Szukaj

AVIATION NATION 2014 (USA, KLSV)

AVIATION NATION 2014 – Open House w AFB Nellis w Las Vegas Pokazy organizowane w bazach lotniczych to szczególna okazja do fotografowania stacjonujących w nich maszyn, w otoczeniu, którego próżno szukać na cywilnych lotniskach: uzbrojone straże, masa militarnego sprzętu, a w przypadku bazy Nellis, jej wielkość i tło w postaci lasu wieżowców Las Vegas potęgują wrażenie. Tegoroczne pokazy Aviation Nation zorganizowano po rocznej przerwie. Ostatnią edycję SPFL odwiedziło w 2012 roku, a relację z niej znajdziecie tu: http://www.spfl.pl/gdzie-i-kiedy-bylismy?yno=2012 . AFB Nellis Open House i odbywające się wtedy pokazy Aviation Nation zorganizowano w weekend 8-9 listopada. Odwiedziła je trzyosobowa załoga SPFL, której wsparcia i polsko-amerykańskiej gościnności udzielił Chris Parypa (www.chrisparypa.com). Wielkie dzięki! Pierwszy dzień przerósł nieco organizatorów. Transport do bazy zorganizowano autobusami z ogromnego parkingu należącego do przyległego do bazy toru wyścigowego. Niestety niżej podpisanemu przyszło doświadczyć czekania na transport w kolejce o długości 800 m przez bite 2 godziny. To swoisty rekord, ale i kolejne ekstremalne przeżycie, jakich co chwila dostarcza Ameryka. Co ciekawe, kolejnego dnia nie było śladu po problemie – wszystkie służby skrajnie pomocne, a transport przebiegał płynnie. Ta szybkość i skuteczność reakcji była godna podziwu. Uwaga dla wszystkich uczestników kolejnych edycji – warto przyjechać na lotnisko wcześniej i nie sugerować się oficjalnym grafikiem. Autobusy uruchomiono znacznie wcześniej niż o zapowiadanej godz. 10. Wszyscy uczestnicy przechodzili standardową procedurę lotniskową, włącznie z przeszukaniem bagażu. Tutaj kolejna niespodzianka, pomimo surowych zapisów eliminujących duże plecaki, sprzęt fotograficzny można było wnieść bez większego problemu. Na teren bazy wchodziło się przez wnętrze C-5 Galaxy, a później było już tylko lepiej. Do dyspozycji była ogromna płyta lotniska i sporo miejscówek do fotografowania. Z lewej strony płyty, tuż przy wejściu, znajdowało się doskonałe miejsce na fotografowanie samolotów kołujących po wylądowaniu, ale to, co aktualnie było w powietrzu fotografowało się pod słońce. Prawa, odległa strona lotniska, zapewniała doskonałą miejscówkę, umożliwiającą fotografowanie ze słońcem. Pierwszego dnia wolnego miejsca przy barierkach nie było za dużo, tutaj też funkcjonuje zwyczaj zajmowania miejsc krzesełkami, ale Amerykanie bardzo tolerancyjnie podchodzą do fotografujących i ustawione krzesełka zawsze można było ścieśnić pod nasze potrzeby. Brak szczegółowego programu pokazów, można było uznać za mankament, dlatego drugiego dnia fotografowanie było przyjemniejsze. Wiadomo było, czego się spodziewać i można było przygotować się do powtórki z rozrywki i poprawić to, co nie wyszło pierwszego dnia. Pokazy rozpoczęły się odegraniem hymnu, pod koniec którego odbył się przelot pary F-22 i F-35 z efektownym rozejściem. O ile F-22 pokazywany był w locie w oba dni, o tyle pokaz F-35 ograniczał się do statyki i wspólnego przelotu podczas hymnu. I tu drobna dygresja – Amerykanie chętne wchodzą w dyskusje z obcokrajowcami. Jedna z takich dyskusji doprowadziła do konkluzji, że brak na pokazach B-2 samolotu, który kosztuje amerykańskiego podatnika 2 mld dolarów za sztukę to niezły skandal. A mówiła to osoba bliska programów rozwoju myśliwców 5 generacji USA – a dokładnie konkurencyjnego do F-22, myśliwca YF-23. Pomimo formalnego braku różnic w programie obu dni pokazów, drobne różnice jednak wystąpiły. Pierwszego dnia nie latały bombowce B-1B, a drugiego startowały dwie sztuki. Pierwszego dnia tzw. heritage flight, czyli wspólny przelot samolotów różnych generacji, składał się z dwóch F-86 Sabre i jednego F-22. Drugiego dnia zabrakło jednego Sabre’a – wydaje się, że z powodów technicznych. Cóż, pokazy to jednak operacja na żywym organizmie, nie da się zaplanować wszystkiego ze 100% dokładnością. Warto dodać, że baza Nellis to gniazdo zespołu reprezentacyjnego USAF - Thunderbirds. Zespół pokazywał się codziennie w locie i kto lubuje się w pokazach zespołowych, mógł zobaczyć pilotaż niemal doskonały. Niemniej interesujące były przygotowania przedstartowe, w takcie którego technicy wykonują prawdziwe show przy samolotach. W odwodzie znajdują się zawsze maszyny zapasowe, co okazało się przydatne drugiego dnia, kiedy jedna z maszyn podstawowych została błyskawicznie zastąpiona rezerwową. Pokazy Aviation Nation na pewno warte są zobaczenia, piloci nie oszczędzają maszyn, a dopalacze są często w użyciu, chociaż… słabo widoczne, zawsze w ostrym słońcu stanu Nevada. Dla załogi SPFL brak rytmiki pokazów i dłuższe przerwy wynagrodzone były możliwością fotografowania egzotycznych maszyn z F-22 Raptor i B-1B na czele. Sylwester „eSKa” Kalisz

