Szukaj

BOJOWE WIATRAKI NAD USTKĄ (Polska, CPSP)

Krótki wypad nad morze nie dla wszystkich oznacza wakacyjny wypoczynek? W ostatnim tygodniu nad plażami Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce odbyło się szkolenie wydzielonego komponentu 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. W działaniach poligonowych wzięły udział załogi i personel 49. i 56. Bazy Lotniczej. Ćwiczenie obejmowało strzelanie do celów powietrznych i nawodnych z wykorzystaniem uzbrojenia rakietowego i artyleryjskiego. W powietrzu szkoliły się załogi śmigłowców Mi-2, Mi-24 i W-3PL Głuszec. Dobre warunki pogodowe i duża aktywność w powietrzu zaowocowały sporą liczbą ciekawych kadrów. Przemek "Youzi" Szynkora

NOWOTARSKI PIKNIK LOTNICZY (Polska, EPNT)

IX już edycja Nowotarskiego Pikniku Lotniczego odbyła się 12-13 sierpnia 2017 r. Na gościnnym lotnisku należącym na co dzień do Aeroklubu Nowotarskiego przez dwa weekendowe dni zaroiło się od znakomitych pilotów i ich latających maszyn. Jak co roku organizatorzy zadbali o mnogość lotniczych atrakcji, a dzięki stałej współpracy z wojskową 56. Bazą Lotniczą z Inowrocławia zobaczyliśmy w pokazie dynamicznym także śmigłowce z rodziny Mi-24/Mi-35. Choć pogoda nie rozpieszczała na nowotarskim niebie lotnicze ewolucje wykonywali min. Jurgis Kairys na samolocie SU-31, Adam Labus, Łukasz Świderski, Sebastian Nowicki z zespołu akrobacyjnego Firebirds, Łukasz Czepiela na samolocie EDGE 540 TK. Nie zabrakło wiatrakowców, śmigłowców, samolotów zabytkowych tj. Piper Cub, Boening Stearman… Krzysztof "PC" Łybko

AEROBALTIC GDYNIA 2017 (Polska, EPOK)

