Szukaj

WIOSENNE DEBIUTY NA EPKK (Polska, EPKK)

Wiosna 2012 na krakowskim lotnisku obfitowała w wiele ważnych wydarzeń i ciekawostek. Dwukrotnie gościł tu jeden z największych samolotów świata Boeing 747. Na początku kwietnia Jumbo EL AL przywiózł pielgrzymów z Izraela. Potem mogliśmy podziwiać samolot Air China goszczącego z wizytą nieoficjalną premiera Chin. Pomimo szczególnych środków bezpieczeństwa miłośnicy lotnictwa bez większych przeszkód mogli obserwować przyloty i odloty olbrzymów. Tradycyjne wiosenne pielgrzymki Żydów do muzeum obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu zaowocowały także Boeingiem 707 izraelskich sił powietrznych. IAF używa ciekawej modyfikacji tej dość leciwej maszyny. Samoloty oprócz przewożenia ludzi lub ładunku posiadają możliwość zaopatrywania w paliwo innych samolotów. Wiosna 2012 dla krakowskiego lotniska to także czas dynamicznego rozwoju. W mijającym miesiącu miały miejsce inauguracje kolejnych połączeń lotniczych, pojawili się też nowi przewoźnicy - hiszpańska linia niskokosztowa Volotea oraz narodowy przewoźnik Rosji - Aerofłot. Nie próżnowało także wojsko. Przez ponad tydzień Kraków stał się domem dla samolotu wczesnego ostrzegania AWACS wykonującego misje ćwiczebne nad północną częścią naszego kraju. Trwała także wymiana kontyngentu w Afganistanie, który składa się w tej rotacji głównie z żołnierzy 6BPD. Przełożyło się to na przyloty samolotów w barwach przewoźników nieoglądanych na polskim niebie. Michał "nurek" Wajnchold

BANDA ŁYSYCH NA EPMM (Polska, EPMM)

W środę 18 kwietnia ekipa tytułowych „pięciu łysych” pojawiła się w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Była to już kolejna wizyta SPFL na tym przyjaznym dla nas terenie w tym roku. Pół godziny przed pierwszym wylotem, czyli o 13:30 byliśmy „na bramie”. O tej samej godzinie rozpoczął się briefing przed lotami. Na ten dzień zaplanowano dwa wyloty po trzy maszyny i główną dla nas atrakcję - dwa treningi pokazowe „15-ki” w malowaniu kościuszkowskim. Chwilę po godzinie 15:00 zaczął się pierwszy trening. Pogoda trafiła nam się świetna pod względem fotograficznym. Jasne chmury z prześwitami i wychodzącym zza nich słońcem. Dodatkowo ciepło, czuć było wiosnę nie tylko w powietrzu, ale i w naszych humorach, które dopisywały nam tego dnia... jak zwykle =) Loty MiGów były poprzeplatane kilkunastoma lądowaniami i startami (a w zasadzie touch&go) starego poczciwego Mi-2, który zaprezentował nawet pokaz iście w stylu solisty z włoskiego Frecce Tricolori pt. „pijany pilot”, czym wzbudził zachwyt nie tylko w naszych szeregach, ale i w dość licznej wycieczce, która zwiedzała infrastrukturę lotniska pod czujnym okiem opiekuna. Podsumowując, fajnie było zobaczyć „15-kę” w lotach pokazowych, tym bardziej że piloci nie szczędzili palników. Narobili trochę hałasu, czym uradowali nasze uszy. Wyloty „trójkowe” były typowymi lotami ćwiczebnymi w stylu „polecieli, wrócą za godzinę”, czyli bez szaleństw, aczkolwiek i na nich migawki strzelały. Chwilę po ostatnim wylocie, czyli koło godziny 19:30 ruszyliśmy w drogę powrotną do swoich domów. Wizyta jak zwykle w miłej i sympatycznej atmosferze, po raz kolejny wielkie podziękowania dla Dowódcy wraz z pilotami za ciepłe przyjęcie i dla kontrolerów za dużą swobodę w poruszaniu się po lotnisku. Oby do następnego! Maciek „volt” Aleksandrowicz

