AVIATION NATION 2014 – Open House w AFB Nellis w Las Vegas
Pokazy organizowane w bazach lotniczych to szczególna okazja do fotografowania stacjonujących w nich maszyn, w otoczeniu, którego próżno szukać na cywilnych lotniskach: uzbrojone straże, masa militarnego sprzętu, a w przypadku bazy Nellis, jej wielkość i tło w postaci lasu wieżowców Las Vegas potęgują wrażenie. Tegoroczne pokazy Aviation Nation zorganizowano po rocznej przerwie. Ostatnią edycję SPFL odwiedziło w 2012 roku, a relację z niej znajdziecie tu: http://www.spfl.pl/gdzie-i-kiedy-bylismy?yno=2012 .
AFB Nellis Open House i odbywające się wtedy pokazy Aviation Nation zorganizowano w weekend 8-9 listopada. Odwiedziła je trzyosobowa załoga SPFL, której wsparcia i polsko-amerykańskiej gościnności udzielił Chris Parypa (www.chrisparypa.com). Wielkie dzięki!
Pierwszy dzień przerósł nieco organizatorów. Transport do bazy zorganizowano autobusami z ogromnego parkingu należącego do przyległego do bazy toru wyścigowego. Niestety niżej podpisanemu przyszło doświadczyć czekania na transport w kolejce o długości 800 m przez bite 2 godziny. To swoisty rekord, ale i kolejne ekstremalne przeżycie, jakich co chwila dostarcza Ameryka. Co ciekawe, kolejnego dnia nie było śladu po problemie – wszystkie służby skrajnie pomocne, a transport przebiegał płynnie. Ta szybkość i skuteczność reakcji była godna podziwu. Uwaga dla wszystkich uczestników kolejnych edycji – warto przyjechać na lotnisko wcześniej i nie sugerować się oficjalnym grafikiem. Autobusy uruchomiono znacznie wcześniej niż o zapowiadanej godz. 10. Wszyscy uczestnicy przechodzili standardową procedurę lotniskową, włącznie z przeszukaniem bagażu. Tutaj kolejna niespodzianka, pomimo surowych zapisów eliminujących duże plecaki, sprzęt fotograficzny można było wnieść bez większego problemu.
Na teren bazy wchodziło się przez wnętrze C-5 Galaxy, a później było już tylko lepiej. Do dyspozycji była ogromna płyta lotniska i sporo miejscówek do fotografowania. Z lewej strony płyty, tuż przy wejściu, znajdowało się doskonałe miejsce na fotografowanie samolotów kołujących po wylądowaniu, ale to, co aktualnie było w powietrzu fotografowało się pod słońce. Prawa, odległa strona lotniska, zapewniała doskonałą miejscówkę, umożliwiającą fotografowanie ze słońcem. Pierwszego dnia wolnego miejsca przy barierkach nie było za dużo, tutaj też funkcjonuje zwyczaj zajmowania miejsc krzesełkami, ale Amerykanie bardzo tolerancyjnie podchodzą do fotografujących i ustawione krzesełka zawsze można było ścieśnić pod nasze potrzeby. Brak szczegółowego programu pokazów, można było uznać za mankament, dlatego drugiego dnia fotografowanie było przyjemniejsze. Wiadomo było, czego się spodziewać i można było przygotować się do powtórki z rozrywki i poprawić to, co nie wyszło pierwszego dnia.
Pokazy rozpoczęły się odegraniem hymnu, pod koniec którego odbył się przelot pary F-22 i F-35 z efektownym rozejściem. O ile F-22 pokazywany był w locie w oba dni, o tyle pokaz F-35 ograniczał się do statyki i wspólnego przelotu podczas hymnu. I tu drobna dygresja – Amerykanie chętne wchodzą w dyskusje z obcokrajowcami. Jedna z takich dyskusji doprowadziła do konkluzji, że brak na pokazach B-2 samolotu, który kosztuje amerykańskiego podatnika 2 mld dolarów za sztukę to niezły skandal. A mówiła to osoba bliska programów rozwoju myśliwców 5 generacji USA – a dokładnie konkurencyjnego do F-22, myśliwca YF-23.
Pomimo formalnego braku różnic w programie obu dni pokazów, drobne różnice jednak wystąpiły. Pierwszego dnia nie latały bombowce B-1B, a drugiego startowały dwie sztuki. Pierwszego dnia tzw. heritage flight, czyli wspólny przelot samolotów różnych generacji, składał się z dwóch F-86 Sabre i jednego F-22. Drugiego dnia zabrakło jednego Sabre’a – wydaje się, że z powodów technicznych. Cóż, pokazy to jednak operacja na żywym organizmie, nie da się zaplanować wszystkiego ze 100% dokładnością.
Warto dodać, że baza Nellis to gniazdo zespołu reprezentacyjnego USAF – Thunderbirds. Zespół pokazywał się codziennie w locie i kto lubuje się w pokazach zespołowych, mógł zobaczyć pilotaż niemal doskonały. Niemniej interesujące były przygotowania przedstartowe, w takcie którego technicy wykonują prawdziwe show przy samolotach. W odwodzie znajdują się zawsze maszyny zapasowe, co okazało się przydatne drugiego dnia, kiedy jedna z maszyn podstawowych została błyskawicznie zastąpiona rezerwową.
Pokazy Aviation Nation na pewno warte są zobaczenia, piloci nie oszczędzają maszyn, a dopalacze są często w użyciu, chociaż… słabo widoczne, zawsze w ostrym słońcu stanu Nevada. Dla załogi SPFL brak rytmiki pokazów i dłuższe przerwy wynagrodzone były możliwością fotografowania egzotycznych maszyn z F-22 Raptor i B-1B na czele.
Sylwester „eSKa” Kalisz