NATO DAYS – OSTRAVA 2014 (Czechy, LKMT)

Ostrawskie pole A.D.2014 (Czechy, LKMT)

Druga połowa września to już zwyczajowy termin Dni NATO w czeskiej Ostrawie. Tym razem impreza była zaplanowana na weekend 20-21 września. Dni NATO to nie tylko pokazy lotnicze, oprócz sprzętu latającego można podziwiać między innymi: pokazy umiejętności polskich i czeskich policjantów, służb specjalnych, możliwości czołgów, bojowych wozów piechoty, sprzętu ratowniczego, strażackiego czy innych jednostek i rodzajów uzbrojenia.

Ostrawskie pokazy już od wielu lat są dla fotografów lotniczych wyjątkowe, a to za sprawą prostopadłej do pasa startowego osi pokazów. Taki właśnie układ sprawia, że, będąc kilkaset metrów od oficjalnego terenu dla publiczności, możemy podziwiać maszyny z naprawdę niewielkiej odległości. Dodatkowym atutem tej unikalnej lokacji jest obecność słońca za plecami fotografów. W ostatnich latach organizatorzy ze względów bezpieczeństwa nieco ograniczyli dostęp do ulubionego „buraczanego” pola, ale nadal pozostaje ono największym atutem ostrawskich pokazów. Pogoda w tym roku nie do końca dopisała, mimo świecącego słońca i braku deszczu poranna mgła pozostawiła dużą ilość wilgoci w powietrzu, która czasami „świeciła” w niekorzystny dla zdjęć sposób.
Podczas tegorocznej edycji Polska była specjalnym partnerem Dni NATO, spodziewaliśmy się więc bogatego udziału zarówno w prezentacjach naziemnych, jak i tych powietrznych. O ile część lądowa wypadła bardzo dobrze, podkreślić należy efektowny pokaz możliwości czołgu Leopard 2, jednak część powietrzna, niestety, wypadła blado. Stało tak się z powodu awarii naszego pokazowego MiG-29 podczas piątkowego treningu. Maszyny nie udało się szybko naprawić i podczas sobotnio-niedzielnych pokazów nic polskiego na ostrawskim niebie nie latało.

Pokazy rozpoczęły się w okolicach godziny 9:00 dynamicznym pokazem przedstawiciela gospodarzy L-159 Alca. Od tego roku występ wzbogacony jest o „widowiskowe” wyrzucenie flar. Niestety, pilot zdecydował się na ich wystrzelenie na dużej wysokości, co nieco ostudziło emocje towarzyszące pokazowi L-159. Po około godzinnej przerwie w powietrze wzbiła się para czeskich Mi-171 eskortowanych przez jednego Mi-24. Występ śmigłowców był częścią powietrzną symulacji ataku plutonu piechoty zmechanizowanej. Niskie przeloty czeskich śmigłowców nad ostrawskim polem były na pewno dobrą okazją do uchwycenia ciekawych kadrów tych maszyn. Następnym, mocnym punktem programu był wspólny przelot tzw. szwedzkiej rodziny, tj. dziadka – J35 Draken, ojca – JA-37 Viggen i syna – JAS-39 Gripen. Trójka zrobiła kilka fly-passów w dość ciasnej formacji, po czym efektownie rozeszła się do lądowania. Dla wielu z nas była to pierwsza okazja, żeby podziwiać szwedzkie klasyki w locie. Po około godzinnej przerwie rozpoczął się tzw. „blok palników”. Swoje możliwości prezentowały kolejno: holenderski F-16 Demo Team, grecki F-16 Zeus oraz duński F-16. Krótko mówiąc, Slick po raz kolejny nie zawiódł. Chociaż jego Viper lata od tego sezonu w nieco mniej efektownym szarym kamuflażu, to właśnie ten występ należy uznać za najbardziej pozostający w pamięci. Po trzech szesnastkach przyszła kolej na pokaz słowackiego MiG-29AS. Za sterami tej pięknej maszyny major Kuterka potwierdził swój kunszt w pilotażu. Pokaz Słowaka był prawdopodobnie jedną z ostatnich możliwości „ustrzelenia” słowackiego smokera w locie. Zgodnie z posiadanymi informacjami, prawdopodobnie już niedługo miejsce MiGów na słowackim niebie zajmą Gripeny. Po Słowaku w powietrze wzbiła się czeska formacja, swoim składem nawiązująca do szwedzkich klasyków. W jej skład weszły L-29 Delfin, L-39 Albatros oraz najmłodsze dziecko zakładów z Vodochodów, wspomniana już wcześniej, L-159 Alca. Po kilku dość monotonnych przelotach czeska trójka bezpiecznie wylądowała. Kolejnym punktem pokazów był indywidualny pilotaż wcześniej już wspomnianych trzech szwedzkich maszyn, tj. Drakena, Viggena i Gripena. Najbardziej spodobał się nam pokaz w wykonaniu pilota Viggena, jak na klasyczną maszynę był dynamiczny i na niedużej wysokości, a co za tym idzie bardzo fotogeniczny. Pilot nie żałował też paliwa na dopalacz, co jeszcze bardziej uatrakcyjniło jego występ. Blok palników kończyła przysłowiowa wisienka na torcie, czyli fiński F-18 Hornet. Zgodnie z oczekiwaniem Fin latał bardzo agresywnie, a sprzyjające warunki pogodowe powodowały częste występowanie oderwań, co w połączeniu z rykiem dopalaczy było tym, co tygryski lubią najbardziej. Część powietrzną Dni NATO zamykał dynamiczny pokaz czeskiego Mi-24. W świetle zachodzącego słońca wzbogacony o pomarańczowe smugacze Hind prezentował się niezwykle efektownie.

Podsumowując, Dni NATO to mocna impreza z niepowtarzalną możliwością wykonywania zdjęć blisko osi pokazów. Bez wątpienia, obecność na „buraczanym polu” daje dużą dawkę foto-lotniczych wrażeń. Każdy miłośnik lotnictwa powinien się tu zjawić. Dodatkowo w tym roku z racji odwołania pokazów w szwajcarskim Axalp dla większości z nas było to zakończenie sezonu. Od kilku już lat dla członków naszego Stowarzyszenia obecność na Dniach NATO jest niemalże obligatoryjna.

Karol „Carlito” Kakietek