ZIMOWA WIOSNA NA EPMM (Polska, EPMM)

W czwartek 11 kwietnia po raz drugi w tym roku mieliśmy możliwość odwiedzić 23. Bazę Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim i dzięki uprzejmości dowództwa mogliśmy do niej zawitać w mocnym ośmioosobowym składzie.

Apetyty były ogromne – w końcu po zimowej przerwie w pokazach każdy świr lotniczy marzy o huku silników i płomiennych „marchewach”. Nasz zapał studziły jednak mało optymistyczne prognozy pogody, które w miarę zbliżania się czwartku pogarszały się – zapowiadano narastające zachmurzenie i deszcz. Mieliśmy jednak odrobinę pogodowego szczęścia, jako że już około godziny 11:00 słońce zaczęło przebijać przez chmury, aż wreszcie naszym oczom ukazało się niebieskie niebo. Nieco po godzinie 12:00 stawiliśmy się przy bramie 23. BLoT, aby zabrać naszego opiekuna Adama, i udać się już w komplecie na lotnisko.

Zapowiedziane były przynajmniej dwa wyloty grupy pięciu-sześciu MiGów – o godzinie 14:00 i 16:00. Część naszej grupy wykorzystała wolny czas uwieczniając na zdjęciach pracę techników przygotowujących samoloty do lotów. Oczekiwanie umilał nam także krążący śmigłowiec Drugiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, który przez cały dzień, pomiędzy turami startów myśliwców, przysiadał na pasie, aby za chwilę poderwać się na kolejne okrążenie w rejon lotniska.

Tuż przed 14:00 byliśmy już przy pasie startowym na wprost wieży. Wkrótce usłyszeliśmy huk silników i po chwili wyczekiwane MiGi-29 jeden po drugim zaczęły przemieszczać się w kierunku pasa startowego. W pierwszej turze obejrzeliśmy pięć pojedynczych startów bez dopalaczy. Zaraz po tym zdecydowaliśmy się przejść w strefę zrzutu spadochronów, aby złapać kilka kadrów kołujących po lądowaniu samolotów. W międzyczasie niebo coraz bardziej się chmurzyło, zerwał się zimny wiatr, więc po lądowaniu ostatniego z pięciu MiGów skorzystaliśmy z uprzejmości obsługi technicznej i wróciliśmy w rejon domku pilota wojskową ciężarówką w towarzystwie pięciu spadochronów. Ocaliło nas to przed solidnym prysznicem, po chwili bowiem pojawił się rzęsisty, chociaż krótki deszcz, który mógłby nieźle dać nam się we znaki. Jednak po kilkunastu minutach od ulewy ponownie wyszło słońce i pojawiła się tęcza, która umiliła nam oczekiwanie na kolejną serię startów.

Po 17:00 przeszliśmy ponownie w pobliże pasa, tym razem wybierając opcję „trzęsawisko” – resztki roztapiającego się śniegu spowodowały, że w drodze do upatrzonego miejsca brnęliśmy przez błoto i wodę niekiedy sięgającą kostek. Niebo było już bardzo zachmurzone, co chwila pojawiał się przelotny, niezbyt silny deszcz. Niestety i tym razem piloci nie uraczyli nas widokiem ognistych „marchewek” – na pocieszenie mogliśmy zobaczyć start pary myśliwców, a łącznie w powietrze wzbiło się sześć maszyn. W oczekiwaniu na lądowania przemieściliśmy bliżej „górki”, aby lepiej uchwycić moment przyziemienia. Seria lądowań – i tutaj jedno z touch&go, jedno rozejście z dopalaczem, jeden przelot nad pasem. Po ostatnim lądowaniu czekał nas jeszcze szybki bieg po błocie, aby zdążyć sfotografować MiGi na drodze kołowania na CPPS.

Po informacji, że przewidziana jest jeszcze jedna tura startów, jednomyślnie zdecydowaliśmy się nie tracić okazji do poćwiczenia nocnego fotografowania. W całkowitej ciemności i coraz mocniej zacinającym deszczu oczekiwaliśmy w pobliżu pasa na nocne starty, które zapowiedziano na godzinę 20:00. Pierwszy MiG – i kompletne zaskoczenie, bo start odbył się bez włączonych świateł i bez dopalacza, co nie dało nam szansy na zrobienie zdjęć. W kolejnych trzech startach na szczęście piloci skorzystali z dopalaczy, które odbijając się w deszczu od mokrego betonu pozwoliły na efektowne zakończenie czwartkowego fotografowania. Po zniknięciu ostatniej pary „marchewek” z pola widzenia wróciliśmy do samochodów i pożegnaliśmy się z gościnnym mińskim lotniskiem.

Aleksandra „alex” Kuczyńska