3 maja. Jak majówka to może lotniczo? Postanowiliśmy z przyjaciółmi odwiedzić Margonin i zobaczyć Air Show. Przekonywały nas głównie dwa punkty programu – pokaz akrobacji w wykonaniu Artura Kielaka oraz Jak-3U.
Mieliśmy spotkać się na miejscu. Przecież w dobie telefonów komórkowych nie da rady się nie znaleźć! Dojechałam na jeden z parkingów, czas na poszukiwania. Mogłam spodziewać się wielu rzeczy, ale i tak odpowiedź na pytanie „Gdzie teraz jesteście?” zbiła mnie z tropu. „Koło lam”… Gdzie???? Tak, teraz już wiem, że w Margoninie są alpaki, a odpowiedź moich przyjaciół oznaczała tylko tyle, że już prawie dojechali… Podróże kształcą… Na szczęście moje kolejne pytanie o ich lokalizację dostało precyzyjną odpowiedź i znaleźliśmy się na terenie Air Show.
Pogoda nie rozpieszczała. Szare niebo. Ryzyko deszczu (a dzień wcześniej błękitne niebo…). Ale często takie warunki są lepsze niż słońce, więc pełni nadziei przygotowaliśmy się na „focenie”. W programie byli min. Cellfast Flying Team, Aviat Husky, Jak-3U, formacja 3AT3, Grupa Akrobacyjna Żelazny, Artur Kielak, Marek Choim oraz wspólny pokaz grup 3AT3 i Cellfast.
Król Artur (czyli Artur Kielak) oczywiście nie zawiódł. Jak zwykle pokazał, że w powietrzu czuje się jak ryba w wodzie. Jak-3U zdobył szturmem nasze uszy i serca (ten dźwięk!!!). A co by było, gdyby połączyć Jaka i XA-41? Tak, to też było… Ten wspólny pokaz zapadł nam w pamięć.
Pozostali uczestnicy również dali z siebie wszystko – jedni bliżej publiczności, inni dalej, ale każdy oglądający chyba znalazł coś dla siebie.
Niestety, pogoda nie dotrwała „bez płaczu” do końca Air Show – pokaz GA Żelazny odbył się już w deszczu.
Może nie wszystko wyszło bezbłędnie (niestety nie doleciały zapowiadane Su-22), ale taki urok pokazów lotniczych. My bawiliśmy się dobrze. Bo nie chodzi tylko o zdjęcia. Spotkanie z przyjaciółmi, atmosfera lotnicza, nowe doświadczenia – to rzeczy bezcenne. A jeśli do tego „coś się złapie” w kadr – tym lepiej
Agata „keren” Olech – Świadek