W dniach 11 i 12 sierpnia uczestniczyliśmy w międzynarodowych, wieczorno-nocnych pokazach lotniczych Gdynia AeroBaltic 2017. Impreza podzielona była na dwie części: bloku lotniczego i części audiowizualnej. Każdy blok pokazów trwał około 3 godziny, po czym następowała trzydziestominutowa przerwa. W piątkowy słoneczny poranek, tuż po odbiorze akredytacji spotterskich wybraliśmy się na lotnisko Gdynia-Kosakowo, gdzie mogliśmy zobaczyć, a co najważniejsze sfotografować statki powietrzne biorące udział w pokazach lotniczych. Ucieszyły się nasze buzie, ponieważ mogliśmy podejść naprawdę blisko. Panowie z grupy AeroSPARX dali niezły „dymny” popis. Piątkowy podniebny spektakl rozpoczęli spadochroniarze z grupy Sky Magic – grupy, która specjalizuje się w tzw. kanapach, czyli lataniu i akrobacji na otwartych czaszach spadochronów. Janusz "Druciarz" Białowąs, Piotr „Pitero” Piotrowski oraz Sebastian "Szczena" Ryżko dali czadu. Flagi, długie efektowne szarfy oraz dymy wzmocniły emocje tego występu. Po skoczkach spadochronowych wystąpiła grupa 3AT3 Formation Flying Team. Następnie swój popis dał Marek Choim na Extrze 330SC, a tuż po nim grupa AeroSPARX. Oczywiście nie mogło zabraknąć Artura Kielaka, który sprawił, że pojawił się na mojej twarzy „banan”. Po występie Artura publiczność miała sposobność oglądać pokaz grupy ratowniczej wraz z pokazem śmigłowca W-3 Anakonda. Grupa FIREFLIES na Van’s RV-4, Grupa Akrobacyjna Żelazny oraz PZL TS-11 ISKRA zakończyli pierwszy lotniczy blok. Był to moment, aby coś zjeść... Nie mieliśmy jednak zbyt dużo czasu, bo zależało nam na tym, aby zdążyć na drugą, równie emocjonującą część programu. Podczas tegorocznych pokazów nie mogliśmy podziwiać grupy Patrouille Reva z Francji – niekorzystny front atmosferyczny, przechodzący w tym czasie przez kraje europejskie, uniemożliwił Francuzom dotarcie na gdyńskie pokazy. Z pełnymi brzuchami wróciliśmy do wyznaczonej przez organizatora strefy dla spotterów. Słońce powoli zachodziło, zaczęło się ściemniać... Kolejny blok pokazowy rozpoczął Marek Choim Dusk, a tuż po nim grupa FIREFLIES z Wielkiej Brytanii. Neonowe światła wraz z efektami pirotechnicznymi wyczarowały niesamowite barwy w naszych aparatach. Następnie pojawił się na niebie zespół Sky Magic. Panowie zawsze starają się wzbogacić program o nowe elementy. Świece dymne zostały zastąpione flarami. To, co zobaczyłam, przeszło moje oczekiwania. Uważam, że nazwa zespołu jest w pełni uzasadniona – to, co panowie wyczyniali na niebie, graniczyło z magią. Przedostatnim uczestnikiem pokazów był Johan Gustaffson ze Szwecji, który pokazał przepiękne malowane światłem widowisko. Jako ostatni lotnicze niebo wypełnił zespół AeroSPARX z Wielkiej Brytanii, który skradł całe show. Na gdyńskim niebie zrobiło się bardzo kolorowo, wręcz romantycznie. Fantastycznie figury, ogrom subtelnych efektów pirotechnicznych oraz świetna synchronizacja zespołu były „wisienką na torcie” pokazów lotniczych Gdynia AeroBaltic 2017. Sobotni pokaz lotniczy wyglądał podobnie, jednak tego dnia podczas wieczorno-nocnego bloku nad gdyńską plażę nadciągnęły ogromne, deszczowe chmury. Organizatorzy postanowili wstrzymać pokaz na krótką chwilę. Niestety, podczas drugiego, sobotniego bloku nie zobaczyliśmy pokazu akrobacyjnego Artura Kielaka. Gdy przestał padać deszcz na gdyńskim niebie pojawili się Panowie ze Sky Magic. Gdy skoczkowie wylądowali na plaży, odbyło się Audio Visual Show. Po tych atrakcjach przyszedł czas na Johana Gustaffsona oraz grupę AeroSPARX, którzy po raz kolejny zaprezentowali piękne widowisko. Mam nadzieję, że przyszłoroczny pokaz będzie równie bogaty jak w tym roku. Nie wyobrażam sobie imprezy bez panów Guya Westgate’a oraz Roba Barsby’ego z grupy AeroSPARX, którzy po prostu „SKRADLI MOJE SERCE”. Zwieńczeniem piątkowo-sobotnich pokazów lotniczych była niesamowita projekcja WATER SCREEN. Monika „ryba” Zielińska

A PO NOCY PRZYCHODZI DZIEŃ, A PO BURZY… SŁOŃCE (Polska, EPMM)

Parafrazując słowa utworu Budki Suflera nie przyszedł po porannej ulewie i  burzy spokój... wręcz przeciwnie - działo się dużo, było głośno, a słońce piekło niemiłosiernie. 10 sierpnia b.r. to był dzień, w którym odbywał się jeden z kilku zaplanowanych w tym tygodniu treningów do uroczystej defilady, mającej  się odbyć 15 sierpnia w Dniu Wojska Polskiego. Na mińskim lotnisku podziwialiśmy starty w różnych konfiguracjach samolotów MiG-29 oraz Su-22, śmigłowców PZL W3 Sokół, Mi-24 i Mi-8, jak również późniejsze przeloty w formacjach. Jak zwykle słowa podziękowania kierujemy w stronę dowództwa 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego, które umożliwiło nam pobyt w gościnnych, mińskich progach. Piotrek "brovarsky" Łykowski

XTREME SKY FORCE A.D. 2017 (Polska, EPMM)

