania zespołowego. Po Orlikach w powietrzu mogliśmy podziwiać słowacką grupę rekonstrukcyjną Retro Sky Team. Było bombowo, dosłownie. Grupa w składzie 7 samolotów, takich jak An-2, Zlin 226 i Zlin 526 przedstawiła inscenizację ataku samolotów sowieckich na niemieckie cele. W programie był desant radzieckich skoczków, był niemiecki ostrzał samolotów z czerwonymi gwiazdami, bombardujących punkt obrony przeciwlotniczej, były efektowne rozbłyski imitujące strzelanie z lotniczych karabinów maszynowych, dymy włączane przy „zestrzeleniu” i mnóstwo pirotechniki. Jednym słowem działo się! W jednym momencie w powietrzu znajdowało się sześć samolotów, na różnych wysokościach, przedstawiających różne, wzajemnie zazębiające się elementy programu. Wisienką na torcie był występ zespołu z Łotwy Baltic Bees. „Pszczółki” zaprezentowały bogaty, ponad dwudziestominutowy program, wykonując efektowne rozejścia i mijanki. Na tym nasza przygoda się zakończyła. Zmęczeni po kilkugodzinnej zabawie, naładowani lotniczą energią wróciliśmy na do swoich domów, przeglądać karty aparatów w poszukiwaniu fotograficznych perełek. Dlaczego zależało nam na obecności właśnie na tym pikniku ? Przede wszystkim dlatego, że jest to jeden z najbardziej niezwykłych pikników w Europie. Impreza organizowana w samym centrum miasta, ze strefą pokazów ograniczoną przez linie wysokiego napięcia, dźwigi, centra handlowe i dziesięciopiętrowe bloki mieszkalne. Jakby tego było mało, tuż przy wyznaczonej strefie pokazów znajduje się ścieżka podejścia do lotniska w Balicach. Jak zwykle piknik zaszczycili swoją obecnością najlepsi piloci i akrobaci z całej Europy. Podejrzewam, że w powietrzu było ponad 40 statków powietrznych. Nawet abstrahując od samej imprezy, Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie warte jest odwiedzin. To miejsce, do którego musi się udać każdy pasjonat lotnictwa, aby móc na własne oczy obejrzeć legendy polskiego i światowego lotnictwa. Adrian "Adi" Łach

DNI AEROKLUBU 2015 – RYBNIK (Polska, EPRG)

