04.07 załapaliśmy się z LemoJett-em w Miro na prezentację Reaper-a. Amerykańce byli w sumie mili. Dali pełen dostęp do maszyny. Można było go obfocić, dotknąć, podpytać obsługę o ciekawostki, itp. Niemniej komitet pilnujący latacza wyekwipowano tak że niestraszny byłby im nawet atak Talibów z kałachami.

Jedyne na co reagowali bardzo nerwowo to jakiekolwiek zbliżanie się lub próba fotografowania głowicy rozpoznawczej. Pokazywany egzemplarz to nowiutka zabawka prosto z fabryki na której testują nową głowicę więc byli "lekko" przewrażliwieni.
Generalnie wypad był bardzo udany. Warto było się tłuc 4h z Trójmiasta pomimo 31 stopni w cieniu. W Miro "na szczęście" nie było cienia ....

1. Takiej ekipie lepiej nie podskakiwać. Nie wystroili się na pokaz. W magazynkach mieli amunicję.

2. Latawiec za grube miliony $

3.

4. My name is Reaper, MQ-9 Reaper ....

5. Amerykański dowódca śmiał się gdy spytałem go czy to nie jest małą ironią że ciągają go taką samą Toyotą na jakie Reaper-y często polują. Ale dodał że nie, bo tamte są białe ...


Drugą, kompletnie nieplanową atrakcją były nasze Suczity w ilościach hurtowych. W zasadzie to wszystkie które mamy. Nawet nie wiedzieliśmy jadąc do Miro że Świdwin właśnie ćwiczy przebazowanie. Na stojance w rządku ustawionych było 13 Fitterów. Qrcze, nie wiedziałem nawet że mamy tyle na chodzie. No chyba że je tam przyholowali.

6. We 4 osoby załapaliśmy się na bardzo ekskluzywny pokaz Suczity

7. I na stojance

8. Dziki dzik

9. Niecodzienny widok

10.
