Co powoduję, że mocarstwa w skuteczny sposób mogą kreować przewagę nad innymi państwami ? Czy potencjał polityczny i gospodarczy wystarczy do powstania supermocarstwa? Być może. My jednak wiemy, że siły militarne mają kluczowe znaczenie. To właśnie nowoczesne metody prowadzenia wojny zakładają, że błyskawiczne i precyzyjnie przeprowadzone operacje w powietrzu zapewniają wygraną w konflikcie zbrojnym. Co jednak umożliwia samolotom bojowym i ciężkim bombowcom na zareagować na zagrożenie? W poszukiwaniu odpowiedzi udaliśmy się do bazy Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych- RAF Mildenhall w Wielkiej Brytanii. Tam dzięki gościnności 100th Air Refueling Wing (100 ARW) mogliśmy się zapoznać z ich codzienną pracą i powierzoną misją.
100th Air Refueling Wing- „Ready, Balanced, Better … Square-D Away!”
Główną misją 100th Air Refueling Wing jest zapewnienie szybkiego i sprawnego tankowania w powietrzu. Amerykanie już od czasów II Wojny Światowej zrozumieli, że do utrzymania przewagi w powietrzu potrzebna jest szybka i zdecydowana reakcja w dowolnym miejscu na świecie. Dzięki postępowi technologicznemu siły powietrzne mogą atakować wszędzie i o każdej porze – jeszcze szybciej i jeszcze dalej. To właśnie eskadra 100 ARW stanowi „most” pozwalający błyskawicznie rozmieścić odpowiednie siły poprzez dostarczanie paliwa w powietrzu. 100th ARW jest też dziedzictwem po słynnej 100th Bombardment Group (Heavy) z czasów II Wojny Światowej bardziej znanej jako „BLOODY HUNDREDTH”. Łącznie podczas wojny bombowce startujące z RAF Mildenhall wykonały 8000 lotów i zrzuciły 28 000 ton bomb na terytorium Niemiec. Do tej po na ogonie każdego KC-135 Stratotanker widnieje czarny kwadra z białą literą „D” – znak rozpoznawczy słynnej eskadry z II Wojny Swiatowej.
KC-135 Stratotanker
Do prowadzenia swoich misji 100th ARW używa tankera KC-135R. Ta niesamowita maszyna produkowana przez Boinga od 60 lat i kosztująca około 40 milionów dolarów, chwali się zasięgiem 2500 kilometrów, unosząc przy tym 68 000 litrów paliwa lotniczego. Podczas standardowego tankowania, które trwa kilka minut, KC-135 pompuje tyle paliwa, że pracująca non stop wielka stacja paliw nie dała rady przepompować nawet przez 24 godziny. Przez 60 sekund pracy ta latająca cysterna dostarczyłaby średniej klasy samochodowi paliwa wystarczającego na cały rok. Jest to zdecydowanie fascynująca maszyna.
Lot
Po kilku miesiącach oczekiwania i sprawdzania przez USAF nadchodzi ten dzień. Stawiamy się do głównej bramy RAF Mildenhall o 4 rano. Wita nas przepiękną blondynka z włosami splecionymi w warkocz. Ślicznie się do nas uśmiecha jednak jej ręka cały czas spoczywa na lśniącej Berettcie. W tej bazie lotniczej bezpieczeństwo traktuje się bardzo poważnie. Szczególnie po incydencie z grudnia 2017 r., gdzie mężczyzna próbował samochodem staranować bramę i wedrzeć się na teren bazy (została użyta broń palna). Grzecznie więc po przeszukaniu podążamy za wielkim amerykańskim pickupem ochrony bazy i po chwili dołącza do nas starszy szeregowy I klasy- będzie naszą eskortą aż do opuszczenia bazy. Jeszcze przed świtem udajemy się do głównego budynku 100th Air Refueling Wing, gdzie od tej pory zostajemy już traktowani jak część załogi. Przywitania z załogą, ciekawa prezentacja na temat historii eskadry i powierzonej misji oraz przyszłości bazy Mildenhall. Po wspólnej odprawie (tego dnia były dwie załogi) oraz indiwidualniej dowiadujemy się zadań na dzisiaj. Cel: wsparcie lotnicze lotu treningowego 48 skrzydła myśliwskiego z RAF Lakenheath. Będziemy tankować myśliwce nad terenem gór Highlands w Szkocji. Zaraz po wstaniu słońca wsiadamy się do samochodu i udajmy się na płytę lotniska. Tam odbywają się wszystkie niezbędne czynności niezbędne do lotu. Każda z nich jest przeprowadza pod czujnym okiem samego pilot. Po niecałej godzinie zostają odpalone silniki i ruszamy do kołowania. Wielką niespodzianką była możliwość na czas startu i lądowania siedzieć w kokpicie wraz z pilotami KC-135. Po krótkim locie pilot daje znak, że już czas podejść na tył samolotu gdzie już czeka tak zwany Boom Operator- to on właśnie będzie tankował i rozmawiał z pilotami. Kładziemy się i jest bardzo ciasto – ale widoki są przepiękne z kopuły operatora boomu. Zaczynamy krążyć i podziwiać przepięknie ośnieżone szkockie góry. Nagle operator zaczyna czegoś wypatrywać i dawać znaki. Coś w słońcu mignęło. Po sekundzie zupełnie nagle i znikąd pojawia się jakieś 5 metrów przed nami potężny F-15 Strike Eagle. Pierwszy z ośmiu orłów tego dnia latających nad Szkocją.
Autor chciałby złożyć podziękowania dla 100th Air Refueling Wing, pilotom z 494 i 492 eskadry RAF Lakenheath oraz wszystkim, dzięki którym mógł powstać ten artykuł.
Marek 'Maras’ Gembka