DESZCZOWY RADOM (Polska, EPRA)

Radom… to miasto znane, wśród przeróżnych figlarzy i innych żartownisiów, przede wszystkim z przemysłu stoczniowego, lotniska o największej przepustowości, które ma w przyszłości zastąpić port lotniczy w Modlinie i w Warszawie i gdzieś tam jeszcze… A tak poważnie, dla nas, fotolotniczych wariatów, Radom to przede wszystkim Air Show, organizowany od 2000 r. na wojskowym lotnisku Sadków. W tym roku była to już XVI edycja tej imprezy mająca upamiętniać 100-lecie powstania polskiego lotnictwa wojskowego oraz odzyskania niepodległości. W pokazach dynamicznych i statycznych uczestniczyły statki powietrzne z ponad 20 państw. Niestety, ale niesprzyjająca aura, od wczesnych, sobotnich godzin porannych popsuła szyki organizatorom. Skutkowało to wstrzymywaniem pokazów oraz ciągłą zmianą harmonogramu pokazów. Niedziela pod tym względem była jeszcze gorsza. Mimo to, iż głównym rozgrywającym była pogoda, nie odstraszyła ona ani pilotów, ani fanów lotnictwa. Oficjalna inauguracja pokazów Air Show 2018 została wykonana przez zespół akrobacyjny „Biało Czerwone Iskry” we wspólnym przelocie z Boeingiem 737 PLL LOT noszącym okolicznościowe malowanie „Dumni z niepodległości Polski”. Ze względu na niską podstawę chmur i co chwila padający deszcz, przez kilka pierwszych godzin program był zmieniany kilkukrotnie, aczkolwiek na nudę nikt nie mógł narzekać. Swój kunszt pilotażu pokazali w międzyczasie Artur Kielak, chorwacki zespół akrobacyjny „Krila Oluje” oraz trzy samoloty PZL Orlik do spółki z dwoma amerykańskimi Harvardami. W przelocie zaprezentował się także Boeing E3-Sentry, czyli popularny AWACS – samolot wczesnego ostrzegania i kontroli. W późniejszym czasie deszcz nadal kropił, ale fakt podniesienia się podstawy chmur pozwolił na wykonywanie akrobacji również samolotom odrzutowym. Zaprezentowały się m.in. czeski JAS Gripen, brytyjski i niemiecki Eurofighter Typhoon, polski, belgijski, turecki i grecki F16, czy ukraiński Su27. Między pokazami solistów serca publiczności kradli łotewscy piloci z formacji „Baltic Bees”, fińscy z „Midnight Hawks,” szwajcarscy z „Patrouille Suisse ”, czy hiszpańscy z „Patrulla Aguilla”. Niekwestionowanymi gwiazdami zostali jednak Włosi z „Frecce Tricolori”. W ich wypadku to jednak nie nowość, gdyż dzieje się to zawsze, gdzie by się nie pojawili. Włoscy piloci, po zakończeniu swojego prawie półgodzinnego pokazu, zebrali  brawa i owacje od publiczności niemal na stojąco, a kołujących po pasie pilotów pozdrawiały setki osób. Mimo słabej pogody, Air Show – edycja 2018 możemy uznać za udany i zapewne ponownie zagościmy na radomskim lotnisku i ulicy Skaryszewskiej.

Piotr „Brovarsky” Łykowski