Czechy zafundowały nam w ten wrześniowy weekend piękną, chociaż już lekko jesienną pogodę. Przelotne deszcze wymieniały się leniwie z gorącym słońcem. Pokazy na lotnisku w Hradec Kralove zaplanowane zostały na dni 4-5 września, stawiliśmy się tam jednak wcześniej spragnieni wrażeń, jakich dostarczają przyloty oraz – nie ukrywajmy – czeskich przysmaków kulinarnych. Przed nami dwa dni, dni obiecujące wiele emocji.
Pokazy rozpoczęły się dość łagodnie od przelotu Boeinga 737 w asyście dwóch maszyn JAS-39 Gripen, a następnie pokazu Delfina (L-29). Na przystawkę w sam raz. Nasze apetyty zaczęły się jednak zaspokajać, gdy na niebie ujrzeliśmy Grupę Breitling Jet Team na Albatrosach L-39 (w sobotę w sześcioosobowym składzie, w niedzielę była już pełna siódemka). Rozgrzane emocje zostały… jeszcze bardziej rozgrzane, gdy na zakończenie pokazu na niebie pojawiły się Albatrosy w deszczu flar. Kolejną atrakcją wywołującą dreszczyk był Mig-29 w pikselowym malowaniu; groźnie pohuczał, pięknie rozświetlił niebo dopalaczami, a co najważniejsze – zszedł na wysokości pozwalające swobodnie fotografować. Nie mogliśmy zmarnować tej okazji.
W programie imprezy znalazł się również pokaz The Royal Jordanian Falcons. Te cztery maszyny Extra 300L przy dźwiękach muzyki wywodzącej się wprost z Jordanii potrafią oczarować i skupić na sobie uwagę widza do tego stopnia, że momentami zapominaliśmy o fotografowaniu. Nie można nie wspomnieć o niemieckiej grupie Fliegerrevue, której pokaz nie był może wyjątkowo emocjonujący, ale malowania ich Jaków z pewnością zaciekawiły niejednego obserwatora.
Na pokazach zabrakło niestety polskiego akcentu na niebie, co pozostawia pewien niedosyt. Podsumowując, imprezę należy uznać za udaną. Jej tempo było dość szybkie, z pewnością nie można było się nudzić.
Marek „Amon” Staciwa