Takie pomieszanie krajobrazowo przyrodnicze, ale dotyczy jednego wydarzenia.
Wczoraj w krajobrazie było wulkanicznie, to dziś oceanicznie przyrodniczo
1. Na początek polecam pewna miejscówkę na wakacje z teściową, bo po pierwsze - w końcu "mamusia" też musi kiedyś wypocząć, a dokarmianie zwierząt podobno jest dobrym uczynkiem. Dlatego nic tak dobrze nie zrobi nam

jak wysłanie teściowej na plażę


2. Fotki powstały podczas jednodniowego rejsu katamaranem Freebird One. W planach było dopłynięcie do masywu skalnego Los Gigantes, a po drodze "polowanie" wzrokowe lub fotograficzne na wieloryby i delfiny, żyjące oczywiście na wolności. Cały szkopuł polegał na tym, że o ile masyw skalny niezmiennie jest w tym samym miejscu, to spotkanie z wielorybami i delfinami to już loteria. Podobno o ile prawdopodobieństwo trafienia na wieloryby jest dość duże to delfiny spotkać już jest dużo trudniej.

3. Klif "Los Gigantes" w swoim najwyższym punkcie wznosi się na wysokość 450 metrów nad wodę

4. Zgodnie z przewidywaniami, wieloryby były na swoim stałym żerowisku, trochę się rozczarowałem bo trafiliśmy na gatunek takich 4-5 metrowych "wypiardów" a nie na jakieś konkretne walenie. Fotograficznie było jak było bo nad wodę to niewiele wystawały

5. Fart nam sprzyjał, bo .... trafiliśmy na delfiny .... hmmm ... nie wiem czemu myślałem e jak nas zobaczą to z radości będą wyskakiwać z wody i kręcić fikołki .... ale takie atrakcje to niestety tylko w Loro Parku. Dzikie delfiny raczyły co najwyżej łypnąć okiem i stwierdziwszy że znowu przypłynęła jakaś hałaśliwa zgraja, dały nura i już.
tak wiec fota pamiątkowo poglądowa

6. W czasie rejsu stwierdziłem ze Alfred Hitchcock kręci chyba drugą część "Ptaków" bo w pewnym momencie dopadła nas zgraja ptaszydeł
