Szukaj

10. JUBILEUSZOWY PIKNIK SZYBOWCOWY (Polska, EPLS)

Wygospodarowanie czasu na jeżdżenie po Polsce/Europie/świecie na pokazy lotnicze wymaga niezwykłej umiejętności zarządzania czasem oraz niemałej gimnastyki w pracy, by załatwić wolny dzień na pokazy (nie, urlop nie starcza). Pal licho, gdyby pokazy odbywały się raz, czy dwa razy do roku, w którymś miejscu – jednakże w okresie wiosenno-letnim jest ich tak dużo, że często stoimy przed trudnym wyborem – gdzie się wybrać i jak zorganizować wolną chwilę. Nie inaczej było tym razem. Dzięki wykorzystaniu przerwy między jednym, a drugim dniem w pracy, udałam się wraz z SPFL-owym teamem na Piknik Szybowcowy w Lesznie, który się odbył w dniach 16-17 czerwca. W pierwszym dniu przypadł okres niezwykłego gorąca i wkraczającego chłodnego frontu. Dla regionu leszczyńskiego wydano alert burzowy. Po drodze, przed Wrocławiem, napotkała nas duża komórka burzowa – na szczęście jej epicentrum nas ominęło, ale wrażenie, jakie na nas zrobiła już 100 km wcześniej, było ogromne. Niestety, nie ominęły nas utrudnienia z dojazdem do Aeroklubu. Kilka kilometrów od wjazdu na teren lotniska utworzyły się potężne korki. Jakimś cudem udało nam się w miarę szybko przez nie przebić – może dlatego, że Pani Kierowca rozdawała uśmiechy na prawo i lewo, i zarażała nimi innych uczestników ruchu…? Po wejściu na teren lotniska i odebraniu akredytacji spotterskich, udaliśmy się do wyznaczonej dla nas strefy. Szybko znaleźliśmy fantastyczne miejsce wzdłuż pasa. Spokojnie, przy jednym z najpiękniejszych w tym roku zachodów słońca, czekaliśmy na loty oraz szykowaliśmy sprzęt. Nagle w powietrzu rozległ się potężny huk!!!! Spłoszeni, w amoku próbowaliśmy zapiąć obiektywy do aparatów, na szybko regulować ustawienia i dostosowywać je do panujących warunków… F-16 Polskich Sił Powietrznych wyleciał nam zza głów kilkanaście metrów nad ziemią, na pełnym dopale – powodując taki hałas, że w trzech czwartych aut, zaparkowanych w pobliżu, włączyły się alarmy! Na szczęście pilot chyba przewidział, jaką niespodziankę nam zrobił i dał nam chwilę na przygotowanie się, zanim rozpoczął właściwy występ. Emocje były przednie. Flary, niskie przeloty, piękne akrobacje na tle różowo-pomarańczowego nieba stworzyły nieprawdopodobny klimat, a nas, fotografów, pozytywnie doładowały energią na resztę wieczoru. Nocny pokaz z efektami pirotechnicznymi dał zespół The White Wings z Rumunii oraz SZD-54-2 Perkoz Aeroklubu Leszczyńskiego. Następnie pojawił się na niebie zespół akrobacyjny FireFlies z Wielkiej Brytanii, latający na samolotach RV-4. Neonowe światła wraz z efektami pirotechnicznymi, w połączeniu ze złotawo-cyklamenowym niebem, zafundowanym przez Matkę Naturę, wyczarowały niesamowite barwy w naszych aparatach. Dalej zaprezentował się polski zespół CarbonClub oraz Johan Gustafsson ze Szwecji. Ciekawie pokazała się grupa Flying Dragons z Polski – 6 paralotni, różne figury w powietrzu i dużo efektów pirotechnicznych wywołały nie lada zaskoczenie na naszych twarzach. Pokaz był gustowny, zsynchronizowany i z klasą. Jako ostatni wystąpił zespół Aerosparx z Wielkiej Brytanii, który – moim skromnym zdaniem – skradł całe show. Na leszczyńskim niebie zrobiło się bardzo kolorowo, rzekłabym – romantycznie. Czasem człowiek odstawiał aparat od twarzy, by ujrzeć własnymi oczyma ten pokaz. Fantastycznie figury, ogrom subtelnych efektów pirotechnicznych oraz świetna synchronizacja zespołu były „wisienką na torcie” tegorocznego Pikniku Szybowcowego. Ewa „pilotex” Stomżyńska  

RAF COSFORD AIR SHOW 2016

Sezon fotolotniczy na Wyspach Brytyjskich powoli się rozkręca! W dniu 19 czerwca 2016 roku odbyły się pokazy Cosford Air Show 2016. Impreza odbywa się każdego roku w bazie RAF Cosford i jest jedną z najpopularniejszych w środkowej Anglii. Mimo typowej angielskiej pogody działo się i to naprawdę dużo! Na obszerną relacje zapraszamy już wkrótce!

