FESTYN LOTNICZY W MICHAŁKOWIE (Polska, EPOM)

Dnia 21 maja 2011 roku grupa Świrów Lotniczych wybrała się wcześnie rano do Michałkowa by rozpocząć sezon pokazów lotniczych. Byliśmy tam już od 7 rano. Po oględzinach terenu i fotografowaniu statyki dobraliśmy dogodną dla siebie miejscówkę. Już na wstępie spotkaliśmy się z miłym gestem ze strony Organizatorów, którzy uprzejmie wydzielili specjalnie dla nas „strefę”, z której swobodnie i bez zakłóceń mogliśmy czynić swoją powinność. Ledwo zabraliśmy się do ustawiania parametrów w swoich puszkach, a w powietrze wzbijał się już Christen Eagle pilotowany przez Marka Szufę. Co on wyprawia w powietrzu?! Jego pokazy zawsze budzą spore emocje i chwytają za serce. Zdecydowanie każdy z nas zapełnił większość miejsca na kartach pamięci jego występami tego dnia.  Po „wyprodukowaniu” przez Pana Marka sporej ilości chmur przyszedł czas na przyloty kolejnych gości. Tuż przed godziną 9.00 pojawił się ciężki śmigłowiec bojowy Mi24 z 56. Pułku Śmigłowców Bojowych z Inowrocławia. Majestatycznie „przedefilował” przed nami i usiadł by po chwili stać się jedną głównych atrakcji dla publiczności. Każdy mógł do niego zajrzeć i podziwiać jego potężny kadłub. Nie bez przyczyny śmigłowiec ten nazywany jest czołgiem, od charakterystycznego wydłużonego kształtu. Mi24 brał udział m.in. w wojnie Iran-Irak. Od samego rana baliśmy się o pogodę, która była wielką niewiadomą tego dnia. Jednak, kiedy Turbo-Finist SM92 T wyrzucił pierwszych skoczków, piękne czasze spadochronów ożywiły gęste jeszcze i szare chmury. Po nich zaprezentował się przepiękny Luscombe Silvaire Phantom 2, którego poszycie odbijało pojawiające się powoli promienie słońca i lśnił niczym lustro. Kolejny był Taylorcraft „Auster V” w barwach 663 Dywizjonu Samolotów Artylerii – pododdział lotnictwa wojsk lądowych Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. I znów Marek Szufa śmigał nad naszymi głowami tnąc chmury, zza których tym razem na dobre wyjrzało piękne słońce. Pan Marek tego dnia 6 krotnie wykonywał wszelkie możliwe akrobacje prezentując swoje ogromne umiejętności i pięknie malowanego Christen Eagle. Przyszedł też czas na szybowce. W powietrzu zaprezentowały się z gracją SZD-9 Bocian, SZD-50 Puchacz, SZD-51-1 „Junior”, SZD-30 „Pirat”, SZD-41A „Jantar Standard”, a także samoloty ultralekkie takie jak WT-9 Dynamic, CTSW, POLARIS FK-14, „Fregata” i zwinne Wiatrakowce. Można było zobaczyć też szybowiec „Czapla” – jedyny latający egzemplarz na świecie. Swój pokaz dały też 2 samoloty AT-4, oraz dynamiczny w ciekawym granatowo-czerwono-białym malowaniu z szachownicą Super Skybolt 300 i oczywiście Grupa Akrobacyjna  Formation Flying Team 3 AT3. Wśród ciekawostek nie mogło zabraknąć RWD-5R sławnego z rekordowego przelotu nad Atlantykiem. Pokazy filmował „Błękitny” –helikopter TVN24 Robinson Raven R44. Między pokazami zapowiadanych gwiazd niebo gościło wielokrotnie skoczków, motolotnie i motoparalotnie. Oczekiwanym elementem pokazów był PZL M18 Dromader. Okazał się atrakcją nie tylko ze względu na widowiskowy dla oka zrzut wody, ale też ochłodził mocząc część naszej SPFL-owej ekipy stojącej w osi pasa. Koszulki były rzeczywiście mokre, a sprzęt cudem uratowany Jeszcze emocje nie opadły a nad Michałowem pojawiły się 2 F-16 Fighting Falcon z 31 BLT Poznań-Krzesiny. Dotarły z Poznania do Michałkowa w kilkanaście minut by punktualnie o 16.00 wykonać przelot na wysokości 200m i przejść na dopalaniu. Po zrobieniu kolejnego przyjścia nad lotnisko myśliwce odeszły w szyku taktycznym i ku naszemu zaskoczeniu na pożegnanie wystrzeliły flary. Tego nikt się nie spodziewał! Udało im się nas pozytywnie zaskoczyć. Nie było czasu na ochłonięcie. Gdy tylko eFki zniknęły musieliśmy szybko zmienić ustawienia w aparatach, bo Grupa Akrobacyjnej „Żelazny” rozpoczynała swój pokaz. Na nich zawsze można liczyć. Serduszko, pętle gonione, beczki, mijanki, rozejścia, zbiórki i ranwersy to ich specjalność. Piękne czerwone kadłuby w popołudniowym słoneczku i ta dynamika. Pięknie malowali błękitne niebo białymi dymami. Po nich w pięknym stylu pokazy zakończył Marek Szufa. Pokazy w Michałkowie odbywały się po raz pierwszy i na pewno nie ostatni. Organizatorzy postarali się o różnorodność maszyn i piknikowy charakter imprezy, co ściągnęło na miejsce sporą widownię. Pewnie za rok znów tam się wybierzemy.

Sylwia „sila” Zieja