CREIL 2016 – SPOTTERS DAY AND AIRSHOW (Francja, LFPC)

W czasie, kiedy zapewne większość foto-lotniczej polski bawiła na Aerofestiwalu w Poznaniu, my wybraliśmy się trochę dalej, bo do Francji, a dokładnie w pobliże miasteczka Creil. Naszym celem była 110. Baza Lotnicza i organizowane w niej pokazy (nazywane tu Meeting Aerien).

Trochę historii zamiast wstępu

Baza lotnicza BA 110 w Creil jest obecnie domem dwóch eskadr lotnictwa transportowego wyposażonych w samoloty CASA C-235M oraz eskadry specjalnej VIP z Airbusami A-310 i A-340. Rotacyjnie stacjonuje tam również para dyżurna (QRA), w której skład wchodzą Mirage 2000 lub Rafale. W przeszłości BA 110 miała charakter znacznie bardziej bojowy. Od lat pięćdziesiątych, kiedy powstała, stacjonowały tam jednostki myśliwskie oraz bombowe. W różnych punktach bazy wciąż można podziwiać ustawione na minipomnikach samoloty, które kiedyś były na wyposażeniu stacjonujących tu jednostek, m.in. myśliwce Mirage F1, Mirage III, szkolną Fouga Magister czy bombowca strategicznego Mirage IV. Pokazy, na które się wybraliśmy, okazały się być zarazem imprezą pożegnalną. Z końcem 2016 roku BA 110 w Creil ma zostać zamknięta, a stacjonujące tu jednostki przeniesione do innych baz. Pokazy zostały zorganizowane przez organizację FOSA. Jest to fundacja powiązana z Francuskimi Siłami Powietrznymi, zajmująca się m.in. ich promocją. W tym od kilku lat FOSA organizuje kilka imprez lotniczych w roku na terenie całej Francji. Pakiet spotterski, na jaki się zdecydowaliśmy obejmował trzydniowy pobyt w gościnnych progach BA 110. Mieliśmy uczestniczyć w dniu przylotów i pierwszych treningów, drugim dniu treningów i zamkniętych pokazów dla personelu bazy i zaproszonych gości oraz w trzecim dniu – otwartych pokazów dla publiczności.

Dzień pierwszy – pierwsze pstryki

Po przybyciu do jednostki i przejściu przez kilkuetapową i drobiazgową kontrolę bezpieczeństwa stawiliśmy się w punkcie rejestracji. Po zarejestrowaniu i odebraniu gift-packa nastąpiło powitanie, omówienie programu naszego pobytu oraz krótkie szkolenie z zasad bezpieczeństwa. Warto w tym miejscu wrócić jeszcze do prezentów. Oprócz „standardowej” koszulki, smyczy i talonów prowiantowych każdy z nas otrzymał okolicznościową naszywkę, czapeczkę i piękny album o samolotach Mirage 2000. Muszę przyznać, że z tak bogatym zestawem powitalnym spotkałem się pierwszy raz. Po odprawie przetransportowano nas na stanowisko, z którego mieliśmy focić tego dnia. Po dotarciu na miejsce okazało się, że miejscówka usytuowana jest wręcz idealnie: blisko pasa, tuż za punktem przyziemienia i prawie pod osią pokazów w powietrzu. Od razu też mieliśmy coś „do roboty”. Na płaszczyźnie postojowej czekała już na nas para Mirage 2000D, która chwilę wcześniej wylądowała. Jak się później dowiedzieliśmy, na prośbę naszego koordynatora piloci poczekali, aż nasza zwariowana ekipa zajmie miejsca i dopiero wtedy majestatycznie przekołowali swoje maszyny na miejsca postojowe, dając nam pierwszą okazję do złapania kilku ciekawych kadrów. Chwilę później rozpoczęły się pierwsze przyloty. Pokazy w Creil zaliczyć należy do imprez skali lokalnej. Daleko im do pokazów wielkości Luchtmachtdagen, NATO DAYS, o takich kolosach jak RIAT nie wspominając. Dlatego też lista uczestników nie była bardzo długa. W planie tego dnia mieliśmy zobaczyć nasze MiGi-29, niemieckie Eurofightery, hiszpańskiego F-18, trochę maszyn historycznych (m.in. Harvarda, P-40, Vampire, Fouga Magister, MS 317, Stearmana) i oczywiście sporą liczbę „lokalnych przysmaków” w postaci Mirage-y 2000 (różnych wersji), kilku Rafale, śmigłowców i samolotów transportowych. Dla nas „gwoździem programu” miał być duet RAMEX Delta. Dlaczego? Po pierwsze maszyna prowadząca otrzymała w tym sezonie świetne malowanie okolicznościowe, upamiętniające 100-lecie francusko-amerykańskiej eskadry „La Fayette”, a po drugie pokazy w Creil miały być jednym z ostatnich wystąpień tego teamu w historii. Nieduża liczba przylatujących maszyn została nam po części wynagrodzona jakością. Bardzo dobra miejscówka dała możliwość naprawdę „bliskiego kontaktu” z przylatującymi maszynami. Dodatkowo otrzymaliśmy od pilotów kilka wyjątkowych „bonusów”. Warto wspomnieć np. C-235 reprezentującą gospodarzy. Załoga samolotu, rozpoczynając pokaz ewakuacji taktycznej zagrożonego personelu, wykonała bardzo niski przelot nad naszymi głowami. Drugim przykładem może być para Rafale, która po przylocie nad lotnisko zaprezentowała kilkunastominutowy pokaz walki powietrznej. Dla mnie osobiście bonusem było również lądowanie niemieckich Eurofighterów wykonane parą(!). Przyznam, że widziałem coś takiego po raz pierwszy. Oprócz przylotów odbyło się również kilka treningów, w tym najważniejszym dla nas tego dnia w wykonaniu Ramex Delta. Na długo zapamiętam przeloty na dużej prędkości bezpośrednio nad naszymi głowami :).

