Wyjątkowa fotorelacja z okazji Święta Wojska Polskiego, wraz z najlepszymi życzeniami dla wszystkich osób związanych z Siłami Zbrojnymi RP!
Gdy dostajesz wiadomość z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych o treści: „Rysuje się pewien plan A2A, proszę o maila, numer dowodu, sprzęt zabierany na pokład i telefon i nie chwalimy się tą wiadomością” to wiedz, że coś się dzieje. Zwłaszcza, że ostatnio dopadła mnie piękna kumulacja związana z fotografowaniem A2A, czyli Air–to-Air, czyli fotografowaniem lecących statków powietrznych z pokładu innego, również lecącego statku powietrznego. 10 czerwca, podczas ćwiczeń Anakonda 2016 fotografowałem tankowanie naszych samolotów F-16 z pokładu amerykańskiego tankowca KC-135. 16 i 17 czerwca fotografowałem nad Danią samoloty przylatujące na pokazy lotnicze do Skrydstrup z rampy samolotu Skyvan a teraz…? A teraz to totalnie nie wiem o co chodzi, co będę fotografować i z czego ale… „Lubię to!”
Jest ciepły poranek 22 czerwca 2016 roku. Na pasie startowym 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach ląduje samolot C-295 CASA. To on ma nas zabrać do fotolotniczego raju. Już wiem jaki jest plan! Mają się odbyć dwa loty, których jedynym celem jest zrobienie sesji Air-to-Air samolotom Sił Powietrznych RP. Podczas pierwszego lotu modelkami mają być Su-22, MiG-29 i F-16. Drugi lot to sesja związana z 10. rocznicą samolotu F-16 w Polsce, czyli pozować nam mają cztery, piękne, smukłe „eFki”! Taki jest plan. Ile nam się uda z niego zrealizować? Zobaczymy. Jak znam życie, to zawsze coś, gdzieś nie zagra. Plan planem ale ja i tak w to wszystko nie wierzę. Nie wierzę, że już za chwilę będę mógł fotografować tak wyjątkowe formacje! Nie wierzę, że tak zupełnie legalnie i bez żadnych kombinacji będę mógł fotografować nasze polskie samoloty z naszego polskiego samolotu i to nad Polską! Do tej pory, jeżeli pojawiały się gdzieś jakieś zdjęcia naszych maszyn w locie to były one wynikiem tysięcy, często bardzo pokrętnych kombinacji. Tym razem od początku jest pełna zgoda i poparcie dowództwa! Brzmi to jak bajka, a ja czekam aż ktoś mnie uszczypnie i krzyknie: hesja – obudź się!
Tymczasem nie budzą, tylko dają do dopasowania szelki i hełm. Następnie każą trenować nasze ustawienie na rampie, bo później nie będzie już czasu na „dogaduchy” kto gdzie siedzi, kto klęczy, kto stoi i z której strony. Dopasowujemy długość taśm bezpieczeństwa. Jeszcze chwila i już jesteśmy w powietrzu. Teraz jest dobry moment by przygotować sprzęt foto. Mam ze sobą dwa podstawowe aparaty: Nikon D810 z obiektywem 24-120mm i Nikon D500 z obiektywem 70-200mm. W zasadzie u boku wisi jeszcze trzeci – Nikon D800 z obiektywem 200-500mm, ale do użycia tylko w wyjątkowych okolicznościach, gdyby coś ciekawego działo się troszkę dalej. Głównym problemem podczas fotografowania w locie jest to, że fotografujemy znajdując się na totalnie niestabilnym podłożu. Poza standardowymi drganiami samolotu nierzadko dochodzi do mniejszych lub większych turbulencji, które z kolei sprawiają, że ciężko jest zrobić ostre, nieporuszone zdjęcie. Dlatego bardzo istotnym jest właściwe dobranie parametrów sprzętu: czasu ekspozycji, przesłony, odpowiedniego trybu redukcji drgań i ISO. Sprzęt ustawiony, a ja nadal nie wierzę, że robię to co robię i jestem tu gdzie jestem. Lecimy gdzieś nad Mazury, gdzie być może uda się w tle za naszymi modelkami uchwycić taflę jakiegoś jeziora. Lecimy, a ja nadal nie wierzę…
