Oglądam zdjęcia/filmy Skibka i cały czas czekam na ten przysłowiowy "rodzynek na torcie", czym w jego przypadku będzie... detonacja przywiezionych przez siebie ładunków (nie uwierzę, że nie uchwycił tego w kadrze).
Hjehje
Tym razem byłem "po cywilu" i nie miałem nawet zapałek ze sobą (nie wpominając już o C-4).
Tym razem i ja się relaksowałem, odpoczywałem, oddychałem górskim powietrzem (a nie oparami nitrogliceryny).
Rodzynkiem będą zdjęcia bekstejdżowe (jak tylko je ogarnę)
.