ZŁOTA POLSKA JESIEŃ NA EPSN (Polska, EPSN)

Listopadowe promyki (Polska EPSN) 4-go listopada grupa członków SPFL z różnych stron Polski odwiedziła 21 Bazę Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. Tego dnia odbywały się dzienno-nocne loty szkoleniowe. Po otrzymaniu przepustek udaliśmy się do domku pilota, a następnie do wieży kontroli lotów. Tam po spotkaniu z obsługą wieży i wręczeniu pamiątkowych zdjęć, omówiliśmy zasady bezpiecznego fotografowania na lotnisku. Jako że zbliżało się południe, a właśnie o tej godzinie miały rozpocząć się pierwsze starty, szybko udaliśmy w kierunku płyty lotniska. Przywitał nas przemiły huk rozgrzewanych silników, a to był znak, że za chwilę migawki naszych aparatów będą miały co robić. Tak też się stało. Po serii startów zaczęliśmy przemieszczać się w okolice pasa w poszukiwaniu lepszych ujęć. Słońce tego dnia początkowo nieśmiało przebijało się przez chmury, jednak w końcu, podczas powrotu świdwińskich Su-22 przyświecić nam ładnym jesiennym światełkiem. W czasie pobytu na terenie bazy mieliśmy okazję fotografować manewry touch and go, które wielokrotnie wykonywali piloci wraz ze swoimi instruktorami, a tuż po zachodzie słońca rozpoczęły się loty nocne. Był to piękny spektakl w wykonaniu Su-22, niestety jednak zwiastował koniec naszego pobytu w 21 BLT. Po zapełnieniu kart pamięci oraz naładowani pozytywna energią rozjechaliśmy się do domów tęskniąc już za następną wizytą. Marek „dulmen” Dulewicz

ZŁOTA POLSKA JESIEŃ NA EPSN

Tegoroczna jesień cały czas rozpieszcza nas ciepłem i niesamowitymi kolorami, którymi maluje polskie krajobrazy. Zachęceni warunkami atmosferycznymi postanowiliśmy sprawdzić, jak się jesień prezentuje na terenie lotniska 21 BLT w Świdwinie. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się że „złote” są nie tylko elementy przyrody, ale i zdarzają się „pozłacane” egzemplarze Su-22. W dniu 04.11.2014 odbywały się loty dzienno-nocne. Podczas dnia zapełnialiśmy karty pamięci w naszych aparatach, a po zapadnięciu zmroku, kiedy fotografowanie nie było już możliwe, po prostu podziwialiśmy spektakl w stylu „światło i dźwięk” jaki mimowolnie tworzyli piloci Su-22 startujących z hukiem silników i blaskiem dopalaczy. Efekty naszych fotograficznych działań pojawią się wkrótce na naszej stronie www oraz profilu FB.

