Szukaj

DEN VE VZDUCHU (Czechy, Plasy)

Wiosenna rozgrzewka trwa. Tym razem odwiedziliśmy miasteczko Plasy w zachodnich Czechach, gdzie w sobotę 25 kwietnia odbyły się sympatyczne pokazy pod nazwą Dny ve vzduchu. Intensywny, trzygodzinny program obejmował solidną mieszankę nowoczesności i tradycji. Obok dwóch wejść Gripena i Alki mogliśmy podziwiać całą gamę "drewnianego" lotnictwa (grupa Pterodactyl Flight) i dużo akrobacji na najwyższym poziomie z Martinem Sonka na czele. Wisienką na torcie okazał się przelot Twin Beech C-45H i bardzo dynamiczny pokaz wiatrakowców. Warunki foto można uznać za poprawne. Fotografowało się pod słońce, ale lekko ołowiane niebo skutecznie rozpraszało światło przez cały czas pokazów. Szersza relacja już wkrótce.

GPR – CZYNNIK LUDZKI

Kolejna w ostatnim czasie wizyta u krakowskich ratowników. Tym razem w piątek 24 kwietnia skromna delegacja "Air Action" poszukiwała na krakowskim lotnisku wiosennego ciepła. Piękne słońce, zielona trawa i pozytywny klimat spowodował, iż poszukiwanie to nieoczekiwanie zaowocowało sesją "modelkową", która przyćmiła nieco nasze zainteresowanie ruchem lotniczym na samym lotnisku. Po raz kolejny dziękujemy ratownikom za przychylność i pomoc w realizacji naszych niecodziennych pomysłów.

LUFTWAFFE NAD MALBORKIEM (Polska, EPMB)

21 kwietnia 2015 r. w 22 BLT w Malborku zebrało się ponad 130 fotografów i miłośników lotnictwa. Jaka to okazja? Oczywiście Spotters Day. W tym roku to już drugie takie spotkanie. Pierwsze odbyło się w lutym i pozostawiło pewien niedosyt. Kto był, albo widział relację, wie o co chodzi. Tym razem miało być inaczej. I było. Już sam plakat reklamujący imprezę podgrzał atmosferę. Otóż w imprezie, poza naszymi MiG-ami i belgijskimi Viper’ami, miały uczestniczyć niemieckie Eurofightery EF 2000.Dwie maszyny z Taktischen Luftwaffengeschwarders 73 „Steinhoff” stacjonujące w Laage zadziałały jak magnes. Jako że grupa przybyłych w tym dniu na EPMB była bardzo liczna, już na starcie poinformowano nas, że statyka nie wchodzi w grę. Każdy się z tym liczył, poza tym i tak nie miałoby to sensu. Uchwycenie czystego kadru graniczyłoby z cudem. Jednak na statykę, to można do muzeum pojechać... tu chodziło o coś więcej. Chcieliśmy tego, czego zabrakło nam w lutym, na poprzednim Spotters Day – palniki, ostre starty, niskie przeloty i to wszystko przy ładnej, słonecznej pogodzie. I trzeba przyznać, że nie zawiedliśmy się. Główną atrakcją były oczywiście niemieckie maszyny, ale nasze MiG-i oraz belgijskie Viper’y nie pozostawały w tyle. Dodatkowym urozmaiceniem była krakowska CASA, która wywoziła skoczków na desantowanie. Było co zapisywać na kartach pamięci! Cieszy fakt, że Spotters Day w Malborku staje się powoli stałym punktem na mapie krajowych imprez lotniczych. Podziękowania dla Dowództwa i Rzecznika 22 Bazy Lotniczej za, jak zwykle, ciepłe przyjęcie. Artur „Arturo” Osiak

LUFTWAFFE NAD MALBORKIEM

21 kwietnia 22 Baza Lotnictwa Taktycznego w Malborku zorganizowała drugą edycję Spotters Day. Tematem przewodnim tej edycji była wizyta dwóch myśliwców Eurofighter EF-2000 Niemieckich Sił Powietrznych. Samoloty – jeden w wersji bojowej, drugi w szkolnej – przyleciały do nas z bazy w Laage, gdzie są częścią 73 Eskadry Lotnictwa Taktycznego “Steinhoff”. Nie mogliśmy przepuścić okazji na zobaczenie popularnych Eurofighterów w akcji. Niemieccy piloci nie zawiedli naszych oczekiwań – efektowne starty na dopalaczach, niskie przeloty nad pasem i odejścia bojowe znad lotniska to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Całości dopełniły bardzo energetyczne starty polskich MiG-29 i belgijskich F-16, które brały udział we wspólnych ćwiczeniach z EF-2000. Wkrótce bogatsza relacja okraszona jak zwykle dużą dawką materiału fotograficznego.

