DOŚWIADCZYĆ MACH LOOP (Wielka Brytania, LFA7)

Jest pierwszy tydzień stycznia. Znajdujemy się gdzieś w walijskich górach w Parku Narodowym Snowdonia. Wilgotność powietrza jest około 90%, a temperatura spada poniżej zera. Wiatr osiąga w porywach do 80 km/h. Wieje na tyle silnie, że gdy zaczyna padać śnieg to pada horyzontalnie. Zerkamy w stronę wybrzeża oddalonego kilka kilometrów od nas – widać, że się przejaśnia. Silny wiatr szybko przepycha zimny atlantycki front. Zaczynamy szykować się do wyjścia w górę. Czeka nas stroma wspinaczka na około 600 metrów. Ale nie jesteśmy tutaj, aby podziwiać górskie widoki. O nie! Jesteśmy w obszarze wojskowej przestrzeni powietrznej. Jest to obszar treningowy niskiego latania numer 7. Zapraszamy na wycieczkę do słynnego MACH LOOP!

– Gdzie i dlaczego? –
Mach Loop jest jednym z 18 regionów w Wielkiej Brytanii, gdzie wojskowe samoloty trenują latanie na niskich wysokościach. Oddalone około 10 kilometrów od nadmorskiego miasteczka Barmouth. Jest to miejsce bardzo szczególne, bo tworzy pętlę biegnącą przez malownicze górskie doliny, tak ukochane przez pilotów myśliwców i entuzjastów lotnictwa. Piloci z całego świata odwiedzają to miejsce od lat aby sprawdzić swoje umiejętności na ciasnych górskich zakrętach, a miłośnicy fotografii lotniczej czekają godzinami, aby złapać szybkie bojowe samoloty w przepięknej scenerii.
Poza pięknym tłem jest jeszcze jeden powód, dlaczego to miejsce jest tak szczególne. Połączenie wilgotnego morskiego powietrza z górskim tworzy niesamowite warunki, przy których powstają niesamowite oderwania przy samolotach i ciągnące się za nimi smugi. Naprawę ciężko znaleźć pokazy lotnicze gdzie coś takiego można zobaczyć.

– Co i kiedy? –
Jedyne co jest pewne, to że nie ma lotów w weekendy i święta. Poza tym nie ma reguły. Nie wiadomo co i na pewno nie wiadomo kiedy. Choć latają tam przez cały rok, to ze względu na pogodę, koniec zimy i początek wiosny z reguły bywa najlepszym okresem na odwiedzenie Mach Loop’a. Najlepiej wybrać się w ładny słoneczny dzień. Jeśli widoczność jest dobra mamy duże szanse zobaczyć brytyjskie Tornada i Typhoony. Przy odrobinie szczęścia będziemy mieli okazję spotkać Amerykańskie Siły Powietrzne w ich niesamowitych F 15 Strike Eagle. Wszystko to latające bardzo nisko nawet do 75 metrów od powierzchni ziemi.
W okresie pomiędzy tymi większymi pokazami lotniczymi można liczyć na inne typy samolotów. W ostatnich latach widziane były F-16, A-10, Mirage 2000, Red Arrows i wiele innych. Niestety dużo zależy od bardzo zmiennej pogody no i oczywiście od łutu szczęścia.

Podczas dość męczącej około 45 minutowej wspinaczki czuć każdy gram sprzętu, który zabraliśmy ze sobą. Jedno jest pewne, termos z ciepłym piciem i jakiś prowiant na pewno się przyda podczas długiego czekania, a już szczególnie w taki zimny styczniowy dzień. Po dotarciu na miejsce spotykamy lokalnych walijskich spotterów. Od lat bywają tutaj niemal codziennie i znają te góry jak nikt inny. Są też o wiele lepiej zahartowani do tej pogody i patrzą z uśmiechem jak trzęsiemy się z zimna w naszych puchowych kurtkach. Ktoś na przywitanie powiedział: „Croeso Y Gymru” co po walijsku znaczy: Witamy w Walii. Oczekiwanie mija na pogawędkach na temat lotnictwa i nasłuchiwaniu skanera. Czasem wysoko słychać odgłosy myśliwców. Kilka fajnych przelotów Hawków z pobliskiej bazy RAFu daje okazję do zrobienia kilka bardzo konkretnych kadrów. Niespodzianką było pojawienie się po raz pierwszy w tym roku jednej z maszyn z Red Arrows. RED 4 przeleciał zostawiając piękne smugi za sobą. Niestety styczniowe dni są bardzo krótkie i warunki do fotografowania z minuty na minutę są coraz gorsze. Część ludzi powoli schodzi w dół. Ale ekipa Air Action zawsze zostaje do końca. Nasza cierpliwość zostaje nagrodzona. Skaner budzi się do życia. Słychać rozmowę pilota Tornada GR4 z Londynem. Jego kod wywoławczy to „Gold Star”. Piękny przelot zrekompensował długie godziny czekania. Piękna złota gwiazda namalowana na ogonie – naprawę mieliśmy dużo szczęścia trafiając na tę maszynę.
Zaczyna robić się późno i zimno staje się nie do zniesienia. Powoli szykujemy się do powrotu. Jednak Mach Loop uczy pokory i cierpliwość. Tutaj zawsze trzeba czekać do ostatniej minuty. Na skanerze odzywa się ktoś z bardzo charakterystycznym akcentem. Mówi bardzo powoli i poważnie. To Amerykanie! Trzy F-15 proszą o pozwolenie na lot na niskiej wysokość przez 30 minut. Wysoko szukają przerwy w chmurach na wejście do doliny. W pewnym momencie odgłosy z głośnika skanera i odgłosy silników ucichają. Łapiemy za aparaty, serce zaczyna bić szybciej. Już nie czujemy żadnego zimna. W dolinie ukazuje się wspaniała sylwetka F-15 zostawiając piękne smugi. I za nim kolejny! Naciskamy przycisk migawki aparatu. Mamy to!

Marek „Maras” Gembka