ZLOT 2014

ZLOT 2014. Pod takim hasłem kryje się najważniejsze wydarzenie w polskim lotnictwie wojskowym. 28 października rozpoczął się doroczny 3-dniowy kurs szkoleniowo-metodyczny kadry kierowniczej w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego. W pierwszy dzień szkolenia piloci wykonywali zadania na 21 Centralnym Poligonie Lotniczym w Nadarzycach. Po zakończeniu operacji samoloty wylądowały w bazie na Krzesinach. Dzięki uprzejmości bazy my również tam byliśmy! Piękna, słoneczna pogoda oraz różnorodność statków powietrznych sprawiły, że ten dzień zapamiętamy na długo. Relację i uwiecznione przez nas fotografie zaprezentujemy wkrótce. Zapraszamy!

JESIENNIE W 23BLT

Wydaje się, że to już ostatnie chwile ze złotą polską jesienią. Wizyta angielskich Tajfunów stała się pretekstem do próby złapania resztki ciepła z jesiennego słońca na lotnisku oraz zobaczenia przyjaciół Mińska Mazowieckiego. I chociaż nie do końca sprawdziły sie przewidywania to po raz kolejny lotnisko w Janowie udowodniło, że potrafi pozytywnie zaskakiwać stęsknionych hałasu dopalaczy i zapachu nafty SPFLowiczów.

A-7 CORSAIR II RETIREMENT CEREMONY (Grecja, LGRX)