W dniach 20 i 21 czerwca 2015 roku na rybnickim lotnisku Gotartowice miał miejsce piknik lotniczy. Jeżeli piknik jest lotniczy, to oczywiście muszą być pokazy.  Pokazy skromne, bo raptem tylko kilku uczestników, ale za to nie byle jakich – czołówka krajowych pilotów akrobacyjnych i grupa rekonstrukcyjna Pterodactyl Flight z Czech. Na przekór deszczom, które co jakiś czas przerywały blok pokazów, wszyscy obecni uczestnicy mieli okazję zaprezentować swój show, a niektórzy nawet dwa razy w ciągu dnia. Pozornie niesprzyjająca pogoda nam bardzo pasowała – skłębione chmury, granatowe tło deszczowego cumulonimbusa podświetlonego popołudniowym słońcem, powietrze bez termiki, spore fragmenty błękitnego nieba,  a w pewnym momencie nawet tęcza. Tylko od czasu do czasu trzeba było się schować przed deszczem. Wróćmy jednak do głównych aktorów spektaklu. W ubiegłym roku, właśnie w Rybniku rozpoczynała swoją „pokazową” karierę grupa Firebirds. W tym roku nie występowali już jako nowicjusze, ale jako jedna z gwiazd.  Podobnie jak oni, w trzysamolotowym składzie zaprezentowali się Żelaźni, którzy do Rybnika przylecieli w niedzielę, prosto z pokazów w Dęblinie. Również Artur Kielak, zanim w sobotę zachwycił rybnicką publiczność swoimi niewiarygodnymi popisami, kilka godzin wcześniej wystąpił na międzynarodowych pokazach w Dęblinie. Trochę problemów ze swoją prezentacją miał  Maciek Pospieszyński, bo z powodu deszczu i niskiej podstawy chmur jego lot był kilka razy odkładany na później. Ostatecznie jednak w ciągu dwóch dni aktualny mistrz świata  zaprezentował się trzykrotnie, a ostatni niedzielny pokaz odbył się na tle pięknego, błękitnego nieba. Akrobatom starali się dorównać pozostali uczestnicy. Kremowo-zielony Jungmann udowadniał, że też potrafi nieźle kręcić pętle i beczki. Pochodzący z okresu II wojny światowej Piper Cub pokazał, że samolot może prawie zawisnąć w powietrzu, a wiatrakowiec Xenon uatrakcyjnił swój pokaz kolorowymi dymami. Nie zabrakło również pokazu zrzutu wody z Dromaderów, które na co dzień stacjonują w Gotartowicach. Ci wszyscy uczestnicy byli już znani rybnickiej publiczności, natomiast po raz pierwszy nad rybnickim lotniskiem pojawiła się czeska grupa Pterodactyl Flight. Tradycyjnie, oprócz pokazania replik samolotów z I wojny światowej „Pterodaktyle” zbudowali mały obóz z namiotami i wyposażeniem nawiązującym do tamtego okresu, a wśród sprzętu kręciły się postacie w strojach z epoki. Co ciekawe, jedną z aktorek była znana z występów w grupie akrobacyjnej Flying Bulls Radka Máchová.  A sam pokaz? Można powiedzieć, że Czesi dali ognia i to zarówno w przenośni jaki i dosłownie. Liczne wybuchy, płonący Fokker, eksplodujący w kilkumetrowej kuli ognia samochód i walka między samolotami, rozgrywająca się na niewielkiej wysokości – o brawa publiczności nasi południowi sąsiedzi nie musieli zabiegać. Same pokazy miały trwać do godziny 18, nie oznaczało to jednak, że po tej godzinie nastała cisza. Na popołudniowym niebie pojawili się jeszcze poza programem spadochroniarze, kilku paralotniarzy, a w sobotę również balon. Jak na imprezę typu lotniczy piknik i biorąc pod uwagę kapryśną pogodę, działo się naprawdę dużo. Lucjan „Acroluc” Fizia

DNI AEROKLUBU RYBNIK 2015

Słońce, burza i deszcz z takimi warunkami zmagaliśmy się podczas Dni Aeroklubu na rybnickim lotnisku, które odbyły się w dniach 20-21.06.2015 r. Oczywiście są to warunki jak najbardziej przez nas lubiane, bo dają możliwość wykonania nieco innych niż zwykle zdjęć. W Rybniku podziwiać mogliśmy niemal stały skład większości polskich pikników lotniczych, jak m.in. Grupę ŻELAZNY, Dromadery, Pipera J-3 Cub na czele z rewelacyjnym pokazem rekonstrukcji bitwy z czasów I wojny światowej zaprezentowanym przez czeską grupę Pterodactyl Flight. Na efekty naszej wizyty zapraszamy wkrótce do działu Gdzie i kiedy byliśmy.

BIAS 2015 – W KRAINIE WAMPIRÓW I LANCERÓW

BIAS czyli Bucharest International Air Show to największe pokazy lotnicze w Rumunii. 20 czerwca 2015 roku na lotnisku Banasea w Bukareszcie odbyła się kolejna edycja tej imprezy. Jako, że pokazy były jednodniowe a ilość atrakcji przebogata, show rozpoczął się o godzinie 10 rano a skończył godzinę po zachodzie słońca. Dzięki pomocy naszych rumuńskich przyjaciół spod znaku fotografii lotniczej, mieliśmy najlepsze możliwe warunki do fotografowania. Dla nas główną atrakcją pokazów były oczywiście rumuńskie samoloty MiG-21 LanceR, które raz po raz cieszyły nasze oczy i uszy widowiskowo pokazując swoje możliwości. Nie zawsze udało nam się uchwycić te atrakcje na zdjęciach. Low pass LanceRa połączony z wystrzeleniem serii flar na zawsze pozostanie nam jedynie w pamięci. Poza samolotami MiG-21 mieliśmy przyjemność obejrzeć pokazy większości typów maszyn użytkowanych przez Rumuńskie Siły Powietrzne oraz przez Rumuński Aeroklub. Gościnnie w imprezie wzięły udział Turkish Stars, Baltic Bees oraz brytyjski Typhoon. Niestety amerykańskie A-10 nie wystartowały z racji chwilowego załamania pogody. Całość pokazów zakończyliśmy na sympatycznym Hangar Party :)

