A ja miałem przygody....
Pojechaliśmy na Paluch.
Koledzy zmienili zdanie-przemieszczenie na Cargo.
Oni pojechali inną drogą, ja inną. Żona jak zwykle "mądrzejsza"....
W pobliżu ul. Złoty Łan/Kinetycznej zakopałem się po same progi....
Próbując wyjechać wypaliłem paliwo....A miałem 1/3 baku, czyli koło 15-20 litrów.....
Wkur$%#^&$ niesamowite żona opierd#$%#@, bo to ona podpuszczała jedź....
Utknąłem sam-cała reszta aut jakieś 400-500 metrów za mną.
Psy jakieś, wilki i zimno.
Upieprzyłem się w błocie, krwi (rozwaliłem dłoń).
Nie zawiedli koledzy z Radomia. Podrzucili mi karnisterek paliwa i linkę.
Wyciągnął mnie młody człowiek w Fordzie Rangerze, który pracuje na pobliskiej budowie mostu....A to tylko dzięki temu (chyba), że jakieś 300m za mną utknęła karetka
Miałem "sraczkę", bo ów Ford Ranger sam ugrzęznął jak mnie wyciągał...Już myślałem, że pozamiatane-czekamy do wiosny...Ale jakoś ruszył, choć musieliśmy go wypychać.
Facet był megazdziwiony, że takie coś jak Opel Vectra tak daleko dojechało w pole....
Z tego wkur$%^#$ nie porobiłem zdjęć mojej porażki (w sensie zakopania się), bo zostałoby dla potomności
W innej uliczce utknął Fiat Uno-podjechał chłop traktorem i nie dał rady....
Masakra Panie i Panowie.
Na pocieszenie dostałem od kumpli prawie litr bimberka i będę leczył smutki
Zatem jak ktoś widział bordową Vectrę nr rej WR 6408J zakopaną w polu, to byłem ja