Mając wielkiego kaca po Radomiu i głód niespełnienia fotograficznego postanowiłem również i ten weekend spędzić "w pracy". Padło na Podbeskidzie i Piknik w Bielsku. A że po drodze mam EPZR to...
Do Bielska nie dotarłem, bo zatrzymała mnie magiczna góra Żar. Miała być krótka wycieczka a zaległem na całe popołudnie. Działo się na bogato w temacie latania.
Zapraszam zatem na kilka chwil tego co piękne, lekkie i majestatyczne.
1. Jakby ktoś zapomniał gdzie jest wystarczy się obejrzeć za siebie.

2. Publiczność na bieżąco komentuje i wymienia sięuwagami więc każdy daje z siebie maxa.

3. Na dole wyczyn...

4. Zapracowana holóweczka

5. Puchacze w niedzielę głównie woziły paxów

6. Na ziemi

7. Zapracowany alfa charlie...

Magiczna góra, magiczny dzień i magiczne chwile. Mam nadzieje że nie zarażeni zarażą się w przyszły łikend.