O mnie
Fotografią zaraził mnie Tata – na tyle wcześnie, że nie pamiętam początku. Jedno z pierwszych wspomnień to pokazanie Tacie, że Smiena ma jednak odkręcany obiektyw… tylko założyć go z powrotem nie jest już tak łatwo. Później był Zenit TTL i praca w ciemni z odczynnikami, czyli najlepsza zabawa. Jednocześnie pochłanianie rozmaitych książek, wśród których nie mogło zabraknąć “Dywizjonu 303″. Szczytne plany zostania pilotem, geologiem, archeologiem, policjantem lub mechanikiem samochodowym spaliły na panewce, więc zostałam fotografem. Dzięki pokazom w Góraszce okazało się, że warto jeździć na takie imprezy – można łączyć dwie pasje. Później było tylko “gorzej”, ponieważ poniosło mnie na warsztaty fotografii lotniczej z hesją, co doprowadziło do poznania Świrów Lotniczych i odświeżenia zainteresowań lotnictwem. Tak wpadłam w fotoloto prawie po uszy…