AXALP 2019 (Szwajcaria, LSAX)

Rok do roku, wśród alpejskich turni, planowany jest niecodzienny spektakl – Szwajcarskie Siły Powietrzne udostępniają jedyną swego rodzaju możliwość obserwacji treningowych lotów obejmujących m.in. strzelanie ostrą amunicją do celów naziemnych, przechwytywanie obcych maszyn latających. Oprócz tego demonstrowane są akcje zaczepne jednostek desantowych oraz działania ratownicze.

W powyższym wstępie warto podkreślić dwa słowa.

Pierwsze to „planowany”.

Głównym czynnikiem mogącym pokrzyżować plany pokazowe jest pogoda, która w górach zmienia się nierzadko z minuty na minutę. Poza warunkami atmosferycznymi jest wiele innych aspektów mogących zniweczyć loty, decyzja zawsze pozostaje w rękach dowództwa.

Drugiem słowem jest „udostępnianie”.

Cóż…obserwacja wydarzenia jest możliwa, jednak pod pewnym warunkiem. W zależności od jej miejsca, pokonać należy około 1000-1600 metrów przewyższenia, w tym część w warunkach nocnych. Zawęża to automatycznie grupę obserwatorów – do osób dysponujących odpowiednim potencjałem fizycznym.

Tegoroczny Axalp, czyli edycja 2019…nie odbył się.  Z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych, oraz pewnych aspektów technicznych dotyczących płatowców Szerszeni – obydwa oficjalne dni pokazowe zostały anulowane. Jednakże… Loty treningowe poprzedzające pokazy przebiegły zgodnie z planem.

Pierwszy dzień ćwiczeń zapowiadał się obiecująco – piękna, słoneczna pogoda, bardzo dobra przejrzystość powietrza, oraz przede wszystkim wszechobecny śnieg, który z pewnością urozmaiciłby fotografie. I rzeczywiście – maszyny prezentowały się świetnie na tle ośnieżonych szczytów. Byłem jednak trochę zawiedziony, pierwszy wlot Hornetów w dolinę to okolice przeciwległego zbocza, czyli płatowce prezentowały się bokiem. Liczyłem na bardziej agresywne podejście od czoła. Ale to zwykłe marudzenie, połyskujące kadłuby wyglądały obłędnie na tle ośnieżonego krajobrazu. Dodatkowo, prostopadle do kursu dwójki Szerszeni otwierających ćwiczenia – z włączonym dopalaczem i plując flarami… wszedł trzeci, na bardzo niskim pułapie. Mimo że to mój nie pierwszy Axalp – moment ten niemalże przygwoździł mnie do ziemi. Nie tylko mnie, tak zareagowali praktycznie wszyscy obserwatorzy!
Najlepsze miało jednak nastąpić. Treningi popołudniowe są z reguły mniej widowiskowe niż poranne. Słońce operuje już wówczas bardzo mocno – zwiększając termikę, wilgoci natomiast, która powoduje ciekawe zjawiska na płatowcach też jest zazwyczaj mniej.
Nie wtedy…
Niewinna chmura…
To złe określenie, powinno być raczej chmurka…
Nawet nie chmurka, obłoczek…
Nieeee, Malutki Obłoczek…
…Pary.
Taaaaaak, Malutki Obłoczek Pary, który zawitał gościnnie w dolinie – to dobre określenie.
Słońce dopełniło reszty.
Zaczęły się…CZARY.
Dwójka Hornetów wchodzących w dolinę z prędkością około 700-800 km/h tylko przez moment przypominała lecące samoloty odrzutowe. Zima zobowiązuje – w ciągu ułamków sekundy otrzymała białe „czapki” na kabinach. Ale to nie wszystko, za chwilę pojawiły się również białe „szaliki” w okolicach silników. Wszystko to okraszone aurą tęczowej mgły… To był NIESAMOWITY widok… Lecz to nie koniec. „Ubiór zimowy” trwał tylko mgnienie oka – ustępując nowej kreacji. Kreacji, na którą czekałem 10 lat. Była to wielka, rozkloszowana, śnieżnobiała spódnica…idealnie skrojona na wymiar, zasłaniająca wyloty silników. Na kabinie zaś, nakrycie głowy czarnoksiężnika, z przedziwną batutą na zakończeniu… Po chwili było już po wszystkim, spektakl zakończył się, tak szybko jak rozpoczął. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęły „szaty”, zniknęły też same Hornety wspinając się na wysoki pułap.

Powyższy opis dotyczy niespełna 3 sekund czasu rzeczywistego, tego magicznego dnia można było obserwować jeszcze wiele innych zapierających dech momentów. Komentarz jednego ze stałych bywalców pokazów (Qny – przyp. autora) „jestem tutaj jedenasty raz, jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem”- mówi sam za siebie. Podczas drugiego dnia treningowego, warunki atmosferyczne nie były już tak korzystne, jednak obserwacja kunsztu pilotów jak i jednostek naziemnych była jak zwykle przyjemnością.

Od autora:

Za sprawą poważnych problemów zdrowotnych Axalp 2019 stał u mnie pod wielkim znakiem zapytania. Jednak dzięki pomocy wielu osób i determinacji – udało mi się stanąć na szczycie. Axalp 2019 długo pozostanie w mojej pamięci.

Michał „Frodo” Marzec