Ostatnie dwa dni sierpnia i początek września, to czas na cykliczną imprezę lotniczą w Zjednoczonym Królestwie. W tym roku była to już dziesiąta edycja Bournemouth Air Festival, zlokalizowana w przepięknej scenerii południowego brytyjskiego wybrzeża. Impreza jak co roku rozpoczyna się w czwartek, a kończy w niedzielę i na dobrą sprawę każdego dnia można spotkać inne statki powietrzne. W tym roku największą (dosłownie) atrakcją lotniczą był bez wątpienia B-17 Flying Fortress „Sally B” z Duxford. Piękny, odrestaurowany amerykański ciężki bombowiec z okresu II wojny światowej majestatycznie unosił się nad taflą wody wzbudzając entuzjazm zgromadzonych widzów… I jakby tego było mało, po chwili dołączył do niego Bristol Blenheim Mk I ! Uwierzcie, widok tych dwóch oldschoolowych maszyn robił piorunujące wrażenie.
Sobotnie pokazy rozpoczęły się punktualnie o 12:00 przylotem niebywale popularnej wśród Brytyjczyków grupy akrobacyjnej Red Arrows… Dlaczego aż tak popularnej? Bo to jedna z najlepszych grup akrobacyjnych na świecie. I jak na tę grupę przystało nie zawiedli publiczności swoim występem. Piękne, kolorowe dymy, zapierające dech w piersiach figury, zadymienie całego nadmorskiego nieba i dynamiczny pokaz musiały się podobać nie tylko fanom awiacji, ale wszystkim zgromadzonym tam obserwatorom.
W trakcie pokazów można było podziwiać takie niecodzienne maszyny jak Strikemastery czy de Havilland Sea Vampire, ale także Yaki- 50, Hawker Hurricane, grupę akrobacyjną Breitling Wingwalkers, czy też samoloty okresu I wojny zadysponowane z The Great War Display Team.
I żeby się nie zachłysnąć tak do końca tą imprezą dodam, że całe pokazy odbywały się w sporej odległości od widzów zgromadzonych na plaży. Anglicy podwyższyli standardy bezpieczeństwa, a w związku z tym piloci latali na znacznym pułapie i w sporej odległości od linii brzegowej. To chyba jeden z największych mankamentów tej imprezy.
Sobotnie show zakończył nocny pokaz świateł i fajerwerków, po którym na zakończenie nastąpił kilkuminutowy pokaz sztucznych ogni. Impreza moim zdaniem na tyle udana, że nie mogłem doczekać się powtórki w niedzielę. Ale niestety, moje plany zweryfikowała dość okrutnie typowa angielska pogoda. Ze względu na szalejący wiatr oraz bardzo intensywne opady deszczu, niedzielna powtórka tego emocjonującego widowiska została odwołana przez organizatorów. Bezpieczeństwo pilotów i publiczności, co zrozumiałe, jest najważniejsze.
Tadeusz „Hornet” Popardowski