Mach Loop – to w zasadzie „Mekka” dla fotografów lotniczych. W lipcu i my odbyliśmy pielgrzymkę do tego miejsca, na tydzień przed pokazami RIAT – licząc na większy niż zawsze ruch. Jak każdy przedmiot kultu, również Mach Loop wymaga ofiar i poświęceń. W naszym przypadku to 500 mil przejechanych po złej stronie drogi i biegi zmieniane lewą ręką. Ale też kąpiel w bagnie do kolan 😀
Mach Loop wymaga też cierpliwości, dwa pierwsze dni i zupełnie nic się nie wydarzyło. Na szczęście potem było już tylko lepiej, nasze ofiary zaczęły działać i mogliśmy się cieszyć praktycznie pełnią możliwości lotniczych jakie daje to miejsce. A efekty zobaczcie sami.