EPLK 2012 – INAUGURACJA (Polska, EPLK)

2 kwietnia 2012 roku nastąpił długo oczekiwany dzień wizyty w 32. BLoT w Łasku, gdzie zjawiliśmy się w pokaźnej liczbie 17 osób. Pogoda nas nie rozpieszczała. Od rana deszcz ze śniegiem, dość niska temperatura oraz porywisty wiatr wprowadziły w nasze szeregi lekki niepokój co do tego, co w tym dniu najważniejsze, a mianowicie starty i lądowania F-16. Niekorzystne warunki pogodowe jednak nie miały najmniejszego wpływu na nasze humory, które jak zwykle, przy tego typu wypadach, dopisują. Jednak jak się później okazało, były to złe dobrego początki. Przed wejściem do bazy krótka odprawa przeprowadzona przez kifcia - co wolno, czego nie wolno podczas naszego pobytu, przypomnienie zasad FOD, rozdzielenie zadań i oczekiwanie na naszego opiekuna. O godzinie 8.30 przywitaliśmy się z por. Markiem Kwiatkiem – oficerem prasowym 32 BLoT. Po krótkiej pogadance i sprawdzeniu listy obecności przegrupowaliśmy się i wjechaliśmy do bazy. Z uwagi na niekorzystne warunki atmosferyczne i przesunięciu godzin lotów na 11.00 zmuszeni byliśmy do zmiany grafiku dnia. Naszą wyprawę zaczęliśmy od wizyty w Domku Pilota, gdzie zostaliśmy oddani w ręce fachowców od obsługi wyposażenia pilotów. Dostajemy dużą dawkę informacji na tematy związane z elementami wyposażenia naszych lotników, sprzętu ratowniczego, pomocnego pilotowi podczas awarii samolotu nad wodą czy lądem. Przy okazji wręczyliśmy Panu Porucznikowi „mały” gift – zdjęcie łaskiej szesnastki, które zostało wykonane podczas jednej z ostatnich wizyt. Po arcyciekawej dla nas prelekcji, kolejnym punktem zmienionego harmonogramu był hangar z maszyną. Postanowiliśmy zacząć od pamiątkowego, grupowego zdjęcia przy zaparkowanym eFie oraz uwiecznić na kartach pamięci trochę statyki. W między czasie pogoda uległa znacznej poprawie, słońce wyszło zza chmur i wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, ponieważ w międzyczasie otrzymaliśmy informację o wylocie pięciu maszyn tego dnia. „Godzina 0” zbliżała się dużymi krokami. Przezbrojenie sprzętu, ponowne przegrupowanie i jedziemy w pobliże pasa startowego. Ustawiamy się równolegle do pasa, w linii, tak aby jeden drugiemu nie wchodził w kadr, patrzymy na dwa kołujące F-16 i czekamy. 3…2…1… start!!! Pierwszy F-16 startuje przy włączonym dopalaczu, za kilka sekund druga maszyna powtarza sekwencję startu. Oprócz huku silników, słychać także siedemnaście seryjnie wyzwalanych migawek. Kilka chwil i obydwa samoloty znikają nam na zachmurzonym niebie. W międzyczasie kołowanie zaczęły trzy następne F-16. Mamy chwilę na podzielenie się pierwszymi wrażeniami, wstępny przegląd i ocenę wykonanych przed chwilą zdjęć. Z niecierpliwością czekamy na następny start. Po last Chance dwa F-16 wkołowują razem na pas i startują w parze, a po nich piąty i zarazem ostatni samolot. Znów każdy wzbogacił się o kolejne serie fotografii. Lądowanie przewidziane za około godzinę, także jest czas na wspólne rozmowy, bliższe poznanie się. Pora lądowania, ponownie zajmujemy z góry upatrzone pozycje i celujemy obiektywami do naszych polskich jastrzębi. Kolejne sztuki zdjęć zapełniają karty pamięci. Niestety był to już koniec wrażeń zaplanowanych na ten dzień. Pod opieką Pana Porucznika opuszczamy teren lotniska i żegnamy się, z nadzieją na kolejne spotkania. Tymczasem delegacja udaje się do jednostki wojskowej na umówione wcześniej spotkanie z dowódcą bazy – płk pil Krystianem Zięciem, dla którego równie mieliśmy przewidzianą niespodziankę, kolejne zdjęcie, z którego Pan Pułkownik był bardzo zadowolony. Po krótkiej pogadance, omówieniu przyszłej współpracy i pożegnaniu się, jak tradycja nakazuje, delegacja dołączyła do pozostałych członków wypadu w restauracji Retro. W międzyczasie dołączył do nas Rooster – pilot F-16, z którym mogliśmy podzielić się wrażeniami z tego dnia. Po wspólnym obiedzie zapakowaliśmy się do samochodów i udaliśmy się w drogę powrotną do domów, oczekując na kolejne spotkanie z "jaszczembiami". Piotr „brovarsky” Łykowski

