Nigdy nie byłem w Turcji. Jakoś nie było okazji, nawet w celach turystycznych. Z tym większym zainteresowaniem przyjrzałem się zaproszeniu, które otrzymałem od mojego przyjaciela Ozkana Unera. Chciał, bym przyleciał do Istanbułu zrobić zdjęcia podczas nowo tworzonej imprezy o nazwie Teknofest Istanbul. Gdy okazało się, że impreza przypada w weekend 21-23 września 2018 r., czyli już po Ostrawie i nie kolidowała mi z moimi żadnymi planami, odpowiedziałem pozytywnie. Dużo słyszałem i czytałem o Turcji. Zwłaszcza ostatnio. Byłem bardzo ciekaw jak tam jest naprawdę. Przecież nie zawsze przekazy w mediach odpowiadają rzeczywistości. Po dogadaniu lotów i hotelu z wielką ciekawością ruszyłem na moją pierwszą turecką przygodę.
Turcji zasmakowałem już na Okęciu, gdyż Teknofest Istanbul zafundował mi bilet oczywiście w Turkish Airlines. Nie wiem czy wśród oczekujących na lot byli jeszcze jacyś Polacy. W każdym razie już na Okęciu zrobiło się dość egzotycznie. Lot bardzo sympatyczny. Zaserwowano nie tylko pyszny posiłek, ale i alkohole, co nie ukrywam bardzo mnie pozytywnie zaskoczyło. Po wyjściu z samolotu poczułem się jak po wylądowaniu w Indiach. Ciepło. Inny zapach. Sporo osób egzotycznie ubranych. Wielkie i mimo wieczornej pory dość zatłoczone lotnisko. Lubię lotniska. Lubię obserwować podróżujących ludzi. Ludzi ze wszystkich zakątków świata. Kapitalna sprawa!
Już po chwili jechałem taksówką do WOW Hotel, gdzie miałem zarezerwowany bardzo sympatyczny pokój. Ozkan z kolegami też właśnie wrócił z Teknofest i od razu zaprosił mnie na dół do restauracji. Organizatorzy, piloci, cała obsługa imprezy mieszkali w jednym hotelu. Tu mieli zapewnione posiłki, noclegi i stąd jeździli na lotnisko autokarami. Resztę wieczoru spędziłem zatem w towarzystwie Ozkana, jego (i już moich) kolegów fotografów oraz kilku tureckich pilotów F-16 i Turkish Stars. Długo o wszystkim porozmawialiśmy pijąc… soki i wodę 🙂 Pooglądaliśmy też zdjęcia. Byłem w wielkim szoku, kiedy jeden z nich, który jest pilotem F-16, a jednocześnie fotografem, pokazał mi swoje prace wykonane hen w górze. Piękne zdjęcia air-to-air, wyjątkowe klimaty, wspaniałe krajobrazy. Niesamowita sprawa. Długo jednak nie posiedzieliśmy, gdyż poranny wyjazd na Teknofest mieliśmy zaplanowany bardzo wcześnie rano. Kilka godzin snu i już jechaliśmy w kierunku najnowszego i prawdopodobnie największego w Europie lotniska Istanbul Yeni Havaliman, którego otwarcie było zaplanowane dopiero na 31 grudnia 2018 r. Tak więc Teknofest został zorganizowany na jeszcze budującym się lotnisku. Niemały chrzest miejscówki i dość odważny ruch organizatorów. Po odstaniu swojego w korkach dojechaliśmy na miejsce. Sprawy organizacyjne, bilety i wchodzimy. Już na samym wejściu przywitał nas F-4E Terminator 2020, który rozpoczynał wystawę statyczną rozciągającą się wzdłuż całego terenu imprezy. Na samym zaś końcu stała potężna platforma foto, na której ścianach wisiały wielkie telebimy i głośniki. Platforma została oczywiście naszą bazą. Przed rozpoczęciem imprezy, korzystając z jeszcze ciepłego światełka płynącego z dopiero co wschodzącego słońca, postanowiłem opuścić towarzystwo i pozwiedzać trochę teren imprezy. Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie panująca nad całym lotniskiem i wyglądająca jak z powieści science-fiction wieża kontroli lotów. Niestety z zupełnie innych powieści były toalety. Naliczyłem dosłownie kilka tego typu miejsc, a ponoć miało się tu dzisiaj pojawić prawie 150 tys. publiczności! Wróciłem zatem szybko na wystawę statyczną. Głównym jej celem, jak i całego Teknofest, było pokazanie potęgi i nowoczesności tureckiego lotnictwa, tureckiej myśli technicznej. Stąd też i moja tutaj obecność. Organizatorzy uznali, że szerokie publikowanie zdjęć wykonanych podczas Teknofest, będzie świetną promocją. No nie można się z nimi nie zgodzić 🙂 Na wystawie statycznej można było spotkać chyba wszystkie typy statków powietrznych operujących w Turcji, bądź skonstruowanych przez tureckich inżynierów. Poza rzeczonym „Terminatorem” moją uwagę przykuły Northrop T-38 Talon, czy najnowsze dzieci tureckiej myśli lotniczej – samolot szkoleniowy TAI Hürjet i wielozadaniowy śmigłowiec TAI T625. Robiło się coraz bardziej gorąco. Słońce zaczynało bardziej dawać się we znaki. Rozdawana za darmo woda, wspaniale poprawiała samopoczucie. Siły przydały mi się podczas wspinaczki na naszą wieżo-platformę. Powoli zaczęły się bowiem pokazy w powietrzu. Bardzo podobała mi się perspektywa z jakiej mogliśmy fotografować. Platforma była naprawdę wysoka i większość samolotów latała na wysokości naszego oka. Dodatkowo platforma była ustawiona w jednym z najważniejszych miejsc, zarówno jeżeli chodzi o pokazy w powietrzu, jak i o sytuację na dole, więc tym bardziej dawała duże możliwości. Jak się później okazało nie tylko dla fotografów, gdyż wielu ochroniarzy, policjantów, żandarmów, żołnierzy służb specjalnych i cholera wie jeszcze kogo skorzystało również z możliwości obserwacyjnych naszej wieży. Pierwszy raz zdarzyło mi się fotografować w sąsiedztwie snajperów. Pierwszy raz na fototrybunie naliczyłem więcej sztuk broni, niż aparatów fotograficznych. Obecność tak silnej ochrony była podyktowana tym, że imprezę miał dziś odwiedzić sam prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wraz z małżonką. Co ciekawe, wieść gminna głosiła, że przyleci na imprezę w kabinie F-16! Tymczasem na powietrznej scenie Teknofest do swoich dynamicznych pokazów pojawiali się kolejno: piękna Semin Ozturk na Acromach Pitts S-2B, śmigłowce S-70i Black Hawk, spadochroniarze z potężnym portretem wielkiego wodza – Kemala Atatürka, CH-47F Chinook, para śmigłowców TAI/AgustaWestland T129 ATAK, samolot szkolny Korea Aerospace KT-1T Woong-Bee. Swój pokaz wykonał też nie kto inny, jak sam mistrz Ali Ismet Ozturk na samolocie Acromach Pitts S-2S Special Purple Violet, którego osobiście znam od czasów Góraszki z 2005 roku! Pokazy nabierały na sile. Zagęszczała się również atmosfera, którą dodatkowo podkręcała muzyka sącząca się z potężnych głośników podwieszonych na naszej wieżo-platformie. Nagle na horyzoncie zobaczyliśmy formację wielkich śmigłowców Sikorsky S-92 VIP. Naród zgromadził się licznie pod nami i przy barierkach lotniska. Z racji, że zdecydowana większość nic nie widziała co dzieje się na płycie lotniska, to wszyscy obserwowali sytuację na wielkim telebimie, czyli stali zwróceni w naszym kierunku! Wydawało się, jakby te tysiące ludzi zebrały się, by patrzeć na nas 🙂 Po chwili okazało się, że jednym ze śmigłowców przyleciała, witana mega okazale, pierwsza dama Turcji. Prawdziwa