FRISIAN FLAG 2015

Sezon powoli się rozkręca. W poszukiwaniu lotniczych wrażeń wyruszyliśmy nad Morze Północne, a dokładnie nad jego holenderskie wybrzeże. Co roku, w połowie wiosny w bazie RNLAF w Leeuwarden odbywają się ćwiczenia Frisian Flag. W tegorocznej edycji biorą udział jednostki lotnicze z Holandii, Hiszpanii, Finlandii, Niemiec, USA oraz Polski (32 BLT). Ponad pięćdziesiąt maszyn: F-16, F-18, Eurofighter i F-15 (!), wykonujących blisko sześćdziesiąt wylotów dziennie. Do tego dogodne warunki do fotografowania, piękne wiosenne światełko i świetna atmosfera. Takiej okazji nie mogliśmy przegapić. Na szerszą relację zapraszamy już wkrótce.

FRISIAN FLAG 2015 (Holandia, EHLW)

Frisian Flag 2015 – Leeuwarden (EHLW), Holandia Choć sezon pokazowy jeszcze się nie rozpoczął, fotograficznie zaczynamy się już dobrze rozkręcać. W poszukiwaniu kolejnych foto-lotniczych wrażeń wyruszyliśmy do Holandii, a dokładniej, nad jej wybrzeże Morza Północnego do bazy lotniczej Leeuwarden. Jak co roku, w połowie wiosny, odbywają się tam ćwiczenia pod kryptonimem Frisian Flag. Biorą w nich udział jednostki lotnicze z krajów NATO oraz państw biorących udział w programie „Partnerstwo dla Pokoju”.  Tegoroczna edycja zapowiadała się bardzo ciekawie, ponieważ w   manewrach mieli wziąć udział lotnicy Gwardii Narodowej USA latający na F-15! Do Leeuwarden przyleciało aż dwanaście „Orłów”, więc zapowiadało się naprawdę dobrze. Ponadto w ćwiczeniach mieli wziąć udział piloci z Niemiec na Eurofighter-ach, Finlandii i Hiszpanii na F-18 oraz Polski i Holandii na F-16. Łącznie z samolotami wsparcia było to ponad pięćdziesiąt maszyn. Baza RNLAF Leeuwarden jest bardzo przyjaznym miejscem dla miłośników lotnictwa. W bardzo dobrym miejscu, tuż przy progu pasa i drogi podejścia do lądowania znajduje się bowiem „oficjalny” punkt spotterski, znany potocznie jako „spotters hill”. Jest to niewielkie wzniesienie, z którego rozciąga się bardzo dobry widok na to, co dzieje się wewnątrz bazy. Nasze „wzgórze” znajduje się oczywiście poza jej terenem. Prowadzi do niego wygodna droga i można tam spokojnie zaparkować. Co jeszcze istotne, punkt usytuowany jest po południowej stronie lotniska, więc w zasadzie cały czas fotografujemy ze słońcem. W czasie takich wydarzeń, jak to  przyjeżdża nawet „mobilny punkt cateringowy” w postaci budki z frytkami, kiełbaskami i innymi przysmakami lokalnej kuchni ;). Bardzo ładnie widać stamtąd kołowania, oczekiwanie na wjazd na pas, starty i lądowania. Oprócz tego, po krótkim spacerze, można stanąć pod drogą podejścia do lądowania, gdzie samoloty są prawie na wyciągniecie ręki J. Naprawdę jest czego pozazdrościć holenderskim miłośnikom lotnictwa… takie „górki” powinny być przy każdej bazie! ;) Nasz pobyt na Frisian Flag 2015 zaplanowaliśmy na dwa dni: czwartek i piątek. Jadąc na miejsce niepokoiliśmy się trochę o pogodę. Baza jest usytuowana tylko kilka kilometrów od morza i można się spodziewać mocno zmiennej pogody. Na szczęście w czasie całego pobytu obyło się bez deszczu. Na każdy dzień zaplanowano dwa wyloty – o 9:30 i 13:30. Starty realizowane były w trybie „mass launch”, czyli wszystkie wyznaczone do misji maszyny startowały jedna po drugiej. Biorąc pod uwagę, że za każdym razem w powietrze wznosiło się ponad trzydzieści samolotów (!), było na co popatrzeć. Podobnie było z lądowaniami. Po około półtorej godziny rozpoczynał się powrót na lotnisko, a dla nas ok. 30 minut wytężonej „pracy”. Pierwszego dnia dotarliśmy na miejsce „z marszu”, czyli prosto z trasy z Polski. Kiedy zaparkowaliśmy pod „wzgórzem” było tuż przed siódmą i było… zupełnie pusto. Szybko jednak miejsce zaczęło się zapełniać. Kwadrans po nas pojawili się pierwsi „malarze”, którzy zaczęli rozstawiać swoje drabiny. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy stają na górce, w „pierwszym rzędzie”,  tzn. w takim miejscu, że nie da się stanąć bezpośrednio przed nimi i jeszcze rozkładają drabinę, wchodzą na nią i  zasłaniają widok innym, którzy stoją za nimi. Ech…  Tuż przed planowaną godziną rozpoczęcia startów, z terenów bazy zaczęły dobiegać ulubione dźwięki każdego lotniczego świra – odgłosy uruchamianych silników. Kilkanaście minut później, wśród schrono-hangarów, pojawiły się pierwsze kołujące samoloty. Tego dnia w powietrze pierwsi mieli wznieść się Finowie na swoich „Hornetach”. Po nich do akcji weszli Niemcy, Holendrzy i Hiszpanie. Wreszcie, po drugiej stronie pasa, pojawiły się charakterystyczne sylwetki F-15. Dla nas, oprócz oczywiście kibicowania pilotom z 10 ELT z Łasku, był to główny powód przyjazdu. Najpierw w powietrze poszły dwie maszyny, a po przerwie na starty kilku F-16 gospodarzy, wystartowało jeszcze sześć (!) piętnastek. Przyznam, że start ośmiu F-15 na rozpoczęcie foto-lotniczego dnia potrafi dobrze poprawić nastrój J. Na koniec porannej serii w powietrze wzbiły się jeszcze cztery nasze Jastrzębie. Jak zawsze wzbudziły one duże poruszenie wśród obecnych spotterów. Jak widać nasze efki cały czas są bardzo atrakcyjnym tematem, również dla zagranicznych entuzjastów lotnictwa.  Po półtoragodzinnej przerwie na posiłek, kawę, herbatę, czy to, co kto tam miał na rozgrzewkę ;) rozpoczęły się powroty. Wracające maszyny najpierw przelatywały w grupach nad lotniskiem i rozchodziły się do lądowania. Najczęściej były to dwu lub cztero-samolotowe formacje.  Co ciekawe, często były to „zestawy mieszane”, np. dwa F-16 plus dwa F-15 lub para Eurofighterów w towarzystwie pary F-18. Po zakończeniu pierwszej tury wylotów czekała nas kilkugodzinna przerwa, podczas której można się było zdrzemnąć, pokrzepić lub np. przenieść gdzieś w inne miejsce wokół bazy. My postanowiliśmy zostać na drugą turę startów na „wzgórzu”, a na lądowania przenieść się pod drogę podejścia. Punktualnie w  wyznaczonym czasie rozpoczęła się druga seria wylotów. Zestaw maszyn był podobny, zmieniła się jedynie kolejność. Jednak po raz kolejny w powietrze „poszło” ponad trzydzieści maszyn. J Na drugą, popołudniową turę lądowań przenieśliśmy się w pobliże strefy podejścia. Tutaj rzeczywiście było się baaardzo blisko lotnictwa. Przelatujące „tuż nad głową” maszyny, to wrażenie, które zostaje na długo. ;). Dzień pierwszy dobiegł końca. Pogoda dopisała. Było słonecznie z częściowym zachmurzeniem i niezbyt mocnym, ale za to zimnym wiatrem.  Niestety zmorą wszystkich była duża termika przy powierzchni, która bardzo utrudniała „złapanie" ostrego kadru. Drugi dzień naszego wypadu na Frisian Flag przypadał w piątek i spodziewać się można było większej frekwencji na „spotterskim wzgórzu” i przyległych terenach. Faktycznie, punkt zapełnił się dosyć szybko, ale zdążyliśmy zająć odpowiednie miejscówki. Trochę jednak niepokoiliśmy się o pogodę. Po pięknym słonecznym poranku niebo się zachmurzyło, zrobiło się zimno, a nad lotniskiem zaczęły zbierać się brzydkie szare chmury. Na szczęście, kiedy miały rozpocząć się loty, pogoda się poprawiła i zagrożenie deszczem minęło. Przebieg wydarzeń był podobny do dnia poprzedniego. Dwie tury wylotów i lądowań, ponad trzydzieści maszyn w każdej serii… taka „rutyna” ;). Kiedy zbliżała się godzina wylotów popołudniowych, okolice „naszej górki" tłumnie zapełnili okoliczni mieszkańcy. Większość widzów przybyła całymi rodzinami aby podziwiać lądujące samoloty. Atmosfera zrobiła się wręcz piknikowa. J Podsumowując, wyjazd na Frisian Flag uważamy za bardzo udany. Chociaż nie były to pokazy, i nie można było liczyć na jakieś specjalne „fajerwerki”. Jednak możliwość oglądania takiej liczby ciekawych maszyn w ich "naturalnym środowisku" i to w tak dobrych warunkach nie zdarza się często. Dużo lotów, dużo samolotów, zapach lotniczego paliwa, huk dopalaczy, do tego świetna atmosfera… to nam w zupełności wystarcza do dobrej zabawy. Już dziś wpisujemy Frisian Flag i bazę Leeuwarden do naszego kalendarza. Jeszcze tutaj wrócimy! J Przemek „Youzi” Szynkora