LOTNICZE ORŁY 2011

W sobotę 31 marca 2012 w warszawskiej restauracji „Skwer” miała miejsce uroczystość wręczenia statuetek „Lotnicze Orły” za rok 2011. „Lotnicze Orły” to organizowany już po raz drugi przez redakcję Lotniczej Polski plebiscyt, w którym czytelnicy tego portalu wybierają osoby, instytucje i wydarzenia o szczególnym znaczeniu dla lotniczego światka. Krótko przed osiemnastą tegoroczną galę rozpoczęło wystąpienie prezesa Aeroklubu Polskiego, pana Włodzimierza Skalika. Następnym mocnym punktem wieczoru była ilustrowana dynamicznym filmem opowieść Artura Kielaka, o jego pasji latania i planach na najbliższą przyszłość. Kolejny laureat to Jakub Cichocki, kapitan linii Ryanair, a także autor interesującego bloga zamieszczanego na łamach Lotniczej Polski. Kapitan Cichocki opowiedział o swojej drodze do lotnictwa, prezentując jednocześnie zdjęcia z kokpitów pilotowanych przez siebie boeingów. Po krótkiej przerwie rozpoczęła się kulminacyjna część gali – wręczenie statuetek „Lotnicze Orły 2011”. Na tę chwilę czekaliśmy szczególnie niecierpliwie ponieważ wśród dwudziestu trzech laureatów znalazł się Sławek Krajniewski. Warto podkreślić, że hesja nieprzypadkowo znalazł się w gronie tak znamienitych postaci jak piloci Jerzy Makula, Jacek „Flyshark” Matysiak, wymienieni wcześniej kapitanowie Ryanaira oraz wydarzeń jak awaryjne lądowanie Boeinga 763 LOT-u na warszawskim Okęciu czy też radomski Air Show 2011. Każdy z laureatów odbierając statuetkę oraz gratulacje wygłaszał krótkie podziękowania. Tym milej było nam słysząc z ust Sławka szczególne podziękowania dla naszego Stowarzyszenia. Na zakończenie części oficjalnej wyświetlono pokaz zdjęć hesji w formie prezentacji. Dalsza część wieczoru upłynęła na mniej już oficjalnych rozmowach w gościnnych progach restauracji „Skwer”. Do zobaczenia za rok! Pełna lista laureatów plebiscytu dostępna jest na stronie internetowej lotniczeorly.pl. Andrzej "Złoty" Pilewski

WIETRZNE EPMM (Polska, EPMM)

