KJEVIK AIR SHOW (Norwegia, ENCN)

Dnia 12 maja 2012 roku odbyła się inauguracja obchodów 100-lecia Królewskich Norweskich Sił Powietrznych. Nic nie zapowiadało, że kolejny norweski piknik lotniczy będzie się wyróżniał czymś szczególnym. Położone w malowniczym miejscu nad samym Ålefjærfjorden lotnisko Kjevik od godziny ósmej przynudzało publiczność startami awionetek. W południe odbyła się uroczystość odsłonięcia nowego pomnika na terenie szkoły wojsk lotniczych. Po przemowie komendanta szkoły i przecięciu wstęgi, niewiadomo skąd, nisko przeleciał Spitfire. Łzy w oczach ostatnich żyjących pilotów weteranów II wojny światowej uświadomiły mi, że dla takich momentów warto było jechać kilkaset kilometrów.

Pas startowy w końcu sie ożywił, pierwsza w powietrze wzbiła sie Catalina, po niej startowały kolejne samoloty – Dakota w towarzystwie T-6 Harvard, Saaby i deHaviland. Przewinęła sie cala historia lotnictwa norweskiego. Terje Traaholt szalał w Jaku 52 i L-29, a pilot akrobacyjny Marius Skauen nie pozostawał mu dłużny w swojej Extrze 30. Jedną z większych atrakcji była możliwość obejrzenia dwóch samolotów F-16 w akcji przechwytywania intruza, czy tez osłona oddziału komandosów ratujących zestrzelonego pilota. Rozmowę pilotów można było posłuchać na rozstawionych głośnikach, a widok z kabiny wyświetlany był na telebimie. Zwłaszcza podczas pokazów pirotechnicznych wzbudzał niesamowite emocje. Bardzo ogromne wrażenie zrobiły wspólne przeloty historycznych samolotów z nowoczesnymi myśliwcami, F-16 z parą Spitfire czy F-16 z dwoma dH Vampire – to widok rzadko spotykany na niebie.

Główną atrakcja pokazów był pierwszy oficjalny pokaz norweskiego solisty. Eskil Amdal na codzień jest pilotem testowym, w tym roku został szczęściarzem i dodatkowo dostał najfajniejsza prace w Norwegii. Samolot o numerze 668 został pomalowany na nowo, srebrny spod a góra zgodna z norweską flagą: czerwono- niebieska. Przyznam szczerze, ze pierwsze zdjęcie udostępnione przez Siły Powietrzne wzbudzało mieszane uczucia, jednak w powietrzu samolot prezentuje sie bardzo ciekawie. Norwegia po dziesięciu latach w końcu reaktywowała swojego solistę. Major Amdal jak zwykle był w formie, pokaz bardzo dynamiczny. Ogromna cześć pokazu odbywała sie na dopalaczu, huk silnika, ciągnąca sie za samolotem długa, żółta marchewa, zapach paliwa F-34 i wystrzeliwane flary, tego właśnie było mi trzeba po zimie. Szkoda tylko, że taka demonstracja krótko trwa, te kilkanaście minut mija zbyt szybko, na szczęście tegoroczna lista pokazów w Norwegii jest długa, a ilość gości wzrasta z każdymi pokazami, aż do kumulacji w Bodø, ale to tym wkrótce.

Grzegorz „Eskimos” Kozak