Koniec rozmyślań! Dostajemy sygnał, który każe nam się szykować do sesji. Podchodzimy do zamkniętej jeszcze rampy i przypinamy nasze taśmy bezpieczeństwa do ustalonych wcześniej miejsc. Po minucie jesteśmy w pełnej gotowości. Przyczajeni, czekamy na otwarcie rampy jak na rozpoczęcie spektaklu w teatrze. Migająca czerwona lampka sygnalizuje rozpoczęcie otwierania. Wraz z jej zapaleniem robi się coraz jaśniej. Rampa otwiera się niczym teatralna kurtyna, a za nią? A za nią już czekający na swoją publiczność jeden aktor. Wspaniały, majestatyczny, raz po raz dodający i ujmujący obroty silników znaczonych strugami czarnego dymu – MiG-29! Mimo już jakiegoś doświadczenia, które nabyłem w ostatnich tygodniach, ten widok zapiera mi dech w piersiach. Potężna maszyna wisząca tuż za i tuż pod nami, kołysząca się na powietrznej poduszce raz w górę raz w dół. Wszystko jest takie niewiarygodne, takie nierzeczywiste i takie wspaniale trójwymiarowe. W kabinie MiGa dostrzegam doskonale znajomy biało-czerwony hełm należący oczywiście do „Kumana” (ppłk pil. Piotr Iwaszko), który pozdrawia nas machając ręką. MiG-29 nie jest już jednak na scenie sam. Dosłownie po chwili podlatuje do niego krzesiński F-16C ze zbiornikami konforemnymi i w tygrysim malowaniu. W kabinie ppłk pil. Adam „Monk” Kalinowski. Piloci budują formację i ustawiają się do zdjęć ale… no właśnie! Gdzie jest Su-22? Szkoda, że z jakichś powodów nie doleciał. Robię zdjęcia naszym dwóm modelkom, gdy coś mi na horyzoncie mignęło. Jest i Su-22! Trochę spóźniony, gdyż jak się później okaże, kontrola nie chciała go przepuścić przez strefę, w której hen wysoko latały F-16. Już „suczka” jest z nami i pięknie się wita lecąc tuż za rampą! Ależ to jest widok! Ależ to emocje! Zwłaszcza w przypadku Su-22, który fotografowany w powietrzu jest istnym rarytasem! Wynika to z minimalnej prędkości lotu Su-22, która jest wyższa od maksymalnych prędkości lotu wielu popularnych samolotów wykorzystywanych do fotografowania z rampy. Samolot CASA nadaje się do tego wyśmienicie, gdyż nawet z otwartą rampą jest w stanie lecieć stosunkowo szybko. W kabinie Su-22 „Qrik” (ppłk pil. Piotr Kurzyk). Mamy więc pełen skład. Trzech mega pilotów i trzy piękne konstrukcje wspaniale reprezentujące Siły Powietrzne RP! Możemy więc przejść do realizacji zaplanowanych wcześniej manewrów i układów. Mimo nowoczesności samolotu F-16, mimo piękna sylwetki samolotu MiG-29, to jednak Su-22 przejmuje na początku prowadzenie formacją. Należy się naszemu „weteranowi”! Pięknie to wygląda. Su-22 na czele formacji, która raz po raz zmienia swoje ustawienie. Zmienia je nie tylko dlatego, że tak zostało zaplanowane podczas briefingu ale też dlatego, że ciężko jest utrzymać trzy zupełnie inne samoloty w locie z tą samą prędkością, pod tym samym kątem oraz na tej samej wysokości w tak pracującym powietrzu. W tym momencie myślę o pilotach zespołów akrobacyjnych i o tym ile pracy wymaga wspólny lot w ciasnej formacji. Te wahania przekładają się oczywiście na trudności w zrobieniu takiego zdjęcia, na którym wszystkie trzy samoloty znajdą się w jednej linii. Jednym z najkorzystniejszych manewrów podczas fotografowania z rampy jest fotografowanie w zakręcie. Dzięki temu zyskuje się ciekawą perspektywę. Nie przeszkadzają też gorące gazy wylotowe, które ciągną się za silnikami CASY, a które mogłyby spowodować, że zdjęcia będą totalnie nieostre. Zabawa na całego. Na naszą sesję mamy w sumie bardzo mało czasu, gdyż z każdą chwilą samoloty mają coraz mniej paliwa. Jego zużycie to szalenie istotny parametr bojowy. Pod tym względem, w naszym trio, bezkonkurencyjny jest F-16. Niestety samolot Su-22 stracił sporo paliwa podczas dolotu i jako pierwszy opuszcza formację obierając kierunek na Świdwin. Następnie bardzo efektownie w kierunku Mińska Mazowieckiego odchodzi MiG-29. Pozostała tylko jedna gwiazda, ale za to jaka! Nasza narodowa, lotnicza duma – kultowy wręcz samolot Lockheed Martin F-16 „Jastrząb”, który jest jedynym w swoim rodzaju ponadczasowym połączeniem piękna kształtów z niebywałą doskonałością bojową. F-16 trzymany w rękach pułkownika Kalinowskiego pięknie prezentuje nam swoje wdzięki w różnych manewrach z lotem odwróconym i ślizgami włącznie. F-16 odlatuje, a CASA zamyka przed nami kurtynę swojej rampy. Co za emocje!! Oglądam zdjęcia na monitorach aparatów i sam nie do końca wierzę w to co widzę! Schodzimy do lądowania na Krzesiny lecz spektakl trwa nadal. Kolejna odsłona już za trzy godziny! (Fotorelacja z drugiego lotu u nas na stronie już 26 sierpnia!)
Sławek „hesja” Krajniewski