Z daleka dobiega ściszony dźwięk śmigłowca. Po chwili znajoma sylwetka „Sokoła” 2. Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej pojawia się nad pasem ćwicząc do znudzenia kolejne sekwencje startów i lądowań. Ten dźwięk będzie nam umilał chwile oczekiwania na manewry prawdziwych gwiazd dzisiejszego popołudnia. Przedostatni dzień zimy zastaje grupę „świrów” z SPFL w wyjątkowo dziś wietrznej 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Tego dnia zaplanowano loty popołudniowo-nocne, na które szczególnie ostrzymy zęby. Na początek krótka wizyta na stojance, cztery MiGi, w tym błyszcząca kościuszkowskim malowaniem „piętnastka”, są właśnie przygotowywane do lotów. Czas na zajęcie stanowiska bliżej pasa. kifcio każdorazowo kontaktuje się z wieżą prosząc o zgody na przecięcie dróg kołowania przez naszą ekipę. Jeszcze tylko krótkie powtórzenie zasad FOD i jesteśmy gotowi. Pogoda wymarzona, słońce ogrzewa nam plecy świecąc ciepłym o tej porze dnia światłem prosto w dzioby MiGów. Punktualnie o 16-tej równoległym startem dwie maszyny wzbijają się w powietrze. Niestety, ze względu na wyjątkowo silny wiatr nie dane nam oglądać „marchew” ich dopalaczy. Dobre światło mamy również przy powrocie z zadania i w czasie podejść do lądowania. Słońce chowa się coraz niżej a my z każdą chwilą zmieniamy ustawienia aparatów. Czasy robią się niebezpiecznie długie podczas gdy pierwsze samoloty ruszają w kierunku pasa na nocną misję. W chwili startu dla nas jest już właściwie za ciemno, dodatkowo pierwsze trzy maszyny startują bez użycia dopalaczy. Warto jednak czekać, ostatni Fulcrum startuje na pełnym dopalaczu, a jego Driver - Kuman żegna się z nami efektownym manewrem w powietrzu. Czas ruszać w drogę powrotną, do zobaczenia następnym razem! Andrzej „Złoty” Pilewski

SZKÓŁKA NIEDZIELNA (Polska, Warszawa)

Luty. Za oknem raz mróz, raz plucha – nie chce się wytykać obiektywu z domu. I nawet chmury jakieś niefotogeniczne. Czas sięgania do szuflad, coraz głębiej. Czas obróbki. W niedzielny poranek 26 lutego spotkaliśmy się szerokim, niebiesko-czarnym gronem w doskonale wyposażonej sali konferencyjnej na warszawskim Żoliborzu. Prawie trzydzieści osób złaknionych wiedzy o fotograficznej kuchni a także, a może przede wszystkim, swego towarzystwa. Na początek Jamal podzielił się swoją fachową wiedzą o podstawach cyfrowej ciemni. Omówił m.in. wywoływanie RAWa w Lightroomie a także w Camera Raw. Hesja przypomniał zasady kadrowania, pokazał również przykładową obróbkę zdjęcia, w tym zastosowanie cyfrowych filtrów. Temat ten kontynuował Kichu pokazując przy okazji metody korekcji przepałów. Amon zaprezentował pracę na warstwach w Photoshopie. Kilka możliwości najnowszej wersji tego programu przedstawił również Szamal. Niejednokrotnie osoby z Sali dzieliły się znajomością różnych obróbkowych tricków. Spotkanie poza oczywistymi walorami towarzyskimi ujawniło nieprzepartą chęć poznawania kolejnych metod pracy z tymi programami wśród członków SPFL, a dzięki chęci dzielenia się wiedzą wymienionych osób pewne rzeczy stały się bardziej zrozumiałe. Mam nadzieję, że podobne spotkania staną się wkrótce tradycją naszego Stowarzyszenia.

2012 – INAUGURACJA SEZONU (Polska, EPMM)

