21st Aviation Fair w Pardubicach to kolejna impreza, której SPFL nie opuściło. Pokazy w Pardubicach były dla nas ciekawostką, gdyż nie mieliśmy wcześniej okazji uczestniczyć w tej imprezie (a zapowiadała się ona bardzo obiecująco). Hurricane, Spitfire, Mustang, Messerschmitt 108 i 109, Fokker Dr. I i wiele innych historycznych maszyn miało pojawić się na lotnisku w Pardubicach. Pojawiły się i to wszystkie w powietrzu! Tym razem SPFL-owicze obstawili kilka miejsc w rejonie lotniska, niektórzy poszli pod płot, inni postanowili zająć miejsca wśród publiczności na płycie.
Jest sobotni poranek, na lotnisko przybywają pierwsze maszyny a my w gotowości oczekujemy na rozpoczęcie pokazów planowane na godzinę 12. Pogoda zapowiada się rewelacyjna, piękne słońce i czyste niebo zwiastują dobre warunki do fotografowania, niestety w parze ze słońcem przyszła też temperatura, która momentami stawała się nie do zniesienia i gdyby nie wiaterek to byłoby z nami krucho. Przejdźmy jednak do samej imprezy. Punkt 12:00 rozpoczynają się pokazy, na początek Gripen i jego solowy pokaz, pod płotem ziemia się zatrzęsła – dosłownie i w przenośni, praktycznie cały lot wykonywany był nad naszymi głowami, niesamowite uczucie stać tuż pod maszyną na pełnym dopalaniu, zatykamy uszy czym się da i… focimy! Po Gripenie przyszedł czas na legendę II wojny światowej czyli Hurricane’a i jak to na niego przystało kilka majestatycznych nalotów i powrót na płytę lotniska. Na niebie pojawia się Alca i wykonuje jeden przelot z wypuszczeniem flar, a teraz ze skrajności w skrajność od nowoczesnej maszyny po jednego z pionierów lotnictwa bo oto na niebie pojawia się Blériot XI. Wykonuje kilka niskich kręgów rzucany lekko podmuchami wiatru. W tle rozlega się już dźwięk grzejącego silniki Mi-24, jak tylko zwolniła się przestrzeń powietrzna wystartował. Dwa kosiaki, odpala świece dymne i zaczyna się pokaz umiejętności czeskiego pilota, który dostarcza nam ciekawy materiał fotograficzny. Kolejny punkt programu to także śmigłowiec ale tym razem Mi-171 z którego następnie wykonywany jest desant. Na pas wykołowuje Sopwith 1½ Strutter, który lata dokoła lotniska. W tym samym czasie w powietrze wzbija się Fokker Dr.I, niepozorny trójpłat coraz bardziej zbliża się do latającego od kilku minut Struttera. Pierwsza myśl to: „będą wspólne przeloty i rozejścia”. Jednak nic bardziej mylnego, ich wspólny lot przeradza się w bardzo ale to bardzo realistyczną walkę powietrzną. Dreidecker atakuje Anglika to z prawej to z lewej, jednak bezskutecznie bo pilot Sopwith’a nie zamierza łatwo się poddać. Po kilku minutach walki z efektownymi dźwiękami strzałów zwycięsko wychodzi pilot niemieckiego trójpłatowca wykonując konieczną w takim przypadku beczkę zwycięstwa a dymiący Soptwich znika za drzewami. Przez chwilę poczuliśmy się jak świadkowie walk powietrznych I wojny światowej. Historia na niebie posunęła się nieco w przód bo na tle chmurnego nieba rozlega się dźwięk DC-6, który nabiera wysokości a następnie wykonuje kilka low passów. Pogoda w Pardubicach zaczęła się lekko zmieniać, na horyzoncie pojawiły się groźnie wyglądające burzowe chmury zarówno od południowej jak i północnej strony lotniska, jednak jak się poźniej okazuje nie stanowiły większego zagrożenia a wręcz przeciwnie dały nam ciekawe tło dla fotografowanych samolotów. Lotnicza historia ponownie wróciła do swoich początków gdyż w powietrze wzbijają się Avia B.H.1 oraz Avia B.H.5. Mija druga godzina pokazów a na niebie ciągle coś się dzieje, do pokazu startuje Jungmann, Fi-156 Storch oraz Morane-Saulnier