W dniach 7 -9 sierpnia treningi wznowił zespół akrobacyjny Xtreme Sky Force. W jego skład w tym roku wchodzą Artur Kielak, pilotujący XA-41 oraz por. pil Jacek Stolarek, który zasiada za sterami MiGa-29 z 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego. Jacek jest również pilotem pokazowym Fulcrum Solo Display Team na samolocie MiG-29. Chłopaki przygotowali na sezon nowa wiązankę, z kilkoma elementami, które zaskoczą niejednego fotograficznego wyjadacza. Latają precyzyjnie i widowiskowo. Nowe figury i elementy pilotażu są szybkie, agresywne i to co fotografowie lubią najbardziej - blisko na mijankach. Na pewno będą atrakcją imprez lotniczych w Polsce, a miejmy nadzieję, że również za granicą kraju. Konrad "kifcio" Kifert

MAZURY AIR SHOW 2017 (Polska, EPKE)

W dniach 5-6 sierpnia 2017r. nad jeziorem Niegocin w centrum Giżycka odbyła się kolejna edycja pokazów Mazury Air Show. Na niebie pojawiła się plejada samolotów wszelkiego rodzaju, począwszy od małych awionetek, cywilnych helikopterów, skończywszy na zespołach akrobacyjnych i wojskowych akcentach w postaci 2. GPR oraz zespołu akrobacyjnego ORLIK. Oprócz największej atrakcji w postaci Miga-29 z bazy w Malborku, którego zwielokrotniony huk roznosił się po jeziorze, warto też wspomnieć o szaleństwach Uwe Zimmermanna, oślepiającym blasku Dakoty DC-3 Daisy, czy też Litwinach na Jakach-50 i 52 i licznych wodnosamolotach. Napięty program pokazów, liczne atrakcje oraz przepiękna sceneria pokazów na tle lasów i białych żaglówek sprawia, że są jednym ze stałych punktów w naszym kalendarzu. Warto wybrać się na Mazury, żeby przekonać się na własne oczy. Justyna "Gonitwa" Hodźko

AIR-TO-AIR MEETING… PO RAZ TRZECI (Polska, EPPT)

Lipiec. Piękna słoneczna pogoda, żar lejący się z nieba, dookoła przepiękne sosnowe lasy, błękitna tafla jeziora, białe łopoczące na wietrze płótna żagli…czy można pragnąć czegoś więcej?
Otóż można a nawet trzeba, bo dla wymagającego fotografa, aby kadr był zadawalający potrzebny jest dobry pierwszy plan.
A gdzie najłatwiej do tej bajkowej scenerii znaleźć interesujący pierwszy plan? Oczywiście na gościnnej ziemi piotrkowskiej, latając na Zalewem Sulejowskim. Kolejny już raz wraca to wspaniałe uczucie, kiedy spod rampy rozpędzonego Skyvana umyka pas startowy, aby za chwilę wznieść się w górę, przechył na skrzydło i już pod nami pojawiają się drzewa i błękitne wody Zalewu. Ostatnie sprawdzenie sprzętu, czy wszystko gotowe, ustawienia się zgadzają i oto na horyzoncie pojawia się Bolkow Bo105, na widok którego wszyscy zapominają o koszmarnym upale i niewygodach przebywania na rampie. Z każdej strony zaczyna dochodzić dźwięk szybkostrzelnych migawek i oto jesteśmy wszyscy w fotolotniczym raju. Po Bolkowie pojawiają dwa samoloty w „byczym” malowaniu Zivko EDGE 540. To zespół RedBull Air Race mozolnie zbliża się do rampy Skayvana. W dole piękne widok na wody Zalewu, w tle widać żaglówki, motorówki i skutery co w połączeniu z pięknie prezentującymi się niebiesko-żółto-czerwonymi „Byczkami”, latającymi w świetle zachodzącego Słońca stwarza wręcz bajkowy klimat. I tak, przed nami statki powietrzne prezentują się na przemian w formacjach, albo solo, są i dymy, kręcimy ósemki, wznosimy się i opadamy a wszystko po to by pokazać na zdjęciach zarówno piękno maszyn jak i otaczającego nas krajobrazu. Kulminacją sesji jest fantastyczny low pass nad pasem startowym lotniska Aeroklubu Ziemi Piotrkowskiej i zaraz po nim rozejście maszyn, ostatni krąg i już koła Skayvana uderzają o pas, droga kołowania, silniki stop i kolejna przepiękna fotoprzygoda za nami.
Maciej "szamal" Szamałek