W dniu 8 lutego 2012 roku postanowiliśmy zainaugurować nowy sezon lotniczy, a miejscem tego wydarzenia była... 23. Baza Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Tym razem jednak głównym tematem wizyty nie było fotografowanie, a spotkanie z nowym Dowódcą Bazy, płk pil. dypl. Maciejem Trelką, u którego spędziliśmy sporo czasu na rozmowach, w których przedstawiliśmy nasze stowarzyszenie, a przy współudziale naszego dobrego ducha mjr Wojciecha Maja opowiedzieliśmy co nieco o dotychczasowej współpracy, wyrażając nadzieję, że będzie ona co najmniej tak samo dobra jak dotychczas. Po części oficjalnej i zapoznaniu się z planem lotów w tym dniu, przemieściliśmy się na „drugą stronę ulicy”, aby wykorzystać końcówkę dnia na sfotografowanie przynajmniej jednego wylotu i lądowania mińskich smokerów, które w tym dniu miały zaplanowane loty popołudniowo – nocne. Dodatkowo nad lotnisko zbliżał się front z chmurami, co nie wróżyło nam dobrze. W związku z powyższym po zameldowaniu się w domku pilota i uzyskaniu zgody u KL’a, niezwłocznie udaliśmy się na CPPS, aby przyjrzeć się bliżej przygotowaniu maszyn. Podczas krzątania się pomiędzy samolotami, nad lotnisko zawitały śmigłowiec Mi-8 oraz CASA C-295M, które naprzemiennie ćwiczyły podejścia do lądowania. Dostaliśmy również informację, że w powietrzu znajduje się... para dyżurna dwóch MiG-29, a jednym z pilotów jest kpt. Grzegorz "Iceman" Czubski, co ni mniej, ni więcej zawsze kończy się czymś pozytywnie nieoczekiwanym. Po około 30 minutach znad lotniska zniknęły i Mi-8 i Casa, a na horyzoncie pojawiło się charakterystyczne dymienie - para dyżurna wraca, ale o dziwo pomimo zapowiadanego przelotu, maszyny kierują się nad... CPPS, na którym stoimy i widzimy w obiektywach jak oprócz maszyn i nieba zaczyna pojawiać się również ziemia. To oznacza tylko jedno – niski przelot nad naszymi głowami i piękne rozejście na końcu lotniska. Po wylądowaniu trafia się kolejna gratka – możliwość fotografowania face-to-face z maszyną na drodze jej kołowania, po czym aby nie stwarzać niebezpieczeństwa wycofujemy się na pas śniegu, a pierwsza maszyna kołuje do swojego hangaru. To prowadzący parę dyżurną, a za nim prowadzony, czyli Iceman, który świetnie rozumie nasze zapotrzebowanie fotograficzne na kadry i zawsze stara się nam pomóc. Nie inaczej było tym razem – 10 metrów przed nami Grześ zaczyna swój balet - powoli obraca maszynę, abyśmy mieli możliwość fotografowania od „buźki”, mruga światłami, dodaje gazu czym zadymia cały teren za sobą, a na końcu pięknie pochyla smokera, jakby kłaniając się nam, po czym wolno