Szukaj

PODRÓŻ W CZASIE (USA, Chino)

Zdaniem rezydentów miasta Los Angeles to najlepsze pokazy lotnicze w roku o tematyce wojennej na zachodnim wybrzeżu USA. Czy to stwierdzenie jest prawdziwe ? Oceńcie sami. Ja ze swojej perspektywy mogę tylko powiedzieć, że jak zwykle Amerykanie podeszli do sprawy organizacji pokazów bardzo poważnie i niezmiennie stała ona na najwyższym poziomie. Entuzjaści awiacji okresu II Wojny Światowej nie powinni przejść obojętnie koło takiego wydarzenia ponieważ przechodząc przez bramy lotniska w Chino można odnieść wrażenie, że wchodzi się do wehikułu czasu. Jesteśmy w Kalifornii na pokazach Planes of Fame Airshow, w miejscu gdzie ożyła historia… Rafał "rocco" Woliński

AIR SHOW MARGONIN 2018 (Polska, EPPI)

3 maja. Jak majówka to może lotniczo? Postanowiliśmy z przyjaciółmi odwiedzić Margonin i zobaczyć Air Show. Przekonywały nas głównie dwa punkty programu - pokaz akrobacji w wykonaniu Artura Kielaka oraz Jak-3U. Mieliśmy spotkać się na miejscu. Przecież w dobie telefonów komórkowych nie da rady się nie znaleźć! Dojechałam na jeden z parkingów, czas na poszukiwania. Mogłam spodziewać się wielu rzeczy, ale i tak odpowiedź na pytanie „Gdzie teraz jesteście?” zbiła mnie z tropu. „Koło lam”… Gdzie???? Tak, teraz już wiem, że w Margoninie są alpaki, a odpowiedź moich przyjaciół oznaczała tylko tyle,  że już prawie dojechali… Podróże kształcą… Na szczęście moje kolejne pytanie o ich lokalizację dostało precyzyjną odpowiedź i znaleźliśmy się na terenie Air Show. Pogoda nie rozpieszczała. Szare niebo. Ryzyko deszczu (a dzień wcześniej błękitne niebo…). Ale często takie warunki są lepsze niż słońce, więc pełni nadziei przygotowaliśmy się na „focenie”. W programie byli min. Cellfast Flying Team, Aviat Husky, Jak-3U, formacja 3AT3, Grupa Akrobacyjna Żelazny, Artur Kielak, Marek Choim oraz wspólny pokaz grup 3AT3 i Cellfast. Król Artur (czyli Artur Kielak) oczywiście nie zawiódł. Jak zwykle pokazał, że w powietrzu czuje się jak ryba w wodzie. Jak-3U zdobył szturmem nasze uszy i serca (ten dźwięk!!!). A co by było, gdyby połączyć Jaka i XA-41? Tak, to też było… Ten wspólny pokaz zapadł nam w pamięć. Pozostali uczestnicy również dali z siebie wszystko - jedni bliżej publiczności, inni dalej, ale każdy oglądający chyba znalazł coś dla siebie. Niestety, pogoda nie dotrwała „bez płaczu” do końca Air Show - pokaz GA Żelazny odbył się już w deszczu.

Może nie wszystko wyszło bezbłędnie (niestety nie doleciały zapowiadane Su-22), ale taki urok pokazów lotniczych. My bawiliśmy się dobrze. Bo nie chodzi tylko o zdjęcia. Spotkanie z przyjaciółmi,  atmosfera lotnicza, nowe doświadczenia - to rzeczy bezcenne. A jeśli do tego „coś się złapie” w kadr - tym lepiej