WIECZORNE POKAZY W OLD WARDEN (Wielka Brytania, EGTH)

Właściwie to poleciałem na RIAT (Royal International Air Tatoo). 3 dni pokazów. Nowoczesna technika. Państwa z całego świata wysyłają  swoje ekipy. Między innymi ze Stanów przylatuje grupa Thunderbirds i demo na Raptorze. W niedzielę niespodziewanie pojawia się nawet B-2. Generalnie bardzo udana impreza. Przeglądając jednak listę imprez lotniczych, które zaplanowane były między 14 a 16 lipca tego roku zwróciłem uwagę na wpis „Shuttleworth Classic Evening Airshow: WWI – Old Warden – 15-07-2017”.  Byłem w Old Warden rok wcześniej i bardzo dobrze wspominam pokazy, które wtedy tam się  odbywały. Powstał plan: „Jeżeli w piątek i w niedzielę pogoda nie uziemi pokazów na Air Tatoo, to w sobotę jadę odwiedzić  Shuttleworth Collection.” Jest 15 lipca. Dzień wcześniej byliśmy w Fairford, a dzisiaj jedziemy do Old Warden. Z miejsca w którym nocujemy jedzie się tam nieco ponad godzinę. Całą drogę pada. Wierzymy jednak w prognozy, które mówią, że po południu deszcz powinien zanikać. To nic, że niskie chmury będą utrzymywały się do wieczora i będzie dość silny wiatr. Pokazy w locie mają rozpocząć się dopiero o 18, więc może do tego czasu coś się poprawi. Bramy lotniska otwarte są od godziny 12. Zjawiamy się jakieś pół godziny później. Widzimy, że takich optymistów jak my jest jeszcze kilku. Samochód parkujemy jakieś 30m od niskiego płotu oddzielającego publiczność od pola wzlotów. Przestaje padać, otwierają się hangary i samoloty powoli są wytaczane.  The Shuttleworth Collection, to muzeum, w którego zbiorach znajdziemy głównie maszyny z pionierskiego okresu lotnictwa, I wojny światowej i okresu międzywojennego, ale jest też kilka eksponatów z II wojny światowej i okresu powojennego. Większość „na chodzie”. Nas oczywiście najbardziej interesują samoloty, ale w kolekcji znajdują się również samochody, ciągniki, motocykle, rowery, hulajnogi. Wszystko można pooglądać odwiedzając kilka hangarów. Część maszyn ustawiona zostaje na terenie lotniska, inne zostają w hangarach.  Jak na razie ruchy wokół samolotów wyglądają na przygotowania do lotów, chociaż patrząc w niebo można nie podzielać optymizmu organizatorów. W pewnym momencie pojawia się informacja, że niestety z powodu zbyt silnego wiatru w dzisiejszych pokazach nie wezmą udziału samoloty z okresu pionierskiego. Za to w zamian na niebie pojawi się de Havilland Comet. To znaczy, że pokazy będą?! Tu należy się trochę wyjaśnień. Każde pokazy w The Shuttleworth Collection mają jakiś temat przewodni. Dzisiejszy, to maszyny z I wojny światowej. Nie oznacz to jednak, że na niebie pojawią się tylko samoloty z tego okresu. Owszem, mamy zobaczyć takie maszyny jak Sopwith Pup, Dove i Triplane, RAF S.E. 5 i B.E. 2, Bristol F2b i B1c, ale w powietrzu zaprezentują się również Hurricane, Lysander, Po-2, kilka szybowców oraz samoloty szkolne i sportowe. Jak już wiemy konstrukcje pionierskie Deperdussin, Bristol Boxkite, Avro Triplane, czy Blackburn Monoplane z powodu wiatru pooglądamy dzisiaj tylko w hangarach. W hangarach, z przyczyn technicznych pozostaną niestety dzisiaj również Sopwith Camel i Snipe oraz Avro 504. Chwilę po