przekołowuje do hangaru. Odwdzięczamy mu się za pokaz, a jakże - jego gestem, machając specyficznie ręką, czym powodujemy u niego uśmiech. Po tej „części” dnia, widząc pilotów zmierzających do swoich maszyn, postanawiamy przemieścić się w okolice pasa startowego, aby przed wylotem znaleźć dogodną miejscówkę. Nad lotniskiem ponownie pojawiają się Mi-8 oraz CASA C-295M, kontynuując swoje podejścia, aż do momentu, w którym KL nie „wyprosi” ich ze strefy startów. Nie mija kilkanaście minut, a pierwszy „szybki” czeka na pozwolenie na start. Czarne kłęby dymu, a po chwili rozgrzane powietrze i pomarańczowe jęzory oznaczają, że start odbędzie się na dopalaniu – maszyna nabierając prędkości, przemyka obok nas, zostawiając za sobą podmuch rozgrzanego powietrza. Za chwilę drugi MiG-29 powtarza sekwencję startu, tym razem przeciągając przelot na dopalaniu nad pasem. To kolejny dowód, jak piloci z 23. BLoT rozumieją nasze potrzeby fotograficzne i starają się nam dopomóc w zdobyciu tych najlepszych kadrów. Po wylocie maszyn przemieszczamy się w kolejne miejsce, oczekując na główną atrakcję tego dnia – low pass, który zapowiadany było jako baaardzo niski przelot. I był !!! Nikt z nas w tym momencie nie oszczędzał migawki i serie szły tak szybko, jak przelatywała maszyna nad pasem. Po szybkim wznoszeniu, zajście nad lotnisko i powtórka z rozrywki – kolejny low pass. Po wylądowaniu obu maszyn i przekołowaniu na CPPS, przeprowadziliśmy w domku pilota szybką narado-konsultację na temat ostatniej już możliwości fotografowania w tym dniu, ponieważ niebieskie na początku niebo pokryło się chmurami, a warunki fotograficzne stawały się coraz trudniejsze. Po otrzymaniu zgody na przejście na drugą stronę pasa, w śniegu po pas dotarliśmy tam na 15 minut przed planowanym wylotem 3 x MiG-29 i rozstawiliśmy się w bezpiecznej odległości miejsca, gdzie maszyny ustawiają się do startu. Niestety było już tak ciemno, że uratowałyby nas tylko starty na dopalaniu, które rozświetliłyby nieco zdjęcia. Po raz kolejny nie zawiedliśmy się na pilotach – wszystkie trzy maszyny dostarczyły nam wyczekiwanego światełka, dzięki którym mogliśmy spróbować swoich sił w nocnym fotografowaniu. Po wylocie wróciliśmy do domku pilota, żeby podziękować za wspaniały dzień i pożegnać się z pozostałymi pilotami, którzy akurat mieli przerwę w lotach. Po zapakowaniu się do samochodów, jak tradycja nakazuje, udaliśmy się na wspólny posiłek do MaCa, a później rozjechaliśmy się każdy w swoim kierunku, czekając z niecierpliwością na możliwość kolejnego, wspólnego fotografowania. Konrad „kifcio” Kifert