Pożegnanie Korsarzy – A-7 Corsair II Retirement Ceremony Czas biegnie nieubłaganie. Coraz częściej jesteśmy świadkami wycofywania ze służby maszyn, które kiedyś, często w większych ilościach, występowały w siłach powietrznych różnych państw. Często maszyny te określamy samolotami kultowymi, symbolami (wojownikami) czasu Zimnej Wojny. Po pożegnaniu niemieckich Phanotmów, francuskich Mirage F-1 przyszedł czas… na greckich Korsarzy. Lataj nisko, uderzaj mocno! Swoją służbę w Helleńskich Siłach Powietrznych Corsair-y II rozpoczęły w 1975 roku. Wtedy to zaczęły się dostawy pierwszych egzemplarzy, z liczącego 60 maszyn zamówienia. Były to samoloty w wersji A-7H. Dzięki znacznemu udźwigowi oraz dużemu taktycznemu promieniowi działania A-7 szybko zyskały sobie uznanie w HAF i w następnych latach ich liczebność się powiększyła. Początkowo dokupiono maszyny szkolno-bojowe TA-7H, a później dodatkowe bojowe A-7E i szkolno-bojowe TA-7C. Ogółem w służbie HAF latały 133 Corsairy II, czyniąc Grecję największym zagranicznym użytkownikiem tego typu na świecie. Oprócz jednostek USN i USAF A-7 użytkowane były jeszcze w siłach powietrznych Tajlandii i Portugalii. Głównym zadaniem dywizjonów uzbrojonych w te maszyny było atakowanie celów naziemnych i morskich, izolacja pola walki oraz bezpośrednie wsparcie wojsk lądowych. Jedna z jednostek była również przygotowana do przenoszenia broni atomowej w ramach NATO-wskich sił nuklearnych. Na uzbrojenia dywizjonów (335 i 336) stacjonujących w bazie w Araxos A-7 weszły w 1993 roku. Z czasem trafiły tam wszystkie pozostałe w służbie maszyny tego typu. Kiedy w 2007 r. 335 dywizjon został przezbrojony na F-16 , użytkowano je już tylko w 336 dywizjonie. Chociaż czas ich wycofania zbliżał się nieubłaganie, maszyny cały czas były intensywnie użytkowane. Szkolono nowych pilotów. Załogi brały udział w krajowych i międzynarodowych ćwiczeniach. Czasem można je było zobaczyć również na pokazach za granicą. Moje pierwsze spotkanie z greckimi Korsarzami miało miejsce na pokazach RIAT 2006. Były to maszyny z 335 dywizjonu z Araxos. „Lataj nisko, uderzaj mocno!” – tak mówi motto 336 dywizjonu i rzeczywiście piloci Corsairów II byli specjalistami od lotów na bardzo małej wysokości. W ten sposób mieli przedzierać się na tyły przeciwnika i tam niszczyć kluczowe cele naziemne. Dzięki dużemu promieniowi taktycznemu w zasięgu A-7 pozostawała prawie cała przestrzeń powietrzna Grecji, bez tankowania w powietrzu (!). Dlatego też przez cały czas 336 dywizjon pozostawał w gotowości bojowej utrzymując 4 maszyny na dyżurze QRA. Koniec pewnej epoki Na początku 2014 roku podjęto jednak decyzję o ostatecznym wycofaniu tego typu maszyn ze składu HAF. Termin pożegnalnej imprezy wyznaczono na 14 października. Takiej okazji oczywiście nie mogliśmy przepuścić. Uroczystość miała podniosły i oficjalny charakter. Była też okazją do spotkania bardzo licznej „korsarskiej rodziny”. W bazie stawiło się wielu weteranów, byłych lotników i techników związanych z eksploatacją tej maszyny w HAF. Część oficjalna odbyła się w wielkim hangarze. Wchodzących gości witał banner z napisem End of an Era / Koniec epoki. Podczas uroczystości uhonorowano również trzynastu greckich pilotów, którzy ponieśli śmierć na tym typie samolotu. Na zakończenie części oficjalnej odsłonięto pamiątkowy egzemplarz Corsaira II w specjalnym malowaniu okolicznościowym. Następnie rozpoczęły się mini pokazy lotnicze. W programie organizatorzy przygotowali pokaz symulowanego ataku Corsairów II na lotnisko, prezentację Teamu „Daedalus” (T-6 Texan II) oraz „Zeus” (F-16), a na zakończenie pożegnalny przelot formacji złożonej z A-7, F-4, F-16 i Mirage 2000. Cóż, nie było tego dużo, ale liczyliśmy, że na pożegnanie Korsarze „dadzą czadu”! Niestety nasze oczekiwania nie do końca się spełniły. „Atak" na lotnisko przeprowadzono chyba tak, jakby działo się to naprawdę, więc maszyny widzieliśmy daleko i bardzo krótko. Nie zawiedli za to „artyści pokazowi”. Zarówno „Daedalus”, jak i „Zeus” przeprowadzili swoje programy znacznie niżej niż na klasycznych pokazach. Dodatkowo „Zeus” zakończył swój pokaz wyrzuceniem flar w niskim przelocie, idealnie przed trybuną dla gości… Był to naprawdę niezapomniany widok. ? Na zakończenie pokazów nad lotniskiem przeleciała formacja złożona z F-4, F-16, Mirage-a 2000 i oczywiście A-7. Ten ostatni symbolicznie odłączył się od formacji kiedy przelatywała ona nad zgromadzoną publicznością. Po przelocie maszyny rozeszły się do lądowania... i tak zakończyła się część pokazowa. Przyznam, że chwilę nam zajęło żeby przyjąć do wiadomości, że „to już wszystko”. Pamiętając, jak ze swoimi Phantomami żegnali się piloci JG-73 z Wittmund, oczekiwaliśmy czegoś bardziej widowiskowego. Po zakończonych pokazach ruszyliśmy do hangaru, gdzie wcześniej odbywała się część oficjalna, aby „zająć się” jeszcze Corsairem w malowaniu okolicznościowym. Po sesji wewnątrz hangaru, maszynę wykołowano na zewnątrz i ustawiono w pełnym słońcu pod powiewająca grecką flagą. Trzeba tu zaznaczyć, że pomysł na wyprowadzenie maszyny z hangaru padł ze strony greckich spotterów, na co organizatorzy z chęcią przystali. Był to bardzo miły gest ? i okazja do kilku efektownych kadrów. Pożegnanie ostatnich na świecie latających Corsair-ów II dobiegło końca. Chociaż oczekiwaliśmy większej ilości "lotniczych fajerwerków", opuszczaliśmy tereny bazy zadowoleni. Jako jedni z niewielu mieliśmy możliwość zobaczyć te maszyny po raz ostatni w powietrzu. Utrwaliliśmy istniejące znajomości i zawarliśmy nowe. Były to szczególne chwile, które będziemy pamiętali na pewno bardzo długo. Przemek „Youzi” Szynkora