DANISH AIR SHOW 2016

Gang Olsena, czyli krótka historia jak to nieliczna delegacja przedstawicieli SPFL odwiedziła tegoroczne pokazy Danish Air Show. W tym roku impreza odbyła się w dniu 19 czerwca i był to jedyny dzień oprócz tzw. spotter day, gdzie można było podziwiać to, co przygotowali organizatorzy. Chociaż aura nie rozpieszczała i warunki do wykonania poprawnego zdjęcia były naprawdę trudne to i tak udało nam się uchwycić kilka ciekawych kadrów. Tym bardziej, że program jaki przygotowali organizatorzy naprawdę napawał optymizmem. Co było w programie ciekawego ? Na to pytanie odnajdziecie odpowiedź w nadchodzącej niebawem relacji z tych właśnie pokazów.

DNI AEROKLUBU – RYBNIK 2016

W dniach 18-19 czerwca 2016 roku byliśmy na Dniach Aeroklubu, które odbyły się na rybnickim lotnisku. Była to już trzecia edycja tej cyklicznej imprezy i jak co roku było kilka atrakcji, dla których warto było spędzić tam kilka godzin. Między innymi mieliśmy okazję zobaczyć pokaz czeskiej grupy rekonstrukcyjnej Pterodactyl Flight. Do dobrze znanej nam z innych pokazów pary Sopwith 1½ Strutter i Fokker E.III dołączył w tym roku angielski myśliwiec S.E.5a oraz gościnnie czerwony Fokker Dr.1 z grupy „Knights of the sky”. Samoloty stoczyły zacięty bój, któremu towarzyszyły liczne efekty pirotechniczne z potężnymi eksplozjami włącznie. Tradycyjnie w Rybniku na niebie pojawił się Artur Kielak z niesamowitym pokazem indywidualnej akrobacji samolotowej oraz grupa „Firebirds”, tym razem w dwusamolotowym składzie. Ponadto były Dromadery, wiatrakowiec, akrobacje na dwupłatowym Jungmannie oraz skoki spadochronowe. „Wisienką na torcie” był majestatyczny pokaz akrobacji szybowcowej wykonany przez siedmiokrotnego mistrza świata – Jerzego Makulę.

PIKNIK LOTNICZY – DNI AEROKLUBU 2016 (Polska, EPRG)