ogłoszeniu informacji o zmianie w programie słyszymy dźwięk uruchamianego silnika. Lysander kołuje na start, robi próbę silnika, ustawia się do startu i rusza. Nabiera wysokości i odlatuje w siną dal. Nie wiem, może pogodę poleciał sprawdzić? W każdym razie, sadząc po wysokości jaką nabrał, chmury nie wiszą aż tak nisko. Tyle, że nadal mocno wieje. Obawiam się, czy za chwilę nie ogłoszą, że jednak „pierwsza wojna” też wypada z programu. Organizatorzy jakby wyczuli moje obawy. Na pozycję startu zostaje wyholowany Sopwith Dove, uruchamia silnik i za chwilę jest w powietrzu. Chyba jakiś oblot techniczny. Po kilku minutach samolot podchodzi do lądowania. Nagle silnik jakoś kaszle i prycha. Samolot przyziemia i śmigło staje. Ekipa naziemna zajmuje się odholowaniem samolotu, a pilot spokojnie idzie obok. Kolega woła (oczywiście po polsku): „I co? Zepsuło się?” Pilot chyba nie zrozumiał, podchodzi do nas i prosi o powtórzenie pytania. Po krótkiej rozmowie wiemy już że silniki rotacyjne (a ten samolot ma najprawdziwszy silnik rotacyjny) tak pracują. „Rotary, it’s normal”. Generalnie kręcimy się po terenie lotniska i muzeum. W pewnym momencie widzę, że wśród samolotów i szybowców, które mają dzisiaj latać kręcą się nie tylko piloci i obsługa, ale również zwykli widzowie. Idziemy tam więc i my. Można podejść do każdego samolotu, nawet dotknąć. Nie ma żadnych płotów, czy taśm oddzielających. Osoby „do pilnowania” zajmują się raczej udzielaniem informacji niż pilnowaniem porządku. Jakiś inny świat. Stopniowo samoloty zabierane są na pozycję startu. Samoloty z I wojny światowej nie miały kółka ogonowego i hamulców, więc kołowanie nimi jest trochę problematyczne. Aby ułatwić organizację startu wszystkie starsze samoloty ustawia się od razu na pozycji startu. Dopiero tam będą uruchamiane silniki i każdy samolot z tego miejsca, w którym stoi rozpocznie rozbieg. Podobnie sprawa wygląda po wylądowaniu. Pilot stara się tylko zjechać z pasa lądowań i wyłącza silnik. Podjeżdża traktor i maszyna na holu odprowadzana jest do hangaru. Zbliża się 18. Hurricane (w zasadzie Sea Hurricane) uruchamia silnik, ustawia się do startu i rusza. Rozpoczynają się pokazy. Niebo nadal szaro-bure. W Old Warden samoloty latają tak jak lubimy, dość nisko, w lekkim zakręcie z przechyleniem w stronę publiczności, albo wykonują nalot od czoła. Raczej mało jest akrobacji, gdzieś daleko i wysoko. Fajnie robi się tu zdjęcia. Po Hurrym na niebie pojawiają się  szkolne dwupłaty: Hawker Tomtit, DH Tiger Moth, Avro Tutor i Blackburn B2 oraz  jednopłaty DHC Chipmunk i Miles Magister. Szczególnie ciekawy jest pokaz Chipmunka. Pilot wznosi się na kilkaset metrów, po czy wyrzuca z kabiny długą papierową wstęgę. Następnie wykonuje kilka „ataków” na opadającą w dół wstęgę, przy czym za każdym razem skraca ją śmigłem o kilkadziesiąt centymetrów. Potem widzimy jak kilka osób wychodzi na środek lotniska z kilkumetrowym drągiem. Do tyczki przymocowana jest czerwona szarfa, która pod wpływem wiatru tworzy coś w rodzaju litery „D”. Pilot podczas lotu koszącego próbuje „złapać” skrzydłem szarfę. Udaje mu się to za trzecim razem. W planie było jeszcze złapanie na