Po ośmiu latach przerwy w dniach 28-29.08.2021 r. Siły Obronne Węgier zorganizowały pokaz techniki i możliwości węgierskiej armii „Repulonap 2021”. Tradycyjnie gospodarzem tej imprezy była 59 baza lotnicza „Dezső Szentgyörgyi” w Kecskemet mieszcząca sie około 80 km na pd.-wsch. od Budapesztu. Wyjazd na te pokazy był absolutnym „planem B”, gdyż nasza uwaga skupiona była na odbywającym się w tym czasie Forum Armia 2021 w podmoskiewskiej Kubince. Niestety obostrzenia COVID-owe oraz wizowe wykluczyły nasz udział w rosyjskich pokazach. Szybka weryfikacja noclegów i możliwości transportowych i pakujemy się w piątkowe przedpołudnie do auta. To był mój pierwszy wyjazd w ten rejon i kompletnie nie znałem warunków lokalnych ani też jak wyglądają same pokazy. Najbezpieczniejszą formą wydawało się po prostu wejście na teren dla publiczności. Owszem zgłosiliśmy się po akredytacje ale pozostały bez odpowiedzi, a jak się potem okazało nic by nie wniosły bo podesty dla fotografów były ogólnodostępne i załapali się na nie jedynie ci co dobiegli do nich pierwsi. Przyjechaliśmy w rejon bazy ze sporym wyprzedzeniem lecz mimo 4 ogromnych parkingów utknęliśmy w niemal 2-godzinnym korku. Dalej można było poruszać się jedynie autobusami zapewnianymi przez organizatora. Przed samym wejściem kolejny zator. Drobiazgowe sprawdzanie dokumentów, prześwietlanie bagaży, brak informacji w języku innym niż węgierski powodował spore zamieszanie i opóźnienia na wejściu. Tym samym straciliśmy pierwszą część pokazów, lekkie samoloty general aviation oraz Li-2. Po pokonaniu sporej odległości od wejścia w rejon pasa kolejna niemiła niespodzianka. Cała strefa pokazów oddzielona od publiczności jest dwumetrowym płotem częściej spotykanym na placach budowy niż na pokazach lotniczych. Zacząłem w tym momencie rozumieć ideę „malarzy holenderskich” i żałowałem, że nie mam własnej drabiny. Mimo płotu cała strefa w jego okolicy szczelnie wypełniona był już kolorowym tłumem więc nie pozostało nic innego jak rozłożyć się po prostu na trawie i poczekać na rozwój wydarzeń. A tych nie brakowało bo w powietrzu i na ziemi działo się naprawdę sporo. Jako pierwszy odrzutowy solista zaprezentował się pilot szwedzkiego SK-60 a zaraz po nim włoski Master. Następnie wzorem podobnych imprez odbyły przeloty ugrupowań reprezentujących węgierskie siły powietrzne, wraz z symulowanym przechwyceniem samolotu pasażerskiego. Potwierdziła się też opinia intensywności samych pokazów jaką słyszałem przed wyjazdem, że nudzić się nie powinniśmy. Kiedy jedna formacja kończyła pokaz do startu szykował się już następny uczestnik i tak to wyglądało do samego końca. Zaraz po węgierskiej paradzie mieliśmy okazję podziwiać rumuńskiego Mig’a 21, czeskiego Gripena oraz wspólny pokaz czeskich Mi-17 i Mi-24. Po śmigłowcach zrobiło się zdecydowanie głośniej, a to za sprawą dwóch silników brytyjskiego Eurofightera. Można mieć jedynie odrobinę niedosytu gdyż zaprezentowana została maszyna w zwykłym, szarym schemacie zamiast spodziewanego dema, który rozpoczął sezon w nowym fantastycznym malowaniu. Dodatkowo pogoda przestała współpracować i niebo zasnuło się niemal jednolitą szarą masą znacznie pogarszając warunki do fotografowania. Miłym akcentem był kolejny uczestnik, zgłoszony w ostatnim momencie czyli brazylijski transportowy Embraer. Po egzotycznym gościu na niebie zobaczyliśmy pierwszy zespół akrobacyjny, chorwacki „Wings of Storm”. Następnie wystartował włoski Tajfun, niestety po niecałej minucie lotu prawy silnik maszyny odmówił posłuszeństwa i pilot musiał przerwać pokaz. Usterka okazała się na tyle poważna, że w niedzielę również go nie zobaczyliśmy. Nadszedł wreszcie czas na główny węgierski show rozpoczęty fantastycznym popisem solisty na Gripenie. Facet naprawdę pokazał na co stać ten samolot a był to jednocześnie wstęp do pozorowanego ataku na lotnisko. W powietrze podniosły się kolejne 4 Gripeny jako wsparcie dla desantu przeprowadzonego z Mi-17 w osłonie Mi-24. Dużo zamieszania i pirotechniki zrobiło ogromne wrażenie na widzach. Airshow nabrał tempa i mogliśmy podziwiać kolejnych fantastycznych gości. Saudi Hawks, Swedish Historic Flight z Viggenem i Drakenem, nasze Orliki, Alca Team i na zakończenie Turkish Stars. Równolegle z pokazami lotniczymi w specjalnej strefie odbywały się pokazy sprzętu pancernego. Niestety odległość do nich była większa niż nasze chęci do ich zobaczenia. Opuszczenie imprezy to ponownie koszmarny korek w okolicy parkingu i to też zadecydowało w głównej mierze o zmianie planów na niedzielę. Za radą naszych przyjaciół postanowiliśmy spędzić ten dzień poza terenem pokazów. I to był strzał w dziesiątkę bo spotkaliśmy się w fantastycznym gronie w miejscu gdzie spora część samolotów robila zwroty dając nam okazję do zrobienia zdecydowanie bardziej dynamicznych ujęć. Niedzielny program to właściwie kopia z soboty z niewielkimi różnicami w kolejności. Mimo złych prognoz pogoda w początkowej fazie okazała się bardzo łaskawa, ze sporymi przebłyskami słońca i dopiero pod koniec dnia przyszła zapowiadana fala deszczu. My na szczęście widząc co się dzieje na niebie byliśmy już w drodze do kraju. Pokazy w Kecskemet naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyły i mimo ewidentnych błędów organizacyjnych mam nadzieję, że na stałe zagoszczą w naszym kalendarzu wyjazdowym.
MichaŁ „AcidRain” Górecki