Tegoroczny pobyt na pikniku lotniczym, zorganizowanym z okazji Dni Aeroklubu ROW (Rybnickiego Okręgu Węglowego) na Gotartowickim lotnisku, nie był moją pierwszą wizytą na tej cyklicznej już imprezie. Od kilku lat Aeroklub ROW organizuje bardzo udany piknik lotniczy zaliczany przeze mnie do czołówki małych imprez w kraju. Organizatorzy zawsze dbali o szereg atrakcji dla miłośników lotnictwa jak i dobrego jadła i piwowarskich specjałów, nie zapominając też o najmłodszych pociechach. Choć atrakcje lotnicze przygotowane przez organizatorów niewiele różniły się od tych z poprzedniego roku to zapewniły dzień pełen emocji. Dodatkowym plusem była świetna pogoda. Na lotnisku szkolącym min. przyszłych szybowników nie mogło zabraknąć akrobacji lotniczej na szybowcu MDM-1 Solo Fox w wykonaniu siedmiokrotnego indywidualnego Mistrza Świata, Jerzego Makuli (będącego też wychowankiem Rybnickiego Aeroklubu). Akrobatyczne umiejętności na niebie mieli także pokazać Artur Kielak (Sbach XA-41) oraz piloci z zespołu Firebirds. Tradycyjnie już przyjechałem na lotnisko jako jeden z pierwszych widzów, parking prawie pusty, z za płotu dobiega miarowy pomruk silnika lotniczego. Leciwa Cessna 172 powoli kołuje na pas startowy, by po chwili ruszyć do startu. Stuosiemdziesięciokonny silnik Cessny ryczy niemiłosiernie, samolot ciężko odrywa się od pasa, unosząc kolejną turę śmiałków na krótką wycieczkę w przestworza. Mijając parking ma już kilka metrów wysokości, w jednym z okien miga czarna koszulka SPFL, za sterami nasz kolega Lucjan „Acroluc” Fizia, który tym razem delikatny spust migawki zamienia na drążek stalowej „bestii”. Docieram na lotnisko, już z daleka widać namioty i samoloty czeskiej grupy Pterodactyl Flight specjalizującej się w budowie replik samolotów z I Wojny Światowej oraz wykonywaniu na nich inscenizacji wojennych potyczek powietrznych. Szybko zapuszczam się pomiędzy repliki, wszystkie fotografując dokładnie, tracąc rachubę czasu, jakbym widział je po raz pierwszy. Tymczasem po skoczkach spadochronowych powoli nadchodzi czas pokazów w locie. Na pierwszy ogień idzie Jerzy Makula, szybowiec Solo Fox holowany jest w powietrze przez Jaka-12 pilotowanego przez jego syna. Nabiera wysokości, wyczepia się i zaczyna się show. Przez parę minut akrobacje lotnicze zapierają dech w piersi, szybowiec MDM-1 Solo Fox przemierza rybnickie niebo, znacząc swój lot pomarańczowym dymem z flar zamontowanych na końcówkach skrzydeł. Chwilę potem kolejny pilot wznosi swój samolot w powietrze, po krótkim rozbiegu, rozpędzony Sbach Xa_41 Artura Kielaka unosi nos prawie pionowo w górę znacząc swój tor lotu białym, parafinowym dymem. Moc tej maszyny w niezwykle dynamicznym pokazie mogliśmy podziwiać przez kolejne parę minut. Nie dziwią więc gromkie, zasłużone brawa publiczności. Następne atrakcje to zespół akrobacyjny Firebirds (niestety w składzie są tylko dwa samoloty), Leszek Matuszek z samolotem Bucker 131 Jungman, Wiatrakowiec Xenon, Piper L-4H. Jednak głównym punktem pokazów miała być inscenizacja historyczna walk powietrznych na froncie zachodnim I Wojny Światowej w wykonaniu grupy Pterodactyl Flight. Staję więc obok jednego z namiotów, by cofnąć się 100 lat wstecz do roku 1916, na małe polowe lotnisko, gdzieś na francuskiej prowincji... (Trwają największe na ów czas wojenne zmagania, po dwóch latach konfliktu, impas. Żołnierze giną setkami tysięcy pod Verdun, Sommą. W powietrzu dominują Niemcy, dzięki przewadze technicznej zadają lotnictwu aliantów ciężkie straty. Na szczęście w tej wojnie o zwycięstwie nie decyduje jeszcze lotnictwo). Zaglądam do alianckiego namiotu, właśnie piloci kończą tradycyjną popołudniową herbatkę, pada rozkaz startu, wszyscy zrywają się, mechanicy uruchamiają silniki. Do startu podrywają się myśliwce S.E. 5a oraz Sopwith 1½ Strutter. Rozkaz – atak na wrogie lotnisko. Kilkadziesiąt kilometrów na północny-wschód, tuż za linią frontu na niemieckim lotnisku polowym, samoloty wroga przygotowane do startu, piloci oczekują rozkazów. Nieopodal stanowisko artylerii, carski kapral leniwie opiera się o działo. Nagle z za drzew wyłaniają się alianckie samoloty, słychać jazgot karabinów maszynowych, wybuchają zrzucane bomby. Niemcy biegają jak w ukropie, uruchamiają silniki swych samolotów. Do przechwycenia startują Fokker E-III oraz czerwony trójpłat Fokker Dr. I. Nad lotniskiem dochodzi do walk kołowych wrogich sobie myśliwców. Alianckie samoloty nie przerywają ataku na samo lotnisko, co chwilę któryś samolot nurkuje i ostrzeliwuje z karabinów maszynowych cele na ziemi, nieopodal eksploduje trafiona ciężarówka, na ziemi leżą zabici i ranni. Chwilę później, uszkodzony Fokker E-III, ciągnąc za sobą smugę dymu próbuje wylądować na lotnisku, rannego pilota wyciągają z kokpitu służby medyczne. Kolejny atak z nurkowania, kilka metrów dalej eksploduje ziemia, długa seria bije po ziemi i sięga zatankowanego Fokkera E-III, ognista kula ognia spowija samolot. Gęsty dym unosi się nad lotniskiem, alianci odlatują... Kilkanaście minut później na alianckim lotnisku gdzieś na francuskiej prowincji... Samoloty wracają po wykonanej misji, jeden z nich, uszkodzony myśliwiec S.E. 5A mocno dymiąc ledwo ląduje i podkołowuje. Na szczęście ten pilot jest cały i zdrów. Choć wielu tego dnia nie wróciło, misja wykonana... Tak wygląda żywa lekcja historii w wykonaniu grupy Pterodactyl Flight. Co do samego pokazu walk powietrznych, niestety samoloty latały tym razem bardzo wysoko, tak że czasem ciężko było odróżnić ich sylwetki, w sporej odległości od siebie, robiąc nudne kółeczka po niebie. W porównaniu do zeszłorocznego występu, ten mocno stracił na atrakcyjności. Sytuację uratowały tylko świetne efekty pirotechniczne. Jako, że inscenizacja wywołała parę małych „pożarów”, widzowie mieli także okazję zapoznać się z procedurą gaszenia ognia z powietrza. W tym celu wystartowały dwa samoloty PZL-M18B Dromader, które na co dzień stacjonują właśnie na rybnickim lotnisku. Niestety, pierwszy został odwołany do prawdziwego pożaru, drugi natomiast precyzyjnie opróżnił zbiornik z wodą nad płonącym celem. Podsumowując, udana impreza na którą zapraszam w przyszłym roku. Krzysztof „PC” Łybko