ZIMOWY ZLOT SPFL – TAŃCZĄCY Z ŻUBRAMI

W dniach 26-29 stycznia 2012 roku miał miejsce Zimowy Zlot Stowarzyszenia Polskich Fotografów Lotniczych Air-Action – Białowieża 2012. Jak przystało na zimowy zlot, Białowieża przywitała nas bajecznym zimowym krajobrazem. Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg! Po prawie bezśnieżnej Warszawie – nie lada odmiana. Niestety w zestawie ze śniegiem otrzymaliśmy syberyjską aurę, chwilami mocno poniżej -18⁰C. Na szczęście nie odebrało nam to chęci do polowań na dziko żyjące żubry. Żubr, zwany także królem puszczy, jaki jest każdy widzi. Choć nie posiada naturalnych wrogów, jest niezwykle wstydliwy. Główną trudność w fotografowaniu sprawia ich umiłowanie do schodzenia człowiekowi z drogi. Bez odpowiedniego kamuflażu (tu zdania pozostały podzielone, aż do końca zjazdu!), znajomości zachowań, miejsc gdzie się pojawiają – praktycznie nie sposób je spotkać. Główny specjalistą od polowań na żubry został MarS. MarS tropienia rozpoczął kilka dni przed oficjalnym rozpoczęciem zjazdu i jak widać na zdjęciach – owocnie! Wieczór przyjazdu upłynął na integracji przy lemoniadzie. Od zakończenia sezonu lotniczego 2011 minęło kilka miesięcy, więc tematów nie brakło. Niechętnie, a w niektórych przypadkach wręcz z przymusu, integrację zakończyliśmy grubo po północy. Oficjalne audiencje u króla puszczy rozpoczęliśmy od piątkowego poranka. Wieczorne obrady zmęczyły nas, więc pobudka o 6.00 okazała się nie lada wyzwaniem. Żądni wrażeń w kilkanaście osób ruszyliśmy na polowanie. Pod kierownictwem MarSa i osób nam przychylnych po przejechaniu 30 km znaleźliśmy dwa stada liczące około 40 osobników. Żubry ku naszemu zaskoczeniu okazały się w miarę chętne do współpracy i pozwoliły podejść na kilkadziesiąt metrów. Z ciekawostek należy odnotować, iż grupa pozostająca na drodze została zaskoczona przez samotnego samca. Żubr najspokojniej w świecie, jak przystało na króla, wyszedł powoli i majestatycznie wprost z przydomowego sadu. Ku uciesze gawiedzi, poświęcił chwilę na pozowanie. Jeszcze przed południem obowiązkowa wycieczka do Rezerwatu Pokazowego Białowieskiego Parku Narodowego i możliwość zdobycia zdjęć żubrów dla tych wszystkich, którym nadmiar obowiązków towarzyskich nie pozwolił na uczestnictwo w polowaniach. Popołudnie spędziliśmy na wycieczce do Muzeum Białowieskiego. Dzięki uprzejmości Mateusza (samuraja) – nie była to kolejna wiejąca nudą szkolna wycieczka do muzeum. Mateusz z ogromną pasją, znawstwem i swadą wprowadzał nas w tajniki życia puszczy i historii regionu. Nikt, kto odwiedził muzeum nie mógł narzekać. Wręcz przeciwnie, wycieczka wydała się nam za krótka. Na szczęście Mateusz dał się namówić na spotkanie z nami na kwaterze i kontynuowanie opowieści o białowieskiej przyrodzie. Wieczorem odbył się kulig. Zimowa aura, trzaskający mróz, wielkie ognisko, pyszne kiełbaski, a nade wszystko towarzystwo – na długo zapadną nam w pamięć. Na szczęście mróz, choć dojmujący, nie wyrządził większych szkód w szeregach SPFL. Po powrocie z kuligu - wieczorny panel dyskusyjny. Zgodnie ze świecką tradycją przeciągnięty do godzin późno nocnych. Sobota. Pobudka o 6.00 i wyjazd w puszczę. Polowanie było owocne, a zdjęcia nawet ciekawsze niż z dnia poprzedniego. Po śniadaniu wycieczka z Mateuszem i Arkiem do Rezerwatu Ścisłego Puszczy Białowieskiej. I tu ponownie mogliśmy przekonać się, z jaką pasją można opowiadać o puszczy. Przez tych klika godzin mogliśmy poczuć się jak ludzie tysiące lat temu przemierzający puszczę pierwotną. Uwagi Mateusza i Arka o tropach, drzewach, odgłosach lasu, uświadomiły nam jak wiele straciliśmy osiadając w miejskiej dżungli. Szczególne podziękowania należą się upadkowi za namierzenie dzięcioła białogrzbietego (upadek, dziękujemy!!!). (Kupa wilka zasługuje na oddzielny wątek) Wieczór upłynął pod znakiem Nadzwyczajnego Zjazdu SPFL Air-Action i omówieniu bieżących tematów. Po obradach udaliśmy się na dalszą intensywną integrację. Na ten wieczór dotarł do nas kifcio i sqpien. Ku naszemu ogólnemu smutkowi zaraz po spotkaniu musieli wracać do domu. Niedziela. Od 7.00 toczyliśmy nierówny bój z zimnem, które załatwiło część naszych pojazdów. Dzięki ofiarności Mariorza udało się reanimować co bardziej oporne pojazdy. Szacun dla MarSa, który jako jedyny był gotowy do wyprawy na focenie żubrów. Podsumowując, Zlot Zimowy okazał się wspaniałą okazją do posezonowej integracji na łonie pięknej białowieskiej przyrody. Pozwolił na podsumowania 2011 roku i snucie planów na 2012. Po raz kolejny udowodnił, że siłą SPFL są ludzie, różnorodność ich charakterów i pasja fotografii. Na koniec (kolejny raz!) ogromne podziękowania dla Mateusza i Arka Szymurów za pokazanie białowieskiej przyrody z pasją i znawstwem, jakiego trudno szukać gdzie indziej. Chętnych do odbycia podobnej do naszej przygody zapraszamy na stronę biura „Sóweczka” prowadzonego przez Pana Arka. Marcin „bronek” vel „bronisław” Bronowski

EPKK STRIKES BACK (Polska, EPKK)