A-7 CORSAIR II RETIREMENT CEREMONY

End of an Era (Koniec Epoki) – taki banner witał wchodzących do wielkiego hangaru w bazie Helleńskich Sił Powietrznych w Araxos. Rzeczywiście dla tej bazy oraz jej personelu (a szczególnie dla operującej stamtąd 336 eskadry) 17 października 2014 zapisze się jako koniec pewnej epoki. Po blisko czterdziestu latach eksploatacji, jeden z najbardziej charakterystycznych samolotów bojowych, prawdziwy wojownik Zimnej Wojny został wreszcie „zwolniony ze służby”. Tego dnia oficjalnie HAF wycofały z eksploatacji samolot A-7 Corsair II. Trzeba tu zaznaczyć, że były to już ostatnie latające tego typu maszyny na świecie! Uroczystość miała bardzo podniosły i oficjalny charakter. Była też okazją do spotkania bardzo licznej „korsarskiej rodziny”. W bazie stawiło się wielu weteranów, byłych lotników i techników związanych z eksploatacją tej maszyny w HAF. Oprócz części oficjalnej zorganizowano również pokazy w powietrzu. Mogliśmy podziwiać popisy „Daedalusa” (T-6 Texan II Demo Team), „Zeusa”, oraz oczywiście bohaterów imprezy – szturmowców A-7. Już wkrótce szersza relacja.

AIRE75 – 75 LAT HISZPAŃSKIEGO LOTNICTWA WOJSKOWEGO

Cały czas nie zamykamy pokazowego sezonu. W poszukiwaniu ciekawych kadrów ponownie wyruszyliśmy na południe Europy. Okazja była nie byle jaka. W dniu 11 października swoje 75-lecie obchodziła Ejército del Aire - czyli hiszpańskie lotnictwo wojskowe. Miejsce imprezy: baza lotnicza w Torrejon. Choć organizatorzy zebrali ciekawy zestaw foto-lotniczych atrakcji, nas najbardziej ciekawiły lokalne, hiszpańskie specjały: Tigre, Eurofighter, EF-18, F-5 i oczywiście... Harrier. Ponadto w programie imprezy były jeszcze pokazy: Patrulla Águila, Frecce Tricolori, Patrouille Suisse, Patrouille de France, Orlików i… długo by jeszcze można wymieniać. Zapowiadało się dużo latania więc i oczekiwania były spore. Co z tego wyszło… dowiecie się już wkrótce z szerszej relacji.

AIRE75 – 75 LAT HISZPAŃSKIEGO LOTNICTWA WOJSKOWEGO (Hiszpania, LETO)