10. JUBILEUSZOWY PIKNIK SZYBOWCOWY W LESZNIE

Coroczna impreza dla miłośników podniebnych pokazów na leszczyńskim lotnisku aeroklubowym zgromadziła wielu widzów. W tym roku przypadł 10. jubileusz pikniku szybowcowego. Z tej okazji przygotowano dużo atrakcji, zaproszono pilotów i grupy akrobacyjne z kraju i z zagranicy. Można było podziwiać między innymi takie maszyny jak: Mustang P-51D, Jak-3, Boeing Stearman, T-6 Texan, szybowce, motoszybowce, paralotnie oraz balony. W sobotę tuż przed zachodem słońca rozpoczął się bardzo widowiskowy nocny pokaz z wieloma samolotami, szybowcami i motoparalotniami specjalnie oświetlonymi diodami i zimnymi ogniami. Dużą atrakcją wieczoru był również F- 16 Tiger Demo, za sterami którego zasiadł kpt. pil. Robert „Bluto” Gałązka z 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego. Niebawem napiszemy szerzej o tej udanej imprezie. Serdecznie zapraszamy.

AIR(2AIR) – ACTION

W dniach 16-17 czerwca 2016 roku dwóch fotografów SPFL wzięło udział w zorganizowanej przez Aviation Photo Crew sesji Air-to-Air nad piękną Danią. Głównym celem sesji było sfotografowanie samolotów, które przylatywały na pokazy lotnicze w bazie Vojens. Działo się dużo i fotograficznie i lotniczo. Udało się też wygrać walkę z pogodą, której prognozy nie dawały najmniejszych szans na latanie. Fotografowanie z pokładu leciwego Skyvana to nie lada wyzwanie zwłaszcza gdy ktoś po raz pierwszy w życiu siedzi z nogami wywieszonymi poza krawędź rampy na wysokości 1,5 kilometra z potężnym F-16 lecącym kilkanaście metrów poniżej. Gwoździem programu była możliwość sfotografowania pewnych pięknych samolotów o ponadczasowej sylwetce. Jakich? Przekonacie się niebawem.

AIR-TO-AIR W KRAJU GANGU OLSENA (Dania, EKSP)

