Pogoda faktycznie nie rozpieszczała. Pierwszego dnia, po przebyciu błotnistego bagna, zwanego szumnie drogą, wymiękliśmy przed kolejnym bajorem i nie dojechawszy do płotu zatrzymaliśmy się w celu odbycia narady. Po godzinie, spędzonej na oczekiwaniu aż się przetrze, postanowiliśmy odpuścić i wracać do hotelu. Ponieważ jednak godzina była młoda, pojawił się problem zagospodarowania dużej ilości wolnego czasu. Na szczęście Larky wypatrzył niedaleko hotelu irlandzki pub. Relacja poniżej.
5. Największą zaletą wspomnianego pubu, były dystrybutory piwa na każdym stoliku. Coś pięknego normalnie.
6. Pecet aż się rozmarzył na ten widok
7. Działa!
8. Pecet i oko Jamala
9. Szczęśliwe dziecko
10. Jest dobrze.
11. Spożycie tatara z kilogramem kminku, wymaga dużej dozy samozaparcia
12. Na liczniku stuknęło 10 litrów, zapadła decyzja że idziemy spać.
13. Po drodze do wyjścia był jednak bar...
14. ... a tam czekał już Larky!
15. Mówił, że nie mógł się oprzeć.
16. Pecet rozmarzył się po raz kolejny.
17. Jest ekipa...
18. ... jest impreza!
19. Impreza w toku.
20. Impreza zmierza ku końcowi.
21. Grupówka pod pamiątkową tablicą.