Amerykanie z dumą, którą zrozumieją tylko te narody, które mają równie krótką historię, podkreślają że Hornety służą u nich od zawsze.
Począwszy od wyposażonego w 10 dział żaglowca z 1775 r. utrzymywano ciągłość nazwy przez następnych 5 okrętów, poprzez lotniskowiec USS Hornet CV-8,
który walczył w bitwie o Midway i zatonął w 1942 aż po Horneta CV-12, o którym tutaj mowa i który swoją nazwę otrzymał ku pamięci ósemki.
Aktualnie armijnym hornetem jest F-18 Hornet. Tak, chodzi o tego latającego Horneta. Amerykanie nie widzą tu problemu
USS Hornet CV-12 stoi sobie skromnie w porcie Alameda w zatoce San Francisco przekształcony w USS Hornet Museum.
1.
Kilkadziesiąt lat służby obejmowało udział w II wojnie światowej, wojnie w Wietnamie i w podejmowaniu z wody kilku załóg programu Apollo, w tym Apollo 11.
Podjęcie z Pacyfiku załogi Armstrong, Aldrin, Collins zapewniło Hornetowi przekaz na cały świat. W lipcu 1969 r. najpierw lądowanie na Księżycu a potem powitanie załogi
przez prezydenta Nixona właśnie na pokładzie Horneta to był najgorętszy news. Załogę podjął z wody Sikorsky Sea King nr 66, ale niestety nie ten na zdjęciu.
Oryginał zatonął w 1975 r. podczas ćwiczeń przeciwpodwodnych. Za to na pierwszym planie stoi sobie Piasecki HUP-2, jeden z serii latających bananów tej firmy, który służył na Hornecie w latach pięćdziesiątych.
2.
Proces wydobycia załogi Apollo 11 z kapsuły ‘command module’ i transfer lotniczy do pomieszczenia kwarantanny na pokładzie Horneta podlegał rygorystycznej procedurze.
Obawiano się wtedy nieznanych księżycowych zarazków i ich wpływu na ziemską biologię, a głównie na biologię prezydenta Nixona. Dlatego właz kapsuły przed jej otwarciem obficie odkażono
a załodze podano specjalne stroje, które niestety solidnie wymęczyły bohaterów. Widać to w 2min40s filmu podczas ich wyjścia z helikoptera:
https://www.youtube.com/watch?v=0hX7AN3e1R4 .
Załogę natychmiast umieszczono w pomieszczeniu kwarantanny czyli w zmodyfikowanym kamperze Airstream. Dopiero potem astronautów powitał Nixon.
3.
Lotnicy Horneta to była elita załogi co widać po wystroju pokoju odpraw. Hornet przechodził kilka poważnych modernizacji i jedną z nich było rozproszenie pokojów odpraw (było ich więcej)
w różne strefy kadłuba i na niższy pokład. Wszystko po to żeby ocalić pilotów w razie pojedynczego trafienia.
Piloci dostali nawet schody ruchome wiodące na pokład żeby szybciej i bez zbędnego wysiłku dostać się do maszyn.
4.
Z marynarzami już się tak nie certolono. Służba była wyjątkowo trudna. Zasadą było nie opuszczanie miejsca pracy – marynarze spali tam gdzie pracowali i mieli zakaz przebywania w innych niż swoje rejonach lotniskowca.
Stąd popularność wizyt byłych marynarzy na pokładzie Horneta przekształconego w muzeum. Oni po prostu po raz pierwszy mieli okazję w całości poznać własny okręt.
5.
Wyjście na pokład wspomnianymi schodami ruchomymi prowadzi do podstawy nadbudówki. Akurat tego dnia nad nią i nad San Francisco latali „drukarze” czyli Skytypers Air Show Team.
6.
A jak już się człowiek rozejrzy po pokładzie to zobaczy…przestrzeń. Hornet pierwotnie miał klasyczny prosty pokład, ale taka konfiguracja nie pozwalała na równoległe starty i lądowania.
Zaadaptowano więc pomysł brytyjski i przebudowano pokład na część skośną do lądowania od rufy i prostą część dziobową z katapultą parową do startów. I tak buduje się lotniskowce do dziś.
Maszt po lewej to system rozciągania siatki do awaryjnego lądowania. Podobno bardzo niechętnie stosowany bo blokował pokład na kilkadziesiąt minut, a w czasie bitwy nie było na to czasu.
7.
Na Hornecie stacjonowało ponad 20 typów statków powietrznych, ale nie Lockheed S-3B Viking
8.
ani nie F8U-1 Crusader
9.
bo były za ciężkie na lądowanie na pokładzie Horneta. Za to pięknie się prezentują w muzeum…
Z kolei Crusadery służyły na USS Midway, do którego w ten sposób płynnie przechodzimy.
Midway (CV-41) nie załapał się na II wojnę światową. Zwodowany w 1945 służył aż do 1992 r. zaliczając po drodze wojnę w Wietnamie, Pustynną Burzę a w początkach swojej kariery nawet jedyny w historii
testowy start niemieckiej V-2 z morza czyli z pokładu Midwaya. W odróżnieniu od Horneta stoi sobie praktycznie w centrum San Diego.
I trzeba przyznać, że od rufy strony wygląda pokracznie – wysoko ulokowany punkt ciężkości sprawiał, że mocno na nim kiwało.
10.
Wrażenie zanika gdy ogląda się okręt z innej perspektywy
11.
12.
Na pokładzie lotniskowca zebrano sporo unikalnego dla nas sprzętu. Przykładem może być Douglas EKA-3 Skywarrior – jeden z najcięższych samolotów operujących z lotniskowców, który z powodzeniem służył także jako tankowiec.
13.
Na Midway niestety ciężko się fociło. W porównaniu z Hornetem po pokładzie przewalały się dzikie tłumy. Trudno się temu dziwić skoro za tło służyły pobliskie wieżowce centrum San Diego.
To turyści i pewnie pracownicy miejscowego Mordoru łapali na Midway oddech…
14.
Sytuację mogły uratować jedynie zbliżenia – np. Phantoma na pokładzie
15.
lub Wildcata pod pokładem, w hangar decku
16.
Wybierając się do San Francisco i do San Diego nie miałem zielonego pojęcia, że takie cuda się tam znajdują. Sprawa wyszła na jaw zupełnie przypadkowo przy przeglądaniu mapy.
Warto więc rozważyć przejazd wzdłuż wybrzeża Kalifornii bo jest co zwiedzać, nie tylko lotniczo.