Po zakończeniu przylotów przetransportowano nas na główną płaszczyznę postojową, gdzie mogliśmy do woli fotografować stacjonujące tam maszyny w świetle zachodzącego słońca. Był to kolejny punkt dla organizatorów. Na tym zakończyliśmy nasz pierwszy dzień pobytu w BA 110 i trzeba przyznać, że byliśmy bardzo zadowoleni. Sprawna i nastawiona na potrzeby fotolotniczych świrów takich jak my organizacja bardzo dobrze wróżyła na najbliższe dni.

Dzień drugi: pierwsze pokazy

Drugi dzień rozpoczęliśmy od wizyty na głównej platformie postojowej. Nie wyglądało to dobrze. Wszędzie unosiła się mgła tak gęsta, że widoczność ograniczała się do kilkunastu metrów. Na uspokojenie usłyszeliśmy, że „tutaj jest to normalne i za 2 godziny wszystko będzie OK”. Trochę uspokojeni przystąpiliśmy do rozgrzewki… czyli fotografowania w tych niecodziennych warunkach.

Według planu w drugi dzień naszego pobytu na terenie bazy miały odbywać się oficjalne treningi oraz zamknięta impreza dla personelu bazy i zaproszonych gości. Treningi czy też pokazy rozpoczęli spadochroniarze. Odmiennie od innych tego typu imprez nie był to desant skoczków z flagami, lecz uzbrojonej grupy specjalnej, która po wylądowaniu zajęła pozycje zabezpieczające strefę lądowania. W jej wnętrzu znajdowała się grupa cywili. Chwilę później nisko nad lotniskiem przeleciała CASA C-235, która po dynamicznym nawrocie wylądowała, wykonując bardzo krótki dobieg. Tuż po zatrzymaniu na pokład maszyny w eskorcie oddziału specjalnego załadowani zostali „uciekinierzy” i samolot zaraz wystartował. Następnie na drodze kołowania pojawił się MiG-29 z 1ELT. Jak zwykle wywołał duże poruszenie wśród towarzyszących nam fotografów, dla wielu z nich to był właściwy „gwóźdź programu”. Po krótkiej chwili zobaczyliśmy już maszynę pędzącą nad pasem, która idealnie przed nami „wyrwała” pionowo w górę… ech, chociaż ten start widziało się już wiele razy, to zawsze robi on ogromne wrażenie. Okrzyki i wiwaty potwierdziły, że nie tylko nam się podobało :). Po, jak zwykle świetnym, pokazie kpt. Adriana Rojka niebo „zajęły” samoloty historyczne i akrobacyjne. Następnie ponownie w powietrze poderwał się polski MiG. Tym razem za sterami zasiadał ppłk Piotr „Kuman” Iwaszko. Świetny pokaz został okraszony pojawiającymi się na kadłubie oderwaniami. Dalej w powietrzu prezentowali się gospodarze: śmigłowiec Tiger, zespół akrobacyjny Cartouche Dore oraz Ramex Delta. Cartouche Dore jest chyba mało znany w Polsce. Jest to zespół „wystawiany” przez Akademię Lotniczą Francuskich Sił Powietrznych w Cognac. Pilotami w zespole są instruktorzy na co dzień uczący w tej szkole. Zespół prezentuje akrobacje na trzech samolotach szkolnych Socata Epsilon. Po „secie francuskim” niebo zajęli Belgowie w postaci Augusta A-109 DemoTeam. Ten bardzo fajny, znany pewnie wszystkim, pokaz piloci zakończyli dynamicznym kosiakiem w kierunku naszej miejscówki. Moc! ? Niestety w międzyczasie nad lotnisko nadciągnęły ciemne burzowe chmury, idealnie w momencie, kiedy do prezentacji procedury RENEGATE wystartował Mirage 2000. Po chwili na lotnisko spadła gigantyczna ulewa, którą na szczęście mogliśmy oglądać z jednego z pobliskich schrono-hangarów. Po przejściu deszczu rozpogodziło się i na niebie znowu pojawiły się samoloty. Najpierw historyczny P-40, a później F-16 Belgijskich Sił Powietrznych i Rafale gospodarzy. Oba ostatnie pokazy to była przysłowiowa wisienka na torcie. Mega dynamiczne i agresywne. W związku z tym, że staliśmy w centrum strefy pokazu wszystko odbywało się nad naszymi głowami. Było to niezapomniane przeżycie.

