Radomskie pokazy są jednymi z najbardziej oczekiwanych wśród braci fotografów lotniczych. To impreza największa w Polsce i jedna z największych w Europie. W tym roku XIII edycja pokazów zbiegła się z 95-leciem Polskiego Lotnictwa Wojskowego. Lotnisko w Radomiu swoją obecnością zaszczyciło około 300 lotników i ponad 200 samolotów z 21 krajów, dlatego też program imprezy był bogaty i dosyć napięty. Do Radomia przyleciało wielu gości chcących zaprezentować z jak najlepszej strony umiejętności swojego pilotażu i możliwości maszyn oraz przypomnieć sylwetki tych ciut starszych, ale jakże imponujących samolotów. Air Show to nie tylko pokazy dynamiczne w powietrzu, ale też statyka, na której prezentują się dumnie maszyny już latające w wielu krajach, ale też producenci z zupełnie nowymi maszynami.
Dni poprzedzające Air Show to zarówno przyloty jak i treningi pilotów. Dlatego, by nic nie umknęło naszej uwadze, idąc za przykładem lat poprzednich postanowiliśmy rozbić obóz na znajomej działce tuż przy lotnisku. SPFL Camp stanowi bazę wypadową w różne rejony lotniska, jak i miejsce spotkań, noclegów czy choćby zgrywania zdjęć. Obóz w tym roku rozbiliśmy już w czwartek by móc odpowiednio się przygotować, odpocząć po podróży oraz spotkać się i poplotkować. Obok camperów, namiotów i stolików na trawce stanął basen, który był później przyczyną wielu wesołych sytuacji :). O grillach, ale jeszcze nie tych lotniczych, tylko kiełbasowych nie trzeba chyba wspominać ;).
W piątek na treningach bardzo ważnym dla nas zadaniem było przetestowanie platformy nazwanej przez organizatorów Lożą Fotograficzną. Platforma miała za zadanie ułatwić fotografom robienie zdjęć i zapewnić im w tym celu jak najlepszy komfort pracy. Mogli z niej korzystać wszyscy chętni, należało jedynie zarejestrować się u organizatora i dokonać opłaty. Na wzór pokazów lotniczych w innych krajach fototrybuna stanęła więc i w Radomiu. Już od godzin przedpołudniowych w piątek mogliśmy z niej korzystać i robić wspaniałe zdjęcia bez stresu związanego z szukaniem dogodnego miejsca wśród licznej, bo aż 70-tysięcznej widowni. Na platformie byliśmy w zacnym gronie zawodowych fotografów i pasjonatów lotnictwa, a w króciutkich przerwach między lotami słychać było rozmowy w różnych językach.
Niektórzy z nas by uniknąć jednakowych ujęć postanowili fotografować z naszej bazy, okolic ulicy Skaryszewskiej i innych zakątków lotniska.
Już w czwartek i w piątek w trakcie treningów wiadomo było, że tegoroczny Air Show będzie stanowił dla nas wielką dawkę adrenaliny. Nad Campem przelatywały odrzutowce zrzucające flary niemal na naszą działeczkę.
W sobotę większość członków Air-Action udała się na fototrybunę, która zapełniła się czarnymi koszulkami z naszym logo. Razem z innymi fotografami czekaliśmy na dynamiczne pokazy w powietrzu.
Zaczęło się łagodnie blokiem Aeroklubu Polskiego. Później pojawiały się m. in. Zlin 526, Piper Cub, akrobacje Roberta Kowalika na Extrze 300, formacja 4 AT3, śmigłowce Mi-24. Następnie zaprezentował się w swoich szalonych akrobacjach Artur Kielak na XA-41 z towarzyszącą mu Iskrą. Tuż po nim Żelazny holujący szybowiec. Dokładnie w południe rozpoczęła się część oficjalna, w której uczestniczył Prezydent Bronisław Komorowski wraz z małżonką.
Ciekawym elementem oficjalnego rozpoczęcia pokazów była powietrzna defilada składająca się z 46 maszyn: samolotów i śmigłowców Polskich Sił Powietrznych. Otworzyły ją w ugrupowaniach Grot samoloty TS-11 Iskra, następnie śmigłowce SW-4 Puszczyk z Dęblina, szkolne PZL-130 Orlik, samoloty transportowe M-28 Bryza, C-130 Hercules i Casa C-295M, a następnie szturmowe Su-22 ze Świdwina, myśliwskie MiG-29 z Malborka i wielozadaniowe F-16 z Łasku.
Po południu nie było już dla nas chwili wytchnienia. Nasze obiektywy skierowane były w niebo, na którym prezentowały się zespoły akrobacyjne takie jak łotewski Baltic Bees na L-39 Albatros i chorwacki Krila Oluje na turbośmigłowych Pilatusach PC-9M. Ci ostatni znani są z niesamowitej precyzji i bardzo małych separacji między samolotami. Dzielą je często zaledwie 2 metry. Akrobacje kręcili też Szwajcarzy z Patrouille Suisse na samolotach F-5 Tiger z charakterystycznym malowaniem w barwach narodowych, którzy zakończyli swój pokaz efektownym rozejściem z flarami. Wrażeń dostarczyli nam również fiński Midnight Hawks na samolotach Hawk oraz polskie Biało-Czerwone Iskry, Grupa Akrobacyjna Żelazny i Zespół Akrobacyjny Orlik.