Październik z pewnością nie jest ulubionym miesiącem dla entuzjastów lotniczej fotografii. Sezon w zasadzie jest już skończony. Coraz trudniej trafić na odpowiednią pogodę. Generalnie zaczynamy przygotowania do zimy. W tym roku postanowiliśmy jednak nie dać się jesieni i spróbować zapolować na jeszcze trochę ciekawych lotniczych kadrów. W tym celu ruszyliśmy na południe Europy, a dokładniej do mieszczącej się na przedmieściach Madrytu bazy lotniczej Torrejon. Powód był nie byle jaki: 11 października Hiszpańskie Siły Powietrzne miały obchodzić tam swoje 75-lecie. Tak okrągła rocznica zasługiwała na odpowiednią oprawę. Organizatorzy imprezy przygotowali solidny pakiet atrakcji. W powietrzu miało zaprezentować się aż 16 grup akrobacyjnych oraz solistów m.in. z Francji (PdF, Breitling), Szwajcarii (PdS, PC-7), Włoch (FTC), Holandii (F-16) i Wielkiej Brytanii (Tucano Display Team). Gospodarze "wystawili" zespoły: Patrulla Aguilla i Patrulla Aspa. Natomiast Polskie Siły Powietrzne miały byś reprezentowane przez radomskie "Orliki". Nas jednak najbardziej interesowały lokalne "przysmaki" w postaci Tajfunów, Tigerów, Hornetów, Orionów... i oczywiście Harrierów. Oprócz lotnictwa wojskowego silną reprezentację miało również lotnictwo cywilne, w postaci akrobacyjnych solistów oraz prezentacji samolotów pasażerskich (!). Obok bogatego programu pokazów w powietrzu, zgromadzono także bardzo ciekawą wystawę statyczną. Na ziemi można było zobaczyć w zasadzie wszystko czym dysponuje hiszpańskie lotnictwo plus maszyny zaproszonych gości. Pokazy w locie rozpoczęła prezentacja kolekcji samolotów historycznych. Reprezentowały one różne okresy hiszpańskiego lotnictwa. Zarówno przedwojennego, jak i powojennego. Chyba jednym z najciekawszych latających eksponatów był myśliwiec I-16 Rata w barwach lotnictwa republikańskiego z okresu wojny domowej. Szkoda, że w tej kolekcji nie znalazł się Ha-1112 Buchon, czyli licencyjna kopia Me-109 wyposażona w silnik Rolls Royce'a. Maszyna ta miłośnikom lotnictwa powinna być znana z filmu "Bitwa o Anglię" oraz pokazów "Flying Legends" w Duxford. Po maszynach historycznych swoje umiejętności przedstawili piloci maszyn pożarniczych: Canadaiar'a CL-415 oraz Couguara. Po pokazach cywilnych akrobatów przyszedł czas na najnowszy nabytek lotnictwa armijnego, czyli szturmowego Tigera. Dynamicznemu pokazowi smaczku nadawał fakt, że być może niedługo maszyna ta zawalczy o polskie niebo. Wreszcie nadszedł długo oczekiwany przez nas moment. Na drodze kołowania pojawiła się charakterystyczna sylwetka Harriera. Poruszenie wśród stojących wokół zagranicznych (tzn. nie hiszpańskich) fotografów dowodziło, że nie tylko dla nas było to jedno z "głównych dań" tej imprezy. Szczególnie dziwnie musieli się czuć w tej chwili koledzy z Wielkiej Brytanii, którzy niegdysiejszą chlubę i swoisty znak rozpoznawczy RAF mogą zobaczyć tylko za granicą. Przypomnijmy, że po przyśpieszonym (i bardzo dyskusyjnym) wycofaniu Harrierów ze stanu Królewskich Sił Powietrznych obecnie jedynymi europejskimi użytkownikami tego typu samolotu jest hiszpańska i włoska marynarka wojenna. Zaprezentowany pokaz był bardzo efektowny, nie zabrakło oczywiście charakterystycznych zawisów, obrotów "w miejscu", czy wreszcie skróconego i pionowego lądowania, podczas którego z mokrego pasa podniosła się efektowna mgiełka. Niestety czas na "łyżkę dziegciu do tej beczki miodu". Organizatorzy przyjęli chyba "berliński model" prezentacji pokazów odrzutowców, bo wszystko odbywało sił w dosyć sporej odległości od linii widowni. Po Harrierze miejsce na niebie zajęli Patrulla ASPA, czyli jeden z niewielu zespołów akrobacyjnych na świecie, prezentujących swoje umiejętności na śmigłowcach. Przed publicznością zaprezentowały się też "powietrzne autobusy" ;). Najpierw Airbus A330 linii Iberia, a później maszyna tego samego typu w barwach Air Europa. Chociaż nie jestem fanem tego rodzaju lotnictwa, to z całym szacunkiem muszę przyznać, że były to bardzo widowiskowe prezentacje. Niskie przeloty, ciasne (prawie bojowe) wiraże, naprawdę było na co popatrzeć. Dodatkowo każda z maszyn przeleciała nad lotniskiem w honorowej asyście samolotów z zespołu akrobacyjnego Patrulla Aguila. Dynamiczny