WYPRAWA NA DRAKENA (Szwecja, ESDF)

Tradycyjnie pierwszy weekend czerwcowy dla wielu członków SPFL to wycieczka do Czeskich Pardubic. Taki dzień dziecka dla miłośników lotnictwa. Jednak w tym roku część z nas wybrała kierunek północny i piękną Szwecję, krainę łosi, szczupaków i SAABów. To właśnie te ostatnie były celem naszej wyprawy, a możliwość zobaczenia i sfotografowania po raz pierwszy Drakena nie pozostawiała złudzeń, że będzie to udany wypad.

Baza 17 Skrzydła Szwedzkich Sił Powietrznych w Kallinge, która obchodziła 70. rocznicę powstania, znajduje się około 40 km od Karskrony, do której przybija prom z Gdyni. Po drodze ustaliliśmy plan działania – jest wcześnie rano, Larky upiera się, żeby zobaczyć jakieś miejsce po drugiej stronie lotniska, więc uznajemy, że zobaczymy, czy będzie można tam dotrzeć, mając na wszelki wypadek zapas czasu potrzebny na powrót na lotnisko. Dzięki przyjacielu za Twój upór, bo dzięki niemu ten dzień był naprawdę wyjątkowy! Nasza „miejscówka” znajdowała się prawie idealnie w osi pokazów, tuż przy płocie, i było to jedyne miejsce pośród lasu, które nadawało się do fotografowania. Do tego góry piasku, który był tam składowany, pozwoliły nam robić zdjęcia z pewnej wysokości, dzięki czemu nie przeszkadzał nam płot, ani drzewa za plecami. A było co fotografować! Niby zwykłe święto bazy, a w powietrzu działo się więcej niż na wielu „poważnych” pokazach. Gripeny i Szwajcarski Hornet to teoretycznie normalność na pokazach, ale tym razem piloci nas mocno zaskoczyli. Latali bardzo dynamicznie, wykonywali niesamowicie ciasne nawroty, a high speed pass tuż nad naszymi głowami zrobił na nas olbrzymie wrażenie. Dodajmy do tego wszystkie rodzaje śmigłowców, jakimi dysponują Szwedzkie Siły Powietrzne oraz prawdziwe rarytasy w dynamicznych pokazach: parę Vampire’ów, Hunter’a, Mustang’a, Spitfire’a, SK-60 oraz to, po co przyjechaliśmy: przywrócone do życia skrzydlate SAABy.

Najbrzydszy na świecie samolot bojowy, na ziemi wyglądający jak nieporadna baryłka Tunnan, który w powietrzu jest pełen gracji i piękna. Viggen, prawdziwy potwór z olbrzymim silnikiem, dla wielu z nas ulubiona maszyna. Ale tego dnia przebił go cel naszej podróży – SK-35 Draken. Mimo, że spodziewaliśmy się nieco więcej od pokazu tej maszyny, ale i tak skradł nasze serca. Ta maszyna jest niesamowicie piękna, z każdej strony. Nieważne, czy podziwialiśmy go z boku, z góry czy nawet od spodu, zapiera dech w piersiach.

W przerwach między wcześniej wspomnianymi pokazami również nie można było się nudzić. Cała masa pokazów akrobacji samolotowej w wykonaniu przeróżnych maszyn, zabytkowe Fokker, Tummelisa, SE.5a, i wiele, wiele innych maszyn sprawiło, że już w połowie dnia musieliśmy zmieniać karty pamięci. Całe pokazy zakończyły się w wyjątkowy sposób: wspólny przelot pięciu SAABów – Tunnan, Draken, Viggen SK-60 i Gripen! Czekamy na tak zorganizowane święto bazy w Polsce!

Bartosz „Jamal” Stelmach