drugie skrzydło kolejnej szarfy, ale panowie z obsługi nie poradzili sobie z jej rozplątaniem i ostatecznie żółty Chipmunk kręcił akrobacje z czerwoną wstęgą tylko na jednym skrzydle. Ciekawe, co na taki pokaz powiedziałby nasz ULC? Aha, gdzieś w międzyczasie na niebie pojawił się bezogonowy szybowiec Fauvel AV-36, który wykonał nawet kilka pętli. W końcu zaczynają startować główni aktorzy dzisiejszego airshow. Jako pierwszy w powietrze wzbija się myśliwiec Sopwith Pup. Wkrótce po nim rozbieg rozpoczyna jego dwumiejscowa cywilna wersja (Dove), ale silnik pracuje jakoś nierówno i pilot przerywa start. Gdzieś nadal słyszę słowa pilota: „Rotary, it’s normal”. Pup samotnie prezentuje nam swe wdzięki, a gdy kończy jego miejsce zajmuje kolejny myśliwiec Sopwitha – Triplane. Trójpłatowiec, jak dla mnie wygląda trochę pokracznie i nie ma tak rasowej sylwetki jak bardziej znany Fokker Dr.I, cieszę się jednak że w końcu udało mi się go zobaczyć w locie. Po samolotach Sopwitha na niebie pojawiają się przedstawiciele lotnictwa sportowego z okresu międzywojennego: szybowiec Kirby Kite i samoloty Aeronca C3, Southern Martlet i DH88 Comet. Szczególnie cieszę się z występu tego ostatniego. Miałem okazje tydzień wcześniej oglądać go w Duxford, w czasie Flying Legends i trochę się zawiodłem. Comet miał wspólny pokaz z kilkoma innymi samolotami i latał daleko i wysoko, na dodatek prawie po prostej. Tutaj, w Old Warden było zupełnie inaczej. Samolot latał jak przystało na zwycięzcę wyścigu z Anglii do Australii z 1934 roku. Dynamiczne przeloty, podczas których pilot przechylał samolot demonstrując jego rasowa sylwetkę i nurkowania, podczas których samolot wył prawie tak jak P-51 Mustang. To trzeba zobaczyć i usłyszeć! Szkoda tylko, że niebo podczas tego pokazu nadal było szare. Występ Cometa oczarował chyba nie tylko nas, bo wkrótce natura się zlitowała i słońce wyszło zza chmur. Najwyższy czas, bo ponownie na scenę wkroczyły samoloty z I wojny światowej. Najpierw pokraczny RAF BE 2. Wkrótce po nim myśliwce RAF SE5a i Bristol F2.b i na koniec, „trzmielowaty” Bristol M1C. Podczas występu tego ostatniego, gdy samolot podchodził do lądowania przeżyliśmy chwile grozy. Jednopłat był na prostej do lądowania, ale pilot albo podszedł za płasko, albo miał jakieś problemy z silnikiem („Rotary, it’s normal”), bo nagle widzimy, jak prawie chowa się za żywopłotem, który rośnie przed lotniskiem. Dosłownie słychać było jak wszyscy wstrzymali oddech. Samolot zawisł nad polem, po czym jakimś cudem przeniknął przez żywopłot i twardo przyziemił na lotnisku. Wyglądało, że zarówno pilot jak i samolot są cali, więc pokazy trwały nadal. Słońce było już nisko nad horyzontem, gdy na niebie prezentował się jeszcze sportowy samolot Comper Swift a po nim szybowiec Schneider SF38. Gdy do pokazu startowały „nocne zjawy”, Westland Lysander i Polikarpow Po-2 słońce już zaszło, a niebo zrobiło się najpierw złote, a potem pomarańczowo-purpurowe. Zrobiło się bardzo klimatycznie. Wieczorne pokazy mają swój urok. Lysander ląduje z zapalonymi reflektorami. Chwile wcześniej wylądował „Pociak”. Pora wracać, ale jeszcze kiedyś tu wrócimy.
Lucjan „Acroluc” Fizia