Agata „keren” Olech - Świadek

60 LAT POWIETRZNEGO PIRATA (Wielka Brytania, EG74)

30 kwietnia 1958 roku po raz pierwszy wzbił się w powietrze prototyp samolotu uderzeniowego Blackburn NA.39 znanego później, jako Hawker Sieddeley Buccaneer (Pirat). Załogę stanowili wtedy Derek Whitehead (pilot) oraz Bernard Watson (obserwator). Po sześćdziesięciu latach, na dawnym lotnisku RAF w Bruntinghtrope odbyła się kameralna uroczystość upamiętniająca to wydarzenie. Organizatorem tego spotkania była The Buccaneer Aviation Group – grupa pasjonatów stale utrzymująca kilka egzemplarzy (2-3 sztuki) w stanie zdatnym do kołowania. Na evencie licznie zjawili się weterani Buccaneerów (piloci, nawigatorzy oraz specjaliści z obsługi technicznej) oraz miłośnicy tych wyjątkowych samolotów, włączając w to naszą skromną delegację. Główną atrakcją była prezentacja czterech zachowany maszyn, w różnych odmianach malowania: 809 Naval Air Squadron, oraz trzech dywizjonów RAF (12. 16. i 237.) w tym jeden w malowaniu pustynnym z okresu pierwszej wojny w Iraku. Wszystkie samoloty zaprezentowano na wystawie statycznej, oraz (dwie z nich) podczas pokazu szybkiego kołowania (fast taxi run). Swoje „trzy grosze” do pełnego efektu dodała również „wyjątkowa” angielska pogoda. Ciemne zwaliste chmurzyska dodały dramatyzmu wykonanym zdjęciom, a towarzyszący nam przez cały dzień deszczyk, uatrakcyjnił prezentacje szybkiego kołowania. Przemek "Youzi" Szynkora

ILA BERLIN AIR SHOW 2018 (Niemcy, EDDB)

W dniach 25 - 29 kwietnia 2018 r., na terenie lotniska Berlin - Schonefeld odbyła się kolejna edycja targów lotniczych ILA. Jest to najstarsza, a zarazem druga co do wielkości, po Paryżu, cykliczna impreza targowa branży lotniczej, na której podpisywane są największe kontrakty handlowe. Prezentowane są chyba wszystkie nowinki techniczne z branży lotniczej, ale też z branży kosmicznej, gdyż stałym punktem targów jest salon wystawowy i prezentacja najnowszych osiągnięć w tej dziedzinie. Dla zainteresowanych dodam, że można tu zakontraktować i kupić wiele...od bielizny osobistej dla pilota do całego Airbusa np. A380 lub innego dowolnego statku powietrznego. A jakby ktoś chciał, to i usługę przewozu pociągu drogą lotniczą też sobie załatwi. Także dla każdego coś ciekawego. Oczywiście na takim święcie awiacji nie mogło zabraknąć i naszych fotografów. Czy w takie miejsce jedzie się po ogień i moc ? Nie do końca. Tu się przyjeżdża z miłości do lotnictwa i dla podziwiania niezliczonej ilości prezentowanych statków powietrznych, od szybowców, przez samoloty zabytkowe, produkty Airbusa A350, A380, Bielugę do gigantycznego Antonowa 225, ale też od drona rozpoznawczego przez myśliwce i helikoptery bojowe do potężnego transportowca C17 Globemaster. Wszystko można dotknąć, pooglądać, porozmawiać z pilotami, a bardziej wytrwali mogą wsiąść za stery wielu wspaniałych maszyn i choć przez chwilę poczuć się jak pilot np. AH64 Apache. Można też zwiedzić miejsca, do których normalnie nigdy nas nie wpuszczą. Ja taką przyjemność miałem i zwiedziłem drugie piętro i 1 klasę A380 w barwach linii Emirates, niezapomniane wrażenie. No ale fotograf jedzie po to by się dobrze bawić i przede wszystkim żeby fotografować. Dla takich jak my, też jest coś dla ducha. Poza wystawą statyczną są też pokazy lotnicze w wersji dynamicznej. Bloki były ciekawie podzielone i poza prezentacją samolotów zabytkowych, akrobacyjnych można było podziwiać myśliwce w symulowanej walce, takie jak Eurofighter i Panavia Tornado oraz helikoptery bojowe i transportowe. Oczywiście duże samoloty pasażerskie też mają swój udział w pokazach. Jak co roku zachwyt publiczności wzbudza pokaz startu i pilotażu na granicy możliwości aerodynamicznych Airbusa A350, a jest to potężna maszyna. W tym roku targi odwiedzili też egzotyczni goście z kraju kwitnącej wiśni. Japończycy zaprezentowali samolot do zwalczania okrętów podwodnych Kawasaki P-1, niespotykany w tej części świata. Latającego łowcę wielorybów, jak zwykli go określać przesympatyczni piloci tych maszyn. Niewątpliwą perełką i tzw. wisienką na torcie był pokaz lotu zabytkowego samolotu Ił-2 Sturmowik. Warto tu dodać, że do dnia dzisiejszego na świecie zachowały się tylko dwa latające egzemplarze, z czego tylko jeden z oryginalnym silnikiem. Taki mały powiew historii i sławy na niebie. Targi ILA to wielka impreza i nie sposób w dwa dni, bo tylko w tym czasie otwarte są dla szerokiej publiczności, zobaczyć wszystko, sfotografować połowę i zapamiętać ćwierć, bo to bardzo trudne zadanie. Ilość wystaw statycznych w salach wystawowych, na płycie lotniska i samolotów w powietrzu jest tak duża, że jeszcze wiele dni po zakończeniu imprezy, człowiek przeżywa to czego doświadczył i co zobaczył. Jednak niewątpliwie jest to impreza, którą można polecać wszystkim miłośnikom i pasjonatom lotnictwa wszelakiego i wszystkim tym, którzy kochają uwieczniać takie chwile na zdjęciach. Robert „Robteek” Piasecki

ŚWIDWIŃSKI PODWIECZOREK (Polska, EPSN)

Od zawsze poszukujemy w  fotografowaniu samolotów tego czegoś , co sprawia że nawet  u  najbardziej doświadczonego fotografa pojawia się uśmiech na twarzy, a zdjęcia nabierają blasku. Oczywiście na takie wrażenia musi się złożyć wiele czynników, z których według mnie najważniejszym  są  maszyny i warunki pogodowe oraz to, żeby tam być w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze. Wbrew pozorom bardzo ciężko jest trafić, żeby wszystkie te czynniki zagrały idealnie. Ale do rzeczy. Wyjazd, który zaplanowaliśmy na 26 kwietnia, w niczym nie zapowiadał tego wszystkiego, co miało nastąpić. Wręcz przeciwnie – im bliżej  Świdwina byliśmy, tym bardziej pogoda mówiła nam „nie!!!” Na miejscu powitały nas strugi deszczu i zaciągnięte po sam horyzont niebo. Byłem przekonany, że postoimy  pewnie pod bramą  z godzinkę i z powrotem do domu. Tym razem jednak los postanowił inaczej  i niebo zaczęło się przejaśniać. Zaraz po wjeździe dostaliśmy informację, że za chwilę odbędzie się trening MiGa-29, którego miał pilotować por. pilot Jacek Stolarek. Samoloty z 23. Bazy stacjonowały jeszcze w Świdwinie po zakończonych ćwiczeniach Ustka 2018. W tym momencie akcja nabrała tempa, prawie biegiem udaliśmy się na drugą stronę pasa. Pogoda w międzyczasie zdążyła  się już  zmienić i spoza chmur wyjrzało  słoneczko. W tym podeszczowym powietrzu na MiG-u tworzyły się piękne oderwania i poduchy, co wprawiło wszystkich  w szczery zachwyt. Oczywiście cały czas staraliśmy się udokumentować te nieczęsto spotykane zjawiska. Po zakończonym treningu, gdy  już myśleliśmy że będzie chwila oddechu , na niebie pojawiły się nagle czarne punkciki, po chwili zmieniając się w dwa niemieckie Eurofightery , które przyleciały potrenować „touch & go” na naszym lotnisku. Po tym nieoczekiwanym przerywniku w powietrze wzbił się Su-22, za którego sterami zasiadł mjr pilot Dominik Łuczak. Przez cały czas warunki pogodowe sprzyjały pojawianiu się magicznych zjawisk na skrzydłach i krawędziach będącej w ciasnych zwrotach maszyny. Po treningu odbyło się parę standardowych startów  samolotów Su-22  i MiG-29, pojedynczo i w parach. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że odbędą się jeszcze dwa treningi MiG-a, co niezmiernie nas uradowało ,tym bardziej że warunki pogodowe bardzo sprzyjały fotografowaniu aż do póżnego wieczora. A wieczorem, po przejsciu frontu burzowego, to co zaczęło się dziać na niebie, to już tylko na zdjęciach można zobaczyć, bo tego nie da się słowami opisać. Dało to nam możliwość wykonania przepięknych fotek  MiG-a, startującego z włączonymi dopalaczami w wieczorne niebo. I w tych przepięknych warunkach  przyrodniczo-lotniczych, o pięknym zachodzie słońca, w towarzystwie przelatującego nam co chwile nad głowami MiG-a na dopalaczach opuszczaliśmy gościnną bazę w Świdwinie. Ryszard "Rychu" Dwojak

PROMOCYJNIE DLA 4. SKRZYDŁA (Polska, EPDE)

Przy okazji realizacji materiałów do filmu promocyjnego dla 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego mieliśmy okazję obserwować 41.Bazę Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie w działaniu. Zapoznaliśmy się z funkcjonowaniem służb lotniskowych, personelu technicznego oraz szkoleniem lotniczym na śmigłowcach Mi-2, samolotach szkolnych TS-11 Iskra oraz najnowszym nabytku naszych Sił Powietrznych, samolocie M-346 Bielik. Dzięki pięknej pogodzie i sporej aktywności w powietrzu udało nam się zarejestrować wiele ciekawych kadrów. Michał "nurek" Wajnchold

REKONESANS W ŚWIDWINIE (Polska, EPSN)

Letni sezon 2018 zainaugurowaliśmy 11 kwietnia w 21. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. Baza położona jest w północno - zachodniej części Polski, około 50 km od wybrzeża Bałtyku i wyposażona jest w samoloty Su-22 „Fitter”. Przekraczając bramę wjazdową nie spodziewaliśmy się szczególnych okazji zdjęciowych – niska podstawa chmur i  rzęsisty deszcz skutecznie przeszkadzały w opuszczeniu samochodu, nie mówiąc o fotografowaniu. Szczęśliwie po kilku godzinach oczekiwania warunki pogodowe poprawiły się. Nagle w bazie zaroiło się od ubranych w odblaskowe kamizelki pracowników obsługi technicznej. W krótkim czasie „Fittery” były gotowe do startu. Cała drużyna SPFL, również ubrana w kamizelki odblaskowe, utworzyła nienaganny szpaler – jedynie takie ustawienie gwarantuje, że nikt  nie będzie przeszkadzał innym w robieniu zdjęć. Pozycje zostały zajęte zgodnie z dyrektywami wydanymi przez kontrolerów na wieży. Ogromny huk i drżenie ziemi zwiastowało starty pierwszych maszyn. Jedna po drugiej odrywały się od pasa startowego wspomagane przez silnik o ciągu przekraczającym 100 kN. Jęzory ognia z dyszy silnika wskazywały, że piloci włączali dopalacz by skrócić rozbieg i przyśpieszyć start. Piloci startowali również w parach – wymaga to znacznie większej uwagi podczas rozbiegu i fazy wznoszenia. Chcąc uzyskać ciekawe i różnorodne kadry przemieszczaliśmy się z jednej strony pasa na drugą, fotografując z perspektywy drogi kołowania i postoju. W późnych godzinach popołudniowych ostatnie Su kończyły swoje dobiegi wspomagając się spadochronami hamującymi – dla SPFL był to znak, że czas wyruszyć w drogę powrotną. Dzień inaugurujący sezon fotograficzny w bazie EPSN mogliśmy zaliczyć do udanych! Michał „Frodo” Marzec

ORŁY NAD SZKOCJĄ (Wielka Brytania, EGUN)

Co powoduję, że mocarstwa w skuteczny sposób mogą kreować przewagę nad innymi państwami ? Czy potencjał polityczny i gospodarczy wystarczy do powstania supermocarstwa? Być może. My jednak wiemy, że siły militarne mają kluczowe znaczenie. To właśnie nowoczesne metody prowadzenia wojny zakładają, że błyskawiczne i precyzyjnie przeprowadzone operacje w powietrzu zapewniają wygraną w konflikcie zbrojnym. Co jednak umożliwia samolotom bojowym i ciężkim bombowcom na zareagować na zagrożenie? W poszukiwaniu odpowiedzi udaliśmy się do bazy Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych- RAF Mildenhall w Wielkiej Brytanii. Tam dzięki gościnności 100th Air Refueling Wing (100 ARW) mogliśmy się zapoznać z ich codzienną pracą i powierzoną misją.
100th Air Refueling Wing- "Ready, Balanced, Better ... Square-D Away!"
Główną misją 100th Air Refueling Wing jest zapewnienie szybkiego i sprawnego tankowania w powietrzu. Amerykanie już od czasów II Wojny Światowej zrozumieli, że do utrzymania przewagi w powietrzu potrzebna jest szybka i zdecydowana reakcja w dowolnym miejscu na świecie. Dzięki postępowi technologicznemu siły powietrzne mogą atakować wszędzie i o każdej porze – jeszcze szybciej i jeszcze dalej. To właśnie eskadra 100 ARW stanowi „most” pozwalający błyskawicznie rozmieścić odpowiednie siły poprzez dostarczanie paliwa w powietrzu. 100th ARW jest też dziedzictwem po słynnej 100th Bombardment Group (Heavy) z czasów II Wojny Światowej bardziej znanej jako „BLOODY HUNDREDTH". Łącznie podczas wojny bombowce startujące z RAF Mildenhall wykonały 8000 lotów i zrzuciły 28 000 ton bomb na terytorium Niemiec. Do tej po na ogonie każdego KC-135 Stratotanker widnieje czarny kwadra z białą literą „D” – znak rozpoznawczy słynnej eskadry z II Wojny Swiatowej.
KC-135 Stratotanker
Do prowadzenia swoich misji 100th ARW używa tankera KC-135R. Ta niesamowita maszyna produkowana przez Boinga od 60 lat i kosztująca około 40 milionów dolarów, chwali się zasięgiem 2500 kilometrów, unosząc przy tym 68 000 litrów paliwa lotniczego. Podczas standardowego tankowania, które trwa kilka minut, KC-135 pompuje tyle paliwa, że pracująca non stop wielka stacja paliw nie dała rady przepompować nawet przez 24 godziny. Przez 60 sekund pracy ta latająca cysterna dostarczyłaby średniej klasy samochodowi paliwa wystarczającego na cały rok. Jest to zdecydowanie fascynująca maszyna.
Lot
Po kilku miesiącach oczekiwania i sprawdzania przez USAF nadchodzi ten dzień. Stawiamy się do głównej bramy RAF Mildenhall o 4 rano. Wita nas przepiękną blondynka z włosami splecionymi w warkocz. Ślicznie się do nas uśmiecha jednak jej ręka cały czas spoczywa na lśniącej Berettcie. W tej bazie lotniczej bezpieczeństwo traktuje się bardzo poważnie. Szczególnie po incydencie z grudnia 2017 r., gdzie mężczyzna próbował samochodem staranować bramę i wedrzeć się na teren bazy (została użyta broń palna). Grzecznie więc po przeszukaniu podążamy za wielkim amerykańskim pickupem ochrony bazy i po chwili dołącza do nas starszy szeregowy I klasy- będzie naszą eskortą aż do opuszczenia bazy. Jeszcze przed świtem udajemy się do głównego budynku 100th Air Refueling Wing, gdzie od tej pory zostajemy już traktowani jak część załogi. Przywitania z załogą, ciekawa prezentacja na temat historii eskadry i powierzonej misji oraz przyszłości bazy Mildenhall. Po wspólnej odprawie (tego dnia były dwie załogi) oraz indiwidualniej dowiadujemy się zadań na dzisiaj. Cel: wsparcie lotnicze lotu treningowego 48 skrzydła myśliwskiego z RAF Lakenheath. Będziemy tankować myśliwce nad terenem gór Highlands w Szkocji. Zaraz po wstaniu słońca wsiadamy się do samochodu i udajmy się na płytę lotniska. Tam odbywają się wszystkie niezbędne czynności niezbędne do lotu. Każda z nich jest przeprowadza pod czujnym okiem samego pilot. Po niecałej godzinie zostają odpalone silniki i ruszamy do kołowania. Wielką niespodzianką była możliwość na czas startu i lądowania siedzieć w kokpicie wraz z pilotami KC-135. Po krótkim locie pilot daje znak, że już czas podejść na tył samolotu gdzie już czeka tak zwany Boom Operator- to on właśnie będzie tankował i rozmawiał z pilotami. Kładziemy się i jest bardzo ciasto – ale widoki są przepiękne z kopuły operatora boomu. Zaczynamy krążyć i podziwiać przepięknie ośnieżone szkockie góry. Nagle operator zaczyna czegoś wypatrywać i dawać znaki. Coś w słońcu mignęło. Po sekundzie zupełnie nagle i znikąd pojawia się jakieś 5 metrów przed nami potężny F-15 Strike Eagle. Pierwszy z ośmiu orłów tego dnia latających nad Szkocją.
Autor chciałby złożyć podziękowania dla 100th Air Refueling Wing, pilotom z 494 i 492 eskadry RAF Lakenheath oraz wszystkim, dzięki którym mógł powstać ten artykuł.
Marek 'Maras' Gembka

KRZYŻACKIE PRZEDWIOŚNIE (Polska, EPMB)

Już od dłuższego czasu nosiliśmy się z zamiarem odwiedzenia naszych przyjaciół z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Królewie Malborskim. 15 marca udało się wszystko dograć. Pełni foto-lotniczego zapału, skoro świt, pomknęliśmy w kierunku Malborka. Na miejscu spotkaliśmy się z dawno niewidzianymi znajomymi pilotami. Wręczyliśmy przy okazji specjalnie wybrane na tę okazję zdjęcia pokazujące malborskich pilotów w akcji. Po krótkiej rozmowie ruszyliśmy w kierunku pasa, aby zająć nasze ulubione foto-miejscówki. Tego dnia były planowane loty treningowe MiGów z udziałem obrony przeciwlotniczej, a na koniec wspólny przelot pary Herculesów z powidzkiej bazy eskortowanej przez malborskie MiGi. Wszystko odbyło się według planu, a nasz pobyt dodatkowo urozmaicił przelot popularnego Czajnika tj. śmigłowca Mi-2. Co jeszcze dodać – pogoda dopisała, choć mogło być nieco cieplej, atrakcji lotniczych nie zabrakło… żyć nie umierać. Karol "Carlito" Kakietek

MROŹNE ROZPOCZĘCIE SEZONU 2018 W KRZESINACH (Polska,EPKS)

Data 1.03.2018 r. zapisze się w annałach naszego stowarzyszenia, jako dzień rozpoczęcia kolejnego sezonu fotolotniczego. Swoich skromnych progów użyczyła nam 31. Baza Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. Warunki pogodowe zapowiadały się dobrze, jedyną przeszkoda mógł być silny mróz panujący już od kilku dni w naszym kraju, ale to nie przeszkoda dla twardzieli z naszego stowarzyszenia. Szybko zebrała się ekipa i 1 marca, wczesnym popołudniem, już staliśmy wszyscy pod bramą jednostki. Zapowiadały się ciekawe loty wieczorno – nocne. Po południu zaplanowano siedem wylotów i wszystkie z nich odbyły się planowo. Niestety mróz okazał się silniejszy od nas, przyszedł moment, w którym zaczęły nam już przymarzać gacie do wiadomo czego, postanowiliśmy zakończyć sesję na lotach popołudniowych. W tym miejscu pragnę podziękować reszcie ekipy za towarzystwo, i oby cały rok był tak udany fotolotniczo jak dzisiejsze rozpoczęcie sezonu. PS. Dawno tak nie zmarzłem. Ryszard "Rychu" Dwojak
Back to Top