to ja dorzucę tylko, że film napisał, wyreżyserował, wyprodukował ś.p. Halicki, a zagrał w tym filmie...pana "Vicińskiego" , żeby nie było 
Dokładnie.
Dodatkowa ciekawostka: Zginął podczas kręcenia kontynuacji tego filmu ("sikłel" chyba się to zwie).
Gość był maniakiem rozbijania samochodów w swoich filmach. Gdy realizował film, to kupował tuziny samochodów, a potem je niszczył. Pewnie dlatego miał przydomek "
Car Crash King"

A tak w ogóle, to trochę dali dupy z montażem. Raz się świeca światła, a raz nie, a potem znowu świecą (a potem znowu są zgaszone). Chyba, że te Fordy taką elektrykę mają