kumulacja nastąpiła jednak gdzieś około godziny później, gdy na Teknofest przyleciał właśnie sam prezydent! Zawsze uważałem, że Rosjanie na salonie MAKS przesadzają z ochroną Putina. Jednak to co zobaczyłem i przeżyłem tutaj było czymś na wyższym i zupełnie innym poziomie. Było dla mnie potężnym szokiem. Ten drący się do mikrofonu komentator, ta wszechogarniająca muzyka, ci wiwatujący ludzie, to napięcie wśród stojących obok i w sumie będących wszędzie prezydenckich ochroniarzy, te omiatające tłum lunety snajperów. Gdyby na ziemię schodził sam Bóg, nie wiem czy jego ochrona i powitanie nie wyglądałyby podobnie. Przyznam, że trochę się bałem. Nie byłem w tym strachu odosobniony, bo wszyscy moi zagraniczni koledzy czuli to samo. Bo skoro tyle osób biega z bronią, to wystarczy jedno nieporozumienie, jeden błąd i mogłaby się zrobić jatka. Na szczęście do niczego takiego nie doszło. Erdogan podobno z jakichś przyczyn technicznych niestety nie przyleciał na pokładzie F-16. Przyleciał swoim Gulfstreamem G550 w osłonie trzech F-16. Miał na sobie szelki z F-16 i przywitany został w iście lotniczy sposób, czyli kurtyną wody. No powiedzmy kurtynką, gdyż wykonaną za pomocą dwóch hydronetek. Następnie prezydent wraz z obstawą i świtą wmieszał się w wyselekcjonowany tłum witając go i szeroko pozdrawiając. Po tym wydarzeniu kolumna samochodów udała się w stronę sceny głównej znajdującej się pod tą kosmiczną wierzą kontroli lotów. Tam prezydent uraczył ludzi swoim przemówieniem, które trwało około półtorej godziny! Tak jak nie znam w ząb języka tureckiego tak sporą część przemówienia rozumiałem. Co chwilę była mowa o Europie, Ameryce, Turcji, tureckiej technice i co chwilę wystąpienie przerywane było szałem ponad 100-tysięcznej publiczności. Czy było to szczere czy nie, nie mi to osądzać. Wiem skądinąd, że naród jest niebywale podzielony. Taki trochę dziki czas nastąpił w tym pięknym kraju, ale nie o polityce tutaj. O dziwo, po przemówieniu, prezydent opuścił lotnisko. Ceremonia pożegnania nie ustępowała wcale tej powitalnej. My wróciliśmy do pokazów i to do ich najlepszej części. Na powietrznej scenie Teknofest pojawili się bowiem Solo Turk oraz Turkish Stars. Oba pokazy były kapitalne. Nie tylko z racji wspaniałych, dynamicznych manewrów, ale też dlatego, że słoneczko chyliło się już ku zachodowi oblewając ciepłym światłem latające maszyny i całą okolicę. Po zakończeniu pokazów w powietrzu postanowiłem trochę zapolować na kadry pośród publiczności, która tłumnie przemieszczała się w stronę potężnej sceny, na której już odbywał się koncert jakiejś gwiazdy tureckiej muzyki pop. No przynajmniej tak to wyglądało, bo ludzie wariowali ze szczęścia. Zrobiło się niesamowicie klimatycznie. Głośna rytmiczna muzyka, wspaniałe kolory tureckiej egzotyki, wyjątkowo uśmiechnięci, serdeczni, bawiący się ludzie, światło zachodzącego słońca, górująca nad nami kosmiczna wieża, przy której pojawił się księżyc, wszystko to pośród stojących na wystawie statycznej samolotów – pozostaną mi na długo w pamięci. Lotnisko opuszczaliśmy grubo po zachodzie słońca. Oczekując na przyjazd naszego autokaru podziwialiśmy jak wspaniale wygląda oczywiście wieża kontroli lotów, która (jak zażartował Ozkan), specjalnie dla mnie przybrała barwy biało-czerwone.
Sławek hesja Krajniewski