9 września 2015 roku, skromna, dwuosobowa ekipa SPFL po raz kolejny zawitała w gościnne progi 23. BLT w Mińsku Mazowieckim. Głównym celem wizyty było omówienie kilku, bardzo ważnych kwestii dotyczących naszej przyszłej współpracy oraz podtrzymanie doskonałych relacji z pilotami i dowództwem bazy. Nie bylibyśmy jednak sobą, wiedząc o planowanych na to popołudnie lotach, gdyby w bagażniku naszego auta nie znalazły się fotograficzne plecaki. Około godziny 17.00, po załatwieniu wszystkich pilnych spraw mogliśmy oddać się przyjemnościom związanym z uwiecznianiem na matrycach naszych aparatów pięknych Smokerów z mińskiej bazy. Z informacji jakie uzyskaliśmy wynikało, że jedna para znajduje się już w powietrzu i wkrótce powinna zbliżać się do lądowania. Pospiesznie udaliśmy się w dogodne naszym zdaniem miejsce w pobliżu pasa. Wkrótce po tym, na horyzoncie dostrzegliśmy zbliżające się maszyny. MiGi przelatując nad lotniskiem kilkukrotnie wykonały odejście w prawo po czym powracały ćwicząc tzw. lądowanie z breake’a czyli gwałtowny nawrót w kierunku pasa startowego. Po przećwiczeniu tych manewrów jeden za drugim z gracją wylądowały wyrzucając za sobą spadochrony hamujące. Następnym punktem odbywających się ćwiczeń był start pary MiGów. Kilka minut później miała zaprezentować się nasza pokazowa “szparka” z ogromnym kościuszkowskim emblematem wymalowanym na grzbiecie. Dwie pierwsze maszyny, startując co prawda bez dopalaczy, za to ze sporą ilością dymu, fantastycznie rysowały się na tle co raz bardziej malowniczego nieba. Gwoździem programu jak się jednak okazało był kolejny start. Pełny dopalacz, przechył w lewo, idealnie pod nasze obiektywy wywołał w nas dziecinny wprost entuzjazm. To jest to na co czekaliśmy! Kwintesencja tego o czym marzy każdy fotograf lotniczy – piękna maszyna w kadrze, światło i dopalacze! Po kilkudziesięciu minutach maszyny powracają do bazy, jedna z nich wykonuje przy tym fantastyczne low-passy znikając co chwila za linią drzew na horyzoncie. Jest na co popatrzeć. Przed nami finał dzisiejszych ćwiczeń, jest około 20.00, robi się naprawdę ciemno. Jak nas poinformowano, wystartują jeszcze cztery maszyny w dwóch parach. Oczekując na ich starty mamy okazję do fotograficznych zabaw z lądującą co chwila Casa C-295, która intensywnie krążąc nad lotniskiem ćwiczy w warunkach nocnych. Przemieszczamy się na ostatnią dzisiaj już miejscówkę blisko miejsca startu. Pierwsza para uruchamia światła oraz dopalacze. Ruszają! Huk jest niesamowity. Białe, oślepiające wręcz dopalacze rozświetlają na chwilę panujący mrok. Druga para rusza po chwili za nimi, tym razem o wiele ciszej gdyż startują bez wspomagania. Po kilkudziesięciu sekundach, wykonując zwrot, maszyny znikają nam z pola widzenia. To już koniec na dzisiaj – co za podwieczorek na EPMM !
Adam „Larky” Skowroński