Rok 2015 był obfity w różnego rodzaju imprezy lotnicze, a na wielu z nich pojawili się przedstawiciele Błękitnej Mocy. Na tak kultowym wydarzeniu, jakim jest Axalp Fliegerschiessen, czyli demonstracja możliwości bojowych Sił Powietrznych Szwajcarii, naturalnie nie mogło zabraknąć SPFL. W Axalp można podziwiać szwajcarskich pilotów trenujących strzelanie do celów naziemnych i wykonujących niesamowite ewolucje w niecodziennym, jak na pokazy lotnicze, otoczeniu. Główny punkt widokowy znajduje się przy „KP” – wieży kontrolnej poligonu, ok 700 m nad samą miejscowością Axalp, czyli około 2300 m n.p.m. Z tego miejsca gwiazda programu, czyli pokaz słynnego zespołu akrobacyjnego Patrouille Suisse, robi niezapomniane wrażenie.
Program imprezy przewiduje dwa dni treningów oraz dwa dni pokazowe. Różnią się one w zasadzie tylko liczbą lotów każdego dnia. W poniedziałek i wtorek odbywały się ćwiczenia, a pokazy zaplanowano na środę i czwartek (7 i 8 października).
Aby dotrzeć na 2300 m n.p.m. przed zamknięciem szlaków, należało wyruszyć w pieszą wędrówkę już o godzinie 5.00 rano. Z uwagi na bezpieczeństwo szlak prowadzący na „widownię” zamykany jest zazwyczaj około godziny 8.00, gdyż przebiega przez teren poligonu. Pod wieżą obserwacyjną jesteśmy w okolicach godziny 7.00 i napawamy się widokiem wyłaniających się z ciemności obielonych śniegiem szczytów górskich Alp Berneńskich, a wokoło zbiera się coraz większa liczba widzów oczekujących popisów szwajcarskich pilotów.
Poniedziałkowy trening rozpoczyna się niezwykle dynamicznym pokazem Pilatusa PC-7. Szybkie pętle, beczki, zwroty, a wszystko to na dużych kątach natarcia. Dzięki temu duża ilość wilgoci w powietrzu powoduje powstawanie efektownych oderwań na skrzydłach samolotu i wzbogaca kadry na naszych kartach.
Po kilku minutach od zniknięcia w oddali Pilatusa dochodzą nas znajome dźwięki… to chyba F5-Tiger. Po chwili wyłaniają się z opadającej mgły trzy samoloty w groźnie wyglądającym szyku i z dużą prędkością przelatują na wysokości stojącej na zboczu góry widowni. Kilka ciasnych zwrotów, włączone dopalacze i samoloty znikają za sąsiednimi szczytami. Jednak cały czas słyszymy, jak krążą w okolicy, by ponownie nadlecieć. Lecz zanim dźwięk silników zmienia się w „przyjemny” huk, słyszymy odgłos działek, a następnie dźwięk ostrzeliwanych skał i usytuowanych na nich tarcz. A wszystko to przyprawia o gęsią skórkę. Po około 20 minutach do akcji wkracza F/A-18 Hornet. Jest szybko, głośno i agresywnie. Demo szwajcarskiego Horneta zazwyczaj robi spore wrażenie, ale w alpejskiej scenografii budzi szczery podziw u wszystkich widzów i fotografów. Chwilę po pokazie F/A-18 pojawiła się szansa na poprawę kadrów z F-5 Tiger. W niewielkim odstępie czasu kolejne trzy maszyny rozpoczęły kolejną turę strzelań do tarcz umieszczonych na przeciwległym zboczu.
Po F-5 przychodzi czas na gwiazdę wydarzenia, czyli osławiony zespół akrobacyjny Patrouille Suisse. Można śmiało powiedzieć, że w żadnym innym miejscu ta formacja nie prezentuje się tak okazale i tak efektownie. Widać, że u siebie Szwajcarzy czują się najlepiej. Częste flary, smugacze, precyzyjne ewolucje formacji i popisy solistów, kwintesencja pokazu Patrouille Suisse, oglądane w Axalp ze zbocza góry, a nie z płaszczyzny lotniska, staje się zupełnie nowym doświadczeniem.
Treningi tego dnia kończą F-5 Tiger, oddając do tarcz kolejne serie ze swoich działek.
Na wtorek przypadał kolejny dzień treningów. Niestety prognozy pogody zapowiadały chmury i deszcz. Nie zniechęciło nas to jednak i podobnie jak poprzedniego dnia stawiliśmy się pod ‘KP’ około g. 7.00. Pogoda nie nastrajała jednak optymistycznie i od razu pojawiły się wątpliwości, czy polecą. Nie traciliśmy jednak ducha i wyglądaliśmy przejaśnienia. Na szczęście w pewnej chwili dało się słyszeć w oddali zbliżające się samoloty, co zwiastowało optymistyczny wariant i rozpoczęcie kolejnego dnia treningów. Pod względem programu była to praktycznie dokładna powtórka poniedziałkowego treningu z nieco wcześniejszym zakończeniem.
We środę przekonaliśmy się, że w Axalp tak naprawdę karty rozdaje pogoda. Oficjalny komunikat rozwiał ostatecznie nasze nadzieje, informując, że ze względu na trudne warunki środowy pokaz zostaje odwołany i żadne loty nie odbędą się. Z napięciem obserwowaliśmy prognozy na czwartek. Kolejne spływające prognozy sugerowały, że pokazy powinny się odbyć, choć mogą rozpocząć się z opóźnieniem.
Na Szczyt Tschingla (sąsiadującego z KP wierzchołka), pełni nadziei, docieramy o 7 rano i jesteśmy pierwsi. Jest niewielkie zachmurzenie. Widać wspinające się w dolinie setki, a może i tysiące światełek. Tak duża liczba ludzi oraz rozchodzące się chmury napawają nas optymizmem. Jest szansa, że pokazy odbędą się. Powoli wstaje słońce, lecz chmur zaczyna przybywać. Na górkach sąsiadujących z KP zaczyna rosnąć tłum spragnionych pokazów widzów. Z ustawionych na górze głośników sączy się cicha muzyka. Oczekując rozpoczęcia pokazów, słyszymy komunikat o opóźnieniu z uwagi na niekorzystne warunki pogodowe. Kilka kolejnych powtórzeń tej informacji nie zmniejsza rozczarowania ostatecznym komunikatem, że po raz kolejny z rzędu pokazy nie odbędą się ze względu na warunki meteorologiczne.
W kiepskich humorach i w lekkich opadach deszczu rozpoczyna się wędrówka w dół. Wiedzie ona w dość stromym trawiastym zboczem, gdzie nietrudno o wypadek, szczególnie w deszczu. Niestety w krótkim czasie kilka schodzących z nami osób nabawiło się kontuzji. Na szczęście służby ratunkowe były na miejscu i bardzo sprawnie udzieliły im pomocy.
Oczywiście taki rozwój wypadków pozostawił spory niedosyt. Małą rekompensatą była wizyta w pobliskiej bazie w Meiringen, gdzie stacjonuje m.in. dywizjon STAFFEL 11 latający na F/A-18. W czasie gdy odbywają się treningi i pokazy w Axalp, można tam fotografować startujące i lądujące maszyny z kliku ciekawych miejsc, choćby z tarasu restauracji znajdującej się w bazie. Można też zrobić sobie fotkę na środku pasa startowego, przez który wiedzie normalna droga… Niestety w tym roku tylko tyle… Pozostaje powiedzieć: Do zobaczenia w przyszłym roku w Axalp!
Łukasz „lukasz.tur” Kulik