MIĘDZYNARODOWE POKAZY LOTNICZE DĘBLIN 2015

Jednym z głównych punktów obchodów 90-lecia “Szkoły Orląt” w Dęblinie były Międzynarodowe Pokazy Lotnicze Dęblin 2015. Po ubiegłotygodniowym Aerofestivalu pozostał spory niedosyt, tak więc 20 czerwca b.r., z samego rana, na teren bazy zawitała ekipa Stowarzyszenia Polskich Fotografów Lotniczych. W locie można było podziwiać m.in. gospodarzy pokazów, czyli “Biało-Czerwone Iskry”, Zespół Akrobacyjny “Orliki”, Su-22, Mi-24. Widowiskowy program uzupełnił również świetny pokaz grupy akrobacyjnej “Żelazny” wraz z szybowcem FOX, a także Boeing Stearman, Artur Kielak na swoim XA-41 oraz spora liczba innych maszyn z nieśmiertelnym RWD-5 na czele.Idealna pogoda, spora ilość dodatkowych atrakcji, pozwoliły nam na zapełnienie kart pamięci w aparatach do ostatniego kadru. Na szerszą fotorelację zapraszamy już niebawem.

MIĘDZYNARODOWE POKAZY LOTNICZE DĘBLIN 2015 (Polska, EPDE)

Obecny rok niestety nie rozpieszcza nas liczbą imprez lotniczych. Z tym większą niecierpliwością oczekiwaliśmy pokazów w Dęblinie, będących elementem obchodów 90-lecia Szkoły Orląt. Szczególna okazja sprawiła, że na płycie lotniska mieliśmy okazję spotkać wielu pilotów, którzy przez lata służyli w Polskich Siłach Powietrznych. W pokazach statycznych i dynamicznych wzięli udział piloci i maszyny z Polski, Niemiec, Wielkiej Brytanii i wielu innych krajów. Jeśli chodzi o rozmach imprezy Dęblin może śmiało konkurować z organizowanymi co dwa lata pokazami w Radomiu. W powietrzu mogliśmy podziwiać zarówno solistów jak i zespoły akrobacyjne. Na szczególne wyróżnienie zasługują Biało-Czerwone Iskry, które dały jeden z najbardziej dynamicznych pokazów jakie widzieliśmy w historii zespołu. Będąc przy zespołach nie można nie wspomnieć o Orlikach, które jak zawsze dały przepiękny pokaz możliwości, zarówno pilotów jak i maszyn. Pozostaje mieć nadzieję iż pewnego dnia ujrzymy Orliki w biało-czerwonym malowaniu. Oprócz zespołów akrobacyjnych pod niebem Dęblina mogliśmy obserwować duże zwarte formacje, w tym bardzo liczną grupę śmigłowców SW-4. Dodatkowych wrażeń dostarczył nam niski przelot nad droga kołowania, tuż obok sektora dla publiczności. Kolejnym punktem programu był lot pary Su-22. Kto zna ten samolot i zdolności pilotów, ten wie iż nawet tylko dla samego pokazu Su-22 warto jechać na pokazy. Na pokazach tej rangi nie mogło zabraknąć Mi-24. Podniebny balet tych ciężkich maszyn bojowych nie pozostawił publiczności obojętną. Gwoździem programu imprezy był desant w wykonaniu Kawalerii Powietrznej. Odgłosy walki, pokaz umiejętności żołnierzy, śmigłowce wsparcia – wszystko to dostarczyło niezapomnianych wrażeń. Podczas dęblińskich obchodów zaprezentowali także lotnicy cywilni. Nie sposób wszystkich wymienić w jednym miejscu, choć w pierwszym szeregu należy wspomnieć a grupie akrobacyjnej Żelazny, Arturze Kielaku czy Jerzym Makuli. Chcielibyśmy by pokazy w Dęblinie weszły na stałe do corocznego kalendarza imprez lotniczych w naszym kraju. Marcin „bronek” Bronowski