start EF-18 zapowiadał, że niedługo rozpocznie się oczekiwany przez nas blok Hiszpańskich Sił Powietrznych. W programie były prezentacje Tajfuna, EF-18, SF-5B, C-130 oraz pokaz ratownictwa bojowego. Po krótkim oczekiwaniu nad lotniskiem pojawiła się trzy samolotowa formacja odrzutowców. Po przelocie na małej (jak na tutejsze warunki) wysokości maszyny po kolei rozeszły się w efektownym break'u i zniknęły z pola widzenia. Przyznam, że po głowie zaczęła mi chodzić nieprzyjemna myśl, że więcej już ich nie zobaczymy. Chwilę później okazało się, że się myliłem... chociaż nie do końca. Na lotnisko zaczęły ponownie nadlatywać "hiszpańskie palniki". Tym razem pojedynczo. Każda z maszyn wykonała high speed pass, break i... ponownie zniknęła w chmurach lub za horyzontem, tym razem na dobre. Po krótkiej przerwie na przestrzeni między drogą kołowania a pasem startowym, znowu bardzo daleko od centrum gdzie stała większość publiczności, wylądował spadochroniarz "symulujący" zestrzelonego pilota. Rozpoczynała się prezentacja ratownictwa bojowego. Po chwili nad pasem przemknęły (tym razem naprawdę) na niskiej wysokości dwie ratownicze Super Pumy. Dynamiczny zwrot, rozejście i obie maszyny weszły do działania. Naprawdę było na co popatrzeć. Niskie, dynamiczne przeloty, efektowne zwroty, to jest to, co lubimy najbardziej. Niestety, z niezrozumiałych dla autora względów, całość "operacji lądowej" pokazu została wykonana hen daleko po drugiej stronie lotniska, gdzie 600 mm średnio sięgało... ot, co kraj, to obyczaj ;(. Na zakończenie pokazu nad lotniskiem zaprezentował się jeszcze KC-130 w towarzystwie EF-18 oraz Tajfuna. Cóż, jak na obchody 75-lecia, to prezentacja Ejercito del Aire de Espana wypadła dosyć mizernie, żeby nie powiedzieć po prostu żenująco marnie. Przy tej prezentacji mińskie obchody 15-lecia Polski w NATO (skądinąd świetna impreza - prosimy o jeszcze) mogły być niedoścignionym przykładem. Myślę, że organizatorzy wpadli tu w swego rodzaju pułapkę "swoich nikt nie będzie chciał oglądać, lepiej zapełnić program gośćmi z zagranicy". Sądząc jednak po tym, jak oblegane były wszystkie stoiska i punkty gdzie prezentowały się Hiszpańskie Siły Zbrojne, mocno się pomylili. Pokazy trwały dalej i przyszedł czas na gości z zagranicy. Da akcji weszły zespoły akrobacyjne. Najpierw FTC, a później PdF. Oba zespoły wykonały swoje pokazy w wariancie poziomym, który dodatkowo został jeszcze skrócony. Następnie miejsce na niebie zajęli gospodarze - Patrulla Aguila. Następne w kolejce czekały nasze "Orliki". Niestety, kiedy zespół ustawił się na pasie, rozpoczęła się ulewa, która trwała ok. pół godziny. Polacy wypadli z kolejki i już nie dostali drugiej szansy. Wielka szkoda, bo spotkaliśmy naszych rodaków (niemieszkających już w Polsce), którzy specjalnie przyjechali z Portugalii, żeby zobaczyć biało-czerwoną szachownicę. Kiedy wznowiono pokazy, niebem nad Torrejon zawładnęli Szwajcarzy - najpierw PdS, a później PC-7 Team. Muszę przyznać, że ci ostatni zaczynają mi się podobać coraz bardziej... i chyba dobrze, bo już niedługo będą to jedyni latający (zespołowo) Szwajcarzy ;). Podsumowując, pokazy w Torrejon były ciekawą imprezą z bardzo dużym (choć moim zdaniem, nie do końca wykorzystanym) potencjałem. Oczywiście szukaliśmy na nich zapewne innych atrakcji niż większość przybyłych widzów, ale Hiszpanie też byli trochę zawiedzeni. Nic to, "nie myli się tylko ten, co nic nie robi" ;). Ponadto trzeba przyznać, że od strony logistycznej była to bardzo dobrze zorganizowana impreza. Jeszcze kilka takich imprez i będą wiedzieli "o co chodzi" ;). Zatem "muchas gracias Ejercito del Aire de Espana" i do zobaczenia następnym razem. Przemek "Youzi" Szynkora

OFICJALNA PREMIERA ORLIKA MPT

W 42 Bazie Lotniczej w Dęblinie należącej do 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego będącego użytkownikiem samolotów PZL-130 Orlik odbył się oficjalny pokaz najnowszej odmiany tego samolotu. Noszący oficjalne oznaczenie PZL-130 MPT (Multi Purpose Trainer). Samolot został wyposażony w zmodernizowaną awionikę (tzw. glass cocpit) nawiązujący architekturą kabiny do najnowszych statków powietrznych znajdujących się na wyposażeniu Sił Powietrznych RP.
Back to Top