Dzień trzeci – „tym razem nie będzie OK”

Ostatni dzień naszego pobytu przywitał nas deszczowo i bardzo pochmurnie. Niestety nie wyglądało na to, „że za dwie godziny będzie OK.” Cały czas utrzymywał się bardzo niski pułap chmur, co nie wróżyło dobrze pokazom. Tuż przed formalnym początkiem imprezy na lotnisko przyleciały samoloty zespołu Patrouille de France, co dało nam nadzieję, że może jeszcze nie wszystko stracone. Podobnie jak w dzień poprzedni pokazy rozpoczęła prezentacja ewakuacji personelu przez zespół sił specjalnych wsparty samolotem C-235. Później na niebie pojawiły się historyczne: Harward i MS-317. Niestety pogoda pogarszała się. Po dłuższej przerwie w powietrzu zaprezentowała się szturmowy Tiger, a po nim historyczny Stearman. Po kolejnej dłuższej przerwie dowiedzieliśmy się, że odwołano pokaz F-16 i naszego MiGa. Po chwili na początek pasa wykołowała para Mirage 2000N, czyli do pokazu przygotowywała się Team RAMEX Delta. Musze przyznać, że mieliśmy spore obawy, jak w taką pogodę przy całkowitym zachmurzeniu powyżej 300-400 metrów „Ramexi” chcą wykonać swoje demo. Francuscy piloci postanowili jednak nie dać się pogodzie i sprezentować tysiącom zgromadzonych widzów chociaż namiastkę swojego pokazu. Obie maszyny tuż po starcie wykonały okrąg wokół lotniska, aby później zaserwować nam trwający kilkanaście minut festiwal przelotów na niskim pułapie zakończonych efektownymi break-ami, które generowały na powierzchniach skrzydeł efektowne oderwania. Na zakończenie tego minipokazu para przedefilowała przed publicznością na małej prędkości w konfiguracji do lądowania i po efektownym rozejściu wylądowała. Trzeba przyznać, że takie podejście do zgromadzonej publiczności zrobiło na nas duże wrażenie. Po Mirage-ach nad lotniskiem kilkukrotnie przeleciał na niskim pułapie VIP-owski Airbus A-340. Ta wielka maszyna w jednej chwili wynurzała się z chmur, aby przez chwilę pojawić się przed nami i zaraz po chwili rozpływała się w następnej chmurze. Po maszynie VIP-owskiej swoich sił w zaklinaniu pogody postanowił spróbować zespół Patrouille de France, ale zakończyło się na jednym okręgu wokół lotniska i powrocie na lotnisko. Trzeba się było zmierzyć z faktami. Pokazy się „rozjechały”. Kiedy z dużym ociąganiem zaczęliśmy się przygotowywać do wyjścia na pas wjechał… Rafale. Reprezentacyjny pilot Francuskich Sił Powietrznych postanowił godnie pożegnać zgromadzoną publiczność. To, co nastąpiło kilka minut później, długo będziemy wspominać. Demo Rafale znane jest ze swojej dynamiki i agresywności, ale wydawało się, że tym razem pilot latał jeszcze szybciej i „cisnął” jeszcze mocniej. Cały pokaz odbył się bardzo nisko i na dużej szybkości, a każdy break generował oderwanie. To było coś, na co warto było czekać. 🙂

Czas na podsumowanie. Pokazy w Creil były naszą pierwszą imprezą we Francji organizowaną przez FOSA i trzeba przyznać, że bardzo nam się podobało. Ludzie z Fundacji (przynajmniej ci, z którymi mieliśmy kontakt) to tacy sami miłośnicy lotnictwa jak my i nie mniejsze foto-lotnicze świry. Doskonale wiedzieli, czego nam potrzeba i tego właśnie dostarczyli. Świetna organizacja. Dobrze przemyślana i zaplanowana miejscówka, dodatkowe „bonusy”, a co najważniejsze, wyjątkowa atmosfera lotniczego święta. To wszystko będzie nam się zawsze kojarzyło z tymi pokazami. Pogoda… no cóż… trudno; tego zaplanować się nie da i nie to było najważniejsze. Choć na pokazy w Creil raczej już nigdy nie wrócimy (chociaż kto wie), to z rewelacyjną ekipą z FOSA mam nadzieję, że się jeszcze na jakichś Meeting Aerien spotkamy.

Przemek „Youzi” Szynkora