75 lat temu, dokładnie 6 czerwca 1944 r. pod dowództwem generała Eisenhowera rozpoczęto inwazję aliancką w północnej części okupowanej Francji. „Operacja Naptun”, bo taki kryptonim nosiła, miała na celu przełamanie Wału Atlantyckiego i utworzenie drugiego frontu w Europie zachodniej. To największa operacja desantowa pod względem użytych sił i środków w dziejach Świata. W tym jednym dniu przez kanał La Manche przerzucono na terytorium okupowanej Francji około 156 tys. żołnierzy sił alianckich. Trzon sił inwazyjnych stanowiły wojska amerykańskie, brytyjskie i kanadyjskie. Warto wspomnieć, że lądowanie w Normandii stanowiło wstępną fazę działań wojsk alianckich w tym regionie. Główna operacja pod kryptonimem „Overlord” trwająca od 6 czerwca do końca sierpnia 1944 r. doprowadziła do rozbicia wojsk hitlerowskich i wyzwolenia Paryża.
W związku z tak wielkim wydarzeniem i jego 75 rocznicą, w Europie i USA zaplanowano szereg eventów poświęconych tamtym wydarzeniom. Jednym z nich były zorganizowane na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych pokazy lotnicze pod nazwą Planes of Fame Airshow. Pokazy pod patronatem muzeum Planes of Fame Museum to najbardziej rozpoznawalne pokazy o tematyce II Wojny Światowej, a rezydenci stanu California jednogłośnie twierdzą że najlepsze w kraju.
Lotnisko w Chino – dlaczego właśnie tutaj … ?
Miasto Chino oddalone o około 40 mil od Los Angeles. Lokalne lotnisko od 1973 r. jest siedzibą muzeum Planes of Fame Museum. Warto wspomnieć, że cała inicjatywa rozpoczęła się już w 1957 r. Dzięki jednemu fundatorowi i niewielkiej grupie ludzi eksponowane samoloty z czasów II Wojny Światowej zaczęły wzbijać się w powietrze. Na przestrzeni tych wszystkich lat kolekcja muzeum liczy ponad 150 eksponatów, z czego 30 samolotów jest już odrestaurowanych i latających. To jedyne miejsce na świecie, gdzie można zobaczyć oryginalny egzemplarz samolotu Mitsubishi A6M Zero, samolot który zagrał rolę w filmie pt. „Tora Tora Tora”. Od niedawno to również dom dla drugiego muzeum lotniczego – Yanks Air Museum, które to w sposób szczególny wsparło tegoroczne pokazy.
Dla rasowych entuzjastów awiacji, a w szczególności tej z okresu II Wojny Światowej to miejsce bez wątpienia magiczne. Liczba eksponatów tych statycznych jak i czynnych jest imponująca, a muzeum nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.
Przyznam szczerze, że jestem w tym miejscu już drugi raz i za każdym razem to „latające muzeum” sprawia, że mam poczucie przebytej podróży w czasie… Zobaczcie sami.
Rafał „rocco” Woliński