Jeśli chodzi o Jugosławię i Irak to tak sobie myślę, że to nie był przeciwnik który mógł zmusić potęgę wuja Sama do walki manewrowej czy inaczej mówić do walki na innych zasadach niż te narzucone przez USA.
Z drugiej strony pytanie (nie retoryczne) - jak często w "realnym świecie" dochodzi do klasycznych walk powietrznych, jak ta opisywana wyżej, gdzie "komponent techniczny" ustępuje przed indywidualnym doświadczeniem i dobrym wzrokiem pilotów. I nie myślę tu tylko o użyciu AWACS-ów i radarów naziemnych. W czasie wojny iracko-irańskiej Irańczycy wypracowali taktykę użycia zespołów Hunter/Killer, gdzie hunterem był F-14 ze swoim radarem pokładowym, który z daleka wykrywał samoloty przeciwnika, a rolę killera spełniał Phantom. W obu "Pustynnych" operacjach nad Irakiem klasycznych walk powietrznych nie było, nad Jugosławią piloci jugosłowiańskich Fulcrumów dowiadywali się o niebezpieczeństwie dopiero w momencie, kiedy dostawali rakietę w silnik. W wojnach na Kaukazie walk myśliwskich nie było w ogóle (choćby z tego powodu, że Gruzini nie mieli myśliwców). Bodaj jedyną wojną w ostatnich latach, w której dochodziło do "normalnych" walk myśliwców, była wojna etiopsko-erytrejska, gdzie etiopskie Su-27 (najemnicy z Rosji i Ukrainy) spuściły łomot erytrejskim MiGom-29 (najemnicy z Ukrainy) - pytanie, czy było to bardziej efektem przewagi technicznej, czy czynnika ludzkiego.
BTW - o ile kojarzę Fulcrumy jak dotąd mają fatalny (do zera) rozkład, jeśli chodzi o walki w których brały udział.