NOCNA WIZYTA NA BALICACH

31 marca złożyliśmy przedświąteczną wizytę dyżurującym ratownikom 3 Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej, pełniącym swe obowiązki na lotnisku w podkrakowskich Balicach. Tradycyjnie spotkaliśmy się z miłą atmosfera i ciepłym przyjęciem u naszych przyjaciół. Wyciągnęliśmy również aparaty realizując nasze pomysły nocnych zdjęć, choć nie one były najważniejsze w tym dniu.

GRILLOWANIE W ŚWIDWINIE

Wiosna - i ta astronomiczna, i ta prawdziwa - z przygrzewającym słońcem i coraz bardziej zieloną trawą - na dobre się u nas rozgościła. Postanowiliśmy więc w pełni skorzystać z jej uroków. Jednym z nich niewątpliwie jest grillowanie - a nie od dzisiaj wiadomo, że najlepsze „grille" są w 21 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. Tak więc wygłodniała po zimowym „poście” 10-osobowa grupa SPFL spakowała niezbędny sprzęt i ruszyła w kierunku lotniska, aby we wtorkowe popołudnie 24 marca wspólnie z pilotami i ich pięknymi maszynami rozpocząć fotograficzną ucztę. Więcej szczegółów tego smakowitego wypadu, pełnego ognia i huku dopalaczy, już niedługo na naszej stronie.

GRILLOWANIE W ŚWIDWINIE (Polska, EPSN)

24 marca 2015 roku po raz kolejny mieliśmy przyjemność gościć w 21 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. Dla większości z nas była to pierwsza wizyta w jakiejkolwiek bazie lotniczej po długim okresie jesienno-zimowej przerwy i pierwsza okazja w tym roku na wspólne fotografowanie w gronie „lotniczych” znajomych. Początek sezonu okazał się wymarzony. Wstępne prognozy meteo zapowiadały piękną słoneczną pogodę i nawet kilkanaście stopni w ciągu dnia. Po dotarciu na miejsce okazało się jednak, że w promieniu ok. 10km od bazy było szaro i trochę pochmurno. Jednak na szczęście w ciągu dnia słońce co jakiś czas pojawiało się na chwilę, nie było więc źle. Na początku spotkaliśmy się z dowódcami, którzy bardzo serdecznie nas przywitali i pokrótce opisali nam plan lotów danego dnia. Łącznie mieliśmy okazję sfotografować 3 wyloty – dzienny, popołudniowy i wieczorny. Byliśmy również bacznymi obserwatorami drobiazgowych przygotowań samolotów Su-22 do lotów, które mieliśmy okazję fotografować tuż obok płaszczyzny. Pierwsze starty odbywały się parami. Dodatkowo piloci trenowali również przelot formacją czterech maszyn. Fotograficznie oczywiście największym wyzwaniem był ostatni, czyli wieczorny wylot. Dostarczył on nam jednak największych emocji. Początek sezonu należy więc uznać za wyjątkowo udany. Ewa „FMS” Bartkiewicz

WIZYTA W GNIEŹDZIE TYPHOONÓW

Baza założona 75 lat temu. Dom ‘Battle of Britain Memorial Flight’ (gdzie można spotkać Lancastery, Spitfire'y, Hurricany i Dakoty) oraz słynnego RAF Typhoon Display Team. Ale przede wszystkim nowoczesna baza z 4 eskadrami myśliwców i 3000 personelu. Jako część systemu obronnego Quick Reaction Alert (QRA) jest w ciągłej gotowości bojowej 24/7 i w ciągu minut jest w stanie odpowiedzieć na każde zagrożenie. To właśnie jest RAF Coningsbury, której okolice odwiedziliśmy w dniu 11 marca. Baza w której historia przenika się z nowoczesnością okazała się bardzo dobrym miejscem dla miłośników lotnictwa. Wiele tam różnych i dość łatwo dostępnych miejsc, gdzie można podziwiać z bardzo bliska najróżniejsze samoloty i ich przyjazne dla widzów załogi. Wkrótce zaprosimy na pełną relację z wizyty :)
Back to Top