To cholernie przykre, kiedy weterani tacy, jak ten, stoją wśród tysięcy innych, nikomu nie potrzebnych maszyn - zamiast znaleźć swoje miejsce w muzeum, albo jako gate-guardian w jakiejś bazie. Choć z drugiej strony ten w Tucson stoi zakonserwowany i nie rdzewieje na jakimś złomowisku.
A na mnie cholernie działa historia, którą (niemal) każdy z tych samolotów ma "w sobie".