BUCHAREST INTERNATIONAL AIR SHOW (Rumunia, LRBS)

Rumuńskich klimatów i gościnności miejscowych świrów lotniczych SPFL doświadcza już od pewnego czasu. Z całą pewnością dostarczył nam tej gościnności również tegoroczny BIAS. Z perspektywy niżej podpisanego, bukareszteńska kombinacja atrakcyjnej zawartości lotniczej, zmiennej pogody i zaoferowanej przez gospodarzy miejscówki, kwalifikuje BIAS na medalowe pudło w klasyfikacji tegorocznych pokazów. Oczywiście za wszystkim stoją konkretni ludzie. Na długo przed pokazami wszelkimi informacjami służył, znany z forum SPFL, Liviu Dnistran, a na miejscu nieocenioną pomoc zaoferowała Flori Danculescu z Areoklubu Rumunii. Dość powiedzieć, że zrobiono wszystko, żeby umożliwić nam wejście do atrakcyjnych stref lotniska. W pewnym momencie, sądząc po identyfikatorach, byliśmy spotterami, performerami i organizatorami w jednym. Jest jasne, że nasi rumuńscy przyjaciele zaznają polskiej gościnności, jeżeli tylko przyjadą na pokazy do naszego kraju. BIAS, to pokazy jednodniowe z charakterystycznym późnowieczornym show i być może najważniejszym wyróżnikiem – Lancerami na dopalaniu. W trakcie pokazów MiGi-21 kilkukrotnie wykonywały dynamiczne pokazy z charakterystycznym stukiem dopalacza i z flarami rzucanymi na bogato. Najefektowniejszy wyrzut flar w niskim przelocie nad pasem niestety nie padł naszym łupem. Cała załoga SPFL sympatycznie gawędziła, a jakże, z Jurgisem Kairysem, gdy bez zapowiedzi przykosił Lancer wyrzucając flary wprost na pas. Pozostał niedosyt, ale swobodna rozmowa z Kairysem, to również wydarzenie samo w sobie. Rumuni pokazali to, co u nich najlepsze. Wielokrotnie, oprócz Lancerów, pojawiały się w powietrzu IAR 330, czyli licencyjne Pumy, w lokalnych konfiguracjach z uzbrojeniem i w wersji SAR. Unikalnie prezentowała się formacja Boeinga 737 linii lotniczych Tarom z zespołem akrobacyjnym Aeroklubu Rumunii na Extra 300. Egzotyczny okazał się pokaz niepozornego pakistańskiego śmigłowego górnopłata Super Mushsak. Przy okazji można wspomnieć, że na wystawie statycznej majestatycznie prezentował się pakistański Ił-78 wraz z ekstrawagancko brodatą załogą. Klasą samą w sobie byli oczywiście Turkish Stars, którzy w siedem maszyn wykonali pokaz w dwóch slotach czasowych przed i po południu. Turkom kroku dotrzymywali Baltic Bees . Nie zabrakło także polskich akcentów. Szybowce holowane były przez poczciwe Wilgi we wściekle żółtym malowaniu. Końcowym i najbardziej widowiskowym akordem BIAS był wieczorno-nocny Air Bandits Flight Formation, czyli wspólny pokaz zespołu Aerobatic Yakkers, wspartych przez Jurgisa Kairysa. Pokaz prezentował się pięknie, były efektowne ognie i oświetlenie samolotów. Ale było to także spore wyzwanie fotograficzne. Wysokie ISO, długie czasy naświetlania, niezbędne w złych warunkach oświetleniowych, nie służyły ostrości ujęć, ale za to pozwalały zarejestrować klimat tego wspaniałego wieczoru. Z przyjemnością fotografowało się o zmierzchu Lancera wyrzucającego flary. A ten, jak zwykle, się nie oszczędzał często lecąc na dopalaczu. Po zakończeniu pokazów, wtajemniczeni, w tym ekipa SPFL , skorzystali z zaproszenia na party w jednym z hangarów lotniska Baneasa. Tam poprawiliśmy sobie i tak dopisujące przez cały dzień humory. Z tym większym przekonaniem rekomendujemy BIAS jako imprezę lotniczą wartą odwiedzenia w przyszłości. Sylwester „eSKa” Kalisz

