O mnie
Zaciekawienie… Tak było od zawsze – od kiedy w miarę świadomie mogłem pojmować to co mnie otacza. A tak się złożyło, że mieszkałem blisko najdłuższego pasa startowego w Warszawie – czyli wojskowego lotniska na Bemowie. No i zaciekawiło: co lata, czemu lata, jak lata, i tak już zostało. Podobno po tym poznaje się prawdziwego wariata od lotnictwa, że nie przepuści żadnej okazji popatrzenia na start lub lądowanie, a dodatkowo głowę zadrze do góry ryzykując wywinięcie orła o krawężnik, gdy coś w górze lotniczo brzęczy i – no i ja tak mam. Z czasem to spoglądanie za lotnictwem połączyłem z moją pasją, jaką jest krótkofalarstwo – co dało mi możliwość słuchania korespondencji na pasmach lotniczych, i jeszcze bardziej zżyło mnie z lotnictwem.
Równolegle od najmłodszych lat, będąc dziedzicznie „obciążony” fotografią po mamie, zgłębiałem kolejne jej tajemnice. Zaczynałem od zacnego „Druha”, potem „Smiena”, „Fed-2”, „Flexaret”, no i wreszcie DDR-owska lustrzanka „Praktica. Po drodze zniesiono wszechobecny zakaz fotografowania – już nie groził areszt za zrobienie zdjęcia kibla dworcowego, że o samolotach nie wspomnę. W miarę powiewu normalności zaczęły się też pokazy lotnicze dla szerszej gawiedzi – pierwsze, na których byłem, to Poznań-Ławica 23 sierpnia 1991 roku. Oj, było na czym oko zawiesić i do dzisiaj jest co wspominać. Nie będzie już powtórki walki powietrznej 2xMIG-23 konta 2xMIG-29, gdzie MIGi-23 wyszły kosiakiem na dopalaniu lecąc nad publiką, na małej wysokości i jeszcze nadlatując od tyłu… Narobiły troszkę hałasu i wrażenia… Jeszcze w tym samym roku pokaz Thunderbirds w Dęblinie – jak na razie jedyny udany w naszym kraju (choć też nie za pierwszym podejściem).
Takie były początki. Z czasem zapracowałem na trochę innej klasy aparat – NIKON F-70 i starałem się nie przepuścić żadnej większej imprezy lotniczej. Podczas jednej z Góraszek poznałem Sławka Krajniewskiego (hesję), od tej pory często informowaliśmy się, że coś w lotniczym światku się szykuje, i razem spotykaliśmy się na lotniczych imprezach. Tak też poznałem moich Wspaniałych Przyjaciół, z którymi dzisiaj razem tworzymy Stowarzyszenie Polskich Fotografów Lotniczych (mam zaszczyt być jego sekretarzem). A cały czas przyświeca mi zasada, że fotografia jest dla mnie wielką zabawą, której nie zmącą żadne przeciwności losu! Do zobaczenia na lotnisku!!!