RIAT – ROYAL INTERNATIONAL AIR TATTOO 2017 (Wielka Brytania, EGVA)

Royal International Air Tattoo należy do największych i najważniejszych wydarzeń w kalendarzu lotniczym w Europie. Setki tysięcy entuzjastów lotnictwa, setki maszyn, dziesiątki najlepszych występów każdego dnia - RIAT to prawdziwe święto dla każdego miłośnika lotnictwa. Głównym motywem tegorocznej edycji było świętowanie 70-lecia US Air Force. Sprawiło to, że tak wyczekiwana przez wszystkich impreza zapowiadała się jeszcze bardziej atrakcyjnie. W dniach 14- 16 lipca 2017 r., blisko 160 000 widzów z całego świata przybyło do bazy RAF Fairford, by cieszyć się widokiem najlepszych maszyn lotniczych w statyce i oczywiście podziwiać pokazy dynamiczne najlepszych pilotów na świecie. W sumie w tym wydarzeniu wzięło udział 246 maszyn z 26 krajów. Może to nie była największa dotychczasowa edycja Air Tattoo (w roku 2003 zebrało się 535 samolotów i stanowi to światowy rekord Guinnessa w największych pokazach wojskowych), ale obecność takich gwiazda jak U.S.A.F. Thunderbirds, ukraińskiego Su-27, czy niesamowitego USAF F-22 Raptor zdecydowanie podniosły oczekiwania zgromadzonych fanów lotnictwa. Piątkowe rozpoczęcie pokazów przy ładnej słonecznej pogodzie zapowiadało udany weekend. Niestety sobota (pierwszy pełny dzień lotów) przyniosła nam typową angielską pogodę. Deszcz, niska podstawa chmur i ograniczona widoczność powodowały bardzo wiele odwołanych występów. W tym dniu pojawiło się cała masa negatywnych opinii i komentarzy skierowanych do organizatorów. Rozumiemy niezadowolenie ludzi (tym większe, że biorąc pod uwagę cenę biletów i hoteli RIAT śmiało można uważać, za jedną z najdroższych imprez w całym sezonie), ale oczywiście zgadzamy się, że bezpieczeństwo pilotów i widzów jest najważniejsze! Na szczęście niedziela przyniosła częściową poprawę pogody i wszyscy mogli cieszyć się wszystkimi planowanym i nieplanowanymi pokazami. Poza ciekawymi maszynami na statyce (np. Lockheed U-2s) Amerykanie postanowili zademonstrować swoją siłę wojskową w dynamicznych przelotach. Po latającej cysternie KC135 Tankers przeleciały formacje myśliwców F-15 Strike Eagle, F-16 Fighting Falcon i F-22 Raptor. Lepsza widoczność umożliwiła słynnym Thunderbirdsom wykonać swój pełen pokaz. W tym dniu też F-22 Demo Team w pełni zademonstrował możliwości Raptora - jak zwykle byliśmy pod wrażeniem. Jednak największą niespodzianka całych tegorocznych pokazów było pojawienie się niewidzialnego bombowca – B-2 Spirit w eskorcie myśliwca F-15. Wprost z bazy w Whiteman Air Force w Missouri po 23 godzinnym locie wprawiał w podziw wszystkich zgromadzonych. Liczymy, że w przyszłości będzie więcej takich miłych niespodzianek od Amerykańskich Sił Powietrznych. Jednak najbardziej oczekiwany przez wszystkich był powrót Ukraińskich Sił Powietrznych i po raz pierwszy od 1999 roku demonstracja możliwości i siły Sukhoi Su-27 'Flanker'. Po tych wszystkich latach nieobecności Ukraińcy postanowili udowodnić, co potrafi ich pilot i do czego zdolna je ta wspaniała maszyna. Naszym skromnym zdaniem zdecydowanie im się to udało! Tak więc Royal International Air Tattoo 2017 mimo swoich lepszych i gorszych momentów okazało się dużym sukcesem. Kolejna edycja tych pokazów będzie głównymi obchodami 100-lecia Królewskich Sił Powietrznych. Zapraszamy wszystkich do spotkania, bo na pewno w 2018 r. będzie się dużo działo!!! Marek ‘Maras’ Gembka

MOKRO W KRZESINACH (Polska, EPKS)

Spragnieni naszych F-16, w środę 12.07.2017 roku wybraliśmy się do 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. Prognozy zapowiadały się znakomicie, w planach był trening Tiger Demo Team. Po przybyciu na miejsce, okazało się że pogoda ma trochę inne zdanie niż my i rozpętała się ulewa. Na szczęście wojsko nie zawiodło i trening Tiger Demo oraz starty odbyły się zgodnie z planem. Ryszard "Rychu" Dwojak
Back to Top