Na ogromną pochwałę zasłużyły nasze Orliki. Dało się zauważyć, że radomscy piloci zrobili ogromne postępy i ich pokazy są coraz ciekawsze. Synchronizacja, mijanki i wszystkie wykonywane przez nich figury są już na bardzo wysokim poziomie. Szczególnie w pamięć zapadła mi figura „radomskie pazurki” :D.
Nasze emocje wzbudziły też wojskowe samoloty takie jak włoski Eurofighter Typhoon, francuski RAFALE, czeski i węgierski JAS-39 Gripen, belgijski, turecki i grecki F-16. Grek pod koniec swojego pokazu okrążył publiczność przesyłając dla niej miłą dedykację. Pojawiły się także myśliwiec MiG-29 i szturmowe Su-22 reprezentujące polskie lotnictwo. Było głośno, a to lubimy najbardziej :).
Mocno oczekiwanym przez nas gościem był ukraiński Su-27 w pięknym niebieskim malowaniu. Majestatyczny, ogromny myśliwiec pokazał swoje manewry, wywierając na nas duże wrażenie, również akustyczne.
Genialny pokaz dał AH-64D Apache Solo Display Team – holenderski śmigłowiec, który po raz pierwszy pojawił się w Radomiu na Air Show. Apache chyba nie wie, co to prawa fizyki. Jest jednym z niewielu śmigłowców, które wykonują beczki i pętle. Jego wyczyny zapierały dech w piersiach. W trakcie tych akrobacji dołączył do niego holenderski F-16, by razem ramię w ramię zaprezentować się przed nami. Po ich efektownym rozejściu uwieńczonym flarami nie było czasu na odpoczynek. Szykowało się wielkie Bum!
A to za sprawą organizatorów, którzy przygotowali nam rekonstrukcję zwalczania celów naziemnych. Polskie Su-22 i F-16 dały pokaz misji bliskiego wsparcia oddziałów na ziemi. Towarzyszyły temu efekty pirotechniczne na ziemi, symulujące wybuchy bomb. Trwało to ułamki sekund, ale jakże emocjonujące! Po błyskawicznym nalocie pary F-16 i Su-22 na ziemi pojawił się szereg ognistych grzybków, a samoloty tak szybko jak się pojawiły, tak szybko zniknęły. Chmury dymu wraz z ogniem uniosły się w górę.
Figury w powietrzu prezentował również włoski transportowy C-27J Spartan kręcący, zdawałoby się z wielką lekkością pętle i beczki. Duży, „leniwy” samolot wywołał wśród publiczności głośne „woow”. W powietrzu zaprezentował się też pochodzący z okresu II Wojny Światowej myśliwiec F-4U Corsair, charakteryzujący się składanymi skrzydłami i wydobywającym się z silnika dźwiękiem przypominającym groźne brzęczenie osy.
Pokazy zakończył przelot 60-letniego SB Lim-2, czyli polskiej wersji MiG-a-15.
W niedzielę podzieliliśmy się na mniejsze grupy by móc jak najciekawiej uzupełnić materiał foto z różnych stron lotniska i z różnych pespektyw oświetleniowych. Jedni chcieli mieć piękne zdjęcia ze słoneczkiem, inni wręcz przeciwnie – szukali pomysłu z wykorzystaniem scen pod słońce. Większość z nas jednak przebazowała się na drugą stronę pasa.
Po sobotnich lotach z niecierpliwością oczekiwaliśmy m. in. Holendra, który zrobił nam teraz ogromną niespodziankę. W pewnym momencie swojego pokazu tuż nad pasem wystrzelił flary, które zaczęły się od niego odbijać. Nietrudno było przewidzieć konsekwencje. Zaraz w ruch poszły maszyny do sprzątania pasa i nastąpiła przerwa w pokazach, a Holender za karę musiał wisieć w powietrzu by móc bezpiecznie wylądować na czystym już pasie :). Narobił jednak trochę strachu kolegom, którzy byli po drugiej stronie lotniska za lasem i nie wiedzieli, co się wydarzyło.
Belg i Turek jak zwykle dali czadu z dynamicznym startem. Smugacze i piękna „marchewa” na tle lasu to było to. Było głośno. Niski przelot i ponad 1000 km/h robią wrażenie.
Nie sposób wymienić tu wszystkich uczestników Air Show. Było ich przecież tak wielu. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i zrobili wszystko by nie dać nam fotografom chwili wytchnienia.
Przez cały Air Show pogoda była łaskawa. Chwilami emocje podgrzewało słoneczko, a piękne malownicze chmurki dawały cudowne tło dla naszych zdjęć. Zrobiliśmy ich całe mnóstwo.
Sylwia „sila” Zieja