Zimowa przerwa w imprezach lotniczych, a co za tym idzie głód fotografowania daje się we znaki. Tak więc bez większych oporów skorzystaliśmy z zaproszenia 8 Bazy Lotnictwa Transportowego. W miniony weekend odbywał się tam dwudniowy kurs szkoleniowo-metodyczny dla kadry kierowniczej odpowiedzialnej za organizację lotów w 3. Skrzydle Lotnictwa Transportowego. W ramach kursu zorganizowano ćwiczenia praktyczne realizowane w współpracy i współudziale służb cywilnych z MPL Kraków. Tematyka ich obejmowała zachowanie służb podczas „Awaryjnego wypuszczenia podwozia podczas podejścia do lądowania oraz złożenia goleni podwozia głównego na drodze kołowania” oraz „Pożaru samolotu na płaszczyźnie postojowej samolotów”. Pierwszy epizod przećwiczono na samolocie CASA C295M, natomiast symulowany pożar miał miejsce w samolocie PZL M-28 Bryza. Ćwiczenia, które zostały uchwycone przez nasze obiektywy, trwały około połtorej godziny i wypadły wzorowo. Ponieważ w Porcie Lotniczym Kraków-Balice odbywał się normalny ruch, dodatkową atrakcją były starty i lądowania cywilnych „autobusów”. Ta, co prawda krótka, wizyta w 8 Bazie Lotnictwa Transportowego nie całkiem nasyciła nasze apetyty na fotografowanie. Wszyscy mamy nadzieję iż niedługo znów zagościmy na płycie EPKK. Krzysztof "PC" Łybko

WOŚP NA BALICACH (Polska, EPKK)

W niedzielę 8 stycznia 2011 roku SPFL miał okazję odwiedzić płytę krakowskiego lotniska im. Jana Pawła II z racji odbywającego się tego dnia XX Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Fotograficznym celem był tzw. OrkiestroLOT, czyli Embraer 170 (SP-LDI) PLL LOT „oklejony” serduszkami. Przed godz. 11:00 na terminalu krajowym lotniska stawiło się czterech członków Stowarzyszenia (nurek, Spad, BNOVY oraz volt), na których czekała już Pani Rzecznik. Pogoda kompletnie nie sprzyjała fotograficznej chałturze, padający deszcz skutecznie utrudniał „robotę”, jednak nie daliśmy za wygraną. Po odebraniu ID, szybkiej standardowej kontroli bezpieczeństwa byliśmy gotowi podjąć rękawicę. Ekipa WOŚP z Jurkiem Owsiakiem na czele, jak się okazało, spóźniła się nieco, gdyż dojeżdżali do Krakowa samochodami, a nie jak było wcześniej zaplanowane śmigłowcem, dlatego też mieliśmy trochę czasu na obcykanie OrkiestroLOTa „na sucho”, rozmowę z pilotami oraz obsługą naziemną lotniska. W międzyczasie dzięki uprzejmości Pani Rzecznik zmieniliśmy miejscówkę znajdującą się przy pasie, skąd mieliśmy ładny widok na lądujące oraz kołujące na pas samoloty. Po otrzymaniu informacji o przybyciu na lotnisko sztabu WOŚP powróciliśmy na pierwotne „stanowiska” i zajęliśmy się atrakcją dnia, czyli fotografowaniem OrkiestroLOTa w asyście głównych postaci imprezy. Całość przebiegła dosyć sprawnie, w miłej i przyjaznej atmosferze. Po zamknięciu się drzwi samolotu i push-backu przenieśliśmy się z powrotem bliżej pasa, tak aby uchwycić kołowanie oraz start Embraera. Hasło „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, macie zgodę na start z pasa 29” oraz tuman wodny na pasie wywołany przez silniki samolotu zakończyły nasz pobyt na płycie lotniska. Chwilę później pożegnaliśmy się z Panią Rzecznik oraz ludźmi, dzięki którym mieliśmy możliwość być tego dnia w tym miejscu. Rozeszliśmy się zmoczeni i zmarznięci, ale z uśmiechami na twarzach. Słowa wielkiego uznania dla pracowników krakowskiego lotniska, dziękujemy! Maciek „volt” Aleksandrowicz
Back to Top