Ms.406. Krótka przerwa w lotach i na pas kołują cztery Zliny 50LX z czerwonymi bykami po bokach czyli The Flying Bulls. Po ich występie nadszedł czas na piękno lotnictwa a mianowicie samoloty z okresu II wojny światowej, startuje Me-108, który następnie znika gdzieś nad horyzontem. Na całe szczęście jeszcze do nas wróci ale teraz dzieje się coś ważniejszego, ten dźwięk pozna chyba każdy kto kiedykolwiek widział ten legendarny samolot w powietrzu a chodzi tu oczywiście o Spitfire’a. Zachwyt nad Spitem nie trwa długo bo zaraz za nim podnosi się znana głównie z desantu w Normandii DC-3 Dakota, wykonując kilka nalotów pokazuje nam piękno swoich linii i kształtów. Na koniec pokazu dołącza do niej Spitfire i chyba nie trzeba opisywać jaki widok stanowi połączenie tych dwóch maszyn w powietrzu. Powraca Messerschmitt Bf-108 Tajfun, wykonuje kilka przelotów zapowiadając swojego następcę czyli Messerschmitt’a Bf-109! Czuć moc w tej maszynie i nie trudno tu zrozumieć respekt angielskich pilotów przed 109-tką mimo, że wersja którą widzieliśmy w Pardubicach wyglądała nieco komicznie. Na płycie lotniska została jeszcze jedna planowana maszyna z II wojny światowej, chyba najbardziej oczekiwana, dlatego też większość z nas ciągle zerka w stronę metalicznie połyskującego Mustanga. Nasze oczekiwanie szybko się kończy, gdyż jeden z najlepszych myśliwców wszechczasów właśnie uruchomił silniki i dostojnie kołuje na pas startowy. Startuje i… no właśnie to co robił pilot Mustanga przez pierwsze kilka minut sobotniego pokazu to wielki znak zapytania chyba nie tylko dla nas ale i każdego oglądającego ten lot. Pilot wzniósł się na wysokość około 1000m i tam kręcił pętle i beczki. Co prawda nad płytą latał jeszcze Messerschmitt ale gdy ten się usunął pilot Mustanga nadal kontynuował swój lot, bo pokazem ciężko było to nazwać (w niedzielę już się to nie powtórzyło). Na szczęście po paru minutach zorientował się gdzie jest ziemia i ruszył w pogoń za Bf-109, który także wrócił nad lotnisko. Ponad 2000KM mocy przelatujące kilka metrów nad ziemią musi robić wrażenie, no i zrobiło! Dalsza część imprezy to pokaz akrobacji w wykonaniu Marka Hyka na Extrze 330SC oraz Petra Kopfstein’a na Extrze 330 LC. Obie Extry wylądowały a na lotnisku zrobiło się dziwnie cicho, przecież impreza się jeszcze nie skończyła! I w tym momencie na pas zaczęły kołować Zliny 526 a dokładnie gromada Zlinów jeden za drugim. Kołują i kołują, w sumie ponad 20 samolotów! Stawały na pasie czwórkami i odlatywały a widok był nieziemski, wyglądało to co najmniej jak wylot na akcję bojową. Pokazy zbliżały się do końca a finał zapowiadał się gorąco, bo miało być odrzutowo: nasz Lim-2, 2 Gripeny i Słowacki Mig-29. Ku naszemu zmartwieniu mimo długiego oczekiwania ten ostatni nie przyleciał zarówno w sobotę jak i w niedzielę. Gripeny też nie wywołały wielkich emocji, przelot i tyle ich widziano. Został więc jeszcze jeden czyli nasz Limek 2-gi ale pilot Lima chyba spotkał się z pilotem Mustanga bo większość pokazu odbywała się w dość sporej odległości od lotniska, także ciężko było go fotografować, pozostało nam oglądanie. Na całe szczeście w niedzielę odbył się już normalny pokaz.
Impreza zakończona! Podsumowując można uznać ją za baaardzo udaną, zarówno w powietrzu jak i na ziemi bo także tam działo się dość sporo. Organizatorzy nie zapomnieli o fanach rekonstrukcji historycznych towarzyszącym także w lotach jako obrona przeciwlotnicza. Atrakcji z pewnością nie zabrakło nikomu kto spędził weekend w Pardubicach i zdecydowanie polecam wybrać się tam za rok.
Piotr „Rzepka” Kostur