TURECKI AEROFESTIVAL – REAKTYWACJA (Polska, EPKS)

Aerofestival pozostawił po sobie pewien niedosyt wrażeń lotniczych. Jednak dzięki uprzejmości 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego już we wtorek 16 czerwca b. r. mieliśmy okazję zatrzeć złe wspomnienia po weekendowej imprezie. Rano, przy bramie, grupę członków SPFL Air-Action przywitał rzecznik prasowy kpt. Krzysztof Nanuś. Po chwili znaleźliśmy się przy płycie lotniska, na której stało obok siebie osiem biało-czerwonych smukłych F-5, a niedaleko nich trzy transportowce – maszyny gwiazd poznańskiego Aerofestivalu – Turkish Stars. Mieliśmy możliwość zrobienia im zdjęć z bliska podczas przygotowań do lotu. Następnie udaliśmy się jeszcze bliżej pasa startowego. Zaczęło się. Samoloty F-5 startowały jeden po drugim, piloci machali nam na pożegnanie. Zaraz po odlocie odrzutowców Turkish Stars, kołował na pas nasz F-16D, aby po krótkim rozbiegu na dopalaczu oderwać się od niego. Po chwili wzniosła się para F-16C również z dopalaczem, a za nią kolejne maszyny. To były momenty, na które długo czekaliśmy! Pogoda sprzyjała zarówno strzelającym z lustrzanek, jak i pilotom. Tego dnia startowało i lądowało siedem Jastrzębi. Gdy były w powietrzu, zaprezentował się nam śmigłowiec Mi-24, przelatując dość nisko nad pasem. Po chwili przerwy przyszła kolej na tureckie samoloty transportowe. Startowały kolejno Transall C-160D, Lockheed C-130E Hercules i kolejny C-160D. Ten ostatni biało-czerwony w barwach Türk Yıldızları. Obciążone sprzętem duże maszyny leniwie odrywały się od pasa, aby udać się zapewne do macierzystej bazy Konya w Turcji. Zespół Akrobacyjny Tureckich Sił Powietrznych podczas pobytu z Polsce był goszczony w podpoznańskich Krzesinach. Wypad do 31. BLT uważamy za bardzo udany. Bliskie spotkania z naszymi F-16 dostarczają nam wiele pozytywnych emocji. Dziękujemy Dowództwu za zaproszenie. Mariusz „Maximus” Jóźwiak

TURECKI AEROFESTIVAL – REAKTYWACJA

W dniu 16 czerwca 2015 roku grupa członków SPFL Air-Action skorzystała z zaproszenia 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego. Pogoda sprzyjała fotografowaniu. Obok dużej ilości startów z dopalaczem i lądowań naszych F-16 mieliśmy okazję ponownie zobaczyć gwiazdy poznańskiego Aerofestivalu – Turkish Stars. Zespół Akrobacyjny Tureckich Sił Powietrznych do dnia dzisiejszego był goszczony w podpoznańskich Krzesinach. Wkrótce bogatsza relacja i więcej zdjęć z tej wyjątkowej wizyty w gnieździe Jastrzębi. Serdecznie zapraszamy.
Back to Top