W dniach 16-17 czerwca 2016 roku dwóch fotografów SPFL wzięło udział w zorganizowanej przez Aviation Photo Crew sesji Air-to-Air nad piękną Danią, której celem było sfotografowanie samolotów przylatujących na pokazy lotnicze (Danish Air Show) w bazie Vojens. W tym celu stawiliśmy się w czwartek rano na malowniczym małym lotnisku w mieście Sønderborg, które nota bene było już tłumnie odwiedzane przez naszych rodaków, tyle że w dniu 25 grudnia 1658 roku i pod dowództwem Stefana Czarnieckiego. I to nie jest żart. Ale wróćmy na chwile do czasów współczesnych. Przyjazd na lotnisko rozpoczął się od krótkiego briefingu związanego z planem na dany dzień, dopasowania uprzęży zabepieczającyc nas przed nieplanowaną ewakuacją z samolotu jak i odpowiednim zabezpieczeniem sprzętu przed dokładnie tym samym. Po tym emocjonującym początku przeszliśmy do następnego jeszcze bardziej emocjonującego punktu programu... czyli kilkugodzinnego kwitnięcia na lotnisku... Dlaczego tak? Otóż fotografowanie w trakcie przylotów na pokazy wiąże się z kilkoma ograniczeniami, gdzie najważniejszym jest aby w naszym lataniu bezwzględnie dostosować się do planu przylotów statków powietrznych na imprezę, tak żeby nie zakłócić w żaden sposób funkcjonowania na lotnisku docelowym. Co oznacza, że zaczynamy funkcjonować jak "para dyżurna", która sporą ilość czasu kwitnie na ziemi, tak aby w odpowiednim momencie wystartować i znaleźć się we właściwym czasie i we właściwym miejscu w oczekiwaniu na naszych gości, przechwytując ich na kilka do kilkunastu minut i odsyłając na lotnisko docelowe. I tak kilka do kilkunastu razy. Dlaczego właśnie Dania? Dlatego, że o ile same pokazy odbywają się nad lądem, o tyle strefa, w której lataliśmy to okolice malowniczej wyspy Als i cieśniny Als Sund, a zatem coś zupełnie innego, niż to co możemy oglądać na co dzień. Działo się zatem bardzo dużo i fotograficznie i lotniczo... Grecki F-16 Demo Team (Zeus), który w niebieskim malowaniu nad wodą prezentował się jeszcze piękniej niż nad lądem... kolorowe Patrulla Águila... nie można również nie wspomnieć o Duńskim F-16 czy też weteranie, jeśli chodzi o pozowanie za Skyvanem, czyli Belgijskim F-16 Demo Team. Udało się też wygrać walkę z pogodą, której prognozy nie dawały najmniejszych szans na latanie. Gwoździem programu była jednak możliwość sfotografowania pewnych pięknych samolotów o ponadczasowej sylwetce. Jeśli nadal zastanawiacie się jakich, to zapraszam do obejrzenia zdjęć. Krzysztof "kichu" Baranowski

POD POWIDZKIM PŁOTEM

Stęskniliśmy się za Herkulesami. Postanowiliśmy więc, że pojedziemy pod płot EPPW, by je zobaczyć. I oczywiście sfotografować. Na spotkanie wybraliśmy 15 dzień czerwca. Nasza mała grupka dzielnie czekała na samoloty. I doczekaliśmy się… w pewnym sensie. Przyleciała PZL M28 Bryza a później nasze oczy ucieszył Boeing KC-135 Stratotanker z USAF. Po chwili - niespodzianka, rozległ się znajomy huk silnika i z chmur wyskoczył F-16 z biało-czerwoną szachownicą. Podziwialiśmy go dłuższy czas, ponieważ ku naszej radości nie poprzestał na jednym przelocie. Po jakimś czasie ponownie pojawiła się Bryza oraz PZL W-3 Sokół. Mimo, iż nie doczekaliśmy się Herkulesa, dzień uważamy za udany.

LETECKY DEN MLADA BOLESLAV 2016

Mlada Boleslav słusznie i zasłużenie kojarzy się z motoryzacją. Jednakże co dwa lata organizuje się tam jednodniowe święto lotnictwa z mocno skondensowanym programem lotów. Prawie cztery godziny pokazów organizatorzy zapełnili po brzegi oldtimerami, klasykami i drewutniami. Oko i ucho cieszyły pokazy i ryk wysilonych silników Mustanga, Jaka-3 i Mitchella. Z zapowiadanych klasyków zabrakło tylko oczekiwanego P-40 Kittyhawk. Dla fanów techniki odrzutowców wystąpił MiG-15 i Gripen, niestety w dosyć zachowawczym programie. Cała impreza okazała się udana, pogoda na granicy załamania nie przeszkodziła organizatorom w wypełnieniu programu, a piknikowa i swobodna atmosfera na trawiastym lotnisku w Mlada Boleslav na pewno zachęciła do odwiedzin następnej edycji już w 2018 roku. Relacja wkrótce.
Back to Top