W gorące sobotnie popołudnie 17 sierpnia na lotnisku aeroklubowym Katowice-Muchowiec odbył się Śląski Air Show.
Piknik rozpoczął w samo południe przelot pary myśliwców F-16. Nasze Jastrzębie wykonały dwa kręgi nadlotniskowe i udały się do swojej bazy w Łasku. Wśród publiczności wzbudziły olbrzymi entuzjazm. Huk silników odrzutowych i groźne sylwetki samolotów wojskowych spowodowały szybsze bicie serc.
Jedną z wielu atrakcji festynu lotniczego był śmigłowiec marynarki wojennej Kaman SH-2G Seasprite. Przed katowicką publicznością zaprezentował się w okolicznościowym malowaniu przygotowanym na Radom Air Show.
Festyn zaszczycili również swoją obecnością znakomici krakowscy goście: dziecko Muzeum Lotnictwa w Krakowie – Jak-18 oraz replika RWD-5, na którym w latach 30-stych Stanisław Skarżyński przeleciał z Senegalu do Brazylii.
Swój debiut zaliczyła Śląska Grupa Akrobacyjna latająca na dwóch samolotach Extra 330. Piloci zaprezentowali perfekcyjne latanie w formacji oraz synchroniczne akrobacje.
Około godziny 16.00 wzbił się w powietrze Wojciech Krupa. Swoją Extrą 330LC zaprezentował efektowne korkociągi, beczki sterowane, pętle, ślizgi na ogon i wiele innych figur akrobacyjnych. Pilot Grupy Akrobacyjnej Żelazny zademonstrował jak zwykle swoje wielkie umiejętności pilotażu.
Kolejną atrakcją jaką zapewnili nam organizatorzy był pokaz gaszenia pożaru przy pomocy samolotu Dromader. Precyzyjny zrzut wody stłumił ogień już po pierwszym nalocie.
Wisienką na śląskim torcie był pokaz szybowca MDM-1 FOX, za sterami którego siedział kapitan Jerzy Makula, wielokrotny mistrz świata w akrobacji szybowcowej.
Niestety na pikniku zabrakło gospodarza lotniska Muchowiec Artura Kielaka, który w tym czasie występował na Nowotarskim Pikniku Lotniczym.
Podsumowując, nazwa Śląski Air Show została użyta nieco na wyrost. Był to tylko zabieg marketingowy, jednak dzięki rozgłosowi w Internecie, prasie, a nawet w telewizji i radiu na piknik przybyły tysiące widzów. W ubiegłych latach organizatorzy nazywali tę imprezę „Śląskim Festynem Lotniczym” lub – jak to było dwa lata temu – „Festynem Służb Mundurowych”. Nazwa ta w pełni opisuje klimat imprezy. Publiczność miała okazję przekonać się jak wygląda m. in. transporter opancerzony Rosomak czy samochód terenowy Hummer. Zaprezentowane zostały także umiejętności bojowe komandosów, służby więziennej, policjantów i Straży Granicznej.
Mam nadzieję, że piknik będzie organizowany regularnie, ranga imprezy wzrośnie, a na katowickim niebie będziemy mogli podziwiać wspaniałych pilotów w ich